Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tego faceta nie ma
starło go w pył coś co się toczy

minął się z prawdą nie mówiąc dzień dobry
bez słowa się nie odwrócił – szedł

czekała z obiadem
w dresie i włosach w kucyku

czajnik darł się w niebogłosy
że ziemniaki rozgotowane
zjadła przy jednym nakryciu

w śródmieściu spytał
przepraszam do domu to w którą stronę?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Biały; przeczytaj to z bolda - z niego wynika, że ona czekała we włosach, z czajnikiem w kucyku, który się darł ;)
no, proszę Cię - brzmi komicznie z tymi kłakami w kuchni, - z czajnikem, zamiast gumki - coś tu nie poszło.

generalnie - msz za dużo czasowników, wychodzi relacja, ale jest pomysł, do dużego remontu, w sumie od nowa trza pisać.

za to pointa bardzo misię :)

pozdrawiam
kaśka :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Biały; przeczytaj to z bolda - z niego wynika, że ona czekała we włosach, z czajnikiem w kucyku, który się darł ;)
no, proszę Cię - brzmi komicznie z tymi kłakami w kuchni, - z czajnikem, zamiast gumki - coś tu nie poszło.

generalnie - msz za dużo czasowników, wychodzi relacja, ale jest pomysł, do dużego remontu, w sumie od nowa trza pisać.

za to pointa bardzo misię :)

pozdrawiam
kaśka :)
dzięki za zagłębienie się i analizę dogłębną
ale ale
"coś" jest dla autora istotne jest jakąś niewiadomą, iksem i igrekiem w równaniu
I wers w II strofie z "bez" średnio mi leży
drugi w drugie - faktycznie te oczy można co najwyżej w słup postawić
trzeci w drugiej dla mnie nie jest aż tak oczywisty ale przyjmuję do wiadomości aluzję

I w III zgadzam się że "ona" ałt - zapełniacz
dalej rozdzielę wers po kucyku, a przed czajnikiem - ok
a do ziemniaków osobiście nic nie mam robi się swojsko, domowa atmosferka się robi, tak sądzę:)
szacuneczek jeszcze raz za poświęcony czas
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no, tak widziałaś, zapomniałem sobie:))
a jak pozostał sentyment to tym bardzie jestem rad
pozdrawiam warszawiankę
r

:))
sentyment do kartofelków
:D
muszę o tym napisać
buziak!

słóweczko! skulił się ten wiersz (z zimna?) i jest lepszy,
bardzo lepszy
:))
Opublikowano

Mój Biały Panie ...pięknie ,,,wciąga czytelnika ,świetny przekaz uczuć!
A czasowniki hhhhhhhaaaaaaaaaaaa!
Napisałam wiersz o wiośnie zamiotałam czasownikami i dostałam wiele ciekawych opiniii!
Tak trzymaj ,poezja współczesna ,,,,,,,,daje swobodę wypowiadania swoich emocji,przeżyć wrażeń i .t.d.
Tak jak np: mój neologizm - zamiotałam !
Ciepluśko!
Ania

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no, tak widziałaś, zapomniałem sobie:))
a jak pozostał sentyment to tym bardzie jestem rad
pozdrawiam warszawiankę
r

:))
sentyment do kartofelków
:D
muszę o tym napisać
buziak!

słóweczko! skulił się ten wiersz (z zimna?) i jest lepszy,
bardzo lepszy
:))
pisz przecież wiesz, że pisz:))
może z zimna być może
dzięki że lepsiejszy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ta czasowniki są i basta, taki się zrodził, więc niech se żyje swoim zyciem, bo inaczej co do kosza - nieee, niech żyje bal!!!:))
dziękuję za pojawienie się u mnie i czytanie:)
pozdrawiam Aniu
r
Opublikowano

hm. mając pewne już doświadczenia życiowe uważam, że kartofelki są jak bardziej na miejscu w Twoim wierszu, Panie Biały. i dres i włosy w kucyku. i czajniki też się drą, nie da się ukryć... dobry wiersz, taki po prostu życiowy, he he :)))))) pozdrawiam serdecznie kartofelki, czajnik i autora :)

Opublikowano

A mnie ten wiersz po prostu, po ludzku wzruszył! Ileż takich "związków" w dresach, w kucykach, z czajnikiem...że aż się nie chce wracać domu? Czytam już chyba poprawioną wersję, bo nic mi technicznie nie zgrzyta. Pozdrawiam, a ci z wiersza...cóż, ...pogodzą się chyba na święta:) Para

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cieszę się Aniu, że wywołał u ciebie takie ludzkie uczucie jak wzruszenie, taki był zamysł aby stwór był międzyludzkim naturszczykiem. Fajnie interpretujesz:)) a czy ich linie życia się połączą?, oby Aniu, oby:)
pozdrawiam serdecznie
r
Opublikowano

Ten pan wracał pewnie ze "śledzika" przedświątecznego,
może lepiej, że nie zdążył na kartofelki, może byłyby
dla niego za słone?
W czwartej bez jednego "się" (np."rozgotowane")?
Ciekawy, słodko-gorzki wiersz,
pozdrawiam
- baba

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


haha, może wypłatę wziął i z koleszkami w tany:)), ale to chyba trochę z innej beczki klimat, wiem że wiesz:)))
dzięki za cenną uwagę w 4, zmieniam pędem:))
dziękuję za odwiedziny Babo z Izby:)
pozdrawiam
r
Opublikowano

interesujący, zapewnie nasuwa się refleksja
do domu każdy zmierza w jedną stronę,
choć domy są różne, jedne na kartonowych
pudłach, inne w ciepłych przytulnych miejscach,
albo w sercu u kogoś i Kogoś(...), tak mi się
tutaj w tym chodzie napisało,podoba się, J. serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ile ich celi Iwonie i nowi ile chcieli?    
    • @Simon Tracy  bo człowiek jest piękny. W nas jest wszystko- i wielkość i małość. Zdolni jesteśmy do najwznioślejszych czynów, i podłych
    • Jeśli myśl stała się słowem a ono zakiełkowało i przeistoczyło się w ciało, które pod wpływem złych duchów i omenów, zrodziło najgorszą z plag. Owoc grzechu - człowieka. Jego wszelkie upodlenia i niedoskonałości. Braki i ograniczenia. Zaściankowość i pychę. Nienawiść i podłość.   Alchemiczny wzorze,  czarnomagicznych rytuałów. Myślałeś, że Diabeł ukorzy się przed Tobą, strażnikiem bytów Miasta Umarłych i Ib. Namaści, Twoje skronie, laurem Edenu  i koroną z klejnotem boginii Isztar. Lecz tym razem pycha Cię zdradziła. Konałeś w szponach  zawezwanych olbrzymów. Złorzeczyłeś gdy wyrywano Ci członki i serce, na ołtarzu księżycowym. A ślepi bogowie, tańczyli wśród zamieci na szczycie góry. Ujrzałeś jedynie oczy tego, który pełza przez nieskończone korytarze eonów. Zasnąłeś w ramionach śmierci.   Obudziłeś się o 4:20 w swoim domu  w Nowej Anglii. Byłeś zlany potem i cały we krwi. Nie swojej.  Obok Ciebie spoczywało jej ciało w zwiewnej, letniej, nocnej koszuli barwy kremowobiałej. Teraz jednak szkarłat krwi,  zdobił jej piersi, brzuch i usta. Miecz z pieczęcią i imieniem strażnika do połowy klingi, spoczywał w jej sercu. Jej rozwarte szeroko, błękitne oczy, zwróciły się na Twoim obliczu. Trup przemówił,  głosem nieludzko zdeformowanym.     Idż luby drogą Królowej Potępionych, przekrocz w dniu przesilenia, północną bramę i oddaj cześć Tiamat. Zaprowadzi Cię ona do świątyni. Tam w odmętach starożytnych korytarzy odnajdziesz gniazdo Matki Tysiąca Młodych. Nakarm, koźlęta swą krwią i wyryj na piasku pieczęć tego, który wędruję na prastarym słońcu. Przeklnij, zaklęciem, duchy Pierwszych. Po siedmiokroć, wychwal imię Kutulu. I odbierz strażnikom pieczęci. Wtedy dopiero uciekaj w pełzający  w chaosie byt a flety i piszczałki zagłuszą Twe kroki i zmylą Ślepe Bóstwa ze szczytu śnieżnej góry. Tak oto przebudzi się święte miasto na dnie. Powrócą oni.   Ciało na powrót zamarło w sztywnym skurczu pośmiertnym. A ja w totalnym szoku i desperackim odruchu. Doczołgałem się po omacku do nóg, hebanowego biurka.  Ledwo wdrapałem się na oparcie krzesła i roztrzęsionymi rękoma otworzyłem księgę, oprawioną w za dobrze mi znaną skórę. Odnalazłem bez trudu stronę z zaklęciem pierwszej bramy. Usypałem szybko pieczęć z soli  wokół mojego krzesła. Już dużo spokojniej odłożyłem zawiniątko z solą na stół i sięgnąłem po mały, czarny sejf  stojący w rogu biurka. Wprowadziłem hasło  i wyciągnąłem z niego rewolwer. Spokojnie odwróciłem lufę w swoją stronę. Czułem podświadomie, że ona stoi nade mną i czeka na dogodny moment. Rzuciła się na mnie jak zwierzę i wbiła kłami w odsłonięta kołnierzem szyje. Wtedy rozległ się strzał. Szkarłat krwi, zabrudził stronnice, przeklętego dzieła, szalonego Araba. Lecz jedynie przez moment tkwiły na pergaminie nieruchomo. Pieczęć przyjęła i spiła całą ofiarę. Rytuał się dopełnił.    
    • @Berenika97  wojna to tysiące ofiar, nie bezimiennych. Każda z nich to imię, nazwisko, dramat. Piękny
    • @Berenika97  i historia może się powtórzyć @Berenika97 dziekuję @Simon Tracy, @Robert Witold Gorzkowski dziękuję
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...