Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

poezjo
czymże Ty jesteś?
wciąż ludzkość nurtuje
to trudne pytanie.

pokarmem duszy,
pieszczotą zmysłów,
surrealistycznym spojrzeniem,
czy zwykłym słów splątaniem?

jednak bez względu na to
jak kto Cię postrzega,
nie pozostajesz obojętna
i w tym jest Twa potęga.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To prawda, na z pozoru proste pytanie, nie zawsze można prosto odpowiedzieć.
Co do:
„a może ucieczką...?”
Jak już pisałem w warsztacie:
Zależy, dla kogo Krzysztofie.
Dla jednego ucieczką, dla innego bezsensem itd.
Wszystkich wersji, nie zmieszczę w wierszu. :)))
Pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Szanowny Duksie, na to pytanie nie ma odpowiedzi, dlatego trwa to ciągłe przekomarzanie się wszystkich poetów o sens poezji, styl i słowa. Ja osobiście, gdybym znał odpowiedź, to albo pisałbym dużo lepsze wiersze albo przestałbym pisać. Ale temat, choć może bardzo bezpośrednio w wierszu przekazany, jest dla nas piszących istotny. Ja popełniłem kiedyś inny wiersz o poezji, który niniejszym Panu dedykuję.

Tam

w łukach katedr
strzelistości wież gotyckich
i prostej linii horyzontu

w barwach świata
czarodzieja z delft i jego braci
snach endymiona

w zapomnianych mitach
i rodzinnych baśniach
czterech świętych elementach

w ciszy bólu i krzyku

ty tam jesteś poezjo
piękna cierpliwa czekasz
aby objawić się w słowach

Pozdrawiam serdecznie
Janusz

Opublikowano

Witam serdecznie.
Zgadzam się, że jednolitej definicji nie ma. Każdy czuje, co innego.
Jeśli chodzi o dedykację - nie wiem, z jakich jest pobudek, ale i tak dziękuję.
Tym bardziej, że przeczytałem Pański wiersz z przyjemnością.
Pozdrawiam,
Andrzej

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Tak czasem bywa.
Dziękuję za wyrażenie swojej opinii.
Jedna uwaga - Pozdrawiam z przymrużeniem oka?
No cóż.
Ja pozdrawiam szczerze. :)
Opublikowano

Tak jakoś mam już w zwyczaju wpisywać tę emotę, nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś może to odebrać jako pozdrowienie niekompletne :D. Dlatego w ramach wyjaśnienia sprawy - pozdrawiam :)

Opublikowano

Ponieważ znaczenie tego emotikona to: uśmiech z przymrużeniem oka,
dlatego zwróciłem na niego uwagę. :))
W prawdzie nie spodziewałem się sprostowania.
Ale skoro jest, to bardzo dziękuję i zamykam wątek.

Opublikowano

Czym jest poezja ani po co - nikt nie umie odpowiedzieć wyczerpująco. Bo to zbyt bogaty i głęboki temat. Bo poezja to wielka część naszej natury, a któż umie powiedzieć, czym jest człowiek?
Ale pewne jest, że potrzebujemy poezji - nie tylko i niekoniecznie pisanej.

Jedenaste przykazanie

Trzeba czytać wiersze – łowić w sidła ciszę,
by rozumieć sedno, żeby stać na ziemi,
by czuć nerwem słowa, a myśli usłyszeć,
żeby nie przeoczyć tego, że żyjemy.


Pozdrawiam.
Oxy.

Opublikowano

Witaj Oxy.
Dziękuję, że przeczytałaś i skomentowałaś. :)

Muszę chyba coś sprostować.
Z komentarzy wynika jak gdyby moją intencją było sprecyzowanie, czym jest poezja.
Nic bardziej błędnego.
Strofa druga jest pytaniem, a nie stwierdzeniem. Właśnie dlatego zastosowałem interpunkcję.
Na końcach wersów są przecinki a na końcu strofy pytajnik - aby było widać, że to jest jedno zdanie pytające (ewentualni ciąg pytań).

To ostatnia strofa jest stwierdzeniem - o ważności poezji.
O tym, że bez względu na jej odbiór, wzbudza emocje, nie pozostaje obojętna.
I w tym jest jej moc, czar, potęga.
Ponieważ prezentowałem wcześniej ten wiersz i przesłanie odebrano „właściwie”.
Uznałem, że wszystko jest jasne. Wygląda na to, że się myliłem.
Pomyślę czy nie warto coś skorygować.


Pozdrawiam Cię serdecznie.

Ps.
Dziękuję również za jedenaste przykazanie.
Przeczytałem z przyjemnością. :)

Opublikowano

Odebrałam wiersz zgodnie z Twoją intencją - jako pytanie (czy pytania) o to, czym jest poezja; oczywiście pytania retoryczne, bo wiadomo, że tego nie wiadomo. :-)
Wcale nie uważam, żeby Twój wiersz był próbą zdefiniowania poezji. Czy tak rzeczywiście wynika z mojego komentarza? Dlaczego? Ja tylko popieram Autora, że nie wiemy, czym jest poezja, natomiast wiemy, że jest potrzebna. Bo tak odczytałam wiersz.

Pozdrawiam również.
Oxy.

Opublikowano

Witaj Oxyvio.
Na wstępie przepraszam, że w odpowiedzi na Twój komentarz, umieściłem również wyjaśnieni co do istoty wiersza. Było to niezbyt fortunne.
Tym bardziej, że Ty właściwie odczytałaś moje przesłanie, a ja Twój komentarz.
W związku z powyższym – biję się w piersi, posypuję głowę popiołem i kłaniam się nisko.:)
Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie, komentarz i poparcie mojej tezy.

Pozdrawiam serdecznie.


Ps.
Nie gniewaj się. :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...