za kulisami
własnego ja są takie przestrzenie
w które się przenosisz bezimienny
mężczyzna z internetu
kobieta z portalu
po drugiej stronie
czas zaklęty w szklany ekran
obydwoje pragną czekają na cud
by być
dla siebie wzajemnością ucieczką
poematem najbliższej rzeki
ciszą z ust głosem z wierszy
cierpią na bezsenność samogłosek
gimnastykując spragnione palce
malują obrazy
w kolorze powrotów do edenu
przez pryzmat poezji
lirycznie zakochani
zaglądając w głąb swoich dusz
trzymają wirtualne dłonie
towarzysze spaceru po słowach
instynktownie
dwa gramy duszy
uwięzionej w pocztówkach
z mojego wędrowania od nieba do ziemi
przypomnij mi wszystkie uwiedzenia
klucze do miłości i milczenie
w którym tyle słów miało dar czekania
jest taka zależność
pomiędzy tańcem zmysłów
a drogami w nieskończoność
gdzie kroki
należy stawiać razem
zostawiam po sobie sploty narodzin
wyznania na przekór
i kwiaty zakwitłe w głowach
wszystko dla ciebie
nie zmarnuj tych tęsknot
zawsze to samo
uciekasz w sto jeden milczeń
z dala od ludzi
wędrówką nad inną rzekę
gdzie zmarszczki na wodzie
w miejscu narodzin brzegu
dzikie róże
zostawiasz za sobą idziesz dalej
tam
gdzie poetyckie sudoku
układa wyblakłe barwy w kolor nieba
już wiesz rozumiesz
ale wciąż mnie nie znasz
tylko słońce
jednorazowego użytku
rozświetla jeszcze drogę
żeby zawsze i wszędzie
kiedy można tak lekko
kiedy można bez granic
wciąż pytasz
szukając dziury w obrazie
i co mam ci powiedzieć
że ciągle mi się śnisz
a farb mało by namalować
zbudowałem już blejtram
a ty
po prostu bądź
jeszcze mi się zdarza
od niechcenia iść na całość
noszę wtedy ręce w kieszeniach
i oddychając pełną piersią
zasysam wenę
rozkochanym podniebieniem
smakuję wiśniowe sady
spowiadając się ciszy z tęsknot
zamykam oczy
i widzę ciebie mimo powiek
rozpisując kobiecość na strofy
wizualizacje przenoszę na papier
śpieszę się
w zenicie muzy nie są cierpliwe
w drugi brzeg, czyli w brzeg który jest blisko, jest widoczny, ale oddziela go rzeka ... wysyłam tam swoje posłannictwo, którego celem jest zjednoczenie obu brzegów... coś w ten deseń ...
pozdr. K :)))
przez jeden most między nami
posłannictwo w drugi brzeg
dniem moralnego nieładu
stoisz naga na skraju szeptów
zapatrzony
nie wypieram sie pragnień
postawiłem pierwszy krok
zaskrzypiały stare deski
w tafli wody odbijam czekanie
nie przegap tego
głosem nieba i ziemi
nie sprzeciwiam się światu
by cię zapisać
potrzebuję tylko kartki papieru
wołam bezgranicznie
a tytuł jest gdzieś między słowami
jak tu ładnie
tylko uwierz
szkalne domy w miejskich pejzażach
wieżowce światła na drodze
markety fotoradary i czynszownicy
odbijający swoje cienie
od ścian betonowych pokojów blokowisk
a gdzie czas dzieciństwa
zapisany babcinym wspomnieniem
gdzie dom rodzinny w czasach siwka
który galopuje aż miło
gdzie lotne myśli po niebo
łąki zboża ubrane w chabry
maki zielone ważki gdzie bociany
słoneczne gałęzie jabłoni
i zsiadłe mleko
prosto z dziadkowej studni
postęp nowoczesność wygoda
iluzja życia przyozdobiona w spaliny
jak igła krawca
przyległa do ubrań
nadziei wśród drzew
usłyszałem śpiew cudnego ptaka
co kolorem barwił serce
wciąż go słyszę
szumem liści na zielonej darni
czesana wiatrem
marzeniami mchem
polana niebem rozbłysła
piękna zielona
czysta
inne ptaki śpiewały tam w górze
odmiennym szumem białej wierzby
co płacze a kolorowy ptak
znał się śmiał
och jak on się śmiał
bez fałszu trelem co zniewala myśli
powiewem słońcem tęczą
co przyśni się temu któremu dane
ją zobaczyć gwiazdami posłana
miłość nie inaczej
polana krzewem drzewem każdym
oddychała niepokojem
co jest jak skała
wzrosła trawą z ziemi
czarnej matki niosącej marzenia
* korekta wiersza: Anna Para
emocjonalnie
zaangażowałem się
w wydarzenia nie z tego świata
tam gdzie mieszkasz
ludzie nie chodzą w obojętności
a niepowodzenia
chowa się w skrzynki na złe myśli
snami poza zasięgiem wzroku
wychodzisz z psem na spacery
miasta trwają sielanką wsi
a anioły patrzą
na podobieństwo wielkich oczu
chcę do ciebie
ucieczką w białą kartkę
pójdę właśnie tam
w wariacje literackie
zapiszę ostatnią wiosnę
zapach bzów nad loarą
te niezapomniane
pół godziny w parku
i cztery ściany milczenia
opowiem o przeznaczeniu
które zakazało kochać
o złudzeniach stereotypach
lewitacjach w nadziei
i o pierścionku
który zapomniałem ci wręczyć
rozpiszę cię
strofa po strofie
głód myśli w labiryncie
neuronów zaprzeczeniem bez pozy
próbuje poznać wzór
na infrastrukturę bożego dzieła
jakikolwiek byś nie był
zawsze gniewny
patrzysz na świat przez dziurkę
od klucza a drzwi otwarte
skąd wiem?
też piszę
też jestem ciekawy ... ;)
pozdr. K
Więc nie wiesz?
no nie ... ;)
ale ona wie ... :)))
W takim razie Jej jest czego zazdrościć, a Tobie nie :)
bywa, ale zazdrościć? ... nie wypada... ;)