
Kolos94
Użytkownicy-
Postów
378 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kolos94
-
dawno dawno temu (rzekłbyś - na początku) było sobie Dobro przybyli aniołowie i w pośrodku Ziemi posadzili Drzewo Życia potem przyszedł człowiek i przeżuwając jeszcze resztki owocu zgniłej wolności ustami w których napęczniała pycha zaczął ścinać Drzewo Życia nie ściął jeszcze do dzisiaj...
-
"Człowiek, trzeba to przyznać, nikczemne jest zwierzę!" Orgonie! Cóż cię do takich myśli przywiodło?! Popatrz na takich co trwają naprawdę w wierze Świętoszek parszywy w lochu pozna swą godność! Eh! Byłeś ślepcem! Dzięki Bogu wyzdrowiałeś Kleant, jak myślę wskaże ci prawdziwą świętość! Na widok podstępów Tartuffa oniemiałeś Teraz odzyskasz mowy i duszy pojętność Tartuffie! Za lekką rękę do spraw poważnych Z których w dodatku sobie tarczę uczyniłeś Ha! Czasu ci teraz na pokutę wystarczy! Może ze świętoszka w świętego się zmieniłeś?
-
a dla nas znojny trud i ścieżki proste choć tamci wybrali bezdroża krzaczaste na skróty mówią prostota - dla głupców na skróty...donikąd a dla nas mądrość wewnętrzna wytrwałością nic więcej nad walki zmianę przez przemienianie wciąż nowym stanem nieustannym duchowym ćwiczeniem...
-
Dziękuje za miłe słowo i dobrą radę. To o czym powiedziałeś jest jak sądze wynikiem tego, iż na początku ma się dużo energii i pomysłu na pisanie, ale nie zawsze daje radę to utrzymać i czasem pod koniec wiersza owa witalność i oryginalność zanika. Nigdy rzecz jasna nie jest to moim zamierzeniem, ale, co widać, często tak wychodzi. Muszę nad tym sporo popracować, tymczasem myślę że mimo wszystko ostatnia zwrotka nie jest taka kiepska. Pozdrawiam :)
-
"Czy wierzysz w słoneczne zakątki w duszach mroku?" Owszem, bo dusze mroczne nie mają istnienia Jest tylko odstępstwo od światła, krok po kroku I godne łez współczucia głębokie zranienia "Stają się błędnymi duchami - próżnia nocy" Gdzie tam! Jedynie Zły potrafi być tak czarny Ludzie - tak, pełni nieświadomości, głupoty Raczej smutnymi narzędziami dróg fatalnych "Czemu więc widzę więcej ciemności niż światła?" Boś ślepy! Rozpaczą tkasz myśl swego wątpienia Pewnie, nie przeczę, iż życie - sprawa niełatwa Tego nie zmienisz, lecz sam siebie możesz zmieniać! Walka której się lękasz jest nieunikniona Przetrwają jedynie silni nie-swoją mocą Trzeźwi, odważni, co nie chcą zgnilizną skonać Co się każdego dnia jakby na nowo rodzą!
-
Kąt padania dolnych myśli...
Kolos94 odpowiedział(a) na Kolos94 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
kąt padania dolnych myśli padół bólu i urojeń skąd się to bierze w nie – dobrej wierze strachu podwojeń w walce o boje w walce o walkę by jej nie było skąd się to bierze? -
Coś na kształt dziwnych węży wiło się wśród ludzi Uśmiechy wcale nie pieczętujące szczęścia Ciągłe poszukiwanie czym by się ubrudzić Nie znasz już normalności, ba! ni bohaterstwa... Ideał jest zbyt wzniosły, dobro...jest zbyt dobre Codzienność jest zbyt szara karą jak więzienie Strachu już nie ma - nic nie jest na tyle godne Aby bez wygodności mogło mieć swą cenę Wszyscy zdążamy wciąż przed to samo podziemie Jednak kto wchłanie ciemność, kto się przed nią wzdraga Przed każdym z nas pokusa - trucizny sączenie Kto spija ją namiętnie, a kto niesmak zdradza Wężom zdeptajmy głowy walk twardych chodzeniem A czarę toksyn z siłą o ziemię strzaskajmy Nawet w jaskini jest światło - zwane dążeniem Więc się z ochotą żywym światłem rozwijajmy
-
Jakkolwiek ujęte wielkie pragnienie...
Kolos94 odpowiedział(a) na Kolos94 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Spytaj się o sens Mickiewicza bo to jego sentencja...ja zaś w tym miejscu oczekiwałbym konstruktywnej oceny mojego wiersza...pzdr -
Jakkolwiek ujęte wielkie pragnienie...
Kolos94 odpowiedział(a) na Kolos94 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jakkolwiek ujęte wielkie pragnienie Zawsze jest cieniem - nierzadko misternym Lecz tylko cieniem - odbiciem niewiernym I w drodze jeszcze odkształconym mętnie Jednak, jak widać, pragnień nader dobrych Czystych, odwiecznych nie brak pośród zgubień Jak iskry wśród nocy krzesane z trudem i stłumione...setką rzeczy niegodnych... To jest to właśnie, co zwie się upadkiem Gdy nie chcesz ognia, ciepła pośród mrozu nie mając ubrań i schronienia - pozór Czynić, że masz wszystkiego pod dostatkiem Bodaj by zawsze iść za tym dogłębnie Co z najgłębszych swych warstw podpowie serce... -
Ty wszystkim możesz stać się dla nas, Panie Prócz naszej winy... Wszystko dać możesz, każdą łaskę wręczyć Lecz nie zło drwiny... Błogosławisz nam raczej cierpliwością Oczekiwania... Bez kary, gniewu, z wszechmocną nadzieją Ze dusz przemiana... Tak, jest możliwa! Inaczej po co nam Dar wolnej woli... Po co istnienie cierniste co tylko Zna smak niewoli...
-
Szczęście szczęście W którym kręgu mam go szukać? Czy w pierwszym piekielnym Gdzie ludzie zmysłowi Za swoją chwilę bożków Gniją wieczną wstydnością? A ja z poza smaków tegóż to kręgu Nie uwolniony jeszcze Szukam cię po omacku Panie! I wcale nie czuje się być zasadzonym Nad bystrzyną rześkości Lecz niemal ostatnim tchem Jak bodaj najmarniejszy Kaktus resztkości Na pustyniach ślepych głuchych O liściach owocach co najwyżej marząc Czekając na swoje czasy nad czasami Istotnie Drogi są dwie Jakże pojemne! W każdej z nich pomieściły się miliony ścieżek I ty masz wybór Wolna wola szczęście szczęście Popatrz więc na te ścieżki Ty-mały człowieku
-
Gdybym potrafił stawiać żelazne granice I męstwem brukować swego wnętrza ulice Zbyt często drżę ze strachu tam, gdzie strachu nie ma Sam sobie pisząc czarny wątpienia poemat Wątpienia nie w Boga - wątpienia w człowieka Że nazbyt często ze zmianą na lepsze zwleka Że egzystencja staje się zbyt silnie szara I bieg za niczym-wciąż rozdrapywana rana Stara jak świat jest nędza szukania niczego Lecz przed czym lęk? Przed ciemnością? Co w niej masz strasznego? Skoro się dąży, pragnie, cóż strasznego, powiedz? Czy ci nie każdą ciemność rozjaśni Duch-Ogień? Może więc nie chcesz czerpać z dobra tego Ognia? Pewnie, że łatwiej w sępnym półmroku trwać co dnia Lecz co łatwe niestety najczęściej jest zgubne Raczej cierpienia, walki, przyjmować co trudne! Nie tak dla samych siebie lecz by próbowały Miłość, która jest Wszystkim, by ją hartowały Jak złoto w ogniu, tak też dusze miłe Bogu W piecu utrapień, lecz do strachu-żaden powód!
-
Dziękuje za miłe słowa, acz co do strachu przed samotnością, to musze się przyznać że nigdy go nie doświadczyłem. Zawsze bardziej przerażał mnie człowiek a raczej jego pewne nienawistne zachowania i działania. Również pozdrawiam :)
-
Ileż to razy samotność była zgryzotą? Czarnym korzeniem skruszonego narożnika Duszy, zaś ile wspaniałością jako złoto Błogosławieństwem jako u kartuzów życia Dziwna to sztuka - niszcząca albo chwalebna Siłą zagubień lub siłą rozradowania U pustelnika - mocą duchów poznawania Zaś u oszalałego - cierpki owoc złego Niczym się więc nigdy nie szczyć, o samotności! Jesteś tym, w które ręce zostałaś złożona Świątynią Boga, dziełem, lub łupem demona Oby ci w służbie nigdy nie brakło godności!
-
[Naprawdę jesteśmy tylko narzędziami...]
Kolos94 odpowiedział(a) na Kolos94 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Naprawdę jesteśmy tylko narzędziami Jakże pożytecznymi Ukochanymi Noszeni na rękach pieszczeni Wprzęgnięci w pług mozolnej pracy By w pocie czoła wszystko zdobywać I wszystko oddawać Bo naprawdę jesteśmy ubodzy I w tym jest nasza majętność Nadzieje wszystkich krańców duszy Pragnień dalekich Rzeczywistej baśni Subtelnego słabym trwaniem Światła oddechów Tchnienia ostateczności -
[Nauczyłem się słuchać...]
Kolos94 odpowiedział(a) na Kolos94 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nauczyłem się słuchać kiedy trzeba było krzyczeć Milczeniem W czasie wiecznych zenitów Słońca Miłości tropiłem Snów cienie Nadrzędnymi celami stawała się częsta pogoń Za wiatrem I ze wszystkich marności wybierałem co najbardziej Złem martwe Kilka dobrych natchnień, tarcza, ciężkie boje Anioła Stróża dusz Metamorfozy, rodzenia się w prawdzie nieustanny Wojny trud Epopeja leczenia wypaczeń, miast zdobywania Zbroja walk By odrzucać i gardzić, odnaleźć w końcu stracony Życia Raj Przez mozaikę przeszłości, przemiany, w końcu także przez Pustynię Przez nic do wszystkiego, przez śmierci do życia co nigdy Nie ginie Nauczyłem się tak mało, jeszcze wszystko przedemną Przyszłością W której jedno tylko drzemie celem - miłość będąca Wolnością -
Posiadłem rozum najpierw odrzuciwszy go nieintegralnością i oto jest taki owoc łatwy spleśniały, podgnity, obity zewsząd moimi brakami taki owoc śmierci arcydzieło zwątpień po raz wtóry z Drzewa Poznania dobra i zła sam nie wiem po co zerwany by wiedzieć tylko że nie wierzę i śmierci drugiej otworzyć bramy
-
Dar tu i teraz Szarego chleba Bożego nieba Dziwacznej drogi Wśród krzyków trwogi Lecz nader świętej Zła - aby walczyć Sił - by wystarczyć Mgieł - by rozpoznać Dar dziś - abstrakcji Czynów kreacji Być nie sam z siebie
-
W Dolinie Kwiatów...
Kolos94 odpowiedział(a) na Kolos94 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W Dolinie Kwiatów O której marzę Błękitnym niebem Błogosławieństwo światła Wśród białych kamieni Na rozstaju gościńca W dzień tak gorący Pełen zieleni lasów Będący marzeniem Będący wspomnieniem Ducha Lecz myśl o pożytku Przyniesie przezorność Barw rozeznanie To proste tak trudne Czy jestem w pięknej dolinie Czy nie Bo może to świat zalewa ciemność Kwiaty stają się mikre i czarne Białe kamienie nie emanują trwałością Niebo pęcznieje od cumulusów I słychać przekleństwa jedynie Czy droga czy padół Czy radość czy męka Niewiedza nie będzie niesłuszna Ponieważ zaufam "Nic więcej? Nic zgoła..." -
O co w tym kaman?
-
Pamiętam sklepienie Gotyckie, święte Tak monumentalne, dotykało nieba Łuki, witraże, potężne kolumny Zakaz fotografii I tłumy turystów Nie pielgrzymów nie pątników Tych już zbyt mało By mogli się w tłumie zmieścić Toteż modlitwa przyszła trudno Stokrotnie trudniej niż zgiełk Lecz o wartości nie wyrokuje Jedynie powiem co czułem Wśród łuków, witraży, sklepień Kolumn potężnych Tlił się znacząco zachwyt nad kwiatem kamiennym Zbyt mocno zbyt często deptanym
-
Potężny mocarz Boży wspina się na wzgórze Casinum w końcu wyzwolone z plugawości Demony z nienawiści pierzchają jak tchórze Przed siłą sługi z majestatu i godności Tych ruin oblężenie najkrótsze w historii Gdy jednym czynem czarny kapłan wypędzony I krwawy ołtarz z góry sromotnie strącony A on - z duszą pełną zapału, lecz spokojny Nowego dzieła przybył dokonywać buntem Trudu, albowiem horda wrogów nigdy nie śpi Zarówno upadłe anioły, jak cieleśni Lecz nie przemogą; on już żyje świętym gruntem Już dusza stała się Bogu żywym kamieniem A ręka spisze śmiertelną regułe życia Jak bracia mają nieśmiertelne życie chwytać Uczyć się zawsze świecić duchowym płomieniem A mnich pomimo mocy uczył się pokory Nie mając nic stał się klarownym miastem światła I światłem świata, świadkiem, i wszystkie potwory Znikły z Casinum - góra piękna, lecz niełatwa
-
Zabijają nas mądrym szyderstwem przez dzień cały bez wytchnienia bo ważyliśmy się dotykać brudnymi człowieczeństwem palcami wody ze Źródła bijącego bądź co bądź dla nas dla szyderców dla ciekawych Ducha a próżnych dla odrzucających dumnie (i ponoć rozumnie) ciemność czyli światło po prostu trudne do życia dlatego wielu uległo złudzeniu optycznemu Patrzą i krzyczą że kłamią ci co głoszą prawdę że żałośni ci co się ważą Źródła zapieczętowanego pieczęcią zachęty dotykać tylko
-
Wielkie dzieło współpracy przeciw zwykłej naturze na przekór patrzącym krzywym okiem złym szablonem sproszkowanym umysłem Dziś dokonują nowej niecności szyderstwem z Potopu wyśmianiem przecież prawdy upadkiem dobrej walki Ale na Arce schroniły się nadal gatunki mimo wszystko duchowe