Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zwracasz mi stare kwiaty

a ja szukam spokoju
choćby garści

Ciągnę za głową
niebo całe zasnute
olejne chmury dawnych mistrzów
od męk i wieczności

Jak ostrożnie
może lunatycznie
podajesz mi suchy sens

choć czekam na ciszę
która trafi w samo serce

Komuś
noc
czerpana u źródeł

Innym
modlitwy
koronkowe w przestrzeń

Opublikowano

W tę równoległość nie uwierzyłem. :)
To raczej dwa wykresy przecinających się fal.

Początek i koniec - są równoległe. Oschłe - rzekłbym. Koronkowo.

W środku:

czekam na ciszę
która trafi w samo serce


- coś mi zaśpiewało, swojsko, lekko histerycznie (ja to czuję i wiem dlaczego :)

od męk i wieczności

To mija, proszę mi wierzyć. Tak, jak złudzenie równoległości.

pzdr. bezet

Opublikowano

Bogato i symbolicznie. Olejnie, ale nie oleiście. Więc suszone , zasuszone , przechowywane , zamarłe obrazy.
Czy równoległość?
To jak zwykle subiektywne patrzenie na przestrzeń i czas, inaczej się nie da.
Dwie ostatnie strofy sugerują, że rzeczywistość można rozdzielić i popłynie dwoma nurtami.

Metafory mnie budują, bo widać, że można - słowa wciąż mogą zaskoczyć.


Pozdrawiam. A.

Opublikowano

Oczywiście że POZOSTAJE równoległość (= niestykalność) nawet przy przecięciu się tych fal, linii. Proust ujął to pewnie dobitnej - i melancholijniej - tyle że w tylu tomach i prozą; miłość jako odbicie w kimś naszych pragnień i obaw, tymczasowość wrażenia wzajemności z późniejszymi tego konsekwencjami, zasadnicza "niełączliwość" duchowa gatunku ludzkiego (mimo iż zasada ta ma miejsca łamliwe...).

Nikt się w żaden sposób nie łączy tej nocy z kimkolwiek, z sobą samym jedynie. I z góry przepraszam za pesymizm obrazu (tego akurat) :). Oschły, no pewnie.

Inna sprawa, że sugestywności drugiej i piątej zwrotki nie byłem do końca pewien, dlatego czekałem na odbiór i komentarz. Pozdrawiam.

Opublikowano

Wersyfikacja jak najbardziej mi się podoba, i przestrzen w dwóch ostatnich strofach, bardziej odczuwalna niż na początku, całość składa się w dobry wiersz.

Jakbym mial się do czegoś przyczepić, to 1 wers daje za dużo pola do interpretacji,


Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Pierwszy wers... Hmm; a jeśli przytoczyłbym tu z Prousta (tłumacza teraz nie pamiętam): "Kwiaty, które ktoś mi pokazuje po raz pierwszy, nie są prawdziwymi kwiatami", to będzie trochę jaśniej? :) (ale może tak mi się tylko wydaje...)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały... - powtórzyłam po kilku przepłakanych chwilach. - Ale jesteś, jaki jesteś! A jaka jestem ja? - zadałam sobie ni stąd ni zowąd właśnie to pytanie. -  No jaka? No? Chyba przestaję podobać się sama sobie... - zdążyłam mruknąć, nim sen mnie zmorzył.     W nocy przyśniła mi się rozmowa z nim. A dokładniej ta jej część, która w rzeczywistości się nie odbyła.     - Naprawdę zostawiłbyś mnie? - spytałam roztrzęsiona, po czym chwyciłam go za dłonie i ścisnęłam je mocno. - Mógłbyś mnie zostawiłbyś?! - powtórzyłam głośniej. Dużo głośniej. Tak głośno, jak chciałam.     - Rozważyłem to - w treść snu wtrąciło się pierwsze ze rzeczywiście wypowiedzianych zdań. - Ale  skrzywdziłbym cię, wycofując się z danego ci słowa. Więc - nie - ma - opcji, bo nie mógłbym! - senne wyobrażenie mojego mężczyzny dodało zdanie drugie z realnie wygłoszonych. - Chociaż może powinienem - kontynuowało twardszym tonem - bo przy naszym drugim początku postawiłem ci warunek. Pamiętasz, jaki. A ty co zrobiłaś? Nadużyłaś mojego zaufania i mojej cierpliwości, a mimo to nadal spodziewasz się trwania przy tobie.     - A i owszem, spodziewam się - senny obraz mnie samej odpowiedział analogicznemu wyobrażeniu mojego mężczyzny. - Spodziewam się jeszcze więcej: nadal zaufania i nadal cierpliwości. Mimo, że cię zawiodłam. Bo... - urwałam na chwilę, gdy senna wersja mojego em spojrzała znacząco. Jednak ciągnęłam dalej:    - Bo zasługuję na nie, a ty dałeś mi słowo.     - Zasługujesz, to prawda - senny em odparł bynajmniej sennie. - I zgadza się: dałem Ci je. Ale czy powinienem go dotrzymać? Postąpić w tej sytuacji zgodnie z zapewnieniem? A może właściwe byłoby zdecydować wbrew sobie? Może na tym wyszedłbym lepiej?     Uśmiechnęłam się.     - Może, może - odpowiedziałem. - Ale wiesz, że nie wyszedłbyś na tym lepiej, bo nie byłby to właściwy krok.     - Nie byłby? - mój śniony facet spojrzał sennym spojrzeniem. - Bo?    - Bo jestem właściwą dla ciebie kobietą. A ty właściwym dla mnie mężczyzną. Tylko?     - Tylko? - em popatrzył po raz kolejny. Trzeci. Tym razem pytająco.     - Tylko daj mi czas. To dla mnie ważne.      Rzeszów, 29. Grudnia 2025          
    • Napłatał: łatał pan.  
    • O tu napisali Milasi - panu to.    
    • Ulu, z oka kozulu.      
    • Elki pikle, tu butelki, pikle.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...