Kiedy los rzuca na kolana, 
	musi w posadach zadrżeć ziemia, 
	wtedy to właśnie z wielkim jękiem, 
	pękają mity i złudzenia.  
	I trzeba głowę po raz enty 
	podnosić, choć na karku brzemię. 
	Lecz dużo łatwiej stawiać kroki, 
	kiedy do prawdy lgnie spojrzenie,  
	by zajrzeć w siebie  jak najgłębiej, 
	póki nadziei nie zabrakło. 
	Z maleńkiej iskry dobyć płomień 
	i podtrzymywać w sobie światło.