Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Śmieją się do wszystkich
Ze starego zdjęcia,
Które wrzucone w płomienie kominka
Pozostaje nietknięte
Jak wspomnienia.

Wolni od zmartwień
Bez żadnych zmarszczek
Zwyczajnie kochali się miłością piękną
Nieświadomi,że wkrótce
Los ich rozdzieli

Na ZAWSZE!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


te drukowane literki po co?:)litery duze na poczatku wersółw tez zbedne zupełnie...miłość piękna,płomienie kominka- zrezygnuj z takich banałów , bo sa na szkode wiersza...ogolnie duzo pracy przed Toba:)pozdr.
Opublikowano

Myślę, że dla nich, zmarszczki na twarzy partnera/rki,
też były ładne, jak ich miłość. Żyje się razem, ale mało kiedy
razem się umiera.
Tak pięknie na ten temat napisała Agnieszka Osiecka:
"Nie wiedziałam,
że się serca tak ostudzą,
uwierzyłam, że umiera się parami,
nie wiedziałam,
że się ludzie różnie budzą
jak okręty, nie te same,
choć w tej samej wciąż przystani..."

Zamiast: "Zwyczajnie kochali się miłością piękną", może tylko:
"kochali się zwyczajnie" - to, że miłością piękną, lepiej się domyślać.
Pamiętaj, że "pierwsze śliwki - robaczywki", to normalne.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Opublikowano

W pierwszej strofie wolałabym przeczytać o pamiętniku, który wrzucony w płomienie kominka doszczętnie spłonął... ale wspomnienia ocalały.
Całość niestety nie dla mnie, sorry.
Życzę udanych następnych prób... :) Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - To ostatnie dni - popatrzył na kalendarz, skreślając zaległy - ostatni - Piątek i od razu bieżącą Sobotę. Mając świadomość tej prawdy bez zaglądania doń. - Czy przyjedziemy tu, pomyślał o Marcie i sobie. Na pewno tak, ale kiedy?     - To ostatnie dni i ostatni week-end - umysł podsunął mu kolejną myśl. - Marta miała rację mówiąc, że zleci. Zleciało. Chociaż blisko trzydzieści dni wydawało się długim czasem... I takim było. - Pierwszy raz jestem poza Polską tak długo, skonstatował.      - Jeszcze ten wieczór i sześć dni - pomyślał. - Ostatnia Niedziela tutaj, ostatni pełny dzień. W Poniedziałek rano wczesna pobudka i kilkugodzinna droga na lotnisko w Pekinie, aby zdążyć na samolot. Potem lot przez strefy czasowe do Wiednia z międzylądowaniem w Paryżu. Wtorek i Środa tam, żeby trochę odpocząć, zobaczyć  miejscową operę, o której przed laty wspominał azapomniany wielbiciel i znawca muzyki klasycznej, Bogusław Kaczyński. - W Czwartek będę już w Warszawie, Piątek na domowe sprawy. Trochę posprzątać w mieszkaniu po miesięcznej aobecności i spakować rzeczy przed spotkaniem z Martą. Przecież przed nami wspólny tydzień - rozpromienił się. - Dni w jej mieście. Rozmowy. Spacery. Kwiaty i wizyty w  kawiarniach i muzeach. Kto wie, może nawet pierwsza kłótnia? - zastanowił się. - W końcu na pewne sprawy mamy różne poglądy. Ale jedność zdań na siłę jest absolutnie bez sensu. O wiele bardziej istotne są szczerość i autentyczność.     - Rozmowy - podjął wewnętrzny dialog. - O tym, o czym jeszcze nie rozmawialiśmy. O tym, o czym teraz właśnie pora przyszła porozmawiać, kiedy już jesteśmy "My", a nie "Ty i ja".     - Obiecałem ci, Marto - zawrócił myślami do ich ostatniej rozmowy - że zmodyfikuję swoje plany, powzięte długo przed tym, gdy zaproponowałem bycie razem. Siedziałaś wtedy na kanapie w twoim salonie, pochylona w moją stronę, ja na podłodze przed tobą. Ująłem i trzymałem twoje dłonie, emocje zastygły ci twarz w oczekiwaniu, co powiem. Nigdy wcześniej miałaś ją tak napiętą. Wiem to na pewno...     - Wiem, że czekasz - znów uśmiechnął się do siebie i do swoich myśli. - Zleciało, miałaś rację. To jeszcze tylko kilka dni. Kilka i aż. Pekin, Paryż, Wiedeń, Warszawa. I Gdańsk, gdzie cię spotkałem wskutek zbiegu okoliczności. Gdańsk,w którym wszystko między nami się zaczęło.     - Życie uparcie wiedzie mnie nad morze - pomyślał.       Hua-Hin, 28. Czerwca 2025     
    • Dziwnie.  Mnie zatrzymała rama pośrodku. Pzdr 
    • O, ty dodaj do palindromu mord Nila pod jad, Odyto.  
    • Pięknie.  Daleko.     Pzdr.
    • A Noel; - E, maku korzec? - E, hece z roku kameleona.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...