Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wsiadamy do autobusu-
las przecież nam nie uciecze...
Nagle widzimy- o zgrozo!-
babcia za nami się wlecze!...

Krzyczy coś niezrozumiale
i wymachuje rękami...
Jakoś się nie cieszy mnie wcale,
że ‘babcia pojedzie z nami’ ...

Nie czuć rozkoszy, radości
ni w sercu, ni w podniebieniu-
bo słyszę już, że się mości
babcia na tylnym siedzeniu.

Jej kosz uwiera mnie w plecy,
bo tutaj ‘zmiłuj’ już nie ma...
(Wnet będę siniaki leczyć
i ten powstanie poemat.)

Autobus rusza z kopyta,
kołami już jezdnię gładzi..
A babcia wciąż o coś pyta,
i krytykuje, i radzi.

Staram się tego nie słyszeć,
bo ciężko jest to wytrzymać;
zepsuła mi radość z ciszy...
(‘zmiłuj’ tu nie ma- mówiłam.)

Wszyscy się modlić zaczęli,
by babcia nic nie mówiła;
lecz zanim to wymyślili-
na nowy temat wstąpiła.

Skutkiem boskiego zrządzenia
(dnia przegadała połowę),
w wyniku modlitw spełnienia...
plecak spadł babci na głowę!...

Kierowca ręce do nieba
wzniósł (pewnie jeszcze pamięta),
‘tej pani słuchać nie trzeba,
bo pani ta jest s t u k n i ę t a!...’

I na najbliższym przystanku
wśród powszechnego hałasu
wysiadła babcia i więcej
już nie jechała do lasu.

A jaki morał z tej bajki,
którą tak trzy po trzy plotę?
Gdy babcia jest w autobusie,
to... lepiej pójść na piechotę...

Opublikowano

ale się uśmiałam:) mieszkam z babcią, więc nie muszę wsiadać do austobusu, żeby słuchać "mądrości starszej osoby":/...
ale broń Boże, żeby ktoś jej uwagę zwrócił - nie ma nawet takiej opcji :|
popraw, Weroniko drugą zwrotkę, bo nie pasuje "się"
Pozdrawiam cieplutko, życząc zdrowych nóg z spcacerach do lasu:P

Opublikowano

Wsiadamy do autobusu-
las przecież nam nie uciecze...
Nagle widzimy- o zgrozo!-
babcia za nami się wlecze!...

Krzyczy coś niezrozumiale
i wymachuje rękami...
Jakoś nie cieszy mnie wcale,
że ‘babcia pojedzie z nami’ ...

Nie czuć rozkoszy, radości
ni w sercu, ni w podniebieniu-
bo słyszę już, że się mości
babcia na tylnym siedzeniu.

Jej kosz uwiera mnie w plecy,
bo tutaj ‘zmiłuj’ już nie ma...
(Wnet będę siniaki leczyć
i ten powstanie poemat.)

Autobus rusza z kopyta,
kołami już jezdnię gładzi..
A babcia wciąż o coś pyta,
i krytykuje, i radzi.

Staram się tego nie słyszeć,
bo ciężko jest to wytrzymać;
zepsuła mi radość z ciszy...
(‘zmiłuj’ tu nie ma- mówiłam.)

Wszyscy się modlić zaczęli,
by babcia nic nie mówiła;
lecz zanim to wymyślili-
na nowy temat wstąpiła.

Skutkiem boskiego zrządzenia
(dnia przegadała połowę),
w wyniku modlitw spełnienia...
plecak spadł babci na głowę!...

Kierowca ręce do nieba
wzniósł (pewnie jeszcze pamięta),
‘tej pani słuchać nie trzeba,
bo pani ta jest s t u k n i ę t a!...’

I na najbliższym przystanku
wśród powszechnego hałasu
wysiadła babcia i więcej
już nie jechała do lasu.

A jaki morał z tej bajki,
którą tak trzy po trzy plotę?
Gdy babcia jest w autobusie,
to... lepiej pójść na piechotę...

(Prawidłowa wersja ;) )

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak to mawia mój brat, 'babcie sux' :p. Dzięki za komentarz,cieszę się,że ktoś zrozumiał moją rozpacz ;). Poprawiłam zwrotkę.A co do lasu-to najlepsza gitara i ognisko,nogi mogą poczekać. ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Uśmiałem się - gratuluję talentu i poczucia humoru :)

A zdrugiej strony mogło to wyglądać tak:


"Opowieść babci po powrocie z wycieczki do lasu"

Spotkała babcia kumoszkę
gdy już wróciła z wycieczki
a żeby sobie choć troszkę
pogadać, szukały ławeczki.

Już siedzą, i babcia w te słowa:
"Co miałam, pani kochana,
z młodymi..." - zaczęta przemowa
"tak już od samego rana!"

"Więc wzięli mnie na wycieczkę
ża niby babcię kochają
a jak im chciałam troszeczkę
pomagać, to się dąsają!

Chciałam pokazać im drogę
bo lepszą znam, moja pani,
a oni, że prowadzić mogę
lecz chodzik mój przez dywanik.

Tak po dziecięciu minutach
wyjęłam drugie śniadanie
a oni znowu w wyrzutach
mi mówią - babcia przestanie!

Potem złośliwy kierowca
specjalnie tak zahamował,
że plecak spadł, jak z wieżowca
wprost na mnie - o, moja głowa.

Juz dosyć - tak pomyślałam
i na najbliższym przystanku
wysiadłam, bo rozbolała
mnie głowa, jak po cyjanku!

Ci młodzi, kochana pani
to teraz inne, niż dawniej
powinni być ukarani
że pastwią się na niesprawnej...

Dwie wojny, pani, przeżyłam
a teraz..." - tu czas na chorał
"W młodych miast serca jest bryła
z betonu" - smutny to morał.


Pozdrawiam
Wuren

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    •    siedzę na skraju łóżka w pokoju, dogasa słońce razem z dniem. Gdzieś w tle muzykę gra radio. Powoli mrok odbiera to co dał dzień. Ona jest jeszcze w łazience.

      Szmer jednostajnego opadu wody z prysznica odbijającego się od ciała jest delikatnie dla mnie słyszalny, wiercę się, opierając dłonie o materac. Kęcę głową od lewej do prawej i odwrotnie. Jestem niespokojny. Mój nocny strój już trochę przyciasny. Muzyka jest teraz spokojna ale mnie nie uspokaja, można jednak zachwycić się jej dźwiękiem.Zaczynam rozmowę z samym sobą  -oczywiście w myślach , nie jest łatwo rozmawiać z soba samym. Nie mogę zanegować swoich słów czy myśli ale nie mogę zgadzać się z każda z nich. 

           Zawsze dostrzegałem subtelną różnicę po miedzy tym co lubię a tym co od niej dostaje? Tak, zawsze czekam to pewne! To frustrujące. Nerwowo odpalam papierosa : 

      - Ona nie lubi gdy palę(ja to lubię).

      - myślę, chyba wszystko jest idealnie okno otwarte, pościel wyprasowana , kwiaty w wazonach kurz starty.

      - I tak się znowu dziś nie uda. 

      - myślę dlaczego jak znowu będzie wymówka?

          Kładę sie na łóżku w poprzek bez poduszki pod głową ręce wyciągam za siebie łydki i stopy opadły w dól poza łóżko, stopy lekko muskają podłogi.

      Postanowiłem nie rozmawiać z soba więcej w tej chwili zatapiam się w muzyce.

      Oczy przymykam muzyka usypia mnie powoli zaczynam oddychać głębiej , jest mi błogo prawie zasnąłem.

      Prawie robi różnicę bo miedzy snem a jawą drzwi łazienki otwarły się.

         wchodzi Ona i od razu wali do mnie :

      -Dlaczego leżysz na kołdrze!

      -Zapomnij o rozmowie nie zauważasz jak cham ważnych spraw a chcesz rozmawiać o Nas? 

      -Nas nie ma właśnie dlatego , ze leżysz na kołdrze nie masz zasad , w twoim życiu nie ma porządku.

      I zaczyna ciągnąć dalej już beznamiętnie:

      - chcę obejrzeć film podaj laptop.

      Podje jej laptop, ona do mnie:

      -idź , spać do salonu!

      - Chce odpocząć i zasnąć.

      Odpowiadam:

      -dobrze, spokojnej nocy.

      Macha zdegustowana na mnie ,żeby wyszedł szybciej jej spojrzenie wskazuje , że nie ma tu miejsca dla mnie.

      Ja dolewam oliwy do ognia:

      - przydam się jak trzeba będzie przenieść coś ciężkiego...

      Tym sposobem zasypiam sam w salonie- o ile , można przez trzy godziny próbować spać ,wiercąc się i myśląc.I tak padłem dopiero krotko przed gdzieś ? Godzina demonów!

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...