Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wstrentny

Użytkownicy
  • Postów

    1 287
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Wstrentny

  1. Ja nawet rozumiem, że rudy pozostał u jakiejś dziewczyny, co się nim wzruszyła, tylko skąd się wzięło nagle wodogłowie u, jakby nie patrzeć, też pańskiego syna? taką rudy po wszystkim walnął w sądzie mowę: mój syn miałby koniak, a nie wodę w głowie! a chodzi o to, żeby pokazać co potrafi zrobić z ludzi koniak wiem, wiem - jestem Anno dla Ciebie za wstrentny... przepraszam
  2. ułan spod lady (czyt. lejdi) przyjechali pod okienko chłopcy malowani a ten rudy na oklep koniakiem bujany przyjechali radować serduszko dziewczęce lecz ten rudy gadany radować najwięcej pojechali wieczorem tylko rudy został jego koniak nie puścił sianka w nocy dostał rano ojciec abstynent rudzielca przegonił nagi wypadł przez komin gdzie oczy pogonił mija siódmy roczek a ja wciąż się głowię skąd u mego synka nagle wodogłowie?
  3. ale w telewizji mądrzy ludzie powiedzą Ci to samo: Raz w telewizji jeden taki tak krzyczał: Żądam reformy! I importował japońskie tanki, haiku i inne, obce nam formy.
  4. może dodam, że Gene Kelly wypowiedział takie słowa na temat swojej choreografii: "Moją specjalnością były jęki, krzyki, trwoga, płacz..." kiedy je usłyszałem, przyszło mi do głowy, że tańczył cienie
  5. Anna czarownica z szybkością ponad trzy de wyrżnęła miotłą (w) pełnię księżyca i nie ma jej i nie ma mnie itepe... A co zostało, proszę pana? - Z jej łona kurz i pył a po mnie brzytwa Ockhama którą`m się golił był. I krew, samej krwi o! bieg aaa... o ciało pan pyta? bo ciała nigdzie niet. Tylko gdzieś w kamienicy ta sama, inna Ania prosiła rano ludzi: ach, dajcie mi ułana a niby skąd? Odejdź, stareńka Aniu... nie ma już dziś ułanów - no ułan, error, błąd. tak o sobie samokrytycznie, bo głowę zawracam. na dodatek do tego, co było przepraszam
  6. można rzec, że posunąłem się nawet o krok dalej: robię to zza węgła. bardzo dziękuję
  7. sssss.... słowo po słowie rozgryzam zaciskam w zębach bo samotne i parzą słowa jak pokrzywa jak tamten piasek nad morzem
  8. ja przesłanie odczytuję tak: po obejrzeniu kilku filmów o Obcych Obcy stają się bliżsi niż sąsiedzi
  9. fajowe. choć morał tak mi się czyta, skoro wyszło nie tak jak chciała matka i w ogóle wszystko inaczej: Tak brzydkie kaczątko się stało łabędziem. Historii tej morał: Co ma być to nie będzie.
  10. pod dachem i na dachu można znaleźć dosłownie wszystko, tylko trzeba uważnie patrzeć pod nogi. inspirujące spojrzenie
  11. minuta sekundy, czy to nie coś takiego?: włożyłam japońską pralkę do radzieckiego zegarka i wyszła nowa technologia
  12. Mam zachciankę na ciastko Eurydyko, jak wtedy. W poświacie księżycowych świec, w warkoczu komety miasto nocą tchnie melancholią, ma w sobie coś z kobiety i tańczy tak, jakby choreografię cieniom pisał sam Gene Kelly. Lecz - jakże miałbym żyć, Floro, pani faunów i bożków polnych w cieniach, choćby tańczyły bosko jak Astaire Fred? Mam ochotę na ciastko Eurydyko, jak wtedy - lecz ciastko z tobą a w mieście nie ma cię, już nie ma cię.
  13. naprawdę takie to śliczne dla mnie?! czuję się jak w bajce Piękna i Wstrentny, z tym, że nie ma takiej opcji żebym na końcu zmienił się w pięknego Królewicza. smutne to i sprawiedliwe...
  14. pytasz po co? może z sympatii do Platona żeby ten mógł napisać"Dialogi"? a może właśnie odkryłeś prawdziwą przyczynę jego samobójczej śmierci? uff zagalopowałam się-pozdrawiam serdeczie. a.m. zatoczył, przynajmniej tymi słowami, koło. te, które zatoczymy wszyscy - jeden prędzej, drugi później. równie serdecznie. ps. a co powiesz na moją miniaturkę? dziecięca algebra - ósemka i ósemka jaskółka powiedzmy, w kontekście ósemki jako (hi hi)... "zęba mądrości"?
  15. e tam. kwintesencją pozostaje pięć* starożytnych słów: "Wiem, że nic nie wiem" ukazujących mędrca, którego nabywana latami wiedza doprowadza do punktu wyjścia. niby po co Sokrates je wypowiedział? * a właściwie cztery: "scio me nihil scire"
  16. świetna obserwacja! tak, cienie to takie szydełka. jakby noc próbowała zacerować to co ją na chwilę rozpruło. ja również dziękuję za wiersze i... cierpliwość do mnie, bądź co bądź wstrentnego osobnika
  17. Prochowiec pod nim nic, jak zwykle dzień mnie niesie jak popęd niósł ojca, przez pustynie i miast wielkich młynek nie otwieram powiek do końca. Kobiety! Kobiety! Kobiety! Kobiety wiosną mają kształt bryły tak boski... Murzynki, Indianki, Polki i Sowietki, japońskie turystki, zimne Eskimoski gonię! gonię! gonię! gonię! gonię - cały dzień was gonię dziewczęta z wywieszonym do ziemi ozorem: co za męka, ach co za męka... Mam już prawie wszystko w kolekcji: aidsa, bongo, Kongo i kiłę, tę nieznaną chorobę od Czeszki, co po Pradze pół dnia ją goniłem. Lecz, gdy noc się skrada po niebie, wieczór wchodzi w pochmurną sień - przemęczony wracam do siebie: czas, by w końcu odpocząć mógł - Cień. Spać, ach spać... ale, jak do czarta? Gdy tak głośno boleśnie w nogach dynda księżyc - ostatnie jajo dinozaura.
  18. mnie kiedyś tak ciągnęło do pewnej damy, więc rozumiem. dziękuję
  19. czy nie mówi się: na psa urok! urocze powiedzenie a i stworzenie
  20. coś w tym jest? dziękuję i niech zawsze w nocy czuwa nad Tobą wierszy i myśli mych czytelniku św. Cykor. ten, co nad podłogą Niebo miał - patron pełnych nocników
  21. dziękuję panie Stefanie
  22. dziękuję pięknie. Twój wiersz krąży we mnie jak grzane wino któremu brakowało nalepki: "wino grzane" można pisać grzałki czaju wieczór rozgrzewają stary bóg deszczowe włosy nurza zmywa grzech tęczami piany można brodząc przez pustynie słowa rzeźbić oazami a w wielbłądach zdań stuleci szarpać wieczór pozrastany wysnuć krzyże co powloką swe ofiary w otchłań krzyku los rozciągnąć jak spaghetti w czarnych ścianach saloniku myśli ukryć w wieloznaczność spłaszczać w wierszach piekła siebie zaśniedziałą blachą brzęczeć w dzwonach wiary: nie wiem... nie wiem... tylko rano pomyśl - po co? cień hodować ciemną nocą
  23. ładne. dziecięca algebra - ósemka i ósemka jaskółka
  24. Po pierwsze - pozwól, że przez chwilę będę cię w swoim wierszu nazywał Kochana. Po drugie, na końcu pocałuję w usta. A noc, noc jak to bywa zwykle nie będzie trwać do rana, tylko noc będzie jak cygańska chusta. Zawiążę ci nią oczy, okręcę wokoło aż wytrącą się z ciebie cztery świata strony! Odtąd mój szept będzie dla ciebie jak kompas, w kompasie zatańczy księżyc szalony. Noc stanie się parna, już zawsze czerwcowa, mądra sowa zamieszka w twoich włosach i będzie polować na niepotrzebne słowa aż po trzecie - po koniec wiersza, kiedy zdejmę ci z oczu cygańską chustę. Lecz zdążysz jeszcze westchnąć: ach, byłam kochana... i już nigdy odtąd nie uśniesz.
  25. świetny wiersz. gratuluję
×
×
  • Dodaj nową pozycję...