Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Maciej_Satkiewicz

Użytkownicy
  • Postów

    797
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Maciej_Satkiewicz

  1. Dziękuję Ci fisiu! ;

    Cóż jednak, nicość także w wierszu jest bardziej skomplikowana niż chciałoby Ci się wydawać, nie uniknęłaś wydaje się, drobnej pułapki i wzięłaś "wyznanie nicości" za wyznanie nihilizmu, nic bardziej mylnego ;) Podejrzewam, że z tego bierze się cała Twoja frustracja.

    Wiara nie musi oznaczać jasnych litanii, może wierzyć w przestrzeń (?) i nie staje się przez to bardziej "świecka", wręcz przeciwnie.

    Mamy w sobie wieczną nicość, lecz jesteśmy, pozostaje wierzyć, że to właśnie jest istotne.

    Pozdrawiam ;

  2. Cytat
    Całkiem obce słowo dla mnie: "bezprzestrzeń", choć rozumiem cel jego użycia.


    Cytat
    'bezprzestrzeń"- jeśli Twoje to słowo genialne, bardzo metaforyczne. Nie wszystko kumam w wierszu; chyba zbyt subiektywny, lub za duży margines dla wariacji interpretacyjnych.


    Cytat

    "nie żadne ciemne porachunki
    czy jasne litanie
    kształt który postrzegam
    to Twoje usta

    nasze krótkie wyznanie nicości
    przybiera formę życia"

    Tylko ten fragment dociera do mnie i stanowi o sensie całego wiersza.
    Pozdrawiam :)



    Jak ładnie się Panowie dopełnili ;)

    "Ogony syren" igrają sobie z bezprzestrzenią, a sama "bezprzestrzeń" jest mało oryginalną inspiracją z Leśmiana. Ale lubię ją, bo trafia w sedno (każde niemowlę wszak wie, że przestrzeni nie ma ;)

    Pozdrawiam
  3. Żeby nie istnieć na wietrze
    jak niewierzący kamień
    smagany ogonami syren
    byt byt krzyczą w bezprzestrzeń

    żeby w te kilka wiosen zerwać czereśnie
    w niebieskim atrium omieść spojrzeniem
    zdobione skrzydła domów

    nie żadne ciemne porachunki
    czy jasne litanie
    kształt który postrzegam
    to Twoje usta

    nasze krótkie wyznanie nicości
    przybiera formę życia

  4. Kiedyś zapytano nas o pierwszą przyczynę
    wskazałaś na siebie ja patrzyłem wokoło
    różnica akcentów była magnetyczna

    długo można by szukać metafory
    jesteś wątkiem i osnową źródłem
    przy którym nie ma końca

    nagość wody w której można zatonąć
    którą można wypić
    nie oddaje wewnętrznego bogactwa
    upadku

  5. Kiedyś zapytano nas o pierwszą przyczynę
    wskazałaś na siebie ja patrzyłem wokoło
    różnica akcentów była magnetyczna

    długo można by szukać metafory
    jesteś wątkiem i osnową źródłem
    przy którym nie ma końca

    nagość wody w której można zatonąć
    którą można wypić
    nie oddaje wewnętrznego bogactwa
    upadku

  6. A więc według mnie zwiększy się liczba osób rozwodzących się w przedziale wiekowym 29-34, a zmniejszy się drastycznie w przedziale 35-40. Ponadto liczba ślubów znacznie wzrośnie w przedziale 30-36, a w przedziale 36-50 wzrośnie w mniejszym stopniu. Generalnie pary będą częściej się rozwodzić w najlepszym dla nich okresie. Nastąpi destabilizacja rodzin.

    ;

  7. Jestem Sindbadem szukam swojej gwiazdy
    między jednym wierszem a drugim to znaczy żaglem
    potrzebą nazwania wiatru

    Czym jest dzień pytam a czym noc
    dwa oblicza prawdy pod wodą przepływa
    Diabeł Morski na niebie Bóg

    Staram się objąć nowe lądy
    rzeczami które trzymam na statku kupuję
    słodką wodę przyprawy nowe słowa

    I zaklinam czas by w krótkim świetle
    zaistnieć choćby w spojrzeniu Roka
    w objęciu Kaskady we śnie Miraklesa

    W porcie Balsorskim składam na czworo
    znany list z dziwnym uśmiechem
    myślę o górze magnetycznej

    Wuju Tarabuku obaj jesteśmy żeglarzami

  8. "Wyrywanie z(a)dań z kontekstu"? Zapewniam, wszystkie zdania są moje własne. A poprzez "metafizyczny punkt widzenia" rozumiem spojrzenie na zarysowaną w wierszu sytuację poza miejscem i czasem - to znaczy spotykają się dwie istoty, jedna jest w potrzebie, o czym wie druga - pytam więc, co ma zrobić? Chodzi o to, że sama *świadomość potrzeby* determinuje pomoc. Rozpoznanie potrzeby wyznacza bowiem obszar działania - można za nią podążyć albo się jej przeciwstawić i zachować bierność ("dołożenie" jej byłoby już zupełnym absurdem) - ale nie ma powodu, żeby się jej przeciwstawiać, pomoc jest więc konieczna.

  9. Jestem Sindbadem szukam swojej gwiazdy
    między jednym wierszem a drugim to znaczy żaglem
    potrzebą nazwania wiatru

    Czym jest dzień pytam a czym noc
    dwa oblicza prawdy pod wodą przepływa
    Diabeł Morski na niebie Bóg

    Staram się objąć nowe lądy
    rzeczami które trzymam na statku kupuję
    słodką wodę przyprawy nowe słowa

    Zaklinam czas by w krótkim świetle
    zaistnieć choćby w spojrzeniu ptaka
    w objęciu Kaskady we śnie Miraklesa

    Wuju Tarabuku obaj jesteśmy żeglarzami

  10. oj, idiotyczne... cóż, może mam swój kontekst, w którym wyrażenie jest znaczące.

    Przyznam szczerze, że nie rozumiem komentarzy do końca, dlaczego tylko te wersy mają zostać, poza tym:

    "(...) - DOŚWIADCZENIE mi mówi, że kiedy "słowik" spada, nic mu nie pomoże;
    może tylko wyobraźnia świadka ożywi go i ponownie zawiesi na firnamencie;
    ale dogrzebać się metafizyki jakoś tu nie mogę;
    do tego potrzebna jest transcendencja - a tego przekroczenia brak;
    zamysł podoba się - ale w realizacji za dużo "krzywych linii";
    J.S"

    hm, obowiązek niesienia pomocy jest jednym z praw metafizycznych i nijak ma się to do doświadczenia; świadomość potrzeby determinuje czyn, tzn. pomoc.

    dziękuję i pozdrawiam

  11. Tutaj kiedyś pisałem wiersze
    i wierzyłem że naprawdę nie dzieje się nic

    pierwsze rozmowy z historią
    pierwsi ludzie przez korytarz latem
    pierwsze drzewa na wietrze

    tutaj zbierałem świat z ciepłej ziemi
    niosłem kwiaty dla nieba i ludzi

    stawałem na wzniesieniach i szukałem znaków
    tutaj wierzyłem że trzeba bronić życia
    więc szedłem przez dzień i przez noc
    z błękitem i otuchą w sercu

    Dzisiaj Ty jesteś
    i znów wędrujemy zmierzchem
    tym razem wspólnym

    już nie szukamy Boga
    to pamięć kładzie ciepło
    w naszym krótkim świetle

    wiemy po co są ptaki
    drogi i rozdroża

    dzisiaj jesteśmy wierszem
    a jutro ciszą

  12. Teraz kiedy wreszcie poznałeś własne imię
    możemy porozmawiać o głębi

    nie jest to precyzja odczuwania ani bogactwo spojrzenia
    już je znasz chodzi mi raczej o głębię dotyku

    co zrobić kiedy idziesz ulicą i na ziemię spada szary słowik

    z punktu widzenia metafizyki sprawa jest prosta
    słowika należy podnieść

    pochylmy się jednak nad szerszą perspektywą
    słowik zostaje sam i umiera

    jest to moment w którym odczuwa się plastyczność gliny
    niewypowiedzianą skłonność do alternatywy
    krzywych linii drobnego odstępstwa kroku w stronę
    spokojnego drzewa własnej ścieżki

    nie jest to gra
    naprawdę
    potrzebne są sytuacje
    miękka ziemia
    ślad wielkiego wozu

    prosty kształt przymierza

  13. Teraz kiedy wreszcie poznałeś własne imię
    możemy porozmawiać o głębi

    nie jest to precyzja odczuwania ani bogactwo spojrzenia
    już je znasz chodzi mi raczej o głębię dotyku

    co zrobić kiedy idziesz ulicą i na ziemię spada szary słowik

    z punku widzenia metafizyki sprawa jest prosta
    słowika należy podnieść

    pochylmy się jednak nad szerszą perspektywą
    słowik zostaje sam i umiera

    jest to moment w którym odczuwa się plastyczność gliny
    niewypowiedzianą skłonność do alternatywy krzywych linii
    drobnego odstępstwa kroku w stronę cienia
    spokojnego drzewa własnej ścieżki

    nie jest to gra
    naprawdę
    potrzebne są sytuacje
    miękka ziemia
    ślad wielkiego wozu

    prosty kształt przymierza

  14. zwiedzam strzępki własnej fotografii
    wśród idących naprzód wyznawców sensu
    wspominam wszystkie pakty wzajemnego stworzenia
    w zdumionych salach jawy i na wiernych traktach rutyny
    w zagłębieniu liścia przez tnącą skórę kamienia

    w katedrze zamkniętych powiek i wspólnych obietnic

    jeszcze raz powtarzam dłonią ciepło materiału
    żeby wśród cisz płynących i symfonii nieba
    nie zgubić własnej kwestii powtarzam w milczeniu
    odwieczne zaklęcie jestem nie gubię żadnej głoski

    jeśli to jest odchodzenie wiedz że pamiętam
    wszystkie dane słowa dłonie w których obleczony jawą
    składałem powietrze czas i światło wszystkie myśli

    powtarzam uparcie ziarno fioletu obłoczek wina
    kilka cudzych westchnień w wieczornym pejzażu

    to już nieistotne dokąd pójdę co będzie
    po drugiej stronie fotografii po drodze
    patrzę na ciąg dalszy w którym nie ma śladu

×
×
  • Dodaj nową pozycję...