Więc powiadasz, że ze mnie jest numer.
Mam nadzieję, że całkiem niezły?
Jeszcze w żyłach krew płynie z szumem,
jeszcze błyski w oczach nie sczezły.
Śmiać się nieraz potrafię do sera
lub do innych, równie mlecznych wytworów.
Co zamknięte – chcę zaraz otwierać,
co otwarte – zamykać z przekory.
Wciąż na inną górę wejść próbuję
lub oporny mur przebić rozumem.
Myślę: jestem, bo myślę i czuję.
Taki właśnie ze mnie jest numer.
Kiedyś jednak, gdy zechcesz mnie wybrać
spośród innych numerów wielu,
wiatr zdziwioną odpowiedź ci wygra,
szumiąc: Nie ma takiego numeru.