Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kolos94

Użytkownicy
  • Postów

    378
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kolos94

  1. Podoba mi się...wiersz ten jest prosty i przez to pełen osobliwego uroku, rzekłbym wręcz: sielankowy. Kim/czym jest "Miłouczyniec"? Ciekawy neologizm, ale nie wiem jak to rozumieć. I w czwartym wersie od końca powinno być chyba "widokówkę", chyba że to również neologizm :) Pozdrawiam
  2. Naprawdę takie okropne? :) bywały i gorsze, ale fakt, że można tu jeszcze sporo doszlifować :) PS. 'to coś' to jest wiersz jakby co :) Pozdrawiam :)
  3. W takim razie czekam na propozycje fryzur :)
  4. Ależ trzeba powiedzieć 3 razy nie przeciwko uśmierceniu poezji :) Pisane impulsywnie, więc ma swoje "doły" i "górki" :) "tępe snu sumienia"="tępe sumienia snu", prosta metaforka :) Pozdrawiam.
  5. poezja - słowotwórstwo nadprawdziwe jak a do be i be do a łamigówko stylizowana rozpiętością zasmaku epok i- -jak od waćpana do zioma- wędrówko rozśmieszeń dlaczego jesteś? dręczysz nas istnieniem wdrapujesz się nahalnie na tępe snu sumienia i skrajnie zanudzasz jak...tren, oda, poemat gusta cierpliwie niepokoisz i wplotłaś zawiłe kończyny w audiowizualną bajkę złożyłaś je niczym do modlitwy i w oczach odwieczny krzyk twój: "ej! traktujcie mnie normalnie!" "ej, zamilcz, maszynerio drobna w naszych tęgich dłoniach! diamencie uroków i krzewie sadzony na asfalcie jesteś nasza i zrobimy z tobą, co się należy to znaczy - jak nam się podoba już czeka na ciebie zastrzyk uśpienia wśród krzyków szpitala dla wariatów czasami pozwolimy ci wyjść na morowe powietrze byś zaczerpnęła nieco szyderstwa i wróciła z bólem na właściwe niepotrzebnym starociom miejsce nie możemy cię poddać eutanazji, ale bądź sobie poza nami" ... nie!nie!nie! trzy razy nie dla śmierciodajnych nurtów w wersach których ma nie być! bo wszakże jesteś i tylko tym oprócz piękna słowotwórstwo nadprawdziwe poezja...
  6. A ten komentarz jest autoironiczny (też w każdym swoim wręcz słowie)? Wiersz to nie pomysł ani nawet idea - to słowa, ulożone, zestawione, skomponowane, to język i jego piękno, które prousza, przenosi myśl, tworzy coś między zapisem a czytelnikiem. Czy w tej kategorii autor też ma zamiar się spróbować? Pozdrawiam wiersze są różne-jedne pełne gorących emocji, inne chłodne i zwięzłe. ten należy w pewnością do tej drugiej kategorii.
  7. Dziękuję za konkretną radę, rzeczywiście tak będzie bardziej przejrzyście.
  8. Miara czasu jest wytworem ludzkim, sam zaś czas - nie. To niezależny od nas żywioł, niezatrzymana potęga, która dla kogoś, kto nie znałby czasu i byłby poza czasem, byłaba jedynie igraszką i błachostką. Nasze życie nie jest jak błyskawica. Przemijamy w czasie, mówimy w swoim ludzkim języku, że ten żył 20 lat, a tamten 90 itp. Tak samo nie połykamy w całości kanapki, a przecież zjadamy ją całą, ile że fragmentami. Kanapka jest ludzka. Miara czasu jest ludzka. Czas nie jest ludzki. Rzeczywiście jest w moim wierszu pewna niespójność, ale jeśli zinterpretować go nieco głębiej, to możnaby powiedzieć, że to jest dziękczynienie za to, jaka jest natura czasu, że możemy go poddać naszym miarom, że każda jego najmniejsza cząstka daje nam szansę na dobro itp. Proszę też zauważyć, że to, co pana zdaniem jest nadinterpretacją, można zrozumieć z drugiej strony jako pewnego rodzaju hiperboliczny paradoks - oto bowiem dla Osoby, do której podmiot liryczny się zwraca, "milion lat" jest tak samo "pierwszym czynnikiem", jak dni, godziny i sekundy. To pokazuje, że zarówno sam czas, jak i każde obejmowanie go pomiarami jest w gruncie rzeczy względne. Pozdrawiam.
  9. Racja racja. Ale kalendarz stworzony jest na podstawie obserwacji nieba i księżyca, którego człowiek już nie stworzył :) w wierszu chodzi raczej o kwestię potęgi czasu, którą zmóc możemy tylko dlatego, że jest ona rozłożona na owe 'czynniki' pomiarów i pojęć, tak samo kanapka składa się z pojedynczych fragmentów, które odgryzamy :)
  10. dziękuje ci Panie że czas pozwoliłeś rozłożyć na czynniki pierwsze milionów lat tysiącleci wieków dni godzin sekund istnienia abyśmy mogli wszystko jakoś strawić w działaniach wizjach zapomnieniach by w końcu sen b y ł i to prawidziwie wieczny udziałem milczenia
  11. Czy ja wiem...wystarczy zapytać kilka osób ze swojego otoczenia, popatrzeć na zachowania ludzi, żeby dojść do wniosku, że wcale nie jest to takie oczywiste. Więc jeżeli ten wiersz ma coś ze "społecznie zaangażowanego plakatu", to może nawet lepiej. Aczkolwiek jest to plakat bardzo ironiczny, w każdym wręcz swoim wersie.
  12. Ja nie mam zastrzeżeń do neologizmu, aczkolwiek jeżeli zaproponujesz waćpan coś lepszego wzamian to oczywiście chętnie zamienię :) Co do telewizora, to nie jest on w moim liryku jakimś ogólnym symbolem rozwoju cywilizacji (czy raczej wygodniactwa). Raczej należy traktować go autonomicznie, jako narzędzie bardzo poważnego oddziaływania na umysł ludzki. A architektura drewaniana, jak waćpan słusznie zauważyłeś, współcześnie jest bardziej ciekawostką, egzotyczną wręcz, niż czymś powszechnym i normalnym tak jak dawniej. Niby dobrze, że te stare, obskurne "drewniaki" powoli znikają...a przecież...ileż w nich było osobliwego uroku...dla mnie ta przemijająca architektura jest jednym ze znamion tytułowej współczesności, jedną z jej wielu cech, które widoczne są w choćby tak prozaicznej kwestii jak architektura właśnie. Pozdrawiam
  13. oddycham z ulgą: żyjemy przecież w czasach tak dobrych burzymy drewniane domki dawnych epok prymitywną wieśniacką architekturę zwalczamy barbarzyńskie fobie a telewizor już piędziesięciocalowy stoi w pośrodkach dużych pokoi on humanizmem nas przy-stroi
  14. Proszę o konkretne wskazanie błędów (poza interpunkcyjnymi oczywiście), to może uda się coś podszlifować :)
  15. Dawniej to były czasy...ha! można by gadać szkielety wspomnień ożywiać, przeszłość rozważać Obrazy wyrwane wstawiać w swoje refleksje że kiedyś wszystko było doskonalsze, lepsze Że człowiek głębiej cenił wartość pracy, trudu Cywilizacja nie czyniła tyle brudu Piękno było częste i łatwiej dostrzegalne W ogóle żyto religijnie i moralnie Nie wątpie że w tym prawdy jest co nieco, jednak tak gloryfikując błędny kreślimy pejzaż Wszak zawsze umieliśmy upadać i niszczyć tworzyć zgubne idee, powstawać ze zgliszczy Zawsze mieliśmy czas na marnowanie czasu miejsce na pustkę, siłę na wysiłek braku nadzieje na wczoraj, plany na lat tysiące wigor, by nosić w sobie wygaśnięcia, żądze Toteż dystans stosujmy w naszym sentymencie Dawniej...był urok w pięknie, było i potknięcie Piedestał-wnętrze gnoju; potęga-umiera Wszystko to w jednym słowie "dawniej" się zawiera
  16. mam baardzo ambiwalentne odczucia w odniesieniu do tego wiersza...pozdrawiam
  17. idą przez wiadukt marionetki przechodniów to jest spokojem przelotności, że je widzę przez brudną oczu-szkieł trójszybę śnieg mokry marazm rozciapaniem budzi do stóp im pokornie z łatwością upada przedtem siekając z sarkazmem po twarzach przed chwilą byłem z nimi ożywieniem przejściem przez garb schodów z widokiem betonciała z aniołem myśli we wszystkich wzroku stanach teraz w niestatycznym schronieniu z barwnej stali ale zatrzymaniem obserwacji ze stałością błyszczy rąbek mikroplanety-przeciętnością 18.01.12
  18. Tekst oczywiście słuszny, ale bardziej nadawałby się na jakiegoś bloga, bo ma charakter publicystyczny.
  19. Najpierw próbuje pisać. Ot, nic wielkiego. Musiał to przecież robić już wielokrotnie w szkole. Przyjdzie mu to z łatwością, a jakże. Więc zobaczymy. Siada przy biurku, wyjmuje kilka tandetnej jakości kartek. Lubi pisać piórem i tu jego pierwszy problem. Podchodzi kilkakrotnie do napisania choćby tylko pierwszego słowa. I nic. Powtarza swoje próby cyklicznie co 2 sekundy szybszym lub wolniejszym ruchem ręki. I tak przez pół minuty. Może to za krótko. Czasami trzeba kilku dni na porządne napisanie choćby jednego zdania. W każdym bądź razie nic z tego. Pióro nie chce pisać, atrament przyschnął, stalówka się rozwala. Trudno. Jedno wielkie trudno. Jednak po chwili frustracji udało mu się napisać z największym wysiłkiem kilka znaków. Wygląda to jak łza rozpuszczająca kamień serca. Ale nie ma w tym nic poetyckiego. Atrament przesiąka kartkę, całość wygląda nieczytelnie. Żałosne, myśli sobie. Mimo to, w gruncie rzeczy podobają mu się te kartki, może bardziej od pisania piórem. Na pewno bardziej, bo w końcu zamienia nie papier, ale przyrząd do pisania na długopis. Zwykły długopis. Nie ma w nim nic literackiego ani wzniosłego. Każdy nim pisze, ot tak sobie. W szkole na przykład. Na ostatniej kartce lubią wyrażać swoje fantazje. Długopisem właśnie. Ten fakt nieco go przygnębia, ale musi dać za wygraną. Z wygody i konieczności. Skreślił parę zdań. Zakreślił parę zdań. Skreślił parę zdań. Nie wychodzi mu, musi to przyznać z goryczą i chyba też z pewną irytacją. Nie wie, czy lepiej wyrazi się prozą czy liryką. Balansuje gdzieś pośrodku, z czego nie wynika nic sensownego. W końcu nie wie już, co ma właściwie wyrazić. To jakiś obłęd, myśli sobie. Chcę pisać, umiem pisać, ale nie potrafię napisać. Ma przecież, jak się wydaje, co niemiara różnorakich odczuć twórczych oraz posiada coś w rodzaj natchnienia literackiego. Ale nie przekłada tego na konkretne pomysły. I tu jego drugi problem. Słychać długie westchnienie. Jak to jest, myśli, dobre dzieła pisze się z łatwością i lekką ręką, czy też w mozole setek czy tysięcy prób? Nie wie. Zapewne bywa z tym różnie. Ale u niego nie. Wszystko tkwi w tym czarnym punkcie niemocy i pragnienia jednocześnie. Przełyka powoli ślinę, w ustach czuje jeszcze posmak niedawno wypitej kawy. I zasypia nad kartką w swoim czarnym punkcie. Mimo wszystko w spokoju. ____________________________________________________________________________________________________
  20. gdyby tak można zasklepić przestrzeń uchronnych zdarzeń za sobą gubiąc ułomną pamięć duchów brak wspomnień zbytecznie krystalicznych poczucie dziwne porażki sromotę upadek subtelny ale j e s t wina jej warkocz przestrzenią zakreśla widnokręgi konkretu barw smaków nocnych istnień półświadomości piętnem ognia pieczętuje nagą w końcu tajemnicę zła
  21. -Trzeba by naprawić swoje życie; widzę, że wiele rzeczy jest nie w porządku. -No to zaczynaj od teraz! -Nie, nie, może potem… jutro… -Nie masz racji aby to odkładać; TERAZ jest najlepszy czas na przemiany wbrew temu, co się łudzimy; jutro to prawdopodobnie nigdy – znana od dawna prawda. A szczególnie, kiedy chodzi o nasze wszystko, o sprawy naszej wieczności, tym większa spoczywa na nas odpowiedzialność za samych siebie i obowiązek, by szukać prawdy; tym bardziej więc obciążamy się, nie czyniąc żadnych zmian. -Tak, masz rację, słowa twoje powinny zaprowadzić mnie do skruchy oraz twardych postanowień i ich realizacji. Natura jednak, czy raczej skażenie natury, skłania nas do opieszałości i trwania raczej w wygodnym niźli w prawdziwym; z drugiej zaś strony sumienie krzyczy do nas o prawdę i dobro się upominając. W tej sytuacji co wybierzemy? Jak skłonić się do poszukiwania prawdy? - Spójrz i oceń rzeczywistość, analizując każdy jej element możliwie jak najbardziej obiektywnie; uwolnij się od uprzedzeń tych czy innych, nie bój się zadać sobie trochę trudu, uświadom sobie, że może spotkać cię wstrząs i niewygoda, odsuń się choć na chwilkę od tego, od czego lub od kogo przywiązany jesteś zabijając samego siebie poprzez marnotrawienie czasu, próżność, głupotę. Gdybyś zaakceptował, że jesteś jedynie przechodniem i pielgrzymem na tej Ziemi i w tym krótkim odcinku miejsca i czasu twojej egzystencji (a czy tak nie jest?), łatwiej byłoby ci spojrzeć na wszystko jakby z perspektywy; otóż postaraj się o to. -Aj… nie, nie… jakież to trudne… i konieczne! - Dlatego napisano w księdze Rodzaju o bólu rodzenia, nie tylko przecież tego czysto fizycznego, ale także i o bólu rodzenia się do prawdy i dla prawdy; dlatego następnie Chrystus mówi, że jego Królestwo zdobywają ludzie gwałtowni. Radykalność, maksymalizm, ofiara.
  22. a dacjcież spokój z tymi zabobonnymi praktykami...
  23. Ano, wiadomo, że boski pokarm nad ludzkim góruje :) Dosyć prosty, ale dobry wiersz, pozdrawiam :)
  24. Powtórzę to, co raz już napisałem - twoja metaforyka jest niesamowita. Nie rozumiem tego wiersza, a mimo wszystko jest w nim coś niezwykle intrygującego i tajemniczego. Pozdrawiam :)
  25. Bo ja lubię kolego stylizować w stylu retro, jakoś mi tak mimochodem to wychodzi...to tak na przekór niektórym dziwnym współczesnym nurtom poezji :) Ale białe wiersze też piszę, pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...