Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ciało' .
-
Kochaj mnie teraz, gdy płomień wszystko trawi, Na zgliszczach obsesji twoich staję. Wyginam ciało, nadziemskie fantazje spełniam, Kochaj mnie teraz, nim chłód nadejdzie biały. Słowa na usta zakładam, warstwy z ciała zlizuję, Mieszaninę wzroku i potu na pierzynie białej konsumuję. Kochaj mnie teraz, aż do świtu zimnego, Użyj sił swoich, by ciszę ugłaskać. Smak twych warg nie pozwala zaprzestać, Pragnienie dusi, gdy dotyk ust ustaje. Oddaj serce namiętnie, bez bólu, Ukryj je przed wzrokiem zazdrosnych. Lukrem, słodyczą i kremem je ozdób, Najlepszymi olejkami i mirrą namaszcz. Spójrz na swoje Dzieło i szepnij: kochaj mnie teraz, W objęciach namiętności złączmy się na zawsze.
-
będę się opierać jak najdłużej... o twoje ciało - choć tak trudnej będę się opierać niczym baranek - acz potulnie żeby było zawilej odrobinę... na próżno szukasz ratunku i tak w moich oczach utoniesz w wieści niechlubnej o swojej męskiej dumie będę się opierać... ambitnie i ty zanurzysz się w swoich słabościach nie potocznie a na wskroś prawdziwie
-
O napotkane w martwym punkcie Wykolejenie światłocienia Zahaczam okiem i maluję Na obraz swego podobieństwa Upstrzone nieco jak lastryko I nadszarpnięte w paru miejscach Rozdarte nadto jak do krzyku Sparciałe płótno, w tych wymięciach Stworzonych po to by się kurzyć Zamknięte w starej obwolucie Wręcz irytuje Czasem wzruszy
-
On jest celem – ona kulą. Płonie, gdy rozrywa jego ciało. Stoi przed nią nago. Ona pociąga za spust, Uwalniając westchnięcie z jego ust. Ona szeptem – on jest bronią. Strzela w każdy jej wrażliwy punkt. Dłonią poznaje miodową krainę. Mleczną twarz otuliła czerwień gdy on wołał jej imię. Jego dusza wypełniona dymem. Dławi się fałszem przeplecionym krzykiem. To uczucie jest jak wojna. Każda emocja wskrzesza, uskrzydla i zabija.
-
Dom Dzień zaczął się jak zwyczajna sobota Budzące mnie promienie słońca Przedzierajace się przez zasłonkę Muskały mą skórę A do nozdrzy wdarł się zapach Wykrochmalonej pościeli Którym się raz jeszcze zaciągnęłam Dzień mijał jak każdy Spędzony w mym mieszkaniu Przemyłam twarz By zmyć dzień wczorajszy Przystroiłam się Jak delikatne Ściany w owym mieszkaniu Na skórze twarzy Namalowałam obraz makijażem W uszy włożyłam kolczyki Choć potem je zdjęłam Bo za nimi nie przepadałeś Szyję owinęłam Srebrzystym naszyjnikiem Na pośladki wsunęłam Niewinną spódniczkę Górę odziałam T-shirtem o kolorze hebanu Usiadłam Wyczekując godziny wieczornej Gdy nadeszła wyczekiwana Wyleciałam z mieszkania Jak malutki ptaszek Wylatujący z gniazda Przebywaliśmy ze znajomymi Choć potem oddaliliśmy się Na wspólny spacer Czułam się przy tobie Jak bym księżniczką była Ludzie przechadzający się Podziwiali nas i gratulowali miłości Godzina dwudziesta pierwsza Gdy słońca już nie było A jedynie blask księżyca I pobliskich latarni nas oświecał Udaliśmy się na ławkę Przy małym placu dla dzieci Rzadzko ktokolwiek przechodził Śmialiśmy się Flirtując ze sobą Pomimo, iż mówiłam Byś nie dotykał tam gdzie nie chciałam Nie raz przejechałeś palcami Po jedwabnym materiale Poczułam jak byś pukał Do drzwi mego domu Wyłączyłam światła Opuściłam rolety Pozamykałam drzwi Jak i okna Schowałam się w najciemniejszym Zakątku domu Ktoś wyważył drzwi - to byłeś ty Ktoś zbił okna - to byłeś ty Zrobiłeś to wszystko Choć słowa me brzmiały "nie" Swe palce wsunąłeś pod materiał jedwabny Śmiejąc się Po wszystkim Odprowadziłeś mnie do mieszkania Czułam niesmak Czułam się brudna Nic nie powiedziałam Bo i tak ty byś wygrał Mówiąc, że cię prowokowałam W ciszy zażyłam prysznicu Dokładnie zmywając wszystko z siebie Odkąd włamałeś się do mojego domu Minęły trzy miesiące Prawda przyszła dopiero teraz Jak i w końcu słońce zawitało na niebie Jest to mój dom I choć był by okradany Jeszcze wiele razy Ja to przetrwam Bo to mój dom Nikt nie może mi go zabrać Otwieram wszystkie okna Zapalam światła Umywam wszystkie myśli Ozdabiam go kwiatami Obmywam twarz Zmywając dzień wczorajszy Ozdabiam swe ciało Wsłuchuję się w śpiew natury Wygodnie siadam I upajam się Tym zwyczajnym sobotnim wieczorem
-
mamy ciała obleczone skórną powłoką co uchwycone na fotografii zamierają chciałabym dotknąć miękkiej oczywistości często nieobecnej lub utraconej szkło ramki natomiast twarde wyziębia opuszki tęskniące
-
kąpię się w niebiańskich obłokach jak anioł i kocham się od najmniejszego palca po szyję z której odgarniałeś włosy delikatnie jakbym już wtedy była święta tak naprawdę dopiero teraz mam skrzydła złoty głos oczy w barwie błękitnego sklepienia i ciało anielskie lekkie niczym puch chłodne niczym skała
-
"Amputacja" Odcięto mi. Mój własny kawałek duszy. Miał zostać uzdrowiony. Został jednak amputowany. Czuję jego brak. Pustka w uczuć układance. Gdzie on zniknął? Chce go odzyskać! Niemo krzyczę w głos. Nie chciałem amputacji. Dlaczego to zrobiono? Kto o tym zdecydował? Szukam go. Ale nie potrafię znaleźć. We mnie go nie ma. Więc gdzie podział...?
-
Pan S do pani M, ja z panią muszę. Chce pan? Proszę, ale tylko za duszę. Będzie moją, pan weźmie moje ciało, ja pana też, bo dusza to za mało.
-
Jana, inżyniera z Rzeszowa, bardzo często bolała głowa. Szybko się okazało, że leczyło go ciało koleżanki spod Nałęczowa.
-
dziś jestem skrawkiem jasnego błękitu co widzi fale w korycie wzburzone srebrzystym błyskiem wodnistej powierzchni wirują faliście rzeką utwierdzone dziś jestem słońcem żarem, mocą płonę promieniem sięgam źdźbła wilgotnej trawy półkula ziemska na zachód popłynie spokojnie zasypiam, z sercem bez obawy. dziś będę wiatrem pieścił długie włosy kochanki pukle rozwiewał w listowiu między drzewostan akacji i wierzby pomieszam, zarzucę cienie ukwiecone bo nad wszystko przy mnie zostały marzenia ponad ciało kruche unoszę pragnienia wyobraźnią leczę, chęci tłumię wzrokiem naprzemiennie liczę, schodzę w nurt istnienia 16.04.2018
- 29 odpowiedzi
-
9
-
- marzenia
- wola życia
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Różne są modele ludzkiego funkcjonowania, niewątpliwie najtrudniejszym jest model - bycie prawdą, czyli jawienie się, jako harmonijne współbrzmienie duszy, umysłu i ciała. Janusz Józef Adamczyk