Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wstrentny

Użytkownicy
  • Postów

    1 287
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Wstrentny

  1. Co to się wczoraj wyprawiało na festynie! Pomyślałbyś tyczkarze jacyś zjechali? Jeden gruby drugi kulejący a jeszcze inny stary całkiem pomarszczony. A to Słodka biła rekordy masowego uroczenia! Dwunastu chłopa biegło w zwodzie na wyścigi dwunastu chłopa na zmarłej haczyku! Za sobie tylko widomym obrazem. Aż babcia jedna zsikała się ze strachu. Znowuż taka panienka ze śmiechu! No i ten jamniczek zaszczekał się na śmierć. Szkoda, wielka szkoda jamniczka - krótki był jeszcze i wiele centymetrów mógł przeżyć.
  2. a gdzie to niby było? wręcz przeciwnie: de Słodka musi budzić nieufność ludzi w naszym pięknym kraju niechętnym czemuś odległemu od stereotypów które sami akceptują
  3. dla mnie też. nie o to chodzi żeby znać kogoć przed napisaniem czy przeczytaniem czegoś, tylko znać go jakby od zawsze po napisaniu czy przeczytaniu tego
  4. kelner by się ucieszył z takiej bezreszty zresztą i ja nie narzekam
  5. o gustach się nie dyskutuje, toteż piszę raz tak raz tak żebywyrazić swoje zdanie. i rano też mnie nie spotkasz już w parku, ani nigdzie indziej: Budziki Dziś przyfrunę do ciebie na rdzawym obłoku w wieczornym kapeluszu, z rudawą gitarą piosenkę pod oknami jak świat zagram starą, zatańczą złotobose nuty w salach mroku. Ty welon z mgieł założysz po trawach rozwiany, sukienkę z zardzewiałych porannych budzików: okna w snach otwierane skrzypną kukuryku! na krańcach sennych marzeń wśród słonecznej piany. Zapadniemy w rdzach brzasków wtuliwszy się w siebie - raz, po raz ostatni spojrzę w twoje oczy i żądze rudowłose zapłoną na niebie, rosa rudoperlista przez świat się potoczy. Z niej w promieniach płonących powstaniesz od nowa, a ja... nagle przygasły odejdę bez słowa.
  6. śmiały, ponadczasowy erotyk. o, jakże chciałbym być bohaterem książki Wellsa i zapędzić się za daleko, za bohaterką tego wiersza w Przyszłość: Już jutro... może najpóźniej pojutrze - podjadę nocą lśniącym Wielkim Wozem: och, piękna będziesz w Niedźwiedzicy futrze! zdjętym dla Ciebie rakietowym nożem. W uszach kolczyki z legendy Oriona i w włosy wpięty Obłok Magellana - Wszechświat dla Ciebie, o Błogosławiona, zarżnę i rzucę pod Twoje kolana! Jeszcze, nim dotlą się kosmiczne Troje, miliard lat spędzę na powrót do domu, a gdy w błękitach zostanie nas Dwoje - rozpędzę w Tobie cząsteczki fononu. I ... byś nie wyszła nigdy z Osłupienia, czytał Ci będę wiersze praDehnela.
  7. ma to kojrzyć się z filmem, urwanym nagle dla Słodkiej (tak tak... nie warto przyzwyczajać się za życia do niczego, zwłaszcza do życia)
  8. pewnie też przez papugi (właśnie kłócą się na moich ramionach której własnością jestem) w każdym razie dziękuję pięknie
  9. Och! szaleństwo, szaleństwo! Zupełne szaleństwo! Słodka pojawiła się wieczorami w naszym parku! Wykręca tą swoją diabelną dupeczką mózgi na zmysłową stronę. Żeby chociaż pięknie młodym? Niechby kawalerom namiętnym? Ale nawet dziadkom wnusiów niewinnych?! Człapie biedak za nią niczym zwierzę rzeźne niczym cebulę szczypiący cały w łzach bezwolnych. W najsmutniejszej alejce co to mur od cmentarza dzieli Słodka klęka i przez słomkę sterczącą duszę zsysa z pacjenta. Aż wreszcie usta wytarłszy o liść z drzewa śmieje się i znika. I tylko zapach smolnych perfum błąka się po alejkach nad stumanionym z odpiętym rozporkiem. I jeszcze lato tak pełne a w alejce drzewa bezlistne. I ptaki płaczą: odlecimy. Od jutra przestanę skracać drogę do pracy. Niby park rano jest spokojny ale... kto wie?
  10. proszę wybaczyć i uzbroić się (jak to Anioł) w anielską cierpliwość bo ja naprawdę jestem wstrentnie wstrentny! takie wiersze rozczulają mnie i robię się jeszcze gorszy, sam siebie nie znoszę i nawet gdybym był kurą i swoim jajkiem to bym się nie znosił wtedy. może dlatego, że przed laty podczas spływu kajakowego stąd do tamtąd w jakiejś przybrzeżnej mordowni przysiadł się do nas ukrywający się pod niechlujnym zarostem i wstrząśnięty czasem tubylec i dawaj! zamieniać swoje przeróżne opowieści na nasze pełne piwa kufle? jedną z nich pamiętam do dzisiaj, jak to kiedyś, pewien tamtejszy men wydarł rzece tonącego chłopca a sam wraz z jego bratem utonął na oczach narzeczonej. niby nic, dotąd historia jak tysiące innych, ale potem z tego ocalonego chłopaka wyrósł zbój który nie wahał się podnosić ręki na własnych rodziców, rabował okoliczne sklepy, aż wreszcie kogoś tam zabił i dostał 25 lat. diabli wiedzą, ile w tym wszystkim było prawdy, ale wtedy piwo szumiało nam w głowie i kupiliśmy opowieść za trzy kufle "Warki', od razu przysiadła się do stolika fałszująca gitara i takie mniej więcej słowa do niej: Historia prawdziwa Umrzeć, życie w połowie zostawić list, od którego zależeć wszystko miało: wieczorne spotkanie z ukochaną (wreszcie!) na którą całe to życie czekało. Ni stad ni zowad do rzeki wskoczyć bo się zachciało tędy! wybrać drogę - dziecko tonące do łodzi podsadzić nim wir ostatni własną skryje głowę. I z mgłą wieczorną krążyć pod brzegami, gdy Ona na którymś czeka, kochana - aż wreszcie westchnie, wróci do domu i może z innym umówi się z rana? A potem cierpieć patrząc po latach - czy warto było dla tego człowieka, co z sali skuty wychodzi w kajdanach kochaną zostawić, co jednak wciąż czeka: O, gdybym nigdy nie wracał tamtędy! lub tylko gapił się z brzegu jak inni, gdy porywały go ciemne odmęty... To ja! jestem wszystkich jego zbrodni winny, a tobie kochana - życie jestem winny.
  11. to nie jest wierszyk o ptaszkach tak jak w teatrze mury Troi są scenerią a nie murami Troi
  12. ładnie mi tylko (ładnie to tak?) przy taaaakich Kobietach zwłaszcza kiedy piszą rozmarzone wiersze...
  13. proszę się wytłumaczyć z tego fragmentu Rozumiem, że chodzi o sens tych wersów. Się robi :) 3 zwtotka:...Dawno w pamięci wszystko rozmyte, jak noworoczne tamto orędzie...( trzeba połączyć z zabawą z przytoczonego fragmentu) 4 zwrotka:...Czyś myślał wtedy idąc ze zgrzytem śniegu zmarzłego, że tak to będzie?...(coś się stało,a co może się stać na jeziorze zimą?) 6 zwrotka:...Wiosna skruszyła lody, ty mitem i duchem miejsca już tego będziesz...(połączone z wieczną samotnością) I komplet :) tak, ale "pomocy znikąd" jakieś naciągane. i te zabawy wszędzie - jakie zabawy? właśnie okoń pożera mniejszego, wiatr łamie jak zapałki kolanka trzcinom, ostatecznie starzeje się łabędź w szuwarach. chętnie widziałbym odautorskie pogłębienie tematu albo inne na niego spojrzenie, tymczasem nic tu więcej niż powiedział swego czasu choćby Mickiewicz.
  14. dziękuję. aha, jeszcze raz.
  15. to mnie wzruszyło. normalnie płaczę jak bóbr pod ochroną Nocy obłędna z rozwianymi mgłami nie dręcz mnie, nie dręcz, kiedy zasnąć pragnę. Nie płacz mi, proszę, w kącie tęsknotami - lepiej raz wyśnij wiersze słodkie, ładne. Nocy namiętna z pyzatym księżycem nie depcz mnie, nie depcz, kiedy raz chcę marzyć. Chuchnij mi, proszę, w serce obietnice - daj chociaż we śnie szczęściu się przydarzyć. Jak te łzy przełknąć, z siebie je wykrztusić? - wołam na pomoc odległe mgławice: och! łzami można się przecież udusić! ach! łzami można się przecież zakrzyczeć! Zasnąć na zawsze, spać wśród dnia białego śnić resztę życia dlaczego...dla Czego?
  16. I Słodka przechodzi pod otwartym oknem wtem dolatuje ją zapach siada na nosie dziobie dziobie poleciał dzięcioł? zastanawia się Słodka kapuśniak twierdzi Wstrentny z okna II Słodka wraca do siebie tymczasem nos zostaje na zewnątrz puchnie czerwienieje wieczorem przed telewizorem wylatują z niego gile III - sorry, nie poznaję... Wstrentny z okna zamyka okno Słodka zostaje z gilami na chusteczce i czuje się strasznie oszukana aha i podle
  17. proszę się wytłumaczyć z tego fragmentu
  18. jestem otwarty jak jedna ostryga wyrzucona z chińskiej resauracji: jakieś propozycje? mogą być luźne, do zimowych spodni :D
  19. może być na dzisiaj bo lubię wesołe wierszyki w pochmurne dni i nawet się dopiszę: vis a vis Posłuchajcie! - z bujnym wrzosem dzwonek siwy do mych drzwi. Kogo diabli? - klnę pod nosem, a to... Jesień, strojna w mgły. Hmm... czy mogę, miły panie na czas jakiś wśliznąć się? Proszę... zaproś na śniadanie, na sok z róży? z malin dżem? Coś takiego... - znaj kobieto, ja tu jeszcze Lato mam! - Ach, to pan uwodzi mężczyzn? stroni od puszystych dam? Okręciła się na pięcie, aż do nieba poszły mgły Jesień! Jesień? - zostań proszę... A co z Latem?" - wstrentnie mi :-( Ja się dobrze nie przyjrzałem, gdy ćwierkało przez okienko a, że właśnie nic nie miałem, tak mi bylo samiutenko... Dobra - mówi na to Jesień - Latu ja ukręcę łeb! - ty zaś szykuj dżem i soczek, do piekarni skocz po chleb. Więc kupiłem, co kazała i od siebie z jeżyn wino, wracam... a w pokoju zamęt, awantura! Cyrk i kino. Jesień z Latem się kotłuje, lecą liście, chmury, słoty... Jesień z Latem się całuje, a mnie nic tam do roboty! Zostawiłem im zakupy i ruszyłem byle dalej - odtąd lato mam do dupy, a na jesień... patrzę z żalem.
  20. ładnie, krótko ale trafnie i czytelnie. podoba się bo miewam w domu to samo: Pisze pani nieraz, co czyta. Milczę, nic na to piszę bo moja odpowiedź to jest: cisza - czy pani potrafi czytać ciszę? Cisza, to pani i ja - nas dwoje pomiędzy nami ta sama muzyka i tylko innne dzielą nas (nie!) pokoje. Gdzie pani mnie się boi tak samo, jak ja się pani - boję.
  21. Jakby tu dostać się do niej do środka, kiedy to taka cholerna bigotka? - de Wstrętny po brodzie ze wzrokiem szalonem paluchem się drapał z wciągniętym kondomem (był bardzo ostrożny od czasu Aliny od której nabawił się był popeliny). A może tak zdzirę odwieść od zmysłów, wsadzając jej łeb na chwilę w cudzysłów? Tu w dłonie de Wstrętny aż klasnął z radości, kondom pękł z hukiem i złamał mu kości - prawie go zabił, ale na szczęście: kondom pęknięty znaczy poczęcie. Więc począł zaraz pisać na maszynie: de Słodka... odchodzę, kocham się w Alinie, bo choć tak samo jest straszna idiotka daje mi zajrzeć niekiedy do środka... I żył de Wstrętny sto lat jeszcze błogo i miał z Aliną niejedno logo.
  22. dziękuję Wam moi mili. co tu duzo gadać... jestem po prostu wstrentnie wzruszony
  23. oj tak! oj tak! :) A. do Alleny i Wstretnego - poezja jest zawsze tylko przed niektórymi chowa się za drzewa albo w stawie i dziurą w kamieniu się objawia - dzięki za miłe komenty MN taaaa... ale co zrobić, u mnie jest rzeka i do stawu daleko? a rzeka nie nastraja tylko unosi ze sobą wszystko: Ze skarpy upadł dąb - pęcznieje chłonąc wodę w powolnym zapominaniu, że kiedyś pijał zorze. Na dębie wędkarz przysiadł papierosa o pień zdławił, przepastnym kapeluszem myśli przykrył, tylko wędkę zastawił i też usnął (może pod konarami taaaaaaka ryba wśród lat przeciągnie się mieniącą łuską?) A rzeka szemrząc, piaszczyste brzegi zaciera mgłami i w wirach tapla gwiazdy - jesienne marzanny.
  24. może być, a na pewno lepsze od żyrafy. do pełni szczęścia polecam poczytać wiersze SAO (obecnie na Nieszufladzie), speca od takiej tematyki.
  25. w końcu jakiś ciekawy wiersz na tym (od)dziale. gratuluję wyobraźni i dobrze że nie czytałem wcześniejszej wersji tylko od razu poprawioną. na górze propozycja całkowitego oderwania tekstu od "polskości" i takich tam a postawienie na grę słów, skojarzeń, poezję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...