Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'miłosć' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. przymykam oczy w jeziorze duszy mej - Ty nie pytam dlaczego życie samo toczy się niedawno wróciłem wyruszam znów krzyk białych mew nad Waterloo szalony wiatr porywa złociste liście klonu na torach połamane drzewa wstrzymano ruch pierwszy dzień pierwszy sen a w nim - płacząca Ty napisałem kilka słów wprost ze snu wybacz - chyba obudziłem Cię wracam już o nic nie pytam jest moc i piękno Prawdy przenikające czas są życia-strumienie Miłość - nurtem ich jest są złote myśli przykazania i reguły bez nich dziwny byłby świat bez Miłości dusza straciłaby blask Janusz Józef Adamczyk, Londyn 2021/2022
  2. przyszedł aby przypomnieć nam o Duszy bez Niej - tylko mętne igraszki skorupy z Nią - droga ku Źródłu Miłości czyniącym nas Aniołami Janusz Józef Adamczyk
  3. minerva

    Do kochanka

    Sam stworzyłeś kruchotę jak ja i nawet gdy dotykam dna twoja okrutna gra wciąż trwa. Cierpienia mi zadajesz, nowe imię nadajesz. Oboje mamy rany, leczy ty jesteś cwany. Moje wciąż krwawią gdy oczy łzawią. Twoje zaleczone mym smutkiem zalepione. Jesteś powodem bólu, ale och... Serca królu. Zżera mnie twój kwas, jak pasożyty las. Również zawiniłem, lecz cierpienia Ci oszczędziłem. Ucieknij z moich myśli, uczyń w nich czystki. Umieraj powoli, wbrew swojej woli. Nie wytrzymam obecności tego jegomości. Gdyż serce ofiarowane, nigdy nie zostanie oddane.
  4. JJS

    Słowo

    Słowo Słowo Takie jesteś piękne Racjonalne Pełne Oczywiste A jednak ludzie używają Cię w celach gniewnych Rewolucyjnych Po co mówisz o człowieku? O płaczu kochanków O tapecie pełnej gwiazd Oczy(ów) Gniewie rozpaczy miłości blask w świecie pięknych… /czy już limitu nie-słów nie przekroczyłem?/
  5. Chciałabym Tobie pomóc, uratować. Bezczynności dłużej nie tolerować. Stanąć bliżej niż inny ktokolwiek i widzieć mimo zamkniętych powiek. Znaczyć coś więcej niż ,,coś'' i być kimś więcej niż ,,ktoś''. Być jak bezpieczny szałas, co stłumi najdokluczliwszy hałas. Taka Twoja prywatna oaza, czynna od nocy do rana. Gdzie od każdej innej woda czystsza i w rozmaitsze minerały bogatsza. Chce być kimś do kogo się odezwiesz, gdy dalszej nadziei zaniechcesz. Nie chce jak inny każdy zmieniać Ciebie, chce trwać blisko i wspierać w potrzebie. Empatię i zrozumienie okazywać, cierpliwością i wspólczuciem obdarowywać. Być jak światełko co doprowadzi do miejsca bezpiecznego, miejsca od którego, nie znajdziesz innego lepszego.
  6. Shia

    Ostatni dzień

    Odszedłeś za nim się o tym dowiedziałam, zamiast Ciebie towarzyszył mi Twój cień. Chyba zbyt wiele słów wypowiedziałam, to był nasz ostatni dzień. Zbyt późno dostrzegłam, że wschód dawno za nami. Teraz samotnie się chowam między wspomnień scianami. Czasem Cię zobaczę, we śnie lub na zdjęciu. W przeszłości zatracę, bo pragnę być w Twym objęciu. Zbyt późno zauważyłam, i tak już wiele razy, Twego ciepła niedoceniłam. Widziałam jedynie skazy. Wiele razy zbłądziłam, co Ciebie nie usprawiedliwi. Ale błędy popełniłam, czy wolność Ci zadośćuczyni? I może to podobieństwo nas złączyło, ale jednak niezrozumienie zbyt wiele razy więź skrzywdziło. Teraz popadnę w zapomnienie. Zapomnisz o mnie. Życie od nowego tomu zaczniesz, a ja nie zapomnnę tego jak bezpieczeństwem pachniesz. Kocham Cię i tęsknie, do serca więc schowam, każde wspomnienie i uśmiech cenniejszy od wszystkiego, na wieczność zachowam. I pójdę dalej, wezmę oddech. Zacznę widzieć w moim życiu to co dobre. Lekcje wyciągne, stane się silniejsza, by być o zmartwień parę lżejsza.
  7. Shia

    Kochać świadomie

    Kochać świadomie, o co w tym chodzi? Swiadomość i miłość, czy to się wzajemnie ze sobą godzi? Miłość to serce, ciepło, czułość a świadomość jest umysłem, zmysłami. Widzimy, czujemy, dotykamy, słyszymy kochamy gdy stykamy się wzajemnie swoimi ciałami. Wiemy, że kochamy, ale skąd to wiemy? Czy wystarczy sam fakt, że jesteśmy obok siebie, że bliżej niż z innymi żyjemy? Miłościo, czym w zasadzie jesteś? Uczuciem, wiedzą czymś mniej lub więcej? Nadzieją, popłochem, oczami duszy, jej wzrokiem. Czymś co chce czuć, gdy serce moje czuje głód a może czymś czego umysł łaknie, gdy właściwej osoby na moment zabraknie. Może czymś o czym nawet, myśleć nie było mi dane.
  8. Łzawa jest pustka tundry, zimny śnieg na wzgórzach, lód w rzece, lecz twoje oczy są jeszcze zimniejsze. Miłość karmiona samotnością, na dnie wąwozu zdradziecki lichtarz. Jeszcze trup mojego męża nie ostygł, a już łączy nas na zawsze. We mgle szybuje daleki brzeg: tam szczęście, dom pełen dzieci. Nawet car nie odmawia miłości kochankom, ale wolisz wdzięczyć się do innej. Ściągnęłam rajstopy, żebyś ogrzał sobie dłonie, a ty podarowałeś je Sonietce. Żegnaj luby, wolę umrzeć, niż patrzeć jak mnie zdradzasz. Wypchnę ją do wody. Łańcuchem, którym skuto mi nogi, oplączę jej szyję, niech pociągnie nas na dno. Nam śmierć, tobie katorga!
  9. Requiem dla róży Byłaś czerwona jak krew A teraz w pustym wazonie usychasz Pachniałaś jak niebiański krzew A teraz swe oczy przymykasz Twoje drobne listki już opadły Twe istnienie zamieniło się w pył Złe demony twoje życie skradły Płomień miłości przemienił się w dym. Damian Świerczek 02.11.2022
  10. ais

    gorąca zima

    ciepłe oddechy zmarźnięte cztery dłonie topnieją serca
  11. Krzysztof leżał obok Oli, z którą właśnie zakończył pierwsze miłosne tete a tete. Była jego koleżanką z roku i pragnął jej od dawna. Zadzwonił telefon. To był jego przyjaciel Piotrek, zakochany w dziewczynie od dawna. - Cześć, co robisz? – usłyszał głos w słuchawce. - Nadrabiam zaległości z fizyki – skłamał. -Nie widziałeś Oli, nie odbiera telefonów. -Nie, masz coś do niej? -Mam, kocham ją. - A ona? - Nie wiem. - Hej, bateria mi siada, muszę kończyć, Nara. Zobaczył na sobie wzrok Oli. - A ty, kochasz mnie, czy to tylko hormony? Zresztą, jemu i tak nic nie pomoże – dodała. Jakoś lżej mu się zrobiło, gdy to usłyszał. - Jasne, że cię kocham – szepnął.
  12. Jednak się spotkały dwa małe serduszka. Uczucie wyznały, świadkiem była brzózka. Wypełniły sobą szarość i atrament. Przypieczętowały wspólną drogę - Amen. Od czasu do czasu odwiedzają brzózkę. Patronkę miłowań, zakochanych wróżkę. Teraz trzy serdusza biją jednolicie. Miłość czyni cuda i ratuje życie.
  13. Dwa serduszka w tłumie, te pokaleczone. Wciąż szukają siebie, lecz są pogubione. Ślą sygnały wokół, smutek eksportują. Dwa serduszka w tłumie, siebie wyczekują. To jedno serduszko wędruje doliną. To drugie serduszko kluczy zaś wyżyną. Czy nadejdzie pora, że zobaczą siebie? Może nie w tym życiu, lecz na pewno w niebie.
  14. Somalija

    ***

    rozbłyski tobą zamarznięte kropelki na zimozielonych łuseczkach w słońcu drżąca wszystkie ciężkie lata przetrwałam jedynie dzięki smudze diamentowego pyłu twoich pocałunków godziny źrenic czułych nocy w obrączkach ramion zmiękczona mogłam jedwabiem wejść w puste poranki i ciągi bezużytecznych dni oczaruj
  15. Dzień dobry! Piszę do ciebie mój przyjacielu. Ponieważ zdaje sobie w pełni sprawę z sytuacji jaka nas nastała. Musieliśmy się rozejść, w pełni to rozumiem i szanuję. Dlatego też chce przyprawić ten akt konieczny o coś bardziej żywego. Z mieszanki Niemieckiego przypadku i Włoskiej perfekcji narodziło się pewnego dnia dziecko, które było jakże niezwykłe. Mowa tu oczywiście o tobie. Wychowany w krainie południa, znałeś jednak dobrze mroki północy. Chociaż dalej potrafiłeś powiedzieć że w życiu brakuje zimna. Trawa z daleka wydaje się zawsze zdrowsza. Tak mówią ludzie, znalazłem jednak dowód który obala tę tezę. Ty do którego adresuje ten zlepek słów sam w swym zdumiewającym pięknie jesteś potwierdzeniem mej teorii. Pamiętam to jak dziś. Ty też pamiętasz, chociaż wiem że będziesz to wypierać. Anioły z niebios najpiękniejsze do ciebie przybyły i pokazały ci całą prawdę. Niestety ty nie powtarzałeś ich gestów dobrowolnie. Bo myślałeś że sam do tego dojdziesz. Taki jest właśnie problem człowieka urodzonego do perfekcji. Spogląda na świat z góry lecz aby wspiąć się na sam szczyt musi się tam wdrapać. Nie czuję wstrętu do tego oczywiście. Podziwiam twe piękno z samego dołu schodów. Od twej wręcz bajecznej postawy do twego serca porównywalnego ze złotem władców Mali. Tylko przeszkadza mi fakt iż przed tobą są dwa schody które dzielą cię od Boskiej perfekcji. Nie popełniam tu bluźnierstwa. Jako iż Bóg stworzył nas na swe podobieństwo. Gdzie ty byłeś jego wzorcem najwyższej klasy w jego warsztacie. Nie myśl że mam ci za złe zakończenie naszej przyjaźni. Powód rozstania jest naturalny (nie śmiertelny) i wręcz genetyczny. Ciekawi mnie poprostu to że człowiek potrafi odrzucić to co dobre, naturalne i bez wad. Aby tylko uratować rzecz sztuczną, anarchiczną i niefunkcjonalną. Tak też cię żegnam serdecznie drogi przyjacielu. I życzę ci wszystkiego dobrego w świecie który jeszcze nie raz uświadomi cię, co możesz osiągnąć jeśli tylko będziesz tego chciał. Kamil.P 2.01.2023
  16. KUBIXINI

    Minąłem Cię

    Minąłem Cię dziś na mieście Szłaś zamyślona i zmartwiona I to już samo przez się Potykałaś się i byłaś zdumiona Czy może znów myślaś o mnie A może o naszym rozstaniu Czy to w tobie się w pół gnie A może o naszym powstaniu Tak chciałbym znów Cię mocno przytulić Ciepłym kocem otulić Zerwać z ciebie brud codzienności Zanurzyć znów się w Twej piękności Piekności Piękności Spotkałem Cię w mym śnie Byłaś taka jak kiedyś Wyglądałaś tak przepysznie Przytulałem Cię jak niegdyś Czy może znów mnie skłamałaś A może jednak nie tym razem Czy jednak prawdę przekłamałaś A może będziemy znów razem Tak chciałbym znów Cię mocno przytulić Ciepłym kocem otulić Zerwać z ciebie brud codzienności Zanurzyć znów się w Twej piękności Piekności Piękności 02.09.22
  17. mieszkam wszędzie w łóżkach kobiet zostawionych przez mężów w ich garsonierach z kartonu po butach niewidzialnych obrazach przesyłanych tajnym kodem przedzieram się do ciebie przez gradobicia i choroby przenoszone bezdrożami snów noc jest znowu zła chodzą po niej wielkie szczury a śmierć zabija nad ranem idę korytarzem za jakimiś drzwiami czeka już kochanka obok miednicy gdzie zmywa świeżą miłość dziś nie mam Królewny Śnieżki wybacz ścigają ją służby w całym kraju kilka portretów pamięciowych rozlepiły w Internecie powiedz że mnie kochasz a spieniona miłość wypełni nas białkiem w ustach poczujemy prosty cukier pozwól mi znowu wejść nie oceniaj pochopnie chcę tylko spisać na kartce definicję miłości
  18. Gdy w nieprzebyte szliśmy bezdroża, Łatwiej nam było nazwać je szlakiem. A chwast się kwiatem zdawał. Z Miłoszem Głośniej i dźwięcznej śpiewały ptaki. Czasami Miłosz bladł nam, zanikał, Kradły go zwątpień mgły i niezgoda. Śladem wilgotnym był na policzkach. Cóż zrobić - taka jego uroda. Aż dnia pewnego tak go ubyło, Tak czas go ukrył w gasnących bliznach, Że gdy nas spytać, mówimy: Miłosz? Nikt taki między nami nie istniał.
  19. _kamil_05

    Połączeni

    Poznani przypadkowo połączeni tylko wiadomością. Nie wiedzieli, że padnie słowo, gdy się rozpoczęło - było deszczowo. Spotkanie za spotkaniem, nie przestawali, miłości kwiat. Odpowiadał jej z oddaniem, kłamała z przekonaniem. Zanim śnieg spadł z nieba, ich miłośc na zły tor zeszła. Ona nie wie, czym potrzeba On nie wie - czemu odeszła. Poszli w swoją stronę, nim dzień kwiatów nastał. Połączeni tylko wiadomością, gdy skończyli - było wilgotno.
  20. Spotkałem cię przypadkiem Upadłaś sterując statkiem Nie znałem imienia twego Chciałem dowiedzieć się jednego Skąd w ogóle pochodzisz I czy na pewno mnie nie zwodzisz Szukałem, pytałem Nawet na spotted napisałem Rozdzierający ból przeszył mnie Gdy szukania minęły godziny dwie Wtedy widzę, to ona Na zdjęciu w niebo zapatrzona Zestresowałem się nieco Giń mego serca forteco! I piszę wiadomość szczerą. Chcąc wykazać się dobrą manierą, Przedstawiłem się ślicznie I opisałem swe uczucie lirycznie. Wysłałem. Czekałem. Odczytałaś. Nie odpisałaś. Nawet nie wiesz // jak wielki ból mi sprawiłaś Moje życie całkowicie odbarwiłaś Pobladłem okropnie i jeść nie mogę Już nie utykam na prawą nogę Bo bólu nie czuję wcale Jak mogłaś, mój ideale Nie umiem żyć w samotności Pustka w mym sercu i umyśle gości Sięgam po telefon, rozpaczając I umieram, wiadomości przeglądając Napisałaś Usunęłaś Wysłałaś kolejną wiadomość „Dlaczego wyznajesz mi miłość A nie odpisujesz, Uczucia moje rujnujesz Jak można tak oszukać!” Próbuję przeprosić, odpukać Nad mą głową chmura burzowa I tylko dwa smutne słowa Za późno J.
  21. Marcin R

    Przepis

    Dam Ci łyżeczkę szczęścia Kropelkę nadziei Dam gram zaufania Serce co na pół się dzieli Dam Ci marzeń miseczkę Szczyptę bliskości Dam pragnień do smaku I dodam radości Poleje wszystko ulgą Udekoruje słodkim snem Posypie miłością Najpiękniejszym dniem Mam taki przepis Upiekę Ci słońce Będziemy jeść wspólnie Po czasu końce
  22. JoannaS

    Przejrzyj

    Odkładasz siebie na później, Nie widzisz, jak zastyga twa krew. Myślisz - pewnego dnia wzniosę się I zrzucę ołowiany ciężar minionych dni. Przejrzyj swą duszę na wskroś, Zanurz się w jej głębinach. Odkryj siebie na nowo I odważ się być szczęśliwym. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś Zanim założysz nowe buty i pójdziesz w nowe sny. Horyzont spowity ciemnością twych nocy Nie pozwala ujrzeć bijącego światła dnia. Otwierasz rozum, otwierasz serce. Ostatni raz oszukał Cię ktoś. W blasku poranka zburzysz młotem mur, By potem pewnie wyjść ku niebu. Delikatnie i czule okryje Cię dobro. Twoja dłoń kreślić będzie radosne okręgi. Oto stanąłeś na innej ziemi, Gdzie stare już dawno zmył deszcz.
  23. Dochodzę do wniosku, że Potrzebuję miłości, to kiełkuje We mnie od lat i czuję, że Pierwszy listek wypełza już, Przez gardło, na światło dzienne. Dochodzę do wniosku, że Zakochałem się i jest ona moim pierwszym listkiem. Nietuzinkowa, czarująca; kobieta, Z dziecięcą twarzą, blond włosami opadającymi na jej suche ciało. Jej dotyk sprawia, że zmysłami odchodzę. Dochodzę do wniosku, że Uzależniłem się od jej dotyku Pewnego, zaspokajającego moje potrzeby, Kojącego moją zbolałą duszę. Dochodzę do wniosku, Pragnienia Na tyle wyjątkowego, abym nigdy już tego nie powtórzył. Urokliwa, niewinna, jasnowłosa Zaczyna tańczyć Gdy ja wpatrzony, leżę, Przywiązany na madejowym łożu. Dobiera się do mnie, Majestatycznie zaczyna pieścić językiem Moje całe ciało, Począwszy od lewego ucha. Robi to z niezwykłą przyjemnością, Pieszcząc stopami moje przyrodzenie, Dochodzę. Językiem schodzi coraz niżej, Kończywszy na moich stopach, Dokładnie muska moje palce. Łożę zaczyna się rozciągać, Powoli, stopniowo. Ona z całych sił próbuję wyrwać zębami moje paznokcie, Schodzą Bez problemu, oporu. Moja erekcja jest nie do opisania. Dochodzę dwa razy, Płaczę. Piękny ból. Nie do opisania. Łóżko zakrwawione do kolan. Moja anielska sprawczyni się uśmiecha, Widzę na jej policzkach łzy. Mam nadzieję, że szczęścia. Błagam o podcięcie sutków, Dzięki temu czuję, Osiągnę błogi szczyt. Ona bierze w swe delikatne jak jedwab dłonie Skalpel, Tępy. Powoli przykłada do mojego nabrzmiałego sutka, Z największą precyzją nacina milimetr po milimetrze Delektując się przy tym krzykiem, bólem. Dochodzę kolejny raz. Ból nie miał już skali. Odczuwam tylko przyjemność. W jej oczach widzę spokój. Rozcina mi z precyzją chirurga w pół moje przyrodzenie. Cała jest we krwi, Nie mogę patrzeć jak się biedna pobrudziła. Wbija mi zakrzywione gwoździe w oczy I zaciąga w swoją stronę By ostry zakrzywiony początek wbił mi się w oczodół. Moja dama schodzi ze mnie. Łóżko rozrywa moją każdą kończynę. Uśmiecham się. Kładzie mi list przy sercu, Zawartości jego się już nigdy nie dowiem. Dochodzę do wniosku, że To już koniec, A to wszystko w jedną noc. Odchodzę.
  24. Tylko czekam na dzień sądu gdy zapadnę się pod ziemię Zrobię wszystko no bo nie chce dźwigać wyrok jako brzemię Zegar tyka serce bije w rytm Happysad zaraz pęknie Zagubione puste słowa słyszę "miało być tak pięknie" Bo zmieniłaś mi bieguny wiążąc pętlę wokół szyi Rwę paznokcie słysząc fraszki jacy byli twoi byli Czuwam wciąż na straży jutra gdy deszcz kapie mi na skronie Spływa z łzami po policzkach w nich nadzieja znów zatonie Idę drogą pełną kałuż w każdej widzę swe oblicze Kiedy pyta mnie dlaczego siedzę cicho i wciąż milczę Nie chce gadać o głupotach status jakby niedostępny Życie swe analizuje spójrz w me oczy ujrzysz błędy Mimo czasu, ciągłych starań zapomnienia czas nie nadszedł Ciągle widzę jej oblicze usta mówią "...już na zawsze" Miałeś być tym życia królem, miałeś rządzić dzielić trwać Gdzie nadzieja której czułe, słowa brałeś jako znak Teraz biegać chcesz po łące, zrywać kwiaty krocząc sam Żyjesz we śnie, z jego końcem, znajdziesz klucz do sensu bram Brać na bary więcej myśleć co przyniesie mi czas przyszły Być tam i tu jednocześnie rozpierdala wszystkie zmysły Sam już nie wiem czy są sprawne bo straciłem je dość dawno Mimo wszystko widzę dobrze ciemny tunel a w nim światło Zbierać siły chce do biegu ale czuję znów ten dotyk Strach przejmuje moje ruchy przez to nadal trwam w niemocy Może jutro mi przyniesie odkupienie czas spokoju Liczę na to coraz bardziej coraz mocniej czekam bo już Chce odpocząć od wszystkiego co wciąż spędza mi sen z powiek Wkrótce zasnę a więc proszę podpisz się na moim grobie Będę zbierał autografy na nim wszystkich moich braci Powiedz jak mam się zachować by żadnego już nie stracić
×
×
  • Dodaj nową pozycję...