Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

muzyka bez której...


Agata_Lebek

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 71
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Anita, jak powietrze...w kompleksy mnie wpędza!
wolę Soykę!!!!!!!!!!
dawaj!

(teoria względności)
:)))))))))))))))
serio! kocham Soykę! może nie tak jak Marka, ale bardzo!
Agatoś, dziękuję bardzoooo!
:D

sie robi :))
jeśli chodzi o Soykę ten musi polecieć pierwszy:
www.youtube.com/watch?v=FWZNF4F1r7Y
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest połowa płyty, którą w roku ubiegłym katowałem bardzo długi czas:

http ://www.youtube.com/watch?v=zkg3iXx_YLU
http ://www.youtube.com/watch?v=Ljy47rl11y8
http ://www.youtube.com/watch?v=UCsI2L8ajKc
http ://www.youtube.com/watch?v=qqak863vu7k
http ://www.youtube.com/watch?v=aNCe7q-tcnI&feature=related

pozdro
;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Już poprawiłam te linki Tomek, zajrzę :
www.youtube.com/watch?v=zkg3iXx_YLU
www.youtube.com/watch?v=Ljy47rl11y8
www.youtube.com/watch?v=UCsI2L8ajKc
www.youtube.com/watch?v=qqak863vu7k
www.youtube.com/watch?v=aNCe7q-tcnI&feature=related

;) dzięki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no nie wiem czy to coś trwałego, ale usłyszeliśmy wczoraj
i piłujemy
www.youtube.com/watch?v=m3b9E1p9uOA

i jeszcze to
www.youtube.com/watch?v=fczPlmz-Vug&feature=fvst

www.youtube.com/watch?v=zsnNDtO6inw

i moja ostatnia miłość:

www.youtube.com/watch?v=5Dzi3roEjn4
www.youtube.com/watch?v=fGkDz3WDeSQ
www.youtube.com/watch?v=WhNqCNdfmks

(życzenia przekazałem
dziękujemy bardzo)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Miło mi, że i Ty zajrzałeś Jacku. Tego "hitu" - najchętniej słucham w tym wykonaniu,
znasz? ;
www.youtube.com/watch?v=UY30Qgj6LJM


niestety Agato, to nie jest to Ave Maria i z Caccinim niewiele ma wspólnego; mało - to przypomina jakieś pogańskie obrzędy z kapłanką misterium w roli głównej, którą zawsze po obrzędach "konsumował" władca...zbyt dużo w tym aktorstwa, z choreografią włącznie;
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niby taka chłodna , lecz promienieje. (Noc) Niby taki zwykły, a skrywa wiele . (Dzień) Sporo nauczyła , jeden raz wystarczył. (Zdrada) Nie powinnaś dawać jej kolejnej szansy. Łamie wszystkich wokół, powala na glebę. Będziesz głupio pytał ,czemu wybrała ciebie ? (Porażka) Czas nie stanie dęba, rany się zabliźnią. Nie pozwól jej, aby odebrała Ci wszystko.
    • A więc dobrze, chodźmy. Idziemy. Idźmy tędy. Jak wtedy. Pamiętasz? Powiedz… Ale czy pamiętasz jeszcze? Zatem idźmy, idąc raz jeszcze. Chodźmy prosto, podążając drogą wniebowstąpienia. Tego właśnie wniebowstąpienia, kiedy się idzie prosto w słońce.   Idźmy prosto tą drogą pustego miasta. Tą ulicą pachnącą nagrzanym asfaltem. Tym chodnikiem. Tym trotuarem…   Kochanie, dotknij ściany. Tej chropowatości pełnej drobnych ziarenek kwarcu.   Tych pęknięć na elewacji starej kamienicy… Poczuj… Poczuj jeszcze, mimo zagubienia w labiryncie czasu.   To tutaj. To było tutaj. Albo, gdzieś dalej. Gdzieś tam, koło tego rozłożystego dębu, kasztanu.   Słońce wschodzi. Zachodzi. Wiruje wokół ostrej szpicy ratusza, jarząc się na blaszanych rynnach. Na szybach zamkniętych okien…   Gdzieś tutaj. Tak, to było gdzieś tutaj. Albo, gdzieś tam — dalej. Tylko w trochę innej korekturze zdarzeń. W trochę innej godzinie tamtego dusznego lata.   Tak jakoś szliśmy, jak się idzie we śnie. Jak można iść jedynie we śnie. Tak jak się idzie teraz, kiedy idziemy wciąż w tym wiecznym niedochodzeniu.   Chodź.   Wyjdźmy tymi drzwiami na końcu. Tą bramą z kutego żelaza. Albo poczekajmy chwilę w osłonecznionym pustką pokoju.   Spójrz jak wspina się smuga światła. Jak idzie wolno po ścianie. Dotyka drugiej… Jak pełznie po drewnianej podłodze…   Olśniewa stojące na środku drewniane krzesło…   Przepływające cząsteczki kurzu.   Na ścianach jaśniejące kształty po czymś, co tu kiedyś było.  A teraz omiata tchnieniem bladej ciszy.   Od okna idzie blask jaskrawy. Od szyby poruszanej niczyja ręką.   Od szyby, w której mży niewyraźny profil   Kto tam stoi? Nikt. To tylko nagły błysk pamięci.   Przekrzywione, trzeszczące szafy z zamkniętą na klucz przeszłością, albo na  twoje imię.   W środku pogięte fotografie,   kilka poplamionych kartek... Niewiele tego.   Jakieś resztki Okruchy nie wiadomo czego. Poskręcane. Splątane kołtunem. Zeschnięte złogi zapomnienia   Wydaje mi się, że stoisz skulona w kącie z twarzą ukrytą w woalce.   Podchodzę.   Biorę za rękę. Taką zimną, wręcz lodowatą.   I nie wiem czy to są palce. Czy to są w ogóle czyjeś palce.   Unoszę woalkę, by spojrzeć raz jeszcze tobie w oczy.   Za woalką pajęczyny falują na ścianie…   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-24)    
    • Takie tam... I jeszcze - chyba - literówka? Także powtórzenia. 
    • Dałam serduszko, bo choć sam wiersz może nieidalny, w każdym razie wyjątkowo na czasie.  Serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...