Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Somnambuliczki, księżycowe kochanki
Śniące, gorejące uczuciem gorącym
Diwy operowe, jasyrowe branki
Romantycznie omdlewaniem konające

Dotykając bosymi stopami
Rozwianymi księżycem włosami
Bale tańczące z królewiczami
Snują radość między bajkami

Tu Książę z gwiazd cały, obejmuje
Drżeniem rąk senne cienie zbierane
Blednące marzenia mgła zasnuje
Ostatnie luny błyski rozdrgane

Budzą się, po księżycowej nocy
Szybciutko robią kawę i oczy
Do szkatułek wrócą papiloty
Szminka, …tramwaj – „do roboty”


Na kanwie jednego z wierszy Ela Ale’i (takie wywarł wrażenie, że ukradłem księżyc )

Opublikowano

Nooo, to zebrałam głaski! Cieszę się niezwyczajnie. A wyszło bardzo ładnie. Co mam napisać, skoro trochę jestem, jak mamuśka?! Nie, nie, żaruję. Naprawdę dobry wiersz. Całuski. Elka.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Masz niestety rację, ten wers jest oderwany, ale nie potrafię lepiej. Wyobraziłem sobie *bajkowego, złocistego księcia, który z otwartymi ramionami w blasku księżyca oczekuje na te kolorowe lunatyczki płynące w locie do księżyca*... i…
Jeśli zechcesz pomóż. Dziękuję za czytanie i komentarz. Pozdrawiam
Opublikowano

Nie jestem pewna, bo niezwykle trudno i tak jakoś arogancko wplatać w nie swoje, ale może coś w tym kierunku: "Tu królewicz z gwiazd cały przytula"?

Mam też pytanie: który utwór Ela Ale'i był natchnieniem?

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bardzo dziękuję i zmieniam
Było „Królewicz ramiona obejmuje” zmieniam za Twoim przyzwoleniem „Tu Książę z gwiazd cały obejmuje”
Nie widzę nic nagannego w tym aby proponować w moich tekstach zmiany (to żadna świętość ). Oczywiście szanuję też inne na ten temat, poglądy.

Polecam Wiersz Ela Ale "primadonny" z 25-04-2010 (To ta moja osnowa)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Cieszę się, że sobie coś z tego wziąłeś. Ja nie mam innych poglądów, ale tylko w odniesieniu do swoich wierszyków, bo wiem, że wielu ludzi zżyma się na samą myśl o wpleceniu nie swoich słów. Stąd ta ostrożność.

No jasne, że ten wiersz Eli. Nie mogłam tylko skojarzyć z tytułem.
Opublikowano

Dyziu ja się jeszcze tu zmieszczę, bardzo dobry... zresztą przedmówcy już ci to powiedzieli,
a noce wiosenne krótkie, więc po takich balach bohaterki twojego utworu muszą się nie źle śpieszyć do tej roboty, zwlaszcza gdy tramwaje lubią się spóźniać.
Pozdrowiam i wpis zostawiam, Janek.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
    • @Deonix_ przyznam się bez bicia na dwa razy ale za to ze zrozumiem, już dawno nie czytałem baśni w których wszystko dobrze się kończy szkoda że ich tak mało powstaje. Z upodobaniem. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...