
nAzGuL22
Użytkownicy-
Postów
430 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez nAzGuL22
-
Ja wypiłem Pepsi, którą ukradłem z klubowej kawiarenki:D Z jedzenia rezygnuję, pora spać.
-
Ha, nie gadaj. Bo zgłodnieję. A i piwa bym się napił :D
-
Wolę nie wiedzieć tak szczerze mówiąc. Owszem, wiele rzeczy mnie boli, dotyka, ale ze swoim istnieniem raczej większych problemów nie mam. Nie czuję też, że nie pasuję do schematu obecnych czasów, ani nie czuję się źle w swojej skórze. Zrezstą ból istnienia i egzystencji cechował przede wszystkim bohaterów antycznych, bohaterów dzieł Szekspira oraz tych, z okresu romantyzmu. Ale chętnie posłucham jaka jest definicja bólu istnienia.
-
Frytki z kurczakiem :D
-
A poezja?:)
-
Szkoda, że potrawa często nie pachnie aromatem.
-
Spój po prostu na siebie Aluna. Esencjo krzykliwości, pychy, bałwochwalstwa, braku asertywności i dystansu do samego siebie, co to najwięcej chce, choć sama nie wie o co jej naprawdę chodzi. Następnym razem zastanów się naprawdę jak Ty się odnosisz do innych krzykliwa dziewczynko.
-
Wybacz ale co Ty bredzisz? Znasz mnie? Wiesz kim jestem albo jaki jestem aby gadać takie pierdoły? Nie wydaje mi się wiec wstrzymaj się chłopczyku z takimi osądami. A jak Cię boli krytyka tekstu, to wypłacz się w spódnicę matce, a nie troluj niczym dziecko neostrady.
-
Wybacz Andrzeju, ale to nie moja wina.
-
Ból istnienia w tamtych czasach a w tych był niebotycznie różny. Tak samo jak sama egzystencja byłą całkowicie różna od tej, jaka jest teraz. Zresztą różnicę w tzw. bólu istnienia widać najbardziej w epoce romantyzmu, w dziełach literacko-poetyckich. Wyobraź sobie taki ból w dzisiejszych czasach. Czy Kordian czy Konrad Wallenrod cierpieli by w ten sam sposób co swojej epoce? Fakt, są to postacie fikcyjne, ale są one również "świadectwem tamtych czasów". Posiadają wiele cech, jakie posiadali żyjący w tamtych czasach ludzie. To były inne wartości, ina mentalność, więc i ból był inny. To zawsze będzie różne. Jedyne co nas nie różni to po prostu ból, bez zbędnych ubarwień.
-
Ale odpowiem na twój zarzut szacunku. Gdybyś go miała, to miałabyś większy dystans do swoich tekstów i do moich komentarzy, które zwyczajnie nie są złośliwe, mimo tego że wytykają Ci błędy jakie popełniasz pisząc. Ale Ty akurat jesteś z tych osób, które same najlepiej wiedzą jak pisać i sądla siebie najlepszymi krytykami. Co więcej oczekują przede wszystkim pochwał bo wyczjanie uważają, że nie zasługują na krytykę. Swoją drogą patrząc na twoje "konstruktywne komentarze" pod innymi tekstami, gdzie jedyne co potrafisz wskazać to błędy ortograficzne ( o interpunkcyjnych nie wspomnę bo sama nie potrafisz jej dobrze stosować) to chce mi się zwyczajnie śmiać. I mówię to z pełną świadomością, że w tym momencie mogę obrazić Twoją osobę. Ba, wręcz z premedytacją. Naucz się wreszcie pokory, a nie rzucaj wyświechtanymi hasłami, mówiącymi, że właściwa poezja to ta, która płynie z serca, a zauważ że serce to początek tekstu, a rozum powinien go dopełnić i dopieścić. I zacznij też czytać poezję, dużo poezji. A na mnie nie patrz spod byka bo mówię Ci dokładnie to samo, co powiedziałby Ci każdy, kto pisze od wielu lat i wie na czym to pisanie polega. Pozdrawiam konstruktywnie (cokolwiek to w Twoim słowniku znaczy)
-
-
Hmm, więc gratuluję znajomości sfery uczuciowej, mentalności, wręcz kultury ludzi, którzy żyli 2 tysiące lat temu. Szkoda, że ja tak nie potrafię :/
-
No przecież ja to robię na złość, po to aby umniejszyć wymowę Twoim tekstom, ubliżyć Twojej osobie. Ja po prostu jestem skurwysynem, który lubi besztać innych ludzi. Tak. To cały ja przecież.
-
Ocalony „Jednako waży cnota i występek” widziałem człowieka który był jeden podstępnie cnotliwy cnotliwie brzydki złożony z telewizyjnej tandety profesorsko operujący słowami tępy żyd niedorozwinięty czarnuch mam 25 lat oczy podbite krostami śniadą cerę i porachunki z ocalonym miał rację mówiąc że człowiek i zwierzę to jedność nieznośnie kwilący szczeniak który honor spuszcza wraz ze spodniami widziałem bitwę pod hipermarketem dzieci idące na promocyjną rzeź żołnierzy wywożących ocalone matki z zakupami widziałem też piękno i brzydotę cnotę wyrwaną na chodnikach córkom delirium lepkich knajp i bełkotliwych erudytów wiesz nie szukam nauczyciela bękarta komunizmu idealistę zmarłych pacierzy mam dopiero 25 lat i chcę ocaleć prowadząc na rzeź
-
Gratuluję znajomości odmian męskich i żeńskich, jeśli chodzi o nicki. Ale dla przykładu przypomnę: Ten nAzGuL a nie Ta nAzGuL. Pozdrawiam
-
Chyba tego zapomniałem dodać.
-
Asiex, w temacie konkursów orientuję się bardzo dobrze. I są konkursy i konkursy. Gdybyś wystartowała z tym tekstem np na TJW im. Wojaczka we Wrocławiu, niewiele byś z nim zdziałała. Tak samo np w Mikołowie na turnieju tego samego imienia. Jak wspominałem, są konkursy i konkursy. Tekst jest gatunkowo słaby i raczej w konkursie debiutantów, lub jakieś takiej niskiej rangi typu właśnie szkolny mógł zostać nagrodzony. Ewentualnie konkurs na wiersz religijny, takie w końcu też bywają, a ten by w sumie treścią pasował.
-
Nie będzie, szkoda słów na komentarz. Ups..
-
Sorry ale żyjesz w czasach antycznych, biblijnych czy współczesnych? Sam sobie odpowiedz. Do tego nie masz nawet pojęcia jaka była mentalność ludzi w tamtych czasach, w tamtym okresie wiec nie mam pojęcia jak to sięma do tekstu i tej dyskusji.
-
Jakich wierzeń? O czym Ty gadasz? Mitologia to przede wszystkim opowieści, które mówią o miejscu w świecie bogów, bogiń, herosów, ludzi. Te opowieści są wyssane z palca, mimo tego, że nawiązują do religii. Tak samo jak zresztą liczne biblijne przypowieści, które są po prostu wymyślonymi historiami na potrzeby przekazywania pewnych wartości ludzkich. Prometeusz w kontekście religii chrześcijańskiej nie byłby wiarygodną postacią, gdyż zwyczajnie wywodzi się z boskiej rodziny. Do anioła też go nie przyrównasz, bo wykazuje ludzkie cechy (w-g mitu o Prometeuszu) a aniołowie takich cech nie wykazywali. Więc gdzie tu logika w tym tekście?
-
gdzie w tym miejsce dla Prometeusza, który nie wywodzi się z wierzeń a z mitologii?
-
Występuje również na dachówkach budynków. Nie czepiam się, po prostu staram się zrozumieć. Nawet jeśli obrazujesz przez pryzmat języka poetyckiego, to jedno musi wynikać z drugiego a środki stylistyczne muszą być sensowne. Analizując ten tekst to wychodzi to tak: Srebrna patera powleczona siwą patyną Pełna pachnących jabłek i winogron Białoszara serweta z koronek serpentyną. Ona ,spraw codziennych ogrom. Powleczona siwą patyną- na temat barw patyny już rozmawialiśmy, ale powleczona.... Powlekać, nawlekać, właściwiej by było napisać pokryta, przyprószona, okryta. Powlekać jest błędnym pojęciem w tym przypadku. Pełna pachnących jabłek i winogron- pytanie, do którego teraz wersu się to odnosi, pierwszego czy trzeciego? Warto byłoby to zaznaczyć. Bo można to odczytać jako " białoszara serweta pełna pachnących jabłek i winogron, a serwet w końcu pojemnikiem nie jest, wiec i wypełniona nie może być. O koronkach serpentyn jeszcze nie słyszałem. Warto by było to przestawić lub po prostu zamienić na inne słowo. Odnośnie tego Ona. Idąc tokiem wiersza to najwłaściwszym tropem jest to, że te słowo odnosi się do serwety, która jest najbliższa miejscem słowu "ona", oraz jest najbardziej spersonifikowaną metaforą w tym tekście. Wszak koronki, które stawiasz zaraz obok niej, kojarzą się z bielizną i to tą ekskluzywną. A spraw codziennych ogrom, ni huhu nie wiem, do czego się odnosi i po co tam jest. Tylko zegar cicho cyka By nikt nie usłyszał Czas przez palce umyka Taka już ta muzyka. Ta strofa jest grubą nicią szyta. Do tego bazujesz na banalnych pojęciach. "czas przez palce umyka"- nie wiem który raz to czytam w poezji. Piszesz też o muzyce, której tu nie ma. Jeśli chciałaś tym słowem podkreślić to tykanie zegara, to fatalnie to wyszło, bo wszak zegar ma być tak cichy, aby nikt go nie słyszał. A jeśli chodzi o odniesienie do czasu, to jeszcze nie słyszałem aby on był muzyką i brzmiał jak muzyka. Do tego w całej strofie masz takie słowa jak : zegar, cyka, czas umyka, które stricte tyczą się przemijania, o którym zresztą piszesz dosłownie. Ciepły blask złotawych płomieni Tańczy bezładnie w kominku. Jesieni w lato nic nie zamieni Miło wieczorem ze szklanką winka. Kolejna nielogiczna rzecz. Skąd kominek się w tym obrazie wziął, skoro wcześniej piszesz o przemijaniu, o czasie, o cykaniu i tzw. muzyce. I jeszcze te super dziwne wtrącenie "jesień w lato nic nie zamieni". Przepraszam, ale to jest tak oczywista oczywistość, że aż szkoda, że jeszcze nie podkreśliłaś słowami " więc jesień będzie jesienią". Ostatni wers to już szczyt niekonsekwencji. W dalszym ciagu nie wiadomo kto, co, jak gdzie kiedy, ale jednak jest i pije niby winko. Poza tym kto ze szklanki pije wino? Przepraszam ,winko. Może te tanie? Taka już uroda Tej polskiej jesieni. Tu oczywiście trzeba było jeszcze dopowiedzieć, bo czytelnik mógł się nie domyśleć, że to o polskiej jesieni piszesz. To tylko obrazuje, jak dużo błędów i nielogiczności w tym tekście jest. I możesz sobie to odebrać jako atak i czepianie się. Mnie to rybka.
-
Z tą "oną" to nie wynika z treści. Czyli zwykły błąd, jest ta "ona"tam zbędna. A to że Ty widziałaś? Nie wynika z tego tekstu. Do tego masz paterę pokrytą patyną? Sanepid tego nie pochwala :) Inna sprawa to ta, że tworzysz zaprzeczające sobie związki frazeologiczne. A tak się po prostu nie pisze. Aha, i sama pomyśl. Siwy a szary, jest różnica jednak. A tym bardziej, jeśli to ma być szarozielony. Gdzie tam miejsce na siwość?
-
Sama genealogia dotycząca aniołów i Prometeusza już mówi o tym, że za cholerę nie można ich ze sobą połączyć. Prometeusz to postać mitologiczna, aniołowie to postacie biblijne (zazwyczaj i przede wszystkim), więc ni cholery w tym logiki jest. Do tego anioły nigdy nie posługiwały się ogniem, by rozświetlać drogę. One po protu świeciły, jak żarówki.