Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Spoczywam na pinezkach.
W świecie fantazji i całkowicie poważnie
Czuję to znowu, tym razem wyraźniej
Czarną dziurę co we mnie
Zasysa mnie od środka
Przemawia bez głosu
Ścigają mnie niezakończone sprawy
Niewyciągnięte topory wojenne
Gniją nadal w zaropiałych żebrach wrogów
Fałszywi przyjaciele
Z twarzą przedartą do połowy
Doradzają drogę ku normalności
Jest tak pięknie, kolorowo i sławnie
Tak sztucznie...
Zapomniałam o układaniu siebie
I cisnę wszystkim o podłogę
Na białym parkiecie
Który nie wspomina tańca żadnego
Błyszczą tysiące drobinek
Oto w tej godzinie normalność...
Normalność mnie zgubiła.

Opublikowano

Droga Patrycjo, Ty jescze ciągle wylewasz swoje głębokie żale.
Tracisz zaufanie do przyjaciół, dobrze że do tych fałszywach, którzy
pod przykrywką pomocy,doprowadzali cię do zguby. Rozumiem cię doskonale.
Możesz mieć zal.
Ale czy nic nie da się zrobić? Ja wierzę w Twoje lepsze jutro.
Pomóż mu. Serdecznie Cię pozdrawiam. Wiersz w Twoim stylu.
Mnie interesuje.

Opublikowano

Wylewanie żali to chyba moja specjalność...
Jestem zbyła łatwowierna, a niestety 99,9 %
populacji ludzkiej to nic nie znaczące pasztety,
które nie umieją być przyjaciółmi.
Hmm.. cóż da się coś zrobić -
zmienić swoją naturę i przestać ufać.

Opublikowano

Skoro fałszywi to nie są przyjaciółmi Patrycjo.
Nowy rok więc ciśnij o tę podłogę tym co nie jest warte i zacznij układać siebie. Bo to Ty jesteś ważna!
Czasem to co inni uważają za normalność wcale nią nie jest.
Pozdrawiam ciepło
Jolanta

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...