Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jarosław Niesław – to moje dane i namiary na mnie, ważne, bo jestem poetą, nawet jeżeli mówi się, że poetą się bywa, a nie jest. W końcu wydałem tych kilkanaście tomów zbioru wierszy i oczywiście należę, do Zawodowego Kręgu Pisarzy i Poetów, a więc jestem zawodowcem vel twórcą pełną gębą. Ale moje twórcze życie odmieniło się i to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kiedy całkiem przypadkowo natknąłem się na te oto dwie myśli, takie dwa aforyzmy: „Im pisarz znakomitszy, tym mniej pisze po literacku”. (H. Sienkiewicz) i „Wszelka poezja jest sztuką słowa, natomiast nie wszelka sztuka słowa, jest poezją”. (W. Tatarkiewicz). I od tego czasu, od tej jednej chwili, jednej chwilki, jakby się coś ze mną czyli z moją twórczością literacką stało. A co się takiego stało, nie ma(m) co zbytnio dociekać, takie to naturalne, że aż wydaje się nierzeczywiste. Ale powiem, po pierwsze, że przestałem być takim płodnym twórcą, jakim byłem dotychczas. Po drugie, to, co uważałem dotąd za nieistotnego, okazało się, że to jest ważne i niezbędne jak poezja w wierszu, no i po trzecie, większość tego, co zawsze miałem za wielką literaturę, zbledło i zmalało, nawet do wymiaru zwykłej chały, jakoż pięknego kiczu. No i nie muszę chyba mówić, czym to się dla mnie skończyło, no bo czymże innym mogłoby się skończyć. Uznania przecież, jak nigdy nie miałem, tak i nie mam, ale przyjaciół, jak zawsze miałem, tak już nie mam. A nawet wianuszek znajomych, jaki zawsze mnie otaczał, rozwiał się rozpłynął, przepadł, ale dla mnie i tak (w tej sytuacji), jak jaki zły szeląg (na szczęście więc), niźli bym miał ciągle tkwić w tym samym miejscu, z tymi samymi bałwochwalcami. I w ogóle, co też już wolę, któż to dzisiaj jeszcze mnie zna, tj. przyznaje się, tyle do mnie, co do moich przeflancowanych literackich, i już nie tylko literackich poglądów i przekonań. Wnioskuję więc, że dobre, acz gruntowne zmiany nie dobrze służą wszystkim, pewnie dlatego, że są jednym wielkim wyzwaniem, którego pozytywne ale i negatywne skutki mogą udźwignąć tylko ci, którzy ponad wszystko upodobali sobie szczerą prawdę i tylko prawdę, jaką by ona przykrą i uciążliwą nie okazała się.

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

(na marginesie - za nieistotne)

Wewnętrzne, a nieujawnione przekonanie o własnej głupocie nie pozbawia nas przyjaciół, chyba że to rozgłosimy, a to może nam niektórych zjednać. Bo rozumiem, że rezultatem odkryć był samokrytycyzm. (Wielka literatura nie miala powodu od tego zblednąć).

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 Twój wiersz niesie w sobie gniew, który nie jest pustym krzykiem, ale wołaniem z głębi. Czuć w nim, że nie zgadzasz się na zakłamywanie rzeczywistości – na to „nic się nie stało”, gdy w środku aż kipi. Bardzo mocno wybrzmiewa napięcie pomiędzy światem zbiorowym (mury, bunt, volty, gniewne chmury) a prywatnym, intymnym detalem – sukienką, przykurzoną i zapomnianą. Ten kontrast robi wrażenie, bo przypomina, że historia i wielkie zrywy zawsze spotykają się z codziennością, drobnym ludzkim życiem.    
    • @SomalijaW sobotę było ładnie, bo od niedzieli zaczęła się listopadowa jesień:)
    • @Migrena są ładne miejsca na ziemi, gdzie jest spokojnie, ciepło. Są promienie słońca, nie ma huraganów. 
    • Bardzo osobisty wiersz, i osobliwy. Podoba mi się ta palisada z onych, i kilka/kilkoro rzeczy jeszcze. Pozdrawiam.
    • To nieprawda że nic się nie stało, że drobnostka, mała rzecz epizod na scenie. To nieprawda że tak musi być. Ktoś mówi nie słucham, bo w powietrzu kotłują się zmysły Bunt się rodzi i nędzna zawierucha. Gra nie o pieniądze się toczy, lecą prośby głuche jak kamienie. Chmury swe postronki zrywają gniewne pomruki już słychać z oddali. Z jednego volt powstają tysiące, one mury obalą. Dalej jest tylko przepaść porzucona. jak ta sukienka co nieco już przykurzona. W kącie teraz troszeczkę pomięta. Och jaka piękna! Kolorów czujności nikt nigdy nie zatrze jak prawdy, że nic nie dane zostało na zawsze Moje ja wychodzi z cienia, ale przecież mnie nie ma.                                                                
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...