Jacek_P.
Użytkownicy-
Postów
781 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Jacek_P.
-
W centrum miasta kawałów - Wąchocka mieszka Czarna. Gdy czarna jest nocka, Ona takie kawały robi aż po świt biały, że zdębiałaby sama Wisłocka! Chyba dość będzie przy poniediałku. Idę luli. Pozdrawiam wszystkich limerykomaniaków. Ja.
-
Pewien drwal nieopodal Limerick Wyciął las bez pomocy siekiery. Każda pani się spłoni, Bo nie użył też dłoni. Widać drwale, to niezłe pakery. No nie?
-
W pewnym mieście, może w Płocku, może w Nysie mieszka Czarna, w której Duch Poezji tli się. Nie chce szat mych całować i pobiegła się schować, by limeryk piękny pisać w norce mysiej! :** Ja.
-
Raz bas w mieście o nazwie Limerick Coś przytrzasnął sobie w drzwiach opery. Kiedy cienko zaśpiewał, Tłum się z niego naśmiewał: Basuj basie i nie bądź histeryk! Osioł Eryk na farmie w Limerick Nietypowy był mruk i chimeryk. Lecz dokoła się niosła Wieść, że głos tego osła, To podobno belcanto, a nie ryk. Raz turyście w pięknym mieście Limerick Poradzono zwiedzić Wzgórek Wenery. Długo szuka na mapie, Błądzi, w głowę się drapie... Cóż, turyści, to czasem frajery. Pewną lady przy stadninie w Limerick Raz dopadły cztery dzikie ogiery. Ona słabo się broni: Ja nic nie mam do koni, Lecz wy macie trochę dziwne maniery!
-
Cześć. Anetko miła. Ja jestem pewien, że nie miałaś na myśli plagiatu pisząc ten komentarz, jednak zabrakło Ci delikatności. Oczywiście mogłaś poinformować Piętaszkę, że podobnie zaczyna się wiersz w warsztacie, jednak Twoja sugestia, mimo że była wzięta w cudzysłów dla osłabienia wrażenia, była niezbyt miła. Równie dobrze mogłabyś zasugerować coś podobnego mnie, jako że wkleiłem tu do P swój sonet o odlocie ptaków, a chwilę potem znalazłem w warsztacie sonet o dokładnie tej samej tematyce. Twój argument, że słowa nie są codzienne, nie wytrzymuje krytyki. Bo każdy piszący stara się znaleźć słowa, które nie są codzienne. I zapewniam Cię, że nieraz te same zwroty, przenośnie, czy porównania można znaleźć u różnych poetów nie wiedzących o sobie. Piętaszko (przepraszam, że skracam twoje pseudo, ale tak mi sympatyczniej brzmi, niżbym miał się zwracać PiątaPoroRoku, albo co gorsza - w skrócie PPR!), Faktycznie początek Twojego wiersza jest dość ciekawy, potem jakoś mi ucieka. Pozdrawiam Was obie serdecznie. Ja. PS Hurtem dziękuję Ci Piętaszko za tak przychylne komentarze moich wierszydełek. J.
-
Racja, bo ostatni wers był okrojony. Jednak chodzi mi o grę słów : Cieszynie - cieszy? - Nie. Zmieniłem i sylaby się zgadzają, choć rytm na końcu jest przeakcentowany. Nic to. I tak nie ma szans, bo są lepsze. Pozdrawiam. Ja.
-
Hy! Wygłupiłem się, a to przez to, że w nagłówku jest: "Poezja - debiuty / Forum dla zaawansowanych". Już wyrzuciłem tę moją uwagę, ale cieszę się, że na coś Ci się przydałem. Z ciałem jest OK. Pozdrawiam. Ja.
-
Ach, nie! Przecież nie sam! Dzięki za podpowiedź! Już zmieniłem. ;))) Ja.
-
Fajnie! Tylko jeszcze zamień słowa: "był" i "znany". Przeczytaj rytmicznie akcentując boldowane sylaby.: "Mrówka" Olgierd - poczciwy chłopaczyna, dobrze znany był celnikom z Cieszyna. Gdy granicę przekraczał, bardzo szybko powracał. W Unii już nie swawoli biedaczyna. Prawda, jak śpiewa?
-
Wybacz, że się "wcinam", zresztą na swą szkodę, bo "konkurencję" poprawiam. Limeryk powinien mieć swój rytm melodię, prawie jak piosenka: "Mrówka" Olgierd - poczciwy chłopaczyna, dobrze znany był celnikom z Cieszyna. Gdy granicę przekraczał, jeszcze szybciej powracał. W Unii już nie swawoli biedaczyna. Tak brmi o wiele ładniej. Popraw może, Co? Pozdrawiam. Ja.
-
Masochistom był widać. (?)
-
OK, tylko wyrzuciłbym ostatni wers. A Sztaudynger napisał: Kocham - szepnęły usta najłaskawsze. To cham! - usłyszał i odszedł na zawsze. To cham - szepnęły usta niełaskawe, kocham - usłyszał no i wygrał sprawę. Pozdrawiam. Ja.
-
Był Olgierd - swawolnik w Cieszynie, co kochać się chciał na kominie. Prosiła dziewczyna: Już zejdźmy z komina! Czy cię to naprawdę cieszy? - Nie!
-
Swawolny był Olgierd z Cieszyna, bo zwłaszcza, gdy napił się wina, był w łożu wspaniały, aż panny myślały, że miała je cała drużyna.
-
[Rymowanka] Zimowa jazda
Jacek_P. odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Całkiem fajny wierszyk! Dość zgrabnie napisany, ładnie rytmicznie, bez "wysokolotnych" aspiracji. Sympatyczne i z humorem. Fajna puenta. Podoba mi się. Z uwag - tylko jedna: lecz tył ucieka mi wprost na drzewo. Tu dałbym: lecz tył ucieka prosto na drzewo. Tak jest zgrabniej, a poza tym dalej występuje mi dusza, więc tu lepiej bez "mi". Pozdrawiam bez poślizgu. Ja. -
Jesienny sonet
Jacek_P. odpowiedział(a) na Lady_Supay utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Ale heca! A ja przed chwilą wkleiłem na P "Odlotowy sonet", a tu trafiem na Twój - też sonet i też tematycznie odlotowy! Pozdrawiam! :))) Ja. -
puszyste stoki gdzieniegdzie haftowane narciarskim śladem
-
Jeszcze raz zbiorcze Dzięki. :* Ja.
-
Joj, odbieram to jako pastisz piosenki z okresu międzywojennego. Dużo męskich końcówek wersów, metafory - też takie kabaretowo-wodewilowe. Trochę podobne w stylu do pastiszów, które pisał Przybora dla Kwiatkowskiej do "Kabaretu starszych panów". Ciekaw jestem czy komizm tego tekstu jest przez Ciebie zamierzony? Bo jeżeli tak, to całkiem nieźle. Pozdrawiam. Ja.
-
Rozkoszne! Pan dr Oe. powinien się wzruszyć! Wspaniale zgrabnie to ujęłaś! Bardzo smakowite! :)) Ja.
-
Pociemniała gwarna rola od łopotu, od świergotu rozdzwoniła się topola. Zawołaniem, zwoływaniem dźwięczą pola: Świat zamiera, czas się zbierać do odlotu. Hej skrzydlate! Koniec lata! Idzie słota i przyroda w białych chłodach się pogrąży. Nim złociście uschną liście, trzeba zdążyć rozszczebiotać, rozmigotać, rozłopotać. Potem lotem poprzez dale mknąć wytrwale dróg bezdrożem, ponad morzem, ponad fale, gdzie końcowa, południowa czeka stacja. Tak co roku, bez wyroku, dobrowolnie, śpiewająco, furkocząco i swawolnie trwa szalona, uskrzydlona emigracja.
-
Owszem oddzielnie byłoby gdybyś napisała: "Pukać będziesz do nie jednych, lecz setek drzwi". W takim jednak kontekście jak jest w wierszu, słowo "niejednych" ma właśnie znaczenie, że do wielu. Np: Szedłem ulicą i niejeden człowiek się do mnie uśmiechnął. Czyli uśmiechnęło się wielu. Ale: szedłem ulicą i nie jeden, nie dwóch, tylko trzech ludzi się do mnie uśmiechnęło. Czyli "Nie jeden" to jest zaprzeczenie faktu, że jeden. A "niejeden" - oznacza, że wielu. To jak? Przekonałem Cię? Pozdrawiam nieustająco. Ja.
-
Reszkaorzeł
Jacek_P. odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Sugerowałbym jednak zmienić na "Przejdzie mi". To jest błąd. Ciekawe, nie znałem albo nie pamiętałem tego znaczenia. Zwracam honor i odszczekuję. Qrcze, nie znam tego wiersza Stachury, i nie mam w tej chwili możliwości sprawdzić, ale jest jeszcze jedno znaczenie słowa "zapowietrzony" - dawniej tak nazywano kogoś chorego na zarazę, teraz - w przenośni - ktoś od kogo wszyscy uciekają. Więc może tam o to chodzi? Cieszę się, że mój komentarz coś Ci dał. Jeżeli chodzi o inne, to komentuję wtedy, kiedy mam coś do powiedzenia. Też trzeba mieć coś w rodzaju weny. A nie zawsze tak jest. Pozdrawiam. Ja. -
Cieszę się, że moje 3 grosze coś Ci dają. Pamiętaj, że "moja wersja" - to Twoja wersja, tylko troszkę poprzycinana. A prostackiego w tym nic nie było. Gdyby było prostackie, to nic bym z tego nie zrobił, i w ogóle bym się nie zabierał. Ćwiczenie na wiolonczeli? Jak najbardziej może iść w parze: Mrówcza praca, lotność myśli, muzyczne ucho, wytrwałość - to wszystko potrzebne jest w obu dziedzinach. A więc ćwicz! No i połamania smyczka na egzaminatorach! (tfu! - chciałem powiedzieć - egzaminach) :) Trzymaj się! Ja.
-
Też jestem za wyrzuceniem ostatniego wersu. A poza tym OK, no i pozdrawiam oczywiście. Ja.