Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Miłość


Rekomendowane odpowiedzi

Scena 1

- Czy ty mnie jeszcze w ogóle kochasz – zapytała Honorata wpatrzonego w gazetę Bogumiła.
Ten oderwał wzrok od zapierających dech w piersiach informacji, bez których jego życie i tak tonęłoby w pustce. Zaczął uważnie przyglądać się oczom swojej partnerki chcąc znać dokładne motywy jej pytania.
- Ależ oczywiście, że cię kocham, kochanie – odpowiedział, lecz jednocześnie uświadomił sobie jak mało przekonujące są jego słowa..
Honorata zareagowała spazmatycznym śmiechem, po czym dodała;
- Tylko tak mówisz.
Bogumił, spochmurniał na moment. Zmarszczki zorały mu czoło i poczuł, że traci swoją pewność siebie. Szukał w głowie słów, które mogłyby uratować sytuację, ale bez rezultatu. System operacyjny jego mózgu zawiesił się, a wyszukiwarka nie znajdowała żadnych podpowiedzi.
- Widzisz…- próbował zyskać na czasie i zaufać intuicji, licząc, że spontanicznie uda mu się coś załatwić ciałem - …chodzi ci o to, że już tak dawno nie kupowałem ci kwiatów – kontynuował swoją grę wyciągając w jej kierunku rękę. Honorata jednak gwałtownie odsunęła swoją a jego przeszył dreszcz niepokoju. Pokręciła przecząco głową a jej oczy napełniły się łzami. Wstała odeszła od stołu i udała się w kierunku sypialni.
Dramatyzm chwili potęgowały dudniące w szyby krople wiosennego deszczu. Bogumił usłyszawszy dźwięki rozsuwanych szuflad, poszedł sprawdzić, o co chodzi tej kobiecie.
- Co robisz? – Zapytał przerażony widząc walizki na brzegu łóżka.
- Odchodzę – powiedziała Honorata.

Scena 2

Bogumił nie mógł wyjść z szoku. Był typowym samcem alfa, którego życie zdobywcy zaprowadziło na sam szczyt. Mieszkanie, firma samochód, praca, kariera, rozrywki, zagraniczne wycieczki, szczęśliwe, odchowane dzieci wykształcone w dobrych uczelniach. W przeszłości żadnych wybryków, skoków w bok, czy kryzysu wieku średniego. Wydawało mu się, że nie można być bardziej szczęśliwym. Tymczasem los tka swój gobelin tylko według sobie wiadomego wzoru.
Przez pierwsze dni myślał, że to tylko żart, kaprys żony, która próbowała zaskoczyć go czymś nowym i wprowadzić nowy element gry wstępnej do dobrze układającego się związku. Niestety po jakimś czasie zrozumiał, że dobrze układają się tylko fałdy tłuszczu na jego brzuchu.
Następnie pił trzy dni z rzędu i zwierzał się kolegom, którzy klepali go zazdrośnie po ramieniu, mówiąc; stary jesteś wolny. On jednak nie chciał takiej wolności. Pragnął wewnętrznego kieratu, który dawałby mu poczucie swobody.
Po jakimś czasie przyszedł do niego list od Honoraty;

Witaj Bogumile

Piszę do Ciebie, bo chcę abyś wiedział, iż jesteś mi drogi i czas, który spędziliśmy ze sobą jest dla mnie niezwykle cenny. Podjęłam taką decyzję, bo ciebie naprawdę kocham, choć może wyglądać to jakbym zwariowała. Zrobiłam to właśnie, dlatego, abyś zrozumiał, odkrył, czym tak naprawdę jest Miłość. Dla mnie jest ona najważniejsza w życiu i to też przekazałam swoim dzieciom, aby były szczęśliwe. Nie martw się o mnie. Doświadczyłam wszystkiego, co najpiękniejsze w życiu i jestem spokojna o przyszłość. Wierzę, że to zrozumiesz. Wrócę, jeśli mi udowodnisz, że kochasz mnie całym swoim sercem.
Twoja na zawsze Honorata.

Bogumił skakał wzrokiem po tekście, jak break dancerzy podczas ulicznych występów. Czytał go od początku do końca i odwrotnie, badał oddzielnie każde słowo i zastanawiał się czy nie jest to jakiś szyfr tajemny, który wyjaśni mu w końcu, o co w tym wszystkim chodzi.

Po jakimś czasie, gdy powoli opadły emocje, postanowił przełamać lody i umówić się z nią na dziewiątą.

Scena 3

Umówili się oczywiście w restauracji, w której 25 lat temu oświadczył się Honoracie. Założył elegancki garnitur i czekał na nią podniecony jak młokos. Przyszła pięć minut po czasie. Bogumił poczuł mocniejsze uderzenie serca i natychmiast wziął swój lek na nadciśnienie. Lekarz zalecał mu unikać wzruszeń i silnych emocji. Po przywitalnej dawce komplementów, wyborze dań i konsumpcji w milej atmosferze, przeszkli do poważniejszych tematów.

- Czy już wiesz jak bardzo mnie kochasz? – Spytała Honorata

Bogumił wziął głębszy haust powietrza, zamyślił się przez moment i powiedział głębokim tonem

- Pragnę Cię Honorato! Nawet nie wiesz jak bardzo i nawet nie wiesz jak silnie jest to uczucie. Nigdy bym nie przypuszczał, że mogę się zakochać we własnej żonie, po tylu latach razem spędzonych. Pragnę Cię tak bardzo jak jeszcze nigdy dotąd. Nie mogę bez ciebie żyć. Budzę się i zasypiam myśląc o tobie. Widzę cię niczym fatamorganę jak przechadzasz się po naszym domu. Płaczę po nocach i nie wstydzę się swoich łez. Widzisz skamlę teraz przed tobą jak pies, wyję niczym wilk do księżyca, tak bardzo Cię kocham. – Po tych słowach wstał od stolika podszedł do niej i ukląkł u jej kolan. Honorata uśmiechnęła się i pogłaskała go czule po włosach.
- Dla kobiety to bardzo miłe, co mówisz. Ale to jeszcze nie miłość.
- A co? – Spytał zbity z pantałyku.
- Namiętność.

Scena 4

Dni biegły w szalonym tempie nie ścigając się ze sobą. Żadnemu z nich nie zależało na tym by dobiec do Nocy przed innymi. Pochmurny przychodził w tym samym czasie, co Słoneczny. Deszczowy przebiegał do linii mety tak samo jak Śnieżny. I choć wydawało się, że tworzą jeden wielki peleton, jedną zwartą masę, to i tak udawało się każdemu z nich znaleźć własną oryginalność. Tylko Bogumił nie mógł dostrzec uroku ich niepowtarzalności, niezmiennie z uporem maniaka paradując razem z nimi w rozpaczy. Któregoś dnia postanowił się zabić. Pomyślał, że w ten sposób udowodni jak bardzo może być oddany swojej wybrance. Zaczął nawet przygotowywać w swej chorej wyobraźni plan tego wydarzenia. Pisał długi tragiczny list, w którym zarzucał swojej wybrance nieczułość i brak zrozumienia. Pisał, że tylko w ten sposób, unicestwiając siebie być może dostrzeże ona głębie jego uczucia i takie tam inne pierdoły. Na szczęście resztki rozsądku, uświadomiły mu, że to nie miłość, tylko obsesja i sadomasochizm.

Scena 5

Bogumił postanawia, żyć sam. Godzi się na Cierpienie i oswaja rzeczywistość. Uczy się akceptować ból serca i mimo jego obecności uśmiecha się do ludzi. Niektóre kobiety uśmiechają się do niego, on jednak nie pozwala im zbliżyć się do siebie. I wydawałoby się, że powoli odzyskuje spokój duszy, gdy nagle odzywa się mruczącą wibracją jego prywatna komórka.

- Witaj Bogumile – Namiętny głos w słuchawce natychmiast sprawił, że nogi się pod nim ugięły - Czyżbyś już o mnie zapomniał?
- Nie skądże znowu…- zaambarasowany takim obrotem wydarzeń plątał się w tłumaczeniach – Wręcz przeciwnie…chciałem…to znaczy miałem zamiar…
- Nie męcz się…nawet, jeśli nie zapomniałeś, chciałbyś zapomnieć tylko boisz się do tego przyznać. Tak byłoby dla ciebie o wiele wygodniej. Nie masz odwagi przyznać się przed samym sobą, że wolałbyś żyć jak twoi koledzy, których opowieści o małżeńskich zdradach zazdrośnie wysłuchiwałeś. Gdybyś zapomniał i żył jak oni ciesząc się wolnością, co dzień pieprząc inne, potem, opowiadając im przy piwku o swoich seksualnych ekscesach, uwolniłbyś siebie od pozornej rozpaczy, która…
- Dosyć! – Przerwał jej gwałtownie – nie mogę tego dłużej słuchać – jesteś okrutna i niesprawiedliwa! Bezpodstawnie mnie osądzasz, kompletnie mnie nie znając. Bawisz się mną i denerwujesz mnie doprowadzając do furii! – Gniew motał nim na wszystkie strony. Dziesięciostopniowa skala Beauforta osiągała swoje maksimum. Ciśnienie rosło, głos brzmiał jak wodogrzmoty Mickiewicza. Włosy stawały dęba i co było dla niego niezwykle silnym zaskoczeniem nie tylko włosy. Gdy skończył krzyczeć sapał jak byk podczas korridy do słuchawki, która też wibrowała z podniecenia.
- Halo. Jesteś tam?
Słuchawka milcząco wpatrywała się w niego. Honorata uśmiechała się tuląc swą nokię 6110 do ucha.
- Jestem. Nigdy bym nie przypuszczała, że tak bardzo Ci na mnie zależy.

To zdanie przechyliło szalę jego wytrzymałości. Bogumił chwycił swojego Samsunga i cisnął nim z całej siły o ziemię.

- Fuck. Fakt. Czy też Kurwa Jasna! Cholera! Dupa i wszystkie razem do kupy wzięte przekleństwa. Czy jest na świecie ktoś, kto zrozumie kobiety?

Scena 6

Akcja musi się toczyć wartko. Tym bardziej, jeśli się ma świadomość, że słowa wstukiwane w klawiaturę mogą mieć konkurencję w postaci całego szeregu kolorowych multimedialnych wpisów, blogów, you tubów i innych niezwykle atrakcyjnych pochłaniaczy czasu, dających możliwość rozrywki i nie myślenia o starości, chorobie czy śmierci. Bogumił dochodził do wieku, w którym w naturalny sposób takie myśli pojawiają się samoistnie. Zastanawiał się, kto będzie trzymał go za rękę w tej godzinie ostatniej. Kto będzie jego Dziwiszem?. Komu pomacha ręką z okna swojego balkonu? Do kogo powie; szukałem was teraz wy przyszliście do mnie? Chociażby w jego historii ten cytat winien mieć formę liczby pojedynczej, osobowej, konkretnie urzeczywistnionej w tej Jednej Jedynej. Tymczasem jak w klasycznym dramacie wszystko legło w gruzach, rozsypał się domek z kart. Pętla zaczęła się zaciskać na szyi głównego bohatera a rozwiązanie zagadki stało się jeszcze bardziej pogmatwane niż na początku. Bogumił powoli zaczął odkrywać, że nic nie jest takie, jakim się wydaje. Pewnej nocy miał sen, w którym pojawiła się dobra wróżka, która chciała przytulić go do siebie, wziąć na kolana niczym małego chłopczyka. Bogumił dziwił się, czemu z całej gromady urwisów, która bawiła się w piaskownicy wybrała właśnie jego. On zaś chcąc być lojalnym wobec męskiej braci, uczestnicząc we wspólnie organizowanych pościgach plastikowymi samochodzikami, zabawach mogących czasem skończyć się drobnymi usterkami ciała, dołączył do gawiedzi i razem z całą zgrają bachorów wrzeszczał na całe gardło; „Starucha, kostucha, głucha i bez ucha”. Dobra wróżka nie robiąc sobie nic z tych infantylnych żartów szła w jego kierunku, gliniane kulki, które chłopcy rzucali w jej kierunku przelatywały przez nią upadając na ziemię. Dziecięcy wrzask nabierał charakterystycznego crescenda, Wróżka wzięła Bogumiła na ręce, on wyrywał się z jej objęć chcąc uciec gdzie pieprz rożnie. Lecz ona przyciskała go z całych sił przytulając mocno do siebie i nie pozwalając się jemu wyrwać. Wierzgał kończynami na wszystkie strony jak dziki koń, który nie pozwala się ujarzmić. Ciskał się i miotał jak wąż. W pewnej chwili, gdy poczuł ciepło kobiecej piersi i automatycznie pojawiające się w tym momencie mrowienie miedzy nogami ustąpił jej. Poddał obezwładniającemu uczuciu bezradności i niemocy, narażając się na drwiny i śmiechy kolegów, którzy zaraz poodchodzili do swoich domów wzywanie przez mamusie na obiad.
- Pamiętaj jak masz na imię – powiedziała do niego
- A Ty jak masz na imię? – Zapytał Bogumił
- Dojrzałość – odpowiedziała wróżka.

Scena 7

Ach jak przyjemnie jest dać się uwieść magii obrazu i wiedząc, dokąd zmierza cała historia prowadzić się jej dalej za rękę. Znając dokładnie schemat zakończenia i przeczytawszy setki ckliwych melodramatów przesączonych słodkimi happy endami , trudno jest zdobyć się na wyjątkowość. Tym bardziej, jeśli fałszywa skromność nie pozwala się wybić autorowi ponad przeciętność. Ale dajmy już spokój tym wypełniaczom czasu i przejdźmy do epilogu, który być może dla wielu nie będzie zaskoczeniem. Bogumił i Honorata przypadkiem spotkali się ponownie na ulicy. Dokładnie w taki sam sposób jak poznali się 25 lat wcześniej. Pędzący z zawrotną prędkością samochód wjeżdżając w kałużę ochlapał czekającą na przystanku kobietę. Kierowca zatrzymał się uświadomiwszy sobie, jakim jest beznadziejnym chamem i postanowił naprawić swój błąd. Podszedł do kobiety i będąc w pełni świadomym, że dostanie potężną burę z czarującym uśmiechem powiedział;
- Najmocniej panią przepraszam, ale jestem zakochany i całkowicie zapomniałem o bożym świecie
- Tak? Ciekawe, w kim jest pan tak zakochany?
- Wie pani…szczerze powiem…wymyśliłem sobie to zdanie,…ale teraz widzę, że chciałbym się zakochać.

Kamera oddala się od dwojga nie chcąc zaburzać nastroju sceny banalnym dialogiem. Widzimy ich później w następnych ujęciach, charakterystycznych dla gatunku ludzkiego. Przy porodzie, szczęśliwych trzymających na rękach płaczące zakrwawione niemowlę. Na wczasach nad morzem i podczas żmudnej wędrówki w góry. Odwróconych do siebie plecami w sypialni i jedzących śniadanie w milczeniu. Na pogrzebie, ślubie, w szpitalu, na sali sądowej i środkach miejskiej komunikacji. Z książką w ręku na ławce w parku i w kawiarni pędzący królik oczywiście. Z jakąś znaną medialnie postacią, Dodą dajmy na to i z Szymborską na innym dla równowagi lub kontrastu. Widzimy ich i nie możemy oderwać wzroku z nadzieją, że taki obrazek nigdy nie zniknie z mapy świata. Choć może zastąpią go nowe formy przekazu informacji, nowe słowa, ramy, definicje. I być może, dlatego Miłość sama nie chce dać się zaszufladkować. Zręcznie i subtelnie sama wymyka się wszelkim definicjom By móc uciekać i jak kobieta pragnąc tylko jednego, być wiecznie kochaną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...