Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pan Biały szczyty zdobywa i do czego to doprowadzi


Pan_Biały

Rekomendowane odpowiedzi

Wydarzyło się to w najmniej spodziewanym momencie. Krzyknąłem – O Boże!, gdy nagle znalazłem się, jakby po drugiej stronie. To nie było lustro, w które wlazła to ślicznotka Alicja i napytała sobie biedy. To była kurtyna - nie żelazna, o której trąbiły dawno temu gazety na całym zachodnim świecie. Zwykła była, materiałowa, taka jak w zabiegowym na ostrym dyżurze. Nawet łóżko było podobne, a obok na stoliku leżały te wszystkie gadżety typu skalpel, nożyczki, waciki, gazy i inne mniej lub bardziej potrzebne do dezynfekcji mikstury. Miałem świadomość, że kilka ułamków sekund wstecz byłem w świecie lepszym, rzeczywistym, w swoim świecie w stanie zbliżonym do błogiego. Oddawałem się w nim uciechom o jakich najświętsza panienka nawet nie śniła. A może to ja śniłem, może podczas szczytowania w chwili orgazmu niechcący zasnąłem. Ale to przecież nie możliwe, żebym w takiej chwili, w takim momencie, bzdura. Kurtyna jednak podzieliła dwa światy. Jaźń i senne mary. Kurwa, jakieś czary – mary mnie opętały i to nie jest śmieszne! Chcę być u siebie, w swojej sypialni przy boku mojej lepszej połowy z którą chcę jeszcze pofiglować. Raz, dwa , trzy obudź się! Adin, dwa, tri ... e, tam nie działa. Pieprzony Kaszpirowski i jego wyliczanki.
Jestem w dziwnym pokoju. Nie mogę się ruszyć. Zero czucia w całym ciele. Oczy sprawne, dobre i tyle, to znak, że żyję. Ten sex był kosmiczny albo raczej galaktyczny jak madrycki Real na początku wieku, który skończył tak jak ja - bez werwy i polotu. Ale, że aż do tego stopnia odleciałem? Niczym bliskie spotkanie trzeciego stopnia. Może mnie porwali i stąd ta dziwna jazda. Już wiem, to jest jakiś stan orgazmu. Komputery się zawieszają, tak i ja się zawiesiłem w tym stanie. Tylko kto naciśnie kontrol, alt , dilejt ... Jezu! - nie on mi nie pomoże. Pewnie myśli, że jeżeli oddawałem się czynom nieczystym to teraz sam się muszę z tego wykaraskać. Może ma rację? Chwila, słyszę jakieś głosy. Ktoś jest w tym pomieszczeniu. Kąt widzenia mam ograniczony i wzrokiem dosięgam z lewej do skalpela z prawej niestety ściana w tandetnym kolorze. To głos kobiety raczej młodej, może po trzydziestce. Mamrocze coś o zakupach i obiedzie u teściowej. Nic z tego nie rozumiem. A może to jakieś science – fiction, jakieś archiwum X - nie daj Boże! Żadna fikcja, wszystko na żywca idzie i to mnie przeraża. Przecież jestem świadomy. Oddycham – serce wskoczyło ze 120/80 na 180/120. Tyle to nawet Armstrong na Tour de France nie miał podczas najcięższego podjazdu a i tak pierwszy dojechał do mety. Ja też dojechałem tylko za jaką cenę. Następnym razem odwalę szybki numerek i idę spać już legalnie jak mały miś. Viagry nie brałem, więc może wino było za mocne i tak mnie pozamiatało. Wytężam jedyny dobrze działający zmysł. Staram się sobie uzmysłowić co zaszło nim się tu pojawiłem. Jeszcze raz od początku sobie przypominam.
Jechaliśmy do domu autem. Może zbyt szybko, nie patrzyłem na szybkościomierz. Dyskusja była coraz bardziej gorąca. Od słowa do słowa zanosiło się na burzę z gradobiciem. Już nie pamiętam o co poszło. Wyprzedzałem na podwójnej ciągłej i kątem oka widzę jak zasłaniasz twarz krzycząc - Hamuj!
Następne co pamiętam to scena łóżkowa i to dziwne miejsce. W ustach pęcznieje mi ślina jak piasek sucha. Mam jej zbyt dużo i nie mogę jej połknąć. Muszę dać tej paniusi jakiś znak, żeby mi pomogła, bo w innym przypadku się zadławię a następnie uduszę . Staram się ruszyć ręką, nogą, czymkolwiek. Umrę z powodu nie połknięcia śliny – super! Może chociaż mnie wpiszą do księgi rekordów Guinessa w dziale „Śmieszna śmierć”. Słyszę kroki są coraz bliżej mnie. Ktoś nachyla się nade mną i patrzy mi prosto w oczy. O budzimy się – mówi do mnie miła pani. Kobieta wkłada do mojej jamy ustnej rurkę, która zasysa nadmiar śliny. Skąd wiedziała, nieważne. Ważne, że - Uratowany! Tuż obok słychać drugi głos równie przyjazny i młody. I ten drugi głos zadaje pytanie skierowane do mnie. Czy wiem pan co się stało? Czy wie pan jak się nazywa? Patrzę się w sufit i nic nie odpowiadam, bo niby jak. Teraz na tło sufitu nasuwa się tułów ładnej pani anestezjolog jak przypuszczam. Miał pan wypadek. Jechała z panem żona. Jej na szczęście nic się nie stało po za kilkoma zadrapaniami i stłuczeniami wszystko jest dobrze. Czeka na korytarzu. Stracił pan przytomność. Ma pan złamane żebra i wstrząśnienie mózgu, ale wszystko będzie w jak najlepszym porządku za jakiś czas. Zostawimy pana na obserwację. Jeszcze działa narkoza ponieważ musieliśmy zrobić mały zabieg, ale o tym powiem panu później. A więc jak się pan nazywa, pamięta pan?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po "inne" - przecinek i przed "mikstury"
po drugim "świecie" - przecinek lub myślnik
przed "o jakich"
niemożliwe - razem
przed " z którą" - przecinek
przed "to teraz"
zdanie "Kąt widzenia...." i dalej może zechce skorygować Ania
:))

a tak poza tym...hmmm ciekawe
:))
i ten orgazm ;D - widzę wpływy grabicza i jego sterowanie....hihihi - a nie mówiłam!
:)))))))))))))

i najważniejsze, że żyw on !!!!!!!!!!!! (peel)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magdo dziękuję za łapankę, nie muszę sie tak prężyć. Znam osobiście jednego gościa, który jeździ z żoną samochodem w nastepujący sposób. ( Kieruje mąż, żona z boku). jadą. do świateł i skrzyżowania jakieś dwieście metrów. pali się zielone. auto przyśpiesza i się zaczyna.
- zdążę.
- nie zdążysz.
- kurwa zdążę.
- kurwa nie zdążysz baranie. ( do skrzyżowania 50 metrów, sygnalizator przeskakuje na żółty)
- zdążę.
- hamuj debilu.
- zdążę.
- hamuj.
- aaa!
I tak jest każdego dnia. po manewrze kierowca zazwyczaj obrywa w łeb tym, co białogłowa ma pod ręką. Różnie bywa. Torebką, zakupami, gazetą, a raz nawet kalafiorem mrożonym. Podobno są szczęsliwym małżeństwem i mają upojne noce, dnie i chwile.
No i najważniejsze. Nigdy nie uczestniczyli w żadnym zdarzeniu drogowym. zero mandatów, zdjęć z fotoradarów i punktów karnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Krysia? Lekko się nie pojęliśmy. Nie jestem Białasem. przepraszam, a co to za poratl właściwie jest? O w .... najmocniej przepraszam. Sądziłem, że jestem na pastuchy.pl gdzie toczę właśnie pasjonujący bój na temat: Jak rżniemy kapustę do bigosu? Wzdłuż czy wszerz? Obecnie lekką przewagę ma opcja trzecia stojąca na stanowisku: siekamy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dżizys!!!
nie ma człowieka w sensie autora jedno popołudnie i co zastaje. Madzia i Marcin na dywanik za słowne przepychanki pod tak poważnym tekstem:)
Kara dla Magdy sroga ale uczciwa - za darmoche korekta interpunkcji w kolejny tekście
Kara dla Marcina czytanie kolejnego tekstu Pana Białego
sorry słowo się rzekło:)
pozdrawiam
tyle że nadal nie wiem czy pisać dalej czy klawiature za okno:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawostka
wciągutka
irytatka

w jednym tylko mam zdanie odmiennie-własne:
Jezus ma pogodne spojrzenie na czyny przez ludzi w czerni uznane za nieczyste
a odwalanie szybkich numerków wręcz zalatuje niedbalstwem
ale mogę sobie o tym tylko pogaworzyć, bo jedynym pasażerem, którego wożę jest mój pies
dla niego ważne, że jest jazda
fruwać uczyłam go od malucha
więc lata sobie po wozie w krytycznych chwilach chowając się pod fotel (coraz trudniej się tam mieści, nabiera masy i dlatemu gabaryty auta mus cyklicznie zmieniać, idzie to w parze z możliwościami silnika)
chyba zgubiłam wątek wypowiedzi
zatem zmykam
pozostawiam pozdowiązki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...