Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wstrentny

Użytkownicy
  • Postów

    1 287
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Wstrentny

  1. i do filmów Kurosawy oglądanych podczas podróży metrem Warszawa - Tokyo (metro wygląda z perspetywy jak jamka dżdżownicy, co do stacji - na razie kończy się na kanarach albo jak się uda na Kabatach, ale teoretycznie istnieje możliwość przedłużenia linii do Japonii) ale z Warsem? ;) no z Warsem. ale kura więc po bożemu, z podziałem na płcie
  2. takie tam niebycie zaistaniałe (nigdy nie byłem w Szczecinu) wszędzie gdzie nas nie ma a jakbyśmy byli tam zawsze. dziękuję
  3. i do filmów Kurosawy oglądanych podczas podróży metrem Warszawa - Tokyo (metro wygląda z perspetywy jak jamka dżdżownicy, co do stacji - na razie kończy się na kanarach albo jak się uda na Kabatach, ale teoretycznie istnieje możliwość przedłużenia linii do Japonii)
  4. Kiedy w Nieszczecinku zapalają się pierwsze latarnie mężczyźni stają się spóźnionymi na własne szczęście stateczkami w rozkołysaniu brzegów obcych bioder szukają dawnych dni Przez moment migocze im na wietrze perfumowana chusteczka a Katedra Notre Dame jest kobietą do której można wejść na chwilę postać zapatrzywszy się w witraże źrenic oddzielające chłodne wnętrze od Boga Wieczorami nad Jeziorem Trzesieckim z jesiennych chmur wyrasta Brookliński Most zaprasza na drugą stronę reklamą konstelacji Skorpiona więc idę dotykając imion dawno zmarłych Burmistrzów a oni chowają się w dziuplach Wilczkowskich Dębów Rano będą wiewiórkami które zapomniały miejsc gdzie leżą schowane na zimę orzechowe sny Nawet Jan Samuel Chopin przychodzi tu z pomnika spacerować - w jego włosach milczą kamienne ptaki zlatujące się na noc z kobiecych serc by tak jak nigdzie indziej w Nieszczecinku narastała w mężczyźnie samotność istnienia we dwoje
  5. w końcu mamy zimę! mawiają źle wyhodowane dżdżownice. i śpiewają nieprzyzwoite piosenki: Gdy wiosenne słoneczko zaczynie fest przygrzewać a od strony jezior słychać łamanice, kiedy powyłażą na spacer dżdżownice: czas sobie panowie czas panowie sobie czas zrobić swój własny widoczek między korzeniami drzewa. Mały dołek wykopać, potem na dno dołka dać sreberko i wapnem sypnąć zdrowo: czas zrobić panowie czas panowie sobie swój sekretny zrobić widoczek na przyszłość z żoną i teściową.
  6. a zatem przyszedł czas na polskie horrorhaiku dla dzieci i młodzieży do lat 40: pora na Telesfora wyszła dżdżownica weszła w kuro Sawę
  7. hm, co wszyscy tak z tymi kaloszami... rozumiem pora tak bo sam je teraz noszę ale czym tu się chwalić? dziękuję
  8. jesień. dżdżownica. ona jest o tej porze nieskończona. wygląda z dziurki: dżdży? przeciaąaaga się iiiiiii... urywa do wiosny
  9. o to... to właśnie! teraz czuję się wyjątkowo wstrentnie, już dawno tak wstrentnie się nie czułem samego: no jak ja mogłem coś tak wstrentnego napisć? no jak? dziękuję
  10. nie ma za co przepraszać. proszę tłuc po tym wymyślonym łbie ile tylko wlezie!
  11. zaś Pani zjawiskowa, że się tak odgryzę i dobrze że taki komentarz nie uszedł mi płazem.
  12. właśnie! dewstrentnie butwieć to inaczej przez miesiąc nie zdejmować butów a przynajmniej skarpetek. dziekuję
  13. tak, to wyjątkowo drastyczna scena. w tym miejscu poloniści zwykle mdleją a matematycy mylą ofiary. bohater wiersza i przy okazji wstrentny typ zwraca liście. dziękuję.
  14. życie tra(k)tuje niepoważnie również śmiertelnie poważnych, takoż odgryzam mu się rękami i nogami. dziękuję
  15. prawdziwe do fałszu. dziękuję
  16. a zatem: niech stanie się żaba! dla Pani w nowym w(rz)ątku do rannej herbatki
  17. wszystko jest względne i zależy od sposobu patrzenia powiedział Wstrentny siadając w najwilgotniejszej części błotnistej kałuży z pewnością jestem pierwszym facetem który nie oczekując w zamian niczego robi to nieznajomej kobiecie Słodka patrzyła zdumiona i rzeczywiście raczej zainteresowana? wreszcie wykrzyknęła żaba! wtedy Wstrentny też zauważył gapiła się ze skraju od paru minut jego bajorka zahipnotyzowana urokiem osobistym i w międzyczasie poprawiała błoto na czole nagle rzuciła zielono pocałujesz? Wstrentny zgłupiał jeszcze bardziej nigdy nie całował się z żabami w dodatku gadającymi? po dokładniejszym rozpoznaniu zauważył brzydkie do przesady szerokie usta i cudownie obrzydliwe oczy ze złotymi koronami źrenic pochylił się podniecony... na chwilę przed momentem Słodka skoczyła na rozum płaza aż skrzek odbił się o najniższą chmurę spadając gdzieś Wstrentny żałował dwanaście sekund a potem pomyślał o Słodkiej i zielono musi mnie kochać skoro aż? wsadził w usta butwiejącego liścia do zimy pozjadam wszystkie! obiecał sobie w środku zadowolony
  18. ho ho... a mi jak podoba się: "podoba mi się :]" dziękuję
  19. dokładam! swoje 5 groszy sprzedane!
  20. ktosia w kaloszach?... co za wspaniałe imię już się w niej kocham!
  21. prawdopodobnie (sam nie ogarniam tego co tu wypisuję w wolnych chwilach) de Słodka to miłość lub raczej skrajna fascynacja de Wstrentnego? może z biegiem czasu bardziej się to rozjaśni na złość łepetynie autora
  22. dla mnie też. nie o to chodzi żeby znać kogoć przed napisaniem czy przeczytaniem czegoś, tylko znać go jakby od zawsze po napisaniu czy przeczytaniu tego mam wrażenie że chyba sam musisz słyszeć idiotyzm tego stwierdzenia pisać o kims kogo się nie zna i stwarzać bujdy na tej podstawie? to chyba nie jest zbyt w porządku? czy jakikolwiek autor siada do powieści z gotowym bohaterem? otóż wymyśla go podczas pisania. to dodaje od tego, tamto od innego aż powstaje kolaż nowej osobowości którą sam niekiedy bywa zaskoczony. Don Kichot, Behemot, pilot Pirx czy Wiedźmin powstali od hoc ale są dziś bardziej ludzcy od niejednego żyjącego kilkadziesiąt lat osobnika.
  23. gile jak to gile - jedne odlatują do innych nosów, drugie zostają z nami na siedem dni a tępione aspirynami na tydzień. dziekuję zza chusteczki co ma cztery rogi jak krowa spod Czernobyla
  24. ja mam parkę australijskich nimf, jak na razie szcześliwie bezdzietną ale jakby co pod reką devona rexa, czyli kota Brutusa który zadba o naturalną selekcję fauny (Paputy ze swojej strony zwalczają kiedy tylko mogą nadmierny rozwój flory) domostwa. dziękuję za wyjątkowo niewstrentny komentarz.
  25. wolałbym od razu wpaść do domu. ciasteczka po drodze bym kupił i wino zagraniczne...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...