Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 44
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



opinia tego typu nie była tu potrzebna

nie potrzeba, ale takich psychodelicznych wypocin Twojego autorstwa. trochę samokrytycyzmu ;)
do tego tekstu jest potrzebny translator, żeby przełożyć "na nasze" - dziwaczna inwersja, kulawa stylistyka - strzępek nielogicznych, infantylnych myśli. grafomania,
a teraz dalej ćwierkaj w temacie - mnie ćwierki nie wzruszają, tylko śmieszą, jednak komentować i tak będę :P
na warsztat pióro prostować!
;D!
Tutaj przynajmniej masz przykład konstruktywnej krytyki. Ucz się Fly, ucz - przypomnę. : )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie potrzeba, ale takich psychodelicznych wypocin Twojego autorstwa. trochę samokrytycyzmu ;)
do tego tekstu jest potrzebny translator, żeby przełożyć "na nasze" - dziwaczna inwersja, kulawa stylistyka - strzępek nielogicznych, infantylnych myśli. grafomania,
a teraz dalej ćwierkaj w temacie - mnie ćwierki nie wzruszają, tylko śmieszą, jednak komentować i tak będę :P
na warsztat pióro prostować!
;D!
Tutaj przynajmniej masz przykład konstruktywnej krytyki. Ucz się Fly, ucz - przypomnę. : )


To raczej, obłąkanej i bezmyślnej, psychodelicznej, podobnie, w twoich niektórych
wierszach i koemtarzach. 'Niestety, ucz się czegokolwiek' a nie pisać wierszy, sama powinnaś sobie pisać takie komenty i uczyć się czytać przedwszystkim siebie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dobrze, to niech będzie, że jak u Hitchcoka,
chociaż to prosty wiersz, może powinien być jeszcze bardziej prosty,
ale dużo treści nawet w konspekcie robi swoje.
Zatem rozumiem i wszystko w porządku, a do strokrotek jeszcze trochę.
Może wtedy uda mi się napisać jakąś sympatyczną bukolikę, pytanie czy do szuflady
czy gdzieś indziej.
Z horrorów wyrosłam już dawno czy na dobre to nie wiem /mam nadzieję/, póki co mnie nie drażnij Alfredem:-).
Zostaw ten wiersz, zminusuj, spauzuj :-))).
Pozdrawiam

fly eliczka
Opublikowano

Tak archaizmy i truizmy, tak, tak,
i cieszę się, że nie podoba,
mi też treść nie bardzo :-)))
Ogólnie to nieżle.
Dobrze, że ucieszył Cię tranformator,
posłuchaj sobie do tego Adagio Albinoniego
;-)),
tylko mi już nie psuj wierszy OK.
Bye, bye Marcinie.G. :-)

Wesołych Świąt i Smacznego Jajka !

Opublikowano

Słabo czytasz i przy czytaniu lubisz skomplikować, zapętlić, nic na to nie poradzę.
Nie mam siły czasem na prostowanie i utarczki, przykro mi. Tak więc niech będzie,
że zawieszam głos. Nie lubię zabaw zimno-ciepło i komplikowania rzeczy prostych.
Osobisty liryk. Wystarczająco, co można w niektórych okolicznościach napisać, zostało napisane.

Pozdrawiam świątecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kosz, koszyk, koszyczek, to pojęcia Wielkanocne i pozytywne. Własciwie, to prawie zawsze dobrze, moim zdaniem, kwalifikujesz wiersze, ale daj więcej słów-wskazówek, jesteś wszak dobrym poetą. Pozdrawiam. Stefan.

Stefanie, grafomania to stworzenie bez uszu... ;)
Słowa-wskazówki są pod wierszami.
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kosz, koszyk, koszyczek, to pojęcia Wielkanocne i pozytywne. Własciwie, to prawie zawsze dobrze, moim zdaniem, kwalifikujesz wiersze, ale daj więcej słów-wskazówek, jesteś wszak dobrym poetą. Pozdrawiam. Stefan.

Wiesz Stefanie, że ja czasen nawet i temu nie zaprzeczam :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kosz, koszyk, koszyczek, to pojęcia Wielkanocne i pozytywne. Własciwie, to prawie zawsze dobrze, moim zdaniem, kwalifikujesz wiersze, ale daj więcej słów-wskazówek, jesteś wszak dobrym poetą. Pozdrawiam. Stefan.

Stefanie, grafomania to stworzenie bez uszu... ;)
Słowa-wskazówki są pod wierszami.
:)

Toś się już dowiedział Stefanie, to smutne, ale z przykrością stwierdzam, że jest
w tym troszeńkę prawdy /proszę nie mylić z poczuciem humoru to rzecz 'innorzędna'/. Może koledzy w tym przeszkadzają, koleżanki zazwyczaj mniej.
No chyba, że koleżanki koleżankom, to już co innego - też bywa.
;-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kosz, koszyk, koszyczek, to pojęcia Wielkanocne i pozytywne. Własciwie, to prawie zawsze dobrze, moim zdaniem, kwalifikujesz wiersze, ale daj więcej słów-wskazówek, jesteś wszak dobrym poetą. Pozdrawiam. Stefan.

Stefanie, grafomania to stworzenie bez uszu... ;)
Słowa-wskazówki są pod wierszami.
:)
Ale, wiesz, to jest tylko okazja do wypowiedzenia siebie, daj szansę. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Stefanie, grafomania to stworzenie bez uszu... ;)
Słowa-wskazówki są pod wierszami.
:)
Ale, wiesz, to jest tylko okazja do wypowiedzenia siebie, daj szansę. Pozdrawiam.

Otwartości i szczerości wypowiadania siebie

oraz

Zdrowych Wesołych Świąt

smacznego jajka i orzeźwiającego śmigusa dyngusa
Opublikowano

a gdybym autorce powiedziała, że to są dyrdymały podług dni martwych, i choćby miały treść wielką i piękną jak Mount Everest, to wykonanie ----> wartość artystyczna ściąga tekst do poziomu Rowu Mariańskiego, co wtedy?



bo tak jest. pomijając już toporność pióra, które w moim odczuciu zadaje językowi gwałt, tworząc jakieś okropne stwory zamiast poetyckich fraz, widzę tutaj bełkotliwą, nieprzemyślaną kompozycję.


i jak będzie?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Polityk wdziera się do przychodni NFZ jak tornado w złotej marynarce, jak kapsułka witamin z huraganem w środku. Drzwi skrzypią jak stare respiratory na kredycie. Kolejka pacjentów cofa się w popłochu – czują, że zaraz zniknie im nie tylko limit refundacji, ale i resztki nadziei. Rejestracja mdleje, bo wszystkie miejsca są już „tylko prywatnie”. Krzesła jęczą i próbują schować się pod podłogą. Termometr robi fikołek i udaje martwego. Plakaty o zdrowiu rwą się same – wiedzą, że zdrowie to luksus. Lewatywa rzuca się pod nogi pielęgniarki, błagając o ratunek przed uzyciem politycznym. Polityk siada. Fotel pęka jak budżet po wyborach, jak złamana obietnicą wyborcza. Kroplówki skaczą jak kibice na stadionie – każda kropla to podatek, każdy worek – dotacja dla kolegi z partii. Pacjenci   chowają się pod stołami. Stoliki robią salta. Gabinet drży jak cały system ochrony zdrowia. Lekarz blady jak recepta bez refundacji. Stetoskop na jego szyi dygocze jak bankomat przy pensji minimalnej. Biurko ginie pod brzuchem polityka – Zeppelin absurdu unoszony na naszych składkach. Oczy – dwa rentgeny pychy. Oddech – inhalator z piekła, co dmucha na półki z lekami. Syropy bulgoczą jak marszałek sejmu w amoku. – Co panu dolega? – pyta lekarz drżącym głosem. Polityk śmieje się jak rezonans magnetyczny na dopalaczach, śmiech rozdziera gabinet na części pierwsze. – Wszystko mnie boli, doktorze! Plecy od noszenia władzy, ręce od brania kopert, żołądek od darmowych bankietów, nogi od omijania kolejek do specjalistów… A sumienie? – tu wybucha rechotem – Nie pamiętam, gdzie je zgubiłem! Lekarz nie cofał się, nie drżał. Patrzył na polityka w absolutnej, nienaturalnej ciszy. Na jego policzku, tuż pod okiem, pojawiła się linia – pojedyncza, lśniąca kropla, która sunęła wolno w dół. Nie była słona. Była lepka jak zaschnięty tusz, gorzka jak brak refundacji. Ciśnieniomierz na biurku zaczął dziwnie syczeć, jakby łapał ostatni oddech tuż przed krzykiem. Wtedy eksplodował. Skala kończyła się na słowie „EGO”. Rentgen pokazuje wnętrze: katastrofalnie rozdęte ego za publiczne miliardy. Widać przerzuty władzy na wszystkie organy, metastazy stanowisk w każdej tkance, a w sercu – pustą salę sejmową. W środku wakacje na Krecie, darmowe kotlety, kilometrówki, premie, premie, premie. Dookoła – zadłużone szpitale, pacjenci czekający latami na operacje. Długopis lekarza wybucha w dłoni. Tusz wsiąka w sufit i układa napis: „Naród zapłaci”. Szafka na leki płonie ze wstydu. Pielęgniarka mdleje, rejestratorka śpiewa hymn w omdleniu. Kroplówki robią falę. Pacjenci salutują jak w Sejmie. Polityk wspina się na wagę i czyni z niej tron. Ze stetoskopu – berło. Z kart pacjenta – nową ewangelię o sobie. Każdy kilogram jego ciała to nasze podatki. Każdy oddech – kredyt wzięty w naszym imieniu. Każde mrugnięcie – nowa ustawa na jego korzyść. Wstaje i woła: – Tu nie ma przychodni! To moje żarowisko! A wy wszyscy jesteście moimi sponsorami! Pacjenci uciekają przez okna. Stoliki robią fikołki. Strzykawki latają jak ptaki apokalipsy. Lekarz chowa się w szafce, która rozpada się z hańby. Na podłodze rozsypane tabletki i recepty układają się w napis: „Tu był Polityk. I już nikt… nigdy nie wyzdrowieje.” Ostatnia tabletka toczy się po podłodze, zatrzymuje w kałuży krwi i wykwita na niej napis: „REFUNDACJA = 0 zł”.      
    • @aniat. namiętność spadła wraz z żółtym liściem z pierwszym kasztanem uleciał sen wspomnienia z jeżem czmychnęły szybko wiem :))
    • nie chroń myśli od świtu jasnego choć sen złudą czas zatrzymuje przeszłość ciąży i tłamsi twe ego kroplą rosy deszcz namalujesz?
    • @iwonaroma piękna metafora    dojrzewamy jak te kasztany bez kolców gładkości do piękna choć wdepczą to ulatamy by dalej swe życie wypełniać  
    • @Waldemar_Talar_Talar ... a dzisiaj narzekamy bo wciąż za mało mamy uczucia i miłości   życie to nie gra w kości  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...