Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sceptic

Użytkownicy
  • Postów

    1 354
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sceptic

  1. mam nadziej, że z treści wiersza się pani uśmiała :)
  2. od bytu od rzeczy od ruchu od dźwięku od ducha od materii oddzielam pośród zarodków żywiołów praprzyczyn trwam w soplach świateł wędruję atomami od wdechu do wydechu kalejdoskopami szyb. daję ci siedem plag na siedem dni tygodnia i szaleństwo na dzień ósmy
  3. Czyli - jeśli pomysł na wiersz, to tylko frazeologiczny? Bo skoro inny może sie skończyć tylko porażką... przez kalejdoskop szyb spoglądam na szarość pogody pod psem i siedem nieszczęść na siedem dni tygodnia i szaleństwo na dzień ósmy pięknie?
  4. a więc jednak jak myślałem :D a jak - broń Boże - zacznie się od innego pomysłu niż frazeologiczny??
  5. a może - w myśl szczytnej idei forum - skoro potrafisz ważyć słowa, to zaproponujesz temu wierszowi jakieś konkretne formalne czy leksykalne zmiany?
  6. dziwi mnie tylko to, że "językowego prostactwa" nie zarzuca mi kto inny, jak tylko autor utworów niewiele mniej od moich sjęzykowo wyszukanych (co nie jest wadą - zaznaczam). Nic ciekawego z frazeologizmami nie robię, bo i mnie to nie interesuje. Przynajmniej nie w tym wierszu. Są tysiące znakomitych wierszy, które nic nie robią z frazeologizmami.
  7. homo mensurą nie rzucam, sam ją z lubością stosuję, lecz do tekstów własnych. Do oceniania tekstów cudzych jest - ze zrozumiałych względów - niewystarczająca. skoro nie używam frazeologizmów błędnie, to używam ich właściwie. Wszystko inne jest zupełnie obiektywne. A to, jakoby używam ich "prostacko", znaczy dla mnie tyle, co używam ich niewłaściwie. Ja też mogę powiedzieć, że masz np. prostackiego nicka, ale nijak ci tego nie udowodnię - tak jak ty mi nie udowodnisz złego stosowania frazeologizmów. Szkoda, że twoja elokwencja nijak nie ma pokrycia w twórczości. Szkoda także, że - mimo erystycznej biegłości - przyjmujesz każde złe słowo tak osobiście. Ale na to podobno są jakieś kremy czy coś. Sam przyznałeś, że myśl wiersza jest ciekawa, więc proszę się nie wykręcać.
  8. prosty język jest lepszy, gdyż łatwiej przenieść nim treść. Jest to oczywiście moje zdanie, do którego mam prawo tym bardziej, że stosuję je tylko i wyłącznie do MOICH wierszy. owszem, forma i treść są równorzędnymi składnikami poezji, ale forma nie może obciążać treści, jak to się dzieje w wierszach współczesnej awangardy, które absolutnie nic nie mają do powiedzenia poza jezykowym buntem właśnie. A w tym wierszu forma jest taka, jaka jest i żadna lepsza by nie była. Treści tego wiersza w moim odczuciu formą poratować się nie da; a są takie, w których forma dużo zmienia (opdsyłam do mojej "Szczerografitowości"). złe jest w wygibasach to, iż absolutnie gubią one sens i treść, jeśli są podejmowane przez amatorów. Wygibasy są dla artystów słowa i jego arcymistrzów, wręcz wizjonerów. Ja się za takiego nie uważam, a i ty, drogi vackerze - a przeczytałem sobie z nudów kilka (prawda, nie wszystkie) twoich wierszy - do arcymistrzów słowa nie należysz. Jak się nie ma nic do powiedzenia, najprościej jest powiedzieć: kaloryfer sch- -nie stężany zmienno- ścią zdarzeń (przykład wyciągnięty z d*py, dla mnie jednak zupełnie tożsamy z poczynaniami co niektórych (nie znaczy, ze akurat vackera) "poetów"). Interpunkcja (nieregularnie stosowana) jest jednak przemyślana i coś tam w sobie niesie, acz przyznam - niewiele. Nie jest natomiast zbędna. A dlaczego? Bo ja, autor, tak uważam, co - w przypadku własneo wiersza - jest argumentem aż nadto wystarczającym. a czy ja piszę bez ładu i składu? Najpierw słyszę, że język jest za prosty, teraz - że jest bezładny i nieskładny - proszę się zdecydować. Ideologia mojego jezyka jest taka, jaka jest: niech będzie prosty, i niech niesie w sobie maximum treści przy minimum formy. Udziwnia na ogół ten, kto nie ma w teści nic ciekawego do powiedzenia. Mickiewicz, który w tym wierszu występuje (na wypadek, gdyby kto nie zauważył) jest mistrzem poezji przepięknej w formie (trudno mu chyba to odebrać) acz mało stężonej (delikatnie mówiąc) treściowo. W opozycji do Mickiewiczowskiej poetyki stoi ten tekst, w którym podmiot liryczny zaznacza, że na cokole powinien stać on - a nie jakiś tam grafoman Mickiewicz (Co za naród - mogliby się wreszcie nauczyć).
  9. owszem, wygibasy stają się coraz bardziej modne. I to bardzo, bardzo źle i wcale a wcale nie znaczy to, że kto się od wygibasów odżegnuje, pisze źle. A zwłaszcza ze względu na "środowiska zainteresowane". ja do jezyka używanego na co dzień nie dorabiam ideologii. Dorabiam ideologię do języka poetyckiego, czy raczej język ów wyprowadzam z ideologii - a to dlatego, by nie dać się fanatykom zwariować. Kiedy wejdziesz między wrony... warto sobie odpowiedzieć na pytanie: co w wierszu jest ważniejsze: treść czy forma? W tym liczy się treść i ona wyłącznie, formalnymi ekserymentami wpisałbym się w szereg tych wszystkich Mickiewiczów, których chcę w utworze zdeprecjonować. Forma usuwa się tu w cień i ogranicza wyłącznie do budowy stroficznej i wersyfikacji. I takie było założenie. Jeśli natomiast ktoś całościowo stawia mi zarzut, iż język mojej twórczości jest "słabiutki" (a zarzut Oscara nie tyczył się tego jednego wiersza, lecz całości) - powtarzam, odsyłam do prozy.
  10. to moze: metafizyka? Radziłbym sprawdzić encyklopedyczną (wikipedyczną) definicje ontologii - nie mam jej w głowie, ale obawiam się, że to nie jest precyzyjnie to, o co panu chodzi... Z dobrego serca mówię ;)
  11. owszem. A to, że chcę pisać językiem prostym - co w tym złego? Postulat uproszczenia języka poetyckiego liczy sobie już dobre stulecie i bywa stosowany z dobrym skutkiem. A jezyk Szymborskiej - czyż nie jest prosty? Czyż nie w tym leży siła jej poezji, że operuje prostymi słowami? Poezja kwiecista, piękna jezykowo dla piękna samego - mi się przejadła. W życiu nie zajmę się fizyką. Wystarczy, że pochodzę z rodziny fizyków. nagminne korzystanie z frazeologizmow w najprostszy sposób jest durne i odtwórcze - napisał Oscar. A ja powiem tak: tak długo, jak nie używam jezyka błędnie, mój język poetycki będzie tak samo dobry, jak każdy inny. Bo i imć Oscar do używających szczególnie wysublimowanego jezyka w poezji nie należy, a i jego wiersze nie na pięknie języka się zasadzają - stąd niezbyt do mnie przemawia krytyka mojego jezyka akurat z jego ust. Co nie znaczy, że nie zgadzam się z nim w ogóle czy że uważam go za miernego poetę.
  12. panteizm - pojmowanie natury i Boga jako jedności (Bóg jest w stworzeniu, stworzenie w Bogu). Mi się wydaje, ze pasuje świetnie do treści.
  13. Ontologia: nauka o BYCIE. A nie o sensie życia (jak sugeruje pierwsza strofa), gdyż tym zajmuje się raczej etyka, ani nie o Bogu, bo tym zajmuje się teologia (która z ontologią wiązana być może, to fakt). Ale - oczywiście - tytuł "Ontologia" też można obronić i nie chce mi się wszczynać na ten temat dyskusji, bo Leibniz czeka :/ P.S.: A co byś powiedział na tytuł: panteizm?
  14. ja zrozumiałem go tak, że używam frazeologizmów błędnie. Jeśli natomiast ktos mi zarzuca jezykowe ubóstwo, to ja temu komuś uścisnę prawicę i nazwę go moim prywatnym Orędownikiem Prawdy. Mogę także - zależnie od płci - ucałować z czcią w czoło.
  15. Dobre, dobre, to fakt. Zgrzyta mi tytuł tylko, a poza tym - wszystko wyjątkowo dobrze.
  16. Ładny wiersz przytoczyłeś - faktycznie, zgrabny językowy i przede wszystkim bogaty w konteksty. Nie mniej jednak dalej nie widzę, abym dopuszczał się frazeologicznych nadużyć - używam frazeologizmów tak, jak używa ich człowiek prosty, gdyz jest to - podkreślam - element stylizacji. Podmiotem lirycznym tak "Rodakom - Ja" jak i "Gdybym zdecydował się zostać poetą" jest człowiek prosty, nieskomplikowany. Co nie oznacza, że sam takim jestem. Proszę mi pokazać w tym oto moim wierszu BŁĘDNE (a nie: mało poetyckie, nieładne itd.) zastosowanie frazeologizmu. Związki frazeologiczne nie podlegają analizie logicznej (jak na przykład związek: "co nie zmienia faktu" - faktu nie da się oczywiście zmienić, co nie znaczy, ze związku tego trzeba przestać używać). Przez analizę logiczną rozumiem nic więcej jak tylko analizę logiczną; cały jezyk polski w świetle analizy logicznej jest błędny, a u fundamentów tej błędnosci leży podwójne przeczenie. "Nie wiem nic" - w świetle logiki jest podwójnym zaprzeczeniem i oznacza, że wiem wszystko (czego, jak tuszę, tak błyskotliwemu osobnikowi jak Oscar tłumaczyć nie muszę - i nawet nie czuje jak rymuję). Natomiast jak najbardziej - dla kognitywisty i na użytek kognitywistyki - frazeologizmy podlegają dociekaniom o ich źródło, pochodzenie, a nade wszystko - o ich wpływ, jaki wywierają na świadomość ludzi ich używających.
  17. frazeologizmy są: 1) kopalnią wiedzy dla kognitywistyki, którą sie zajmuję amatorsko 2) pomnikiem rozwoju języka - i jako takie nie podlegają analizie logicznej 3) znakomitym elementem stylizacyjnym w poezji, który stosuję z lubością umiejętne korzystanie z frazeologizmów oznacza: 1) wysoką kulturę języka (choć tu ważny jest także ich dobór) 2) dobrą znajomość języka (testy z frazeologizmów są na wszystkich sprawdzianach znajomości języków obcych!) 3) świadomość językową dosłowne traktowanie frazeologizmów jest: 1) przeżytkiem; było w poezji modne jakieś osiemdziesiąt temu, za futurystów 2) aktem niskiej świadomości językowej (vide: ang. I'll do it for love) I teraz możemy polemizować. Bo widzę, że trafiłem na awangardzistę i futurystę pełną gębą, który podcina gałąź, na której sam siedzi.
  18. a może jakiś doświadczalny argument na poparcie pańskiej tezy? Chociaż homo mensura to też argument, jakkolwiek ze zrozumiałych względów nie zawsze dostateczny.
  19. panie Oscarze - odsyłam do mojej prozy. Tam się wykwieciam jezykowo, w poezji nie miejsce na wygibasy!
  20. iii tam proza - liryka narracyjna :) filozofa odbieram jako komplement :)
  21. z tym mdleniem to chyba "letka" przesada? :D
  22. Imperatyw kategoryczny Kanta.
  23. ja też - choć nie zachwycił mnie utwór pana Bieli - uważam, że pan Poza jest prześmieszny ;)
  24. Przechadzam się po Krakowskim Przedmieściu zadzieram głowę i co widzę? Stoję sobie wysoko na cokole, dumny spojrzenie uduchowione włos rozwiany wyglądam jak inteligent - nie ma co. Tylko te ciuchy jakieś takie... Nie wiem w zasadzie, co tam robiłem Pewnie po pijaku założyłem się z kumplami, że wlezę na samą górę. Chociaż - zawsze miałem lęk wysokości. Ciekawe ile wygrałem... Ale przyjemnie tak wysoko. Jakoś tak wiecznie. Marmurowo. I byłbym tak pewnie stał tam do dziś, gdyby coś mnie nie podkusiło, żeby przeczytać podpis pod swoimi stopami: Adamowi Mickiewiczowi - Rodacy Co za naród - mogliby się wreszcie nauczyć.
  25. Dziękuję i ja również pozdrawiam ;) Opinia specjalistki od erotyków jest dla mnie szczególnie ważna :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...