Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

femme fatale znika za Wisłą
chce na zawsze zapamiętać tę noc
w której Praga staje się kobietą

w bitwie na cztery noże
wygrywa dwoma szpilkami
cios za cios
cisza za ciszę

kołysanka uliczna
budzi szynową orkiestrę
tocząc kolejne koło mianuje ciemność
na dyrygenta

uczę się ją przedrzeźniać
po jaśniejszej stronie rzeki

Opublikowano

wszystkie wiersze autorki, które dotąd przeczytałam, tchną jakimś niezmierzonym egoizmem, który skąd się bierze - nie wiem. l'art pour l'art, ale takie, bo ja wiem, powierzchowne?
sama dobrze nie wiem, o co mi w takiej ocenie chodzi, ale miałam potrzebę zasygnalizowania swojego zdania, bo mi się w tym tekście wybitnie rzuciło w oczy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


się Kasiu nie obrażaj, bo ja przeważnie mam podobnie
może nie aż tak w temacie tego-ego... ;)
hmm... może Twój sposób pisania ma jakiś związek z upodobaniem performance'u ?
to by mi wiele wyjaśniało ;)

ps. nieodmiennie kibicuję, :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


się Kasiu nie obrażaj, bo ja przeważnie mam podobnie
może nie aż tak w temacie tego-ego... ;)
hmm... może Twój sposób pisania ma jakiś związek z upodobaniem performance'u ?
to by mi wiele wyjaśniało ;)

ps. nieodmiennie kibicuję, :)
egoizm to złe słowo jest. ale jakiś taki ekstrawertyzm, performance właśnie. nie wiem jak to nazwać. pod powyższą bym się niżej podpisała ;)
Opublikowano

kołysanka uliczna
budzi szynową orkiestrę
tocząc kolejne koło mianuje ciemność
na dyrygenta

i gdzież tu egoizm ?
ładne

'Performance uważany jest za sztukę żywą rozumianą dwojako: z jednej strony jako osobisty, personalny pokaz artysty przed publicznością i bezpośredni z nią kontakt, z drugiej – jako sprzeciw wobec tego, co skonwencjonalizowane'
i ??????

pozdrawiam tylko, bo nie znam się na rzeczy :P

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maciek.J

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...