Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdzieś na wysypiskach śmieci,
Leżą małe martwe dzieci.
Porzucone przez swoje matki,
Niczym najgorsze odpadki.

Gdzieś na wysypiskach śmieci,
Rodzą się koszmary.
Tam już słońce nie zaświeci,
Martwe dzieci to...wary.

Gdzieś we wszechświecie,
Na planecie Ziemia.
Egzystuje plemię człowiecze,
Dumne ze swojego myślenia.

Gdzieś na końcu realności,
Istnieje myśl humanitarnej czystości.
Chyba nie adekwatna do plemienia człowieczego,
Gdzie matka pozbywa się dziecka swego(?).

TYNX. październik 99’

Opublikowano

Dwie pierwsze zwrotki - dobry początek . Dwie ostatnie - coś tu zgrzyta. Może to "plemie człoiwiecze"? Nie wiem. Jestem tu bardzo krótko, a zaczynam mnieć wrażenie że to jest forum "Wzajemnej Adoracji". Jak czytam co niektóre wiersze to sobie myśle "I to ma być Poezja? ", a jak patrze na komentarze do nich... A ten dobre są tu krytykowane za "brak rymów". Ten wiersz jets fajny, ale pamietaj że jeśli piszesz rymy to wiersz nie musi być cały rymowany. Czasem rymy przyszkadzają wyrazić to, co jast naprawde ważne w tym temacie. Oczywiżcie nie mówie że rymów nie ma być. Pozdrawiam wszystkich

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Starzec Ekstra :) Tak właśnie jest :)
    • @andrew trzeba żyć swoim życiem
    • Serce przebite strzałą — i ja nią jestem.   Ta jej choroba nie może trwać wiecznie — choć długa — tak będę się czuł do końca.   Sam, zatopiony na łóżku krańcu, pościel nie otula jak puch, to tortura.   Ona już nie mała i bezbronna — a wciąż tylko dziecko, co nie doli nie chce, i brak jej matczynej miłości.   To boli…   Ja wesprę. Oprzyj głowę na moim ramieniu bez skóry. Parzy, piecze, ale nie cofnę się przed ideałem.   Smagam się po rękach batem — przed nią uklęknę, by nie czuła się sama.   Wydłubię oczy, by mogła czuć się widziana. Zawsze razem — w kieszeni jej spodni, jak amulet, zaszyte maszyną, od zaraz.   To nie dzieje się naraz — krew upuszczam, gdy czuję jej marazm. Maluję nią, operuję. Czerwoną cieczą piszę miłość, bo taka jest wola Boża:   „Przy tej kobiecie jest twoje miejsce. Służ jej. Do końca.”
    • Nie wierzę Boże że mi coś pomożesz mimo to proszę nie wierząc w nadzieję zgubiłem drogę uciekam przed Bogiem wiara zasnęła gubiąc duszę we mgle mimo to proszę nie wierząc w nadzieję miłością dawną która nie istnieje wiara zasnęła gubiąc duszę we mgle smutku modlitwa nadziei wyzbyta miłością dawną która nie istnieje proszę o miłość która już nie umrze smutku modlitwa nadziei wyzbyta gdzie wiara walczy z człowiekiem bez wiary proszę o miłość która już nie umrze głosem nadziei która ledwo żyje gdzie wiara walczy z człowiekiem bez wiary zwycięstwo marzy by zakończyć wojny głosem nadziei która ledwo żyje nie wierzę Boże że mi coś pomożesz zwycięstwo marzy by zakończyć wojny zgubiłem drogę uciekam przed Bogiem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...