Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Stasiu, miło, że wpadłaś. :-)
Tak, matki martwią się o swoje dzieci chyba znacznie bardziej niż w najdawniejszych czasach, kiedy były małe społeczności i wszyscy dla wszystkich byli rodziną. Ale cóż, te czasy nie mogą wrócić.
Z drugiej strony - wtedy umierało mnóstwo niemowląt i młodych ludzi...
Dziękuję Ci za komentarz.
Buziaki.
  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


HAYQ, masz rację z tym czasownikiem. Pomyślę o nim, na pewno. Coś z nim zrobię.
O, rozsądna peelka? No to fajnie! Jak miło! :-))) (Ale to ta sama, co w innych wierszydłach!).
Pozdrawiam ciepło. :-)
Oxy.
Wręcz przeciwnie Oxyvio
Zupełnie nie ta sama :)
Do miłego.
Gwarantuję Ci, że ta sama. Znam ją. ;-)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Arku, dziękuję za pochwałę wiersza, bardzo mi jest miło. :-)
Nie ty jeden zwróciłeś uwagę na ten czasownik, widocznie brzmi fałszywie w uszach większości Polaków, czego sama nie wyczułam. Tak to bywa. Zaraz go zmienię.
Dzięki i pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bolesławie, najmocniej Cię przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, chociaż wpisałeś mi się dwa razy! - nie zauważyłam!!! Nie wiem, jak to się stało!
Dziękuję za piękny czterowers i za miły komentarz.
Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam. :-)
Oxy.
Opublikowano

przy "donasza" było nieładnie, ale dookreślało wymiar czasowy. "Donosi" wymaga dookreślenia, czyli - "donosi jeszcze" po mnie... ale w tym wypadku dokłada się to nieszczęsne "jeszcze".
Rozumiem, że "dodziera" - nie za bardzo Ci pasi, więc może "dociera" :)
Poza tym nic się nie zmieniło z "donosi - znoszone"
Hej.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No tak, ale nie mówi się po polsku: "docierać po kimś" ciuchy czy okulary... Takie rzeczy po kimś się właśnie donasza. I są one znoszone. Tak się mówi. I rób co chcesz. Mam kłopot z tym czasownikiem. Pomyślę jeszcze.
Acha, ale nie trzeba mówić koniecznie: "[u]jeszcze[/u] donosi". Może być sam czasownik: "Córka donosi po mnie różowe okulary".
Dzięki za pomoc.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No tak, ale nie mówi się po polsku: "docierać po kimś" ciuchy czy okulary... Takie rzeczy po kimś się właśnie donasza. I są one znoszone. Tak się mówi. I rób co chcesz. Mam kłopot z tym czasownikiem. Pomyślę jeszcze.
Acha, ale nie trzeba mówić koniecznie: "[u]jeszcze[/u] donosi". Może być sam czasownik: "Córka donosi po mnie różowe okulary".
Dzięki za pomoc.
nie wiem Oxyvio co dla Ciebie znaczy "nie mówi się po polsku" tak, czy owak.
Otóż właśnie, że się mówi, nie zawsze przecież mówimy czystym literackim językiem. Istnieje jeszcze tzw. mowa potoczna, kolokwializmy, wulgaryzmy itp. itd. Oczywiście, jak się uprzeć można posługiwać się nawet technicznym językiem, ale "wyłącznie technicznego" tez nie ma i chcesz, czy nie chcesz musisz korzystać z tych innych rodzajów, które często więcej wyrażą, niż suchy literacki przekaz.

"Docieranie", przyznam się, wrzuciłem trochę dla żartu. Niestety, z dwóch czasowników podanych przeze mnie wybrałaś akurat ten :)
Ale to nie prawda, że nie można "docierać po kimś"- można. I wg. mnie robimy to wszyscy od zarania dziejów. Docieramy wciąż dalej od poprzedników, będąc (albo i nie?) o krok dalej (lub wstecz)z tym, gdzie oni dotarli. Ruszamy od tego miejsca, by następnym zostawić to, co jeszcze niedotarte.

"Docierać po kimś" można choćby tynki Oxyvio. Jak nam je fachman "falująco" wykonuje, wywalamy go na zbity... i bierzemy następnego i następnego. I w ten sposób oni wszyscy "docierają po kimś" również do dna mojego portfela. :)

Zgadzam się z Tobą w jednym, że: "ciuchy czy okulary... Takie rzeczy po kimś się właśnie donasza"
No właśnie, z tym że jedynym właściwie i najlepszym synonimem tego "brzydkiego" określenia jest "dodziera".
I to jest (w moim odczuciu) odpowiedni zamiennik Twojego "donosi". Przykładowo:

dodzieram gacie po bracie, a on dodziera tacie", "stare koszule dodzieram, bo w plastikowych umieram " ;))

Donosi jest niestety do kitu. Kilka przykładów:

1. przynosić , dokładać , dostarczać , dodawać , dołączać , dopełniać , uzupełniać
2. przekazywać informacje, komunikować , anonsować , zawiadamiać , informować , powiadamiać , ogłaszać (wszem i wobec) , oznajmiać , referować , relacjonować , obwieszczać , wieścić , raportować , awizować , sygnalizować , meldować , zgłaszać , udzielać informacji , podawać do (ogólnej/publicznej) wiadomości.
3. składać doniesienia oskarżać , zarzucać , pomawiać , inkryminować , denuncjować , obwiniać , obmawiać , szpiclować , podkablowywać , posp. kapować , posp. kablować , posp. latać z jęzorem
4. np. o dźwięku pocisku - docierać , dolatywać , dochodzić , dobiegać , przebijać się , rozbrzmiewać , dawać się słyszeć

jednym słowem "donosić" bez dookreślenia ma bardzo dużo znaczeń, poza tym, o które Ci chodzi.
Ale nawet gdybyś się upierała - ta wielość znaczeniowa (akurat w tym przypadku) bardziej przeszkadza niż pomaga.

Pewnie, że lepiej :)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Ale wykład! No no! ;-)))

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie wiem Oxyvio co dla Ciebie znaczy "nie mówi się po polsku" tak, czy owak.
Otóż właśnie, że się mówi, nie zawsze przecież mówimy czystym literackim językiem. Istnieje jeszcze tzw. mowa potoczna, kolokwializmy, wulgaryzmy itp. itd.
Chodzi mi właśnie o mowę potoczną, o tzw. frazeologizmy. Mówi się: "donaszać po kimś ciuchy". To nie jest język literacki.

Chodziło mi właśnie o ciuchy (w tym także okulary - to, co się nosi na sobie). Przeca napisałam to wyraźnie! Spójrz trocha wyżej!

Tak, jeśli chodzi o gacie czy koszule, to można je dodzierać. Ale okulary?...

Wiem, wiem, znam te znaczenia słowa "donosić", też się wychowałam w poprzedniej epoce. ;-)))
Tych znaczeń jest o wiele więcej. Ale dzięki za wykład. :-)))))

Pewnie, że lepiej :)
Pozdrawiam.
O, to fajnie. Dzięki za zwięzłą i jasną odpowiedź.
Pozdrówka. :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



mnie też o to chodzi, nie muszę patrzeć, bo przecież sam Cię cytuję powyżej - niepotrzebnie więc przerywasz w tym miejscu. Ta uwaga była niepotrzebna. Sama spójrz wyżej ;)


O okularach w ogóle nie mówię Oxyvio - cały czas przecież gadamy o "donosi" - a gdzie w wierszu znajduje się to określenie sama wiesz najlepiej. Nie kręć:

donosi po mnie niemodne
widzenie świata


'niemodne widzenie świata" robi tu za "ciuchy" właśnie - nieprawdaż?
No... to nie rób mnie w konia ;)))
bo się nie dam ;p

"Okulary" są w innym miejscu. Tam, gdzie było powtórzenie owego "donosi", czyli "znoszone". Poza tym już je "poprawiłaś" na "zmatowiałe" - napisałem Ci zresztą
(patrz wyżej) "Pewnie, że lepiej",
więc nie wygłupiaj się. Dobrze wiesz o czym mówimy :).
Pozdrówka.
Opublikowano

Moim zdaniem, w każdym bądź razie mnie - najtrudniej pisać o kimś,
lub o czymś co ukochałam najbardziej. Napisałaś Oxyvio piękny wiersz
o mądrej, wcale nie łatwej miłości, jedynej i wyjątkowej.
Trudno się ustrzec patosu i egzaltacji: Ty doskonale sobie z tym poradziłaś.
Mój tego typu wiersz jeszcze nie powstał i nie wiem, czy kiedykolwiek będę gotowa.
Gratuluję Ci, wiersz jest taki, jaki być powinien . Bardzo mnie wzruszył.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie rozumiesz, co czytasz. "Niemodne widzenie świata" to właśnie te "znoszone, różowawe okulary". To metafora przestarzałego widzenia świata, starych poglądów.
Poza tym jesteś niegrzeczny, a to mnie wkurza. Zmień ton, bo to nie dyskusja.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Izo, bardzo Ci dziękuję za tak wspaniały komentarz! Nie jestem przekonana, czy wiersz jest rzeczywiście dobry. Ja nie jestem specjalistką od białych wierszy, dlatego bardzo niepewnie się w nich czuję. Ale czasami chcę spróbować swoich sił i w tej konwencji. Tutaj akurat jakoś nie pasowały mi żadne rymy, chociaż sama nie wiem, dlaczego.
Gdybyś widziała jakieś niedociągnięcia, to oczywiście zawsze mi pisz szczerze.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Oxy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie rozumiesz, co czytasz. "Niemodne widzenie świata" to właśnie te "znoszone, różowawe okulary". To metafora przestarzałego widzenia świata, starych poglądów.
Poza tym jesteś niegrzeczny, a to mnie wkurza. Zmień ton, bo to nie dyskusja.
Wszystko możesz mi zarzucić, ale nie to, że nie rozumiem tak prostego wiersza, a właściwie kilku jego wersów. Za niegrzeczność przepraszam, ale mnie też wkurza, jak odwracasz kota ogonem udając, że nie wiesz o co chodzi. Wszystko dokładnie wyjaśniłem. Zacytowałem też Twoje własne słowa z wiersza, a nadal upierasz się przy swoim. A może to nie ja nie umiem czytać, tylko Ty niezrozumiale piszesz? Albo wyciągasz złe wnioski z tego, co piszesz?
Masz rację, to nie dyskusja :)
Opublikowano

HAYQ!...
Masz prawo do własnego odczytania wiersza. Ale zrozum, że ja mam prawo do własnego - tak samo, jak Ty. Szczególnie, że to mój wiersz (ale gdyby nie był mój, też miałabym prawo odczytywać go po swojemu, a nie po Twojemu koniecznie). Zrozum to i przestań się złościć, że widzimy świat nieco inaczej. Wolno nam! Poniatno? :-)

Napisałam:

"donosi po mnie niemodne
widzenie świata
stare matczyne pojęcia
jak zmatowiałe okulary
naiwnie różowawe"

- wszystko to - cały ten fragment - jest metaforą niemodnej wizji świata, optymistycznej, przestarzałej - i mieszczą się tu zarówno "ciuchy", jak i "okulary". Jedno i drugie. OK?
I ja wcale nie udaję, że nie wiem, o co chodzi! Skąd taki pomysł?

Pozdrówka.
JJ.

Opublikowano

Dobra, już nie mam ochoty się z Tobą spierać, bo jak widzę do niczego to nie prowadzi. Nie będę też wyjaśniał, co moim zdaniem próbujesz mi wmówić lub czego Twoim zdaniem nie rozumiem. Za długo by to trwało. Wykażę Ci natomiast, że nawet w tym ostatnim poście popełniasz błąd nie rozumiejąc, że napisany przez siebie samą fragment od samego początku nie ma sensu. A nie mówiłem o tym, bo byłem zajęty wyjaśnianiem Ci tego, co niby nie rozumiem. A więc, jeśli piszesz w wierszu:

„córeczka skazana na miłość
bez wyboru
donosi po mnie niemodne
widzenie świata
stare matczyne pojęcia
jak zmatowiałe okulary
naiwnie różowawe”

to jakby nie patrzeć, w tym złożonym zdaniu coś nie gra. Widzisz to, czy też nie?

córeczka (skazana na miłość bez wyboru) donosi po mnie (niemodne widzenie świata stare matczyne pojęcia), jak zmatowiałe okulary naiwnie różowawe.

A powinno być:

córeczka (skazana na miłość bez wyboru) donosi po mnie (niemodne widzenie świata stare matczyne pojęcia) jak zmatowiałe okulary [u]różowawą naiwność[/u]

Kłaniam się.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oczywiście, że do niczego to nie prowadzi, albowiem każde z nas ma prawo pozostawać przy swoim rozumieniu wiersza i przy swoim widzeniuu świata. Właśnie to usiłuję Ci wytłumaczyć od dłuższego czasu.
Cieszę się, że nareszcie zaczynamy dochodzić do tych samych wniosków.
Masz rację - nie wyjaśniaj. Mam swoje zdanie na temat tego, co i o czym mówię.

A czego niby nie rozumiesz? Bo ja nadal nie wiem. I nic takiego nie twierdzę. Ani nawet nie przyszło mi to do głowy.

Nie.

"Jak zmatowiałe okulary różowawą naiwność"??? Że przepraszam?...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...