Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sarabanda


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 68
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dobrze, obiecuję Ci skrzypieć jak tylko umiem najżałośniej :)


będę cię kochał najlepiej jak umiem
zwierzęco i straaaasznie
bezrozumnie

jak kozioł, ten co skoczył na skałę
i zanim pomyślał
już ma małe

meeeee....

wa
co stała po kostki w wodzie
patrzy w odbicie.... a już ma młode

(Przepraszam za to, że ten wiersz jest głupi
- pisał go człowiek, który się upił
Tobą kochana)


:)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dobrze, obiecuję Ci skrzypieć jak tylko umiem najżałośniej :)


będę cię kochał najlepiej jak umiem
zwierzęco i straaaasznie
bezrozumnie

jak kozioł, ten co skoczył na skałę
i zanim pomyślał
już ma małe

meeeee....

wa
co stała po kostki w wodzie
patrzy w odbicie.... a już ma młode

(Przepraszam za to, że ten wiersz jest głupi
- pisał go człowiek, który się upił
Tobą kochana)


:)))

upij się
upij do utraty
Utraty?
Utrata
taka rzeka
nie czekaj
pij mnie
aż zniknie w korycie
twoje i moje

życie!

:*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


... umiaru! :))


Wiesz? Naprawdę byłaś pijana
pisząc: "wieże Mariackie". Przecież te wieże
od dawna są Mariana!

Pamiętasz? Była jesień... nie było za co chlać,
ja chciałem paserowi już cały Kraków dać
lecz ty: "Posłuchaj tylko, zaczekaj do rana -
rano wstaje Marian, pójdziemy do Mariana!
Marian chce być najlepszym na świecie szachistą,
Marian za wieże Mariackie oddałby wszystko
- czy wiesz, jak takie wieże ciężko zbić?"


Poszliśmy. I szliśmy w dywanach liści
a hejnał nas ku zimie niósł -
nie wiem, jak tam u Felliniego,
lecz nasze morza związał mróz.

A tobie... o, proszę :)
do Niedźwiedzicy przymarzł nosek!

- Stanęłaś śliczna, pijana
na skrzyżowaniu Sukiennic, Jana
aż byłem zazdrosny ciut

o Księżyc, co też. Stał na niebie
wpatrzony jak cielę w ciebie
i stał tak, stał jak fiuuuuuuuuuuuuu...

(tu pośliznąłem się i nic więcej nie pamiętam)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


... umiaru! :))


Wiesz? Naprawdę byłaś pijana
pisząc: "wieże Mariackie". Przecież te wieże
od dawna są Mariana!

Pamiętasz? Była jesień... nie było za co chlać,
ja chciałem paserowi już cały Kraków dać
lecz ty: "Posłuchaj tylko, zaczekaj do rana -
rano wstaje Marian, pójdziemy do Mariana!
Marian chce być najlepszym na świecie szachistą,
Marian za wieże Mariackie oddałby wszystko
- czy wiesz, jak takie wieże ciężko zbić?"


Poszliśmy. I szliśmy w dywanach liści
a hejnał nas ku zimie niósł -
nie wiem, jak tam u Felliniego,
lecz nasze morza związał mróz.

A tobie... o, proszę :)
do Niedźwiedzicy przymarzł nosek!

- Stanęłaś śliczna, pijana
na skrzyżowaniu Sukiennic, Jana
aż byłem zazdrosny ciut

o Księżyc, co też. Stał na niebie
wpatrzony jak cielę w ciebie
i stał tak, stał jak fiuuuuuuuuuuuuu...

(tu pośliznąłem się i nic więcej nie pamiętam)




:))

Upadłam
zemdlona zachwytem...
no, może
omdlałam raczej
choć jeśli zachwyt
zemdli
to nie grzech?
cóż mogę więcej...
eehh!
Ten Fellini, Marian, mróz i Ty
i księżyc taki...sprężony
w rogalik
w rogalik?

rogalik mi się śni...
snuj, snuj, snuj snuje
i nie bądź zazdrosny ciut
wiesz przecież, że

nikt tylko ty

;D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Snuj... jak ładnie :) To chyba od prządki ale i pająka co snuje pajęczą nić?
W takim razie zaprzeczenie:


Jak ten czas, miła leci...
To już tyle lat, tyle lat
tamten maj i peron trzeci
ty w sukience, w sukience wiatr,
jak ten czas, miła leci...
Potem wsiadłaś do pociągu
i zamknęli peron trzeci
a wiatr osłabł do przeciągu
(jak ten czas, miła leci...)
Maj? - podobny stał się majom
i tylko wspomnienie zostało:
jak ten czas, miła leci...
- jak wtedy oczko w twojej pończoszce.



bo skoro można snuć nić, żeby potem zrobić z niej np. pończoszkę, to oczko w niej stanie się symbolem odwrotności (i zapominania). Coraz bardziej leci ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nadrabiam, póki jeszcze mogę mówić :))


życie po życiu? - jak to daleko!
za siódmą górą za siódmą rzeką?
dalej!

gdzie będę czarnym niemym dżokejem
ona mówiącym białym koniem
gdzie wreszcie dam dojść jej do słowa
z wiatrem przez błonie

potem na sianie
w małej stajence
będzie się kochać
z arabską klaczą
a ja...

prrr...


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Snuj... jak ładnie :) To chyba od prządki ale i pająka co snuje pajęczą nić?
W takim razie zaprzeczenie:


Jak ten czas, miła leci...
To już tyle lat, tyle lat
tamten maj i peron trzeci
ty w sukience, w sukience wiatr,
jak ten czas, miła leci...
Potem wsiadłaś do pociągu
i zamknęli peron trzeci
a wiatr osłabł do przeciągu
(jak ten czas, miła leci...)
Maj? - podobny stał się majom
i tylko wspomnienie zostało:
jak ten czas, miła leci...
- jak wtedy oczko w twojej pończoszce.



bo skoro można snuć nić, żeby potem zrobić z niej np. pończoszkę, to oczko w niej stanie się symbolem odwrotności (i zapominania). Coraz bardziej leci ;)


:)))))))
Nie chcę czasu
"lecenia", Boski
czy myślisz, że nie wiem
nie widzę
twej zmarszczki, gdy
patrzysz
groźnie spod oka
mrużysz się mówiąc
kocham
to mrużenie takie...takie...
tęsknię za majem na
peronie trzecim
a dzieci?
zaraz dzieci będą
u nas na kolacji, nie snuj już
snuje zatrzaśnij
w szufladzie niepamięci
(uff, jak ta fraza nęci...jak nęci - a durnowata jest!)

:D
:*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak zwykle, masz rację Magdo:



Słoneczko moje, zostaw te zmarszczki -
musimy iść, bo na nas czekają:
otworzą drzwi stęsknione wnuczki
a córka powie: "Kocham cię, mamo.""

Te marne zmarszczki są tylko ceną,
by oprócz mnie - ktoś kochał cię jeszcze.
Słoneczko moje, zostaw je lustru -
czekają na ciebie... idźmy wreszcie.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie mogę tego czytać! tak wygląda niby szczęście? szczęście rodzi się jak dziecko brudne i jak człowiek umiera robiąc pod siebie:



szczęście

Matka odbiera, nasłuchuje. Patrzymy na wyraz jej twarzy
ale zmarszczki zniekształcają go i wygląda jak szczur
przemieszczający się pod kocem z rogami oczu,
drżących z niepokoju kącików ust. Nagle matka powtarza:
Co? Mówisz, że zrobiło kupę? i ogarnia nas ulga. Rozchodzimy się
każde do swojego pokoju, zamykamy drzwi.
Szlochamy.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie mogę tego czytać! tak wygląda niby szczęście? szczęście rodzi się jak dziecko brudne i jak człowiek umiera robiąc pod siebie:



szczęście

Matka odbiera, nasłuchuje. Patrzymy na wyraz jej twarzy
ale zmarszczki zniekształcają go i wygląda jak szczur
przemieszczający się pod kocem z rogami oczu,
drżących z niepokoju kącików ust. Nagle matka powtarza:
Co? Mówisz, że zrobiło kupę? i ogarnia nas ulga. Rozchodzimy się
każde do swojego pokoju, zamykamy drzwi.
Szlochamy.





:)))))))

Ty podły,
Wstrentny!
taką miłość bach! w twarz?
krwi pragniesz?
gdzieś był, zbóju?!
latałeś na dziwki, c.....

wysysałeś z nich krew, posoką zwaną
zostaw nas!
mało ci jeszcze, mało?!
od brata odszedłeś
od lubej swej!
kochałam czekałam
wcale nie mniej
niż Boskiego
zobacz, jak kocham, jak pragnę
i wiej!
stąd, albo

zostańmy przyjaciółmi...

:))
:*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i to mi nie obce było, bom błądził nie tylko po wertepach kiedy zrozumiałem, że wolisz tego obrzydliwego Kalosza. a nie mając sam nic uczyłem innych by cieszyli się z tego co im zostało:


Wstrenty wróżył sobie z fusów na dnie termosu i milczał
bo znów wyszedł mu krzyżyk na drogę.
Daleko na łące chuda krowa przeżuwała kęsy
ostatniego dnia życia, gdy jej właściciel, Sterany Dziadek
podchodził do przydrożnego kamienia na którym usiadł.

- A jo... Czy jo tyż mogę sobie powróżyć?
zapytał pełnym przedwisielczej rezygnacji głosem.

Wstrętny obejrzał dno termosu pod kątem, jakim padał pozbawiony nadziei,
nikły cień staruszka i kiwnął z podziwem głową:

- Będziecie żyli dziadku, 600 lat!
Fusy mówią, że to za karę żeście grzeszyli
z kobietami, i to grubo powyżej skali Richtera.

- Łoj, to dobrze! Sześset lat powiadacie? Oj! to dobrze...
ucieszył się Sterany Dziadek

- A teraz? Ile masz dziadku teraz?
zaciekawił się Wstrentny

- A będzie cóś osiemdziesiąt z hakiem...

- I wy się cieszycie, że dożyjecie sześciuset?
parsknął śmiechem Wstrentny.

- Toż już teraz zmarszczaki was zżerają a to, że tutaj szliście
słyszałem od wczoraj, bo tak wam w kościach łupało!
A co to będzie za 30, 50 lat?
Zostanie za was jedna Wielka Zmarszczka.
Ręce i nogi wypadną wam jak te zęby, co ich dawno nie macie.
A co będzie za 200 lat?
Zgnijecie i tylko kalosze będą same chodziły
pokazując, że ciągle jeszcze w nich dychacie....

Sterany Dziadek podrapał się w głowę.

- Do licha... a ja mom, lekorz mówili, jakaś nieuleczalna choroba,
która trzeba leczyć drogiemi medykamentami...
Skąd ja teraz wezne piniędzy na sześćset lat?

Odwrócił się, aż w kolanie łupnęło i poczłapał ile tylko sił mu stało, żeby zdążyć
napić się mleka od swojej chudej krowy, której został dzień życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A ja na odwrót - szukałem inspiracji w sobie. I nie tylko jakiś twój Sterany Dziadek, ale nawet śmierć rzeczy martwych tam jest:


zjawisko grobowe

Zawsze po burzy, na piękną pogodę,
noszę w pamięci, jak Arkę Przymierza
w opalach tęczy - zjawisko grobowe,
cień nieznanego mi więcej żołnierza

To było wtedy, gdy z burzy wiosną
wpadłem do domu w kaloszkach z wodą,
a mama: "Synku, wiesz... tatę poniosło.
Nie wróci nigdy..." - szepce grobowo

i łzy ma w oczach, w łzach tato krzyczy
że już nie wróci nigdy z powrotem,
Aż ołowianym (dar taty) żołnierzom
pękły serduszka. Zjawisko grobowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @aff U kręgowców - tak, jeszcze np. pierścienice mają taką niebieską/fioletową,  o ile mi się dobrze pamięta :))) Dziękuję bardzo :)   Deo  @Rafael Marius Piękne kwiatuszki macie :)  Dzięki i pozderki :))   Deo @iwonaroma Sorki :( Jakoś mi się do tej pory wiersze nie kleciły...  Ale miło mi bardzo i dziękuję :)))))))))))))   Deo 
    • Kiedyś gdy z zapamiętaniem surfując po internecie, Spędzałem całe godziny przed monitorem, Ujrzałem weń dumnego słowiańskiego wojewodę I skrzyżowały się zaraz spojrzenia nasze,   Dumny słowiański wojewoda, Rozsiadł się we wnętrzu mego monitora, Niczym niegdyś legendarny król Popiel, Zasiadł na swym zbudowanym z gigabajtów tronie…   Spojrzawszy na mnie z mego monitora, Ganić począł mego ukochanego powieściopisarza, Znaczące czyniąc Mu zarzuty, Rzekomej tyczące Jegoż niewiedzy,   Że uzbroił wczesnośredniowiecznych Słowian w młoty kamienne, A nie znane archeologom żelazne miecze, Niezawodne, niełamliwe, ostre i straszne, Niedorzecznymi bzdurami zapisując kolejną powieści kartę,   Że wsadził im w ręce drewniane kije, A nie śmiercionośne pioruny skrzące, Darem od gromowładnego Peruna będące, By wypalili nimi w ziemi Słowiańszczyzny granice,   Że nie odmalował w powieści słowiańskich wojów, Wiernym wizerunkom odkrytym w wnętrzach ich grobów, W trudzie i znoju polskich archeologów, Przeczących tychże niegdysiejszemu wyobrażeniu…   Zrazu zdezorientowany tymi zarzutami, Ku głębinom pamięci sięgnąłem wspomnieniami, Gdy po raz pierwszy w wieku dziecięcym, Dotknąłem nieśmiało niezwykłej tej księgi,   Kiedy to na starym strychu, Pełnym niezwykłych zapomnianych skarbów, W niewielkim domku mojej babci, Dotknąłem po raz pierwszy Starej Baśni…   A dumny wojewoda pogardliwie spoglądając z monitora, Ganił wciąż mojego ukochanego powieściopisarza, Iż piękni bohaterowie z kart Jego powieści, Śmią nie być posłuszni archeologa opinii,   Że ich nakreślone piórem powieściopisarza charaktery, Śmią nie hołdować współczesnych historyków wiedzy, Że nie wpasowują się w archeologów opinie, Wyobraźni pisarza pozostając jedynie posłuszne,   Że enigmatycznych tajemnic datowania radiowęglowego, Nie przewidział swym rozumem literata wrażliwego, Że śmiał nie przewidzieć w snach swoich, Najnowszych dociekań współczesnej archeologii,   Że najstarszej wzmiance o Słowianach, Zawierzył bez podejrzliwości wytrawnego badacza, Obnażając prostodusznego literata łatwowierną naturę, Niedorzeczną czyniąc zarazem powieści swej fabułę…   Mimowolnie oddałem się z dzieciństwa wspomnieniom, O niezwykłych chwilach spędzonych z starą tą księgą, Przypadkiem niegdyś na strychu znalezioną, W głębi mego serca rzewnymi wspomnieniami zapisaną,   I nieraz nieproszone pukają do mego serca, Tamte szczególne z dzieciństwa wspomnienia, Gdy z wypiekami na twarzy, Przewracałem wciąż kolejne Starej Baśni karty…   A usta zuchwałego wojewody, W coraz to mocniejsze uderzały tony, Coraz donioślejsze czyniąc zarzuty, Arcymistrzowi polskiej powieści,   Że tyle dobrego co i złego, Uczynił pociągnięciami pióra swego, Iż fałszywy obraz pradziejów, Nakreślił w wyobraźni swych czytelników,   Że poczynił On rażące błędy, Na kartach dziewiętnastowiecznej powieści, Odmalowując czytelnikom swą wizję Słowiańszczyzny, Tak różną od rezultatów odkryć archeologicznych,   Że uczynił On zbyt przyziemnymi, Dumnych synów rozległej Słowiańszczyzny, Od wyobrażeń panslawistów tak innymi, Od koncepcji mediewistów tak bardzo się różniącymi…   Cichutki szept koło serca, Rozkazał mi stanąć w obronie ukochanego powieściopisarza, Którego niezliczone piękne powieści, Kształtowały od dzieciństwa etapy mej wrażliwości,   Którego ponadczasowe mądre książki, W dorosłe życie mnie wprowadziły, A przez dorosłego życia ciernie i trudności, Swą niewidzialną mądrością za rękę przeprowadziły,   Przeto posłuszny podszeptom serca, Wbiłem swój gniewny wzrok w czeluście monitora, Niczym lśniący miecz ciśnięty w głębiny jeziora, By wyzwać strzegącego go wodnego demona…   I dumnego wojewodę zaraz wzrokiem przeszywam, Gestem tym chrobremu wojowi wyzwanie rzucam, A gniewne myśli ubieram w proste słowa… - Nie wyśmiewaj mojego ukochanego powieściopisarza!   – Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego.   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…".    W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury.    Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem...
    • @Andrzej_Wojnowski       Nie na darmo jesteśmy Polakami! Lecz by po kolejnej nieprzespanej nocy, Gdy snem zamglone rozewrą się powieki, Rzucać się śmiało w wir codzienności.   I nie straszny nam podły świat Z wrogiem zawsze gotowiśmy w szranki stawać W obronie odwiecznych wartości śmiało oręża dobywać, Jak i przed wiekami kwiat polskiego rycerstwa…      
    • Mój bóg zapuścił długie włosy, Pije wódkę tam, gdzie są wyrzutkowie. Uśmiecha się, gdy gardzi się nim, bóg chaosu, nie królewskim syn.   Mieszka w squacie, co się rozpada, W świecie dymu, gdzie myśl odpada. Śmieje się z życia absurdalnej gry, Buntownik w chaosie, co stworzyliśmy my.   Bez złotych tronów, bez wielkiej wiary, Wspólny oddech to jego ofiary. Bóg szarości codziennych dni, Bez światła nieba, co w blasku lśni.   Ten mój bóg, tak daleki od prawdy, Istnieje w cieniach, w melancholii jawny. Lustro życia, które widzimy, bóg surowej rzeczywistości, w której żyjemy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...