Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dariusz Sokołowski

Użytkownicy
  • Postów

    1 610
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Treść opublikowana przez Dariusz Sokołowski

  1. Widzisz, Henryku, piękny - nie piękny. Wiersze dedykowane mają zazwyczaj to do siebie, że są hermetyczne. I jeśli nawet nie całe, to zawierają przestrzeń porozumienia właściwą tylko dla autora i odbiorcy. Ten też taki jest. Z zewnątrz wygląda jak artystowski bełkot, w środku ma coś nieprzenikalnego - z zamiarem dedykacji. Nieelegancko - roztrząsać, głupotą - komentować coś, czego się nie rozumie! Stąd daleko mi do zachwytów. Rozumiem, że Tobie to nie przeszkadza... Pozdrawiam.
  2. @gabrysia_cabaj "Orzechowa matko w złotogłowiu, obejmij mnie swoimi ramionami, matko orzechowa, w swoim nagim cieniu, drzewo, a ja wszystkim twoim maleństwom zerwę kruche nitki pępowin i poślę w wiklinowym koszu w akcie łaski - przez morze narodzin i śmierci - do domu." Wiersz jakby w celu podniesienia prozaicznego "zbierania orzechów" do rangi czynności "dla wtajemniczonych". Zamysł Autorki niby przedni i zasadny, ale egzaltacja podmiotu tylko "zadnia". Pozdrawiam.
  3. @Mithotyn Ba! Na całym-org padolu!
  4. @gabrysia_cabaj Ekfraza, słaba! Surreal albo abstrakcja ze "staranną" frazą... To się nie może podobać, rozumiesz... Pzdr.
  5. @gabrysia_cabaj Zdaję sobie sprawę, że teza brzmi kuriozalnie, szczególnie kiedy mowa o liryce osobistego wyznania. Ale z drugiej strony nie mogę oprzeć się złudzeniu, że oba teksty w jakimś sensie figurują w odmianie liryki bezpośredniej, osobistego dialogu, formie mowy wiązanej, pozbawionej większej liczby środków artystycznego wyrazu, posługują się podobnymi, jak nie tymi samymi, elementami przestrzeni przedstawionej; miasto, słowa... Te przedmioty, mimo różnej systematyki, korespondują: słowo-myśl, szpital-pusty pokój, miasto-miasto... I jeżeli nawet miałbym zgodzić się z tym, że autorka "wiersza o przyrodzie" prowadzi dialog na zasadzie "śledzenia własnych myśli", tak u pani ta osobliwa wiwisekcja własnego stanu emocjonalnego odbywa się w obecności szeroko pojętego "brulionu", zatem to jakiś odpowiednik "poetyckiego notesu-sejsmografu", "pamiętnika-głowy", miejsca i narzędzia, które pozwala na rejestrację, wgląd i analizę. Kolejna sprawa to brak; w każdym przypadku jest to brak osoby, poczucia obecności. Gdyby nawet założyć (poniekąd na wyrost), że w "wierszu o przyrodzie" jest to brak bliskiej osoby naznaczony piętnem tragedii, to zaraz należy zaznaczyć, że w "antrakcie" wspomniany brak realizuje się w poczuciu nieobecności, nieprzenikalności i niepoznania tej drugiej osoby z przyczyn wspomnianego "szpitala". Zatem też naznaczenie przeczuciem, poczuciem tragizmu. Mniejsza o to kim by nie jawił się skonstruowany przez panią bohater liryczny odwołuje się pani do jego zdania, jego frazy, ścieżki zapisu... W zasadzie to jedyna znacząca różnica. Pani bohater "zespala się" podmiotem lirycznym w tej właśnie niejasności, niedopowiedzeniu, owym niepodpisaniu i czasowej nieokreśloności "brulionu" - zatem w obliczu tragedii. Point nie porównuję, z racji pokrewieństwa frazeologicznego i faktu, iż skupiają się na nagromadzeniu emocji, stanie emocjonalnym podmiotu. Do meritum. Daleki jestem od wysuwania jakichkolwiek "zarzutów". Niemniej jednak trop, motywy, topos... Jeden powie, że widocznie tkwią w ludziach niezgłębione pokłady literatury; inny, że literatura to jakaś odmiana tego samego, specyficznego, wspólnego dobra... I jak tu się nie godzić;)
  6. @Beata_Banaszuk Nie mogłem pojąć przesłanek do napisania wiersza. Teraz już wiem. Ps. Proszę nie zmieniać treści wsześniejszych wpisów. To zła praktyka dla każdej ze stron.
  7. @Beata_Banaszuk Ach, pani "szuka piękna, jak zapach bzu w pamięci" i je "utrwala"... To będzie trudno, bo my tu wszyscy, to samo... Ale pozdrawiam.
  8. @gabrysia_cabaj Dałbym głowę, że wygląda jak "wiersz o przyrodzie" p.B.Golacik
  9. @Beata_Banaszuk Proszę zastanowić się; czy nie ma sprawy ważniejszej, w Pani otoczeniu, niż " zapamiętanie tęsknoty za słowem, które gaśnie..."?
  10. @maria_bard "Ślepa miłość". Śliczne, poetyckie foto. Jak reprodukcja wieży Eiffla na ścianie dworcowej spelunki. Środek nieostry, zabałaganiony... Wydaje mi się, że to słaby wiersz.
  11. @Jacek_Aleksander_Mateusz_SOJAN Facet, który mówi o "życiowym" głodzie w kategoriach "słodyczy"... - to poetycka facecja! Mdli od samej dedykacji;) Pozdrawiam, Jacku.
  12. Widzisz, Michale, z "tekstem literackim" jest jak z "sms-em od lewicy" - napisać może każdy, ale tylko idiota odpowiada. Masz, co chciałeś! PS. Pzdrowienia od Południowo-wschodniego Ugrupowania Katoli i Lewaków. Musisz mi darować,ale na Ciebie i tak się nie mogę pogniewać ;) Spróbuj! ;)Pzdr
  13. Autorstwo "Edless rain" przypisuje się panu Josziki Hajaszi z kapeli "X Japan". Kawałek wydali na "Blue blood" w 89! Przyznam, że też pierwszy raz spotkałem go, na którejś epce albumu solowego Beckera (po 96)! Zabawne jest posługiwanie się w tytule nazwą grupy, która w czasie swojego istnienia nie przyłożyła ręki do tego utworu. "Cacophony" to granie speed metalowe (za sprawą Friedmana i Beckera silnie nacechowane gitarowymi partiami symfonicznymi), kontynuacja filozofii Rhoadsa, Malmsteena, krzyżowka heavy i muzyki poważnej, wydawane w Stanach... Pojawienie się "Endless rain" na płycie u Beckera (po 96) to konsekwencja ekspansji muzyki USA na rynek wschodni, "odgrzewany kotlet" kultowego "X Japan"; lenno, które zapłacił Becker za możliwość grania dla rzesz... Do meritum: wierszyk z "wielkimi" nazwami - czytam jako pewnego rodzaju "odsłona wrażliwości" i jakiś tam hołd poruszonej (fanki). Nic więcej.
  14. Mój dziadek nie wiedział, że istnieje coś takiego, jak "tożsamość moratoryjna" i zapewne dlatego używał w takich przypadkach, jakże wdzięcznego określenia, "dupowatość" ;) Ba! do tego nie trzeba być Tuwimem! ;) Pozdrawiam
  15. Widzisz, Michale, z "tekstem literackim" jest jak z "sms-em od lewicy" - napisać może każdy, ale tylko idiota odpowiada. Masz, co chciałeś! PS. Pzdrowienia od Południowo-wschodniego Ugrupowania Katoli i Lewaków.
  16. To jest wiersz o tożsamości moratoryjnej; o zawodzie związanym z posługiwaniem się "wrażeniem" - bez względu na narodowość, przynależność etniczną, funkcje społeczne... Chociaż czuć predyspozycje narratora, opowiadającego... Zatem to poetycka deklaracja! Przywodzi mi na myśl "Biblię cygańską" Tuwima. Pozdrawiam.
  17. Wiersz w tonie: "Ja tu na deszczu, wilki (...)". Z jednej strony - silna konwencja; z drugiej - dopełniacze i kiksiarskie eksklamacje. Jakby chlasnąć środek - zostaje "wyrazisty" obrazek podmiotu, który ciężko sprzedać jako dogmat... Ciekawy!
  18. Pamiętnikowość na kolanie pisana. Ech, jest w tej nieporadności jakiś osobliwy urok... wiersza. Ładny. Pozdrawiam
  19. Byli, widzieli i za figiel dziękujem - ostatni;) PS. Gdzie się, Pan, zabierasz?
  20. Poetycka makabreska - dosłownie i w przenośni. Pozdrawiam.
  21. Tym razem dramat obyczajowy. Na "zbędnych" patrzy się jak na "Edi"-ego Trzaskalskiego. Pani uwielbienie ekspresji rozsiadło się w "idących-niepotrzebnych" - jak manifest na "Tratwie Meduzy". Drażni koturnowa dramaturgia i teatralna retoryka pointy. Ale to najlepszy pani wiersz. Za sprawą deklaratywnego "widziałam" i "pokornej" wiedzy. Gratuluję! Pozdrawiam.
  22. Signore! Włochy już niemodne, a do "chińszczyzny" nam daleko... Teraz się jeździ na Parysz! Trzeba się nosić z szykiem! Choćby i goło, ale z szykiem!;) PS. Czekam na coś bez koronek!
  23. Tym razem miało być o "domu"... A czyta się jak "Deo Optimo Maximo!" - wielkimi literami, na sztywno i jak przez megafon. PS. Napisałbym, że motywem literackim przywodzi mi na myśl Kaczmarskiego "Balladę o spalonej synagodze", ale pani z założenia odcina się od tropów, skojarzeń, nie respektuje porządku i specyfiki toposu. Takie postępowanie "poszerza możliwości interpretacyjne" (cytat, z któregoś pani wpisu), ale wysiedla czytelnika z kontekstu. W wyniku czego zamiast poetyki/dialogu/wiersza dostaje nam się - krzyk/opis i epatowanie słowem. Milczę!
  24. Pan pisze ładne wiersze, Signore, niegłupie, takie zdaje się "klasyczne", wyraźne i "strong", znaczące, i z symbolem, Signore, w pewnym sensie bardzo "elegance", to znaczy "l`arte", chciałoby się powiedzieć "z zamysłem", Signore... W ubiegłym miesiącu, za sprawą mojego dobrego znajomego, Signore, z Paryża, udało mi się zakupić nocną lampkę... Pan sobie wyobrazi, Signore, ponoć od jakiegoś, może pan zna, Signore, Tiffaniego!? Zastanawiam się, może to bezczelne, ale zastanawiam się, czy nie zechciałby mi pan sprzedać jednego, z tych swoich "lampko-wierszy", Signor!? ;) Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...