Kobierzec złotych liści usłał leśną ścieżkę
Zatopił ją tą cudną jesienną urodą
To wszystko okraszone jeszcze jest piękną pogodą
I tworzy w sercu metafory pochwał wielkie
One nie ujęte nigdy w całość w prostym słowie
Tylko ich cząstka, niewielka, ale wspaniała
Bo słowo – rzecz żywa, to istota doskonała
Tym mocniej gdy jest ono hartowane w wiersza ogień
Dziś patrzę właśnie na tę złotą polską jesień
Na lasy pobliskie, na rodzime krajobrazy
Co w listopadzie ich barwy jako obrazy
Uniosłych marzeń, które miły powiew niesie