Przekrojona Opublikowano 11 Listopada 2009 Autor Zgłoś Opublikowano 11 Listopada 2009 w oddechu twoim tkwiąc podnoszę łeb do góry nocy skrzepniętej łyk idą czarne chmury nieboskłonu myśli łez nigdy nie zliczą któż zechciałby liczyć krople idąc płynącą ulicą wypuścisz mnie z dłoni wraz z tchnieniem którego ostatni podmuch ujdzie z księżyca lśnieniem twoje usta wykrzywione w przyjaznym uśmiechu wiemy dobrze oboje jaka jest cena grzechu ponad prochy tej ziemi ponad zgliszcza snów serca bijące w jednym tonie cichych słów umarły tak głośno krzycząc czego chcą
Duks Opublikowano 11 Listopada 2009 Zgłoś Opublikowano 11 Listopada 2009 Witam. Podział na dwu wersowe strofy, tutaj bardzo pasuje. Ciekawe przenośnie, niezłe rymy. Interesujący wiersz. Pozdrawiam.
Łukasz Michał K. Opublikowano 12 Listopada 2009 Zgłoś Opublikowano 12 Listopada 2009 Też lubię taką formę. Trzeba się nad tym trochę potrudzić, ale to efektowny styl. W końcu sam Brzechwa lubił pisać dwuwersem. Pozdrawiam
Przekrojona Opublikowano 12 Listopada 2009 Autor Zgłoś Opublikowano 12 Listopada 2009 Dziekuje. Az cisnie sie na usta, ze to moj pierwszy w zyciu wiersz. :)
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się