Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dariusz Sokołowski

Użytkownicy
  • Postów

    1 627
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Dariusz Sokołowski

  1. Latki świetlne to miara długości drogi, nie długości długości;) Pzdr.
  2. Tercynki jak trza. W obecności tylu literówe i naiwnej pointy zabiegi "umożliwiające" zrozumienie wyglądają conajmniej "nieprawdopodobnie";) Pozdrawiam.
  3. Lykanie lez, to taka czynnosc podobna do lykania tabletek na rozpacz wielka i nieutulona... Dziala, oj dziala!
  4. I niech mi to leci dziś w radio/u, telewizji, niech to śpiewają na wycieczkach i recytują przy ogniskach! Cała Polska czyta dzieciom! Fajnie, Oxy.
  5. Osamotniony w "tysiącu ogrodach" podmiot chce "mocno kochać"! Nie doczekawszy się reakcji ze strony adresatki swoich egzystencjalnych poruszeń, dochodzi do wniosku, że "żadna miłość z tych prawdziwych nie jest smutną". Tragikomedia intelektualnego samozadowolenia.
  6. Witam. Obecność "mewy" do przemyślenia. Można gdzieś Pana poczytać, więcej? Pzdr.
  7. Czysta poezja! Po raz kolejny przekonuje pan, że uprawia poezję! Fajny w formie, sprawny językowo, świetny frazeologicznie, piękny w przerzutniach! Hermetyczny - zatem pociągający; prosty i błyskotliwy! I ta genialna - bo poruszająca - pointa! Wrażenie lekkiego niedopracowania, autorskiej swobody, pewność ręki - bariera estetyczna, która nakazuje uderzać i odbijać się od tego pisania, krążyć wokół pojęć tego semiotycznego świata (który pan buduje), ale nie pozwala do niego wejść. Nie pozwala dotknąć i pojąć; czy jest prawdziwy. To trauma, czy fałsz? Czysta poezja, której daleko do wierszy.
  8. adam hoff: 1. "Raczej nie przekażę nikomu sufitu", to nie negacja godzenia się, a jedynie czasowa cezura. Z punktu widzenia sytuacji podmiotu tekst dzieli się na trzy czesci; retrospektywną ("mój sąsiad (...) ucząc się i zapominając"), która jest rzeczonym punktem wyjścia, tematyczną ("raczej nie przekażę" (...) "listonosz przechodzacy rano"), która zawiera opis sytuacji lirycznej i refleksyjną ("spośród wielu" (...) "oddawać/oddawać"). Jeśli spojrzeć na ramy czasowe wyznaczone dwiema pierwszymi cześciami nie sposób zaprzeczyć, że w/w wers jest znacznikiem podziału zarówno czasu jak i sytuacji lirycznej. Problem polega na tym, że w tekście jasno zaznacza się część refleksyjna, która nie tylko obejmuje/ujmuje granice owego "przechodzenia" z jednej na drugą stronę, z jednej do drugiej części, ale również wyznacza wzajemne ich relacje i napięcia. Relacje "oddawania", zatem: przekazywania, zwrotu, wyrzeczenia, wyzbywania się, odwzajemnienia, przedstawania a nawet demonstracji. To ona wpływa na koloryt emocjonalny owego przejścia "raczej nie przekażę nikomu sufitu". Przejścia zapisanego w formie niedowierzania ("raczej nie dane mi coś zrobić"), w formie zątpienia w siłę przekazu ("zainste nie w mojej mocy"), formie przekonania i wiary w narzędzia i materię przekazu (by "odpowiednie dać rzeczy słowo"), etc. Czytelne zwątpienie/zgodzenie się z sensem, czy bezsensem owego antropologicznego przekazu ma także aspekt wychowawczy, społecznościowy jak dzierżawienie cech... wynikające chociażby z wpisanej w humus reproduktywności. Nie bez powodu podmiot gładzi "piąstkę ziemi"! Bez względu czy jest to zwiątpienie, czy nadzieja; ufność, czy dezaprobata; zgoda czy nie - zawsze stoi się wobec "przekazania". Jedynie "czasowa cezura"?! 2. W pana ujęciu peel, to mędrkujący, deartefaktyzujący pięknoduch, dla mnie człowiek, który przymierza "odcisk" na swoją stopę... Szukanie dziury w całym i pielęgnowanie swoich ran - to u nas poetów umiejętności wyssane z palca, matki;) PS. Proszę wybaczyć problemy ze zwracaniem się do pana. Z jednej strony etykieta z drugiej - ciepły ton rozmowy. Dał pan odczuć, że nie lubi być wywoływany "po imieniu" do tablicy.
  9. Witaj, Michale! Wobec "raczej nie przekażę nikomu sufitu" nie widzę (wspomnianego przez Adama) "godzenia się". Początek pojmuję raczej w ramach lirycznego natręctwa, podobnie jak uganianie się za ptaszkami. Postuluję pejoratywne "gapienie się" zamienić na "patrzenie" - nie straci nic ze swojego współczesnego uroku, podobnie jak negocjowalna odległośc od okna;) Piękne jest to przejście "kolejni lokatorzy musieli sobie przekazywać/tę plamę" Niesamowite! Jak ten Twój antropologiczny "artefakt" (odcisk) i poszukiwanie go wśród desygnatów (ognia, ułamków, samochodów, ziemi) ziszcza się w procesie uczenia... Tu tkwi poetycka siła! Nie w "artefaktyzacji", ale "deartefaktyzacji" - poznawaniu po desygnacie jego idei/pojęcia. Piękny wiersz!
  10. My się chyba już znamy, Jacku! I wiemy, co za nami! A jeśli nie dana nam ta wiedza, to przynajmniej potrafimy sobie trochę wyobrazić. Wygląda mi to bardziej na próby ujęcia/uchwycenia Marylki, niż "sugerowaną" systematyzację. Bliżej temu do poszukiwania desygnatu niż piania nad symbolem. O to poszukiwanie idzie!
  11. Podoba mi się fraza "byś mogła być wybraną"; pod kątem "niepowtarzalności" brzmi jak apoteoza "odrzucenia/wykluczenia". Szerokość Marylki zdradza podmiot w fazie poszukiwań;) Pozdrawiam Jacku
  12. Suplikacje subkulturowej superbohaterki;)
  13. Oniryzm albo trauma, insomnia albo astenia - aż po zmęczenia z błądzenia, błądzenie ze zmęczenia. Fantastyczna wersyfikacja. Sporo tu - jej.
  14. Szczerze mówiąc nadając taki a nie inny tytuł nie podejrzewałem że wywoła on jakieś kontrowersje, ostatecznie to parafraza wersji oryginalnej gdzie występował Król, a jak nas uczono Jezus był Królem a Królowie byli z mocy boskiej nadani, więc nie wiem na czym polega wychodzenie przed szereg z samym tytułem. Dziękuję za śladomość. Pozdrawiam R. Nie widzę kontrowersji. To prosty, egzystencjalny tekst w potocznym języku, z "filozoficznymi" kontrastami. Czuję dystans względem doktryniarstwa, stąd daleko do profanacji. Tytul jest "nieostrożny" przez pogrubioną myśl. Wiadomo - myśli się dużo - nie wszystkie głupoty trzeba wypowiadać. (W domu wisielca nie mówi się o sznurze).
  15. Przypomniał mi Caliariego "Ucztę w domu Leviego". Ładny, prosty wierszyk z nieostrożnym tytułem. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...