Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie pędź tak człowieku -zwolnij
potem usiądź na przydrożnym
kamieniu by móc zobaczyć coś
co przesłania ci codzienna pogoń

spójrz - tam w zaroślach ptak
buduje swoje gniazdko a obok
motyl upiększa swą barwą zieleń
pomyśl - czyż nie jest to piękne

nie pędź tak człowieku - zwolnij
nie pozwól by ta szalona gonitwa
kaleczyła swą prędkością obrazy
które wyzwalają tyle emocji

Opublikowano

bardzo mądra rada...jestem za! nawet lubię "zwalniać", lubię "medytować" nad pięknem wokół, nad sensem zdarzeń i sensem życia - świat jest otwartą księgą dla "umiejących" go czytać...w cichości
:)
serdecznie pozdrawiam -
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Cieszę się że wiersz zatrzymał - człek goni a obraz taki
jak ten z wiersza umyka - a przecież życie nie tylko na
gonitwie musi polegać .
Dlatego warto zatrzymać się i spojrzeć inaczej na nas świat .
pozd.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Grażynko - fajnie napisałaś - człowiek zasługuje na więcej
niż mu się wydaje .
Lecz zapomina o tym i goni goni i goni - a piękna które mija nie widzi .
Dzięki za odwiedziny i pozd.
pozd. i życzę miłego popołudnia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Krystyno - cieszy mnie bardzo to co napisałaś pod wierszem .
Człowiek musi zrozumieć że ta gonitwa która przesłania piękno
nic nie jest warta .
Wielkie dzięki za przeczytanie i miły kom.
Serdeczności życzy Waldemar
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Witaj Grażynko - fajnie napisałaś - człowiek zasługuje na więcej
niż mu się wydaje .
Lecz zapomina o tym i goni goni i goni - a piękna które mija nie widzi .
Dzięki za odwiedziny i pozd.
pozd. i życzę miłego popołudnia
w tej gonitwie wróciłam, by podziękować za sympatyczny dopisek;
to dowód na to, Waldku, że piękno wokół siebie możemy dostrzegać, ale też budować
dziękuję za owo zbudowanie;)
miłego wieczoru
Grazyna
:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...