Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sarabanda


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Z Dziadkiem też mogę napisać co się stało, bo ty poszedłeś dalej i tyle go widziałeś.
Nigdy nie widzisz tego co jest w ludziach i co po nich zostaje choćby żyli 600 lat.
Na pewno nie są to kalosze:



Czego nie robi widok księżyca!
Staruszek po sznurze wspiął się na kemping -
miał ćwiartkę, gitarę, na głowie szlafmyca
ze srebrnym pomponem od gwiazd do pasa,
od lat do lata, ot, psiakrew - dość szaleństw! -
mruczando siwe zaplótł na płotach,
a kiedy księżyc pogłębiał fale
umarł o świcie i z dachu spadł
ciemnym powojem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 68
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zobacz, Boski
brat marnotrawny wrócił
może jednak warto...?
za przykładem Tamtego
otworzyć ramiona?
ja mu wybaczyłam
przed chwilą właśnie
przyjmijmy Wstrentnego
w domu naszego progi
widzisz, jego nogi
pasują jak ulał do twoich
kaloszy
podzielmy się koszy
kiem i wszy
wszy? (do pieca!)
stkim...mam serce wielkie
trochę przerośnięte
od dziecka.

Witaj!

:))
:*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznaję, wszystko czytałam, nie mam wyrzutów
sumienia, nawet mi się bardzo spodobało.
Boski - Ty, to już od dawna uniwersytety - gratuluję,
a Ty Migdałku - rośniesz, rośniesz, rośniesz!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, piszecie
pięknie i jesteście cudownymi ludźmi!
Ha! Rzekłam
- baba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Snuj... jak ładnie :) To chyba od prządki ale i pająka co snuje pajęczą nić?
W takim razie zaprzeczenie:


Jak ten czas, miła leci...
To już tyle lat, tyle lat
tamten maj i peron trzeci
ty w sukience, w sukience wiatr,
jak ten czas, miła leci...
Potem wsiadłaś do pociągu
i zamknęli peron trzeci
a wiatr osłabł do przeciągu
(jak ten czas, miła leci...)
Maj? - podobny stał się majom
i tylko wspomnienie zostało:
jak ten czas, miła leci...
- jak wtedy oczko w twojej pończoszce.



bo skoro można snuć nić, żeby potem zrobić z niej np. pończoszkę, to oczko w niej stanie się symbolem odwrotności (i zapominania). Coraz bardziej leci ;)

czarna dziura :) jako symbol odwrotności naszego świata i nici życia snutej od nas do niej...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Właśnie! Każdy myśli, że czarna dziura zaczyna się gdzieś w kosmosie. Im dalej od nas tym lepiej, nawet w teleskopach jej nie widać. A tu okazuje się, że czarna dziura może wziąć początek od pończoszek ofiarowanych ukochanej ;)

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


E tam... Sarabanda jest dobra :) Dotknąć jej w sobie, znaczy poczuć co było (i będzie) po Tamtej stronie. Największa mordęga to nieśmiertelność i niemożliwe wtedy (wieczne) pragnienie śmierci.

Pozdrawiam.
To prawda, z tym się zgadzam w zupełności. Zresztą wiesz o tym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Z Dziadkiem też mogę napisać co się stało, bo ty poszedłeś dalej i tyle go widziałeś.
Nigdy nie widzisz tego co jest w ludziach i co po nich zostaje choćby żyli 600 lat.
Na pewno nie są to kalosze:



Czego nie robi widok księżyca!
Staruszek po sznurze wspiął się na kemping -
miał ćwiartkę, gitarę, na głowie szlafmyca
ze srebrnym pomponem od gwiazd do pasa,
od lat do lata, ot, psiakrew - dość szaleństw! -
mruczando siwe zaplótł na płotach,
a kiedy księżyc pogłębiał fale
umarł o świcie i z dachu spadł
ciemnym powojem.


To normalnie jest już plagiat w żywe oczy! Tego to już przemilczeć nie mogę!!! Wklejam fragment mojego wiersza, który od dawna jest na tym Forum:

Lato, lato, nadszalone lato!
Zwoje powojów wiją się na płotach [...]

Szumi księżyc... Co? Księżyc?
Szumi? Niemożliwe!
To w sercu coś kołace na widok księżyca.
O, lunatyk zasuwa przez kamping. Normalka.
Ma pół litra, gitarę... tylko gdzie szlafmyca?
Wszak nie księżyc go ciągnie, tylko ta tęsknota
do lata, do lata, do szaleństw!
I ten powój się wije jak wariat na płotach,
i ten księżyc, co pogłębia morskie fale.


Nie, no Stary, lubię Cię, ale tutaj to już przegiąłeś! Naprawdę...

Buziaki, Straszny Łobuzie. Uważaj!... ;-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tak, wyciągnąłem to na koniec z naszego starego wątku, żeby pokazać Wstrentemu że zawsze coś po kimś zostaje. Wiedziałem przecież, że będziesz czytać bo zaglądałaś tu już wczoraj, no i.. mieliśmy się za parę godzin spotkać. Cóż, nie podchwyciłaś zabawy, tylko zaraz plagiat! A przecież staruszek u mnie umiera i spada, i tak jak poświata księżycowa, sam zostaje jej przeciwieństwem - ciemnym powojem. U Ciebie miał się dobrze jak go ostatni raz widziałem :)) więc jest to co najwyżej kontynuacja. Ale jak to sprzedam jakiemuś wydawnictwu, to przyrzekam podzielić się po połowie :)

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To ja też publicznie... zadziwiasz mnie. Niby zapraszasz do wspólnej zabawy, a kiedy człowiek puszcza do Ciebie oko - obrywa po nosie. Zobacz na godzinę tej ostatniej impresji - za 5 godzin od tego ostatniego wpisu mamy się spotkać, wiem też, że będziesz to czytała... czy naprawdę tak ciężko to zrozumieć? A to: "Na pewno nie są to kalosze" też nic Ci nie podpowiedziało? Ostatnio podobnie pisałaś mi pod "życiorysą" jako jej autorowi, że nie potrafię, nie jestem zdolny kochać, itd. Dobrze, mogę być dla Ciebie nawet słoniem, ale widzę, że... nie jest ze mną najgorzej :)


porcelanowy romans

Zatrąbił trzy razy, jakby był pijany
i mimo, że piliśmy jeszcze herbatę -
zbiegł tupiąc głośno z porcelany
i wyłamał w mini szkocką kratę.

Słoń! Porcelanowy słoń!
- goń go ze mną i w porcelanę wgoń!
Patrz, jak to przez nasze usta człapie?
- zabiegnijmy mu drogę na kanapie!


Dobranoc.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Z Dziadkiem też mogę napisać co się stało, bo ty poszedłeś dalej i tyle go widziałeś.
Nigdy nie widzisz tego co jest w ludziach i co po nich zostaje choćby żyli 600 lat.
Na pewno nie są to kalosze:



Czego nie robi widok księżyca!
Staruszek po sznurze wspiął się na kemping -
miał ćwiartkę, gitarę, na głowie szlafmyca
ze srebrnym pomponem od gwiazd do pasa,
od lat do lata, ot, psiakrew - dość szaleństw! -
mruczando siwe zaplótł na płotach,
a kiedy księżyc pogłębiał fale
umarł o świcie i z dachu spadł
ciemnym powojem.


To normalnie jest już plagiat w żywe oczy! Tego to już przemilczeć nie mogę!!! Wklejam fragment mojego wiersza, który od dawna jest na tym Forum:

Lato, lato, nadszalone lato!
Zwoje powojów wiją się na płotach [...]

Szumi księżyc... Co? Księżyc?
Szumi? Niemożliwe!
To w sercu coś kołace na widok księżyca.
O, lunatyk zasuwa przez kamping. Normalka.
Ma pół litra, gitarę... tylko gdzie szlafmyca?
Wszak nie księżyc go ciągnie, tylko ta tęsknota
do lata, do lata, do szaleństw!
I ten powój się wije jak wariat na płotach,
i ten księżyc, co pogłębia morskie fale.


Nie, no Stary, lubię Cię, ale tutaj to już przegiąłeś! Naprawdę...

Buziaki, Straszny Łobuzie. Uważaj!... ;-)
Wiesz? Pomyślałem sobie, że moja wersja jest lepsza bo porusza coś więcej niż tylko lunatyka łażącego w świetle księżyca - co było tematem wielu filmów, opowiadań i wierszy.
Postanowiłem dać mu zupełne odrębne życie:



Czego nie robi widok księżyca!
Staruszek po sznurze wspiął się na śmietnik
miał grzebień, chleb, wino - cały dobytek
co go nazbierał do nocy od rana
od lat - aż tyle! - za jednym zamachem
mruczando siwe zaplótł na brodzie
a księżyc niósł je górnym C dalej
i został staruszek korektą na mapie
kogoś kto zbłądził po tamtej stronie
gdy wreszcie zmarł na Raka znak
spadł z daszku o świcie
ciemnym powojem


Mamy teraz porę roku - Rak, czyli pełnia lata (21.06 – 21.07) i księżyc po pełni, więc w kształcie litery C (cieniejący, coraz mniejszy, by w końcu zniknąć na niebie jak dziadek na ziemi z oczu ludziom
Jednego i drugiego nie będzie następnej nocy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaloszku, te wszystkie wiersze, ktore tu czytam to Twoje ? Tak sypiesz z rękawa (i z pamięci )? Bardzo są do czytania, a ten o staruszku, łącznie z wcześniejszym opowiadaniem na kamieniu niedaleko krowy i miniaturka z C - to nawet bardzo, bardzo. Może Ty naprawdę jesteś Boski ? Czuję niepokój ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Naprawdę Ci się podoba? Nawet nie wiesz, jak się cieszę! :) Tak, to moje wiersze - niektóre pisane ad hoc, inne wyciągnięte z czeluści i z lekka poprawione. Haiku o górnym C księżyca powstało kilka dni temu, w ramach mojej ulubionej ostatnio zabawy w układ 3-5-3 sylab (przyznam, że spowodowanej głównie brakiem czasu na coś większego). Jaok przykład, kolejna wersja poprawiona o dodatkowy kontekst:


mroźna noc
tylko złote C
w jesionie


"Jesiona" kojarzy się teraz z jesionką i wydaje się być nikłym, chudym księżycem, który w zimną noc ubrał się w nią. Tylko on, bo nikt inny o takiej porze nie wychyli nosa z domu :)
Oczywiście taka interpretacja jest domyślna, ponieważ zawsze główną jest to, co widzimy naprawdę - bez metafor. Niektórym wydaje się to wadą i ograniczeniem haiku, ale według mnie dzięki temu obrazek staje się bardziej czytelny a metaforykę, jak to wyjaśniłem - można uzyskać także. Przepraszam ,ze tak się o tym rozpisałem, lecz zawsze zachęcam do pisania miniaturek - przynajmniej jako próby ujęcia tego co się napisało w wierszu w kilku słowach.
Jeśli mamy szkielet - czy nie można na jego podstawie odtworzyć wyglądu całego zwierzęcia, nawet jeśli nie żyje od milionów lat? Podobnie jest z wierszami :)

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję,
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie, jednak i tak wiadomo o co chodzi, skoro "mroźna noc". Natomiast C bez "złote"
mogłoby być zbyt niejasne i zupełnie nie kojarzyć się z księżycem. Co zresztą też ująłem ;)


wiersz o pchłach
jedynie autor
coś łapie


Dlatego staram się ostatnio jak najmniej komentować wiersze innych. Skoro do własnych mam wieczne wątpliwości? :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zapomniałem opowiedzieć Ci o najważniejszym i zarazem moim ulubionym aspekcie, jeśli chodzi o miniaturki. Otóż po napisaniu czegoś, szukam potwierdzenia swojej obserwacji w Internecie. Tak zrobiłem i teraz, myśląc sobie: e tam, może te złote C w jesionie jest właśnie takim wierszem o pchłach - ja jeden coś łapię ale dla innych - na pewno to nie są pchły :)
Wpisałem w Google księżyc drzewa i fotografia i... nic, co by mnie zadowoliło. zimowy księżyc, księżyc zima - też nie, dużo zdjęć ale nie takie jak ja to widzę. dopiero tu, zobacz sama!
(zdjęcie nr 5)

www.widelec.org/zdjecie,ksiezyc,147.html

Mamy mój złotawy księżyc, tak jak widzę go w jesionie :) Choć tu jest akurat kształtem litery D - więc dąży do pełni, dopełnia się, jednak łatwo już wyobrazić go sobie, kiedy po pełni zacznie nabierać kształtu litery C (na zdjęciu nr 4)
Drzewa też nie bardzo oddają klimat, bo mnie chodziło liściasty jesion, który zima pozbawiony jest liści - stąd tylko księżyc czasem w nim widać.
Jednak mam nadzieje, że już teraz rozumiesz mnie więcej, jaki widok miałem przed oczami pisząc swoją miniaturkę. A dopiero potem możemy pomyśleć o znaczeniu metaforycznym.
Tak jak napisałem wcześniej: brak metafory w pierwszym znaczeniu - ułatwia - zrozumienie całego obrazka i suma sumarum - wzmacnia jego ukryta metaforykę.

Teraz to już sam nie rozumiem mojego wywodu i lepiej zaczekam do wieczora, bo ponoć lepiej się wtedy myśli ;)

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetnie piszesz. Porywająco i wciągająco. Opowieść o jesionce bardzo ładna. Jesiony mają dla mnie osobiste znaczenie, bo urodziłam się przy ulicy (Kaczeńcowej zresztą, a powinna być Jesionowa), przy której rosły wielkie, stare jesiony. Może mają takie imię, bo późno rodzą i tracą liście. Jesiony są bardzo jesienne.
Też lubię zabawę słowami, jest szczególnie fajna w małych formach, bo usuwanie i zmienianie cegiełek nie psuje wielkiej ściany. I pomyślałam, że Twoje haiku można by zapisać również tak

mróźna noc
tylko wysokie C
w jesionie


Ce kojarzy mi się z muzyką. Ale najbardziej porwał mnie ten kształt litery C, faktycznie księżycowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @aff U kręgowców - tak, jeszcze np. pierścienice mają taką niebieską/fioletową,  o ile mi się dobrze pamięta :))) Dziękuję bardzo :)   Deo  @Rafael Marius Piękne kwiatuszki macie :)  Dzięki i pozderki :))   Deo @iwonaroma Sorki :( Jakoś mi się do tej pory wiersze nie kleciły...  Ale miło mi bardzo i dziękuję :)))))))))))))   Deo 
    • Kiedyś gdy z zapamiętaniem surfując po internecie, Spędzałem całe godziny przed monitorem, Ujrzałem weń dumnego słowiańskiego wojewodę I skrzyżowały się zaraz spojrzenia nasze,   Dumny słowiański wojewoda, Rozsiadł się we wnętrzu mego monitora, Niczym niegdyś legendarny król Popiel, Zasiadł na swym zbudowanym z gigabajtów tronie…   Spojrzawszy na mnie z mego monitora, Ganić począł mego ukochanego powieściopisarza, Znaczące czyniąc Mu zarzuty, Rzekomej tyczące Jegoż niewiedzy,   Że uzbroił wczesnośredniowiecznych Słowian w młoty kamienne, A nie znane archeologom żelazne miecze, Niezawodne, niełamliwe, ostre i straszne, Niedorzecznymi bzdurami zapisując kolejną powieści kartę,   Że wsadził im w ręce drewniane kije, A nie śmiercionośne pioruny skrzące, Darem od gromowładnego Peruna będące, By wypalili nimi w ziemi Słowiańszczyzny granice,   Że nie odmalował w powieści słowiańskich wojów, Wiernym wizerunkom odkrytym w wnętrzach ich grobów, W trudzie i znoju polskich archeologów, Przeczących tychże niegdysiejszemu wyobrażeniu…   Zrazu zdezorientowany tymi zarzutami, Ku głębinom pamięci sięgnąłem wspomnieniami, Gdy po raz pierwszy w wieku dziecięcym, Dotknąłem nieśmiało niezwykłej tej księgi,   Kiedy to na starym strychu, Pełnym niezwykłych zapomnianych skarbów, W niewielkim domku mojej babci, Dotknąłem po raz pierwszy Starej Baśni…   A dumny wojewoda pogardliwie spoglądając z monitora, Ganił wciąż mojego ukochanego powieściopisarza, Iż piękni bohaterowie z kart Jego powieści, Śmią nie być posłuszni archeologa opinii,   Że ich nakreślone piórem powieściopisarza charaktery, Śmią nie hołdować współczesnych historyków wiedzy, Że nie wpasowują się w archeologów opinie, Wyobraźni pisarza pozostając jedynie posłuszne,   Że enigmatycznych tajemnic datowania radiowęglowego, Nie przewidział swym rozumem literata wrażliwego, Że śmiał nie przewidzieć w snach swoich, Najnowszych dociekań współczesnej archeologii,   Że najstarszej wzmiance o Słowianach, Zawierzył bez podejrzliwości wytrawnego badacza, Obnażając prostodusznego literata łatwowierną naturę, Niedorzeczną czyniąc zarazem powieści swej fabułę…   Mimowolnie oddałem się z dzieciństwa wspomnieniom, O niezwykłych chwilach spędzonych z starą tą księgą, Przypadkiem niegdyś na strychu znalezioną, W głębi mego serca rzewnymi wspomnieniami zapisaną,   I nieraz nieproszone pukają do mego serca, Tamte szczególne z dzieciństwa wspomnienia, Gdy z wypiekami na twarzy, Przewracałem wciąż kolejne Starej Baśni karty…   A usta zuchwałego wojewody, W coraz to mocniejsze uderzały tony, Coraz donioślejsze czyniąc zarzuty, Arcymistrzowi polskiej powieści,   Że tyle dobrego co i złego, Uczynił pociągnięciami pióra swego, Iż fałszywy obraz pradziejów, Nakreślił w wyobraźni swych czytelników,   Że poczynił On rażące błędy, Na kartach dziewiętnastowiecznej powieści, Odmalowując czytelnikom swą wizję Słowiańszczyzny, Tak różną od rezultatów odkryć archeologicznych,   Że uczynił On zbyt przyziemnymi, Dumnych synów rozległej Słowiańszczyzny, Od wyobrażeń panslawistów tak innymi, Od koncepcji mediewistów tak bardzo się różniącymi…   Cichutki szept koło serca, Rozkazał mi stanąć w obronie ukochanego powieściopisarza, Którego niezliczone piękne powieści, Kształtowały od dzieciństwa etapy mej wrażliwości,   Którego ponadczasowe mądre książki, W dorosłe życie mnie wprowadziły, A przez dorosłego życia ciernie i trudności, Swą niewidzialną mądrością za rękę przeprowadziły,   Przeto posłuszny podszeptom serca, Wbiłem swój gniewny wzrok w czeluście monitora, Niczym lśniący miecz ciśnięty w głębiny jeziora, By wyzwać strzegącego go wodnego demona…   I dumnego wojewodę zaraz wzrokiem przeszywam, Gestem tym chrobremu wojowi wyzwanie rzucam, A gniewne myśli ubieram w proste słowa… - Nie wyśmiewaj mojego ukochanego powieściopisarza!   – Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego.   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…".    W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury.    Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem...
    • @Andrzej_Wojnowski       Nie na darmo jesteśmy Polakami! Lecz by po kolejnej nieprzespanej nocy, Gdy snem zamglone rozewrą się powieki, Rzucać się śmiało w wir codzienności.   I nie straszny nam podły świat Z wrogiem zawsze gotowiśmy w szranki stawać W obronie odwiecznych wartości śmiało oręża dobywać, Jak i przed wiekami kwiat polskiego rycerstwa…      
    • Mój bóg zapuścił długie włosy, Pije wódkę tam, gdzie są wyrzutkowie. Uśmiecha się, gdy gardzi się nim, bóg chaosu, nie królewskim syn.   Mieszka w squacie, co się rozpada, W świecie dymu, gdzie myśl odpada. Śmieje się z życia absurdalnej gry, Buntownik w chaosie, co stworzyliśmy my.   Bez złotych tronów, bez wielkiej wiary, Wspólny oddech to jego ofiary. Bóg szarości codziennych dni, Bez światła nieba, co w blasku lśni.   Ten mój bóg, tak daleki od prawdy, Istnieje w cieniach, w melancholii jawny. Lustro życia, które widzimy, bóg surowej rzeczywistości, w której żyjemy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...