Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Freney

Użytkownicy
  • Postów

    645
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Freney

  1. Na s-f znam się jak prosię na gwiazdach, więc nie będę markował, że jest inaczej. Nie czytałem wcześniej nic, co zamieściłeś, więc jestem bardzo przyjemnie zaskoczony poprawnością językową tekstu. Naprawdę nie aż tak czasto się tu zdarza, żeby było gładko i sterylnie, zatem - wyrazy uznania. Od strony zawartości tekst wygląda bardzo konwencjonalnie, tzn. mam na myśli: gdybym chciał napisać opowiadanie science-fiction to pewnie też wyglądałoby ono w ten sposób. Zderzenie Wed z przyszłością rzeczywiście intrygujące, nie spotyka się Wed często poza obrębem modernizmu. Żadnych znaczących uwag. Czołem. F.
  2. Wyjście obronną ręką się to nazywa. Obstawiałem morderstwo, a tu z klasą i bez nerwicy.
  3. Ech, historia się powtarza: wobec przekazu jestem bezradny, broni się przede mną zbyt rzetelnie. Jeśli natomiast można chrząknąć znacząco wskazując przedostatnią strofę - piję, cię i prostuję zamiast występujących tam trzech e będzie bezbłędne. Przykro mi, że tylko tak poprawnościowo, kłaniam się. F.
  4. Jak smuci Poniedzielski: wolność to taka rzecz, z której czasem warto nie skorzystać. Rzetelny opór ani trochę mi nie przeszkadza, to tak jak powiedzieć "popełnił książkę" - niby błąd, ale jak brzmi ;) Podszedłem nieemocjonalnie. F. PS. na pierwszym roku polonistyki uczą, że metafora "syntagmatycznie ekwiwalentyzuje bądź paradygmatycznie zastępuje" :D kto by pomyślał ;) - tak na marginesie.
  5. Jeśli chodzi o czepialnictwo stosowane: przywidzenia zamiast przewidzeń wyjdą stanowczo lepiej i poprawniej. Ech, to notoryczne mylenie "romantyczny" z "sentymentalny"... w tym tekście, jak również w większości rzeczy, które potocznie określamy jako "romantyczne" nic romantycznego nie ma, jest za to dużo sentymentu. Jeleń na rykowisku i zachód słońca nie ma przecież nic wspólnego z takim na przykład rozhukanym morzem, którego nie wiadomo czemu nikt za "romantyczne" nie uważa. Ale każdy kij ma dwa końce i nasza bohaterka tekstu, gdyby mówiła "sentymentalne" to w sumie wiele by się posypało i nie wydawałby się może naiwna. Bo chyba wydawać się ma? Panowie, pax między chrześcijany. W tytule jest napisane bzdet i autorka doskonale zdaje sobie z tego sprawę :) lepiej chyba zwrócić uwagę na to, że pomimo braku odkrywczości i braku wzruszeń tekst jest napisany lepiej niż przeciętna na naszym początkującym prozatorskim podwórku, a nawet niż niektóre wdzierające się do poletka zaawansowanego. Mam na myśli tylko względy formalne, nie wydaje mi się, żeby zawartość była zaproszeniem do rozmowy. Zwracam też uwagę, że z zachwytem przechodziły tu już większe telenowele ;) kłaniam się, F.
  6. Najwięcej znaczeń można wydobyć chyba z "diakrytycznego znaku", nawet z samej kolejności wyrazów. Końcówka odrobinę jak z Koterskiego - "to ja już nie będę nigdy młody?" ;) ogólnie jednak od Adasia Miauczyńskiego daleko. Można by jeszcze pokusić się o cytat z Poniedzielskiego i dodać do tego ułamkowego nagromadzenia - siedem ósmych cudów świata :) a przynajmniej takiej pokusy doznałem przy lekturze. Zupełnie poprawnie, trochę językowo, trochę pytająco. Brak kolosalnych uwag. F.
  7. Przepraszam za niefortunną formę. Zgadzam się, że co bardziej zawikłane frazy obcojęzyczne warto wyjaśniać, wcale nie łatwo przetłumaczyć sobie coś z łaciny. Natomiast miłośników aforyzmów jest choćby w samym internecie tylu, że non omnis moriar czeka przetłumaczone prawdopodobnie gdzieś za rogiem. Najbardziej drażnią mnie wtręty angielskie, zwłaszcza z błędami :) Niemniej uważam (mówię bez wycieczek, wiem z kim mam do czynienia), że czytelnik jest od tego, żeby ruszyć głową albo czterema literami i pofatygować się do słownika jeśli czegoś nie rozumie - zwłaszcza, że są i tacy, którzy natychmiast toczą pianę i uważają, że to autor się popisuje. Słowem - nie było tu złych ani osobistych intencji.
  8. Ale wszyscy Czytający umieją czytać i mają dostęp do jakiejkolwiek biblioteki, nie mówiąc już o internecie...
  9. Te same uwagi, co Lechu - zmiany tonacji ostatniego akapitu zupełnie nie rozumiem: po co w takim razie moralizujący ton jakichś 98% procent tekstu? -dowiedziałem się na temat kopulacji - dziwoląg. Albo dowiedział się wszystkiego na temat kopulacji, albo dowiedział się o kopulacji. - zadziwieniu - stylizacja na styl biblijny czy jak? - zdziwieniu wystarczy. Zadziwieniu nie pasuje do całości tekstu swoim ładunkiem stylistycznym. Nie dam się przekonać, że to zamierzony zabieg. Trąci nie tylko Orwellem, ale i Huxleyem. Bez szczytów odkrywczości ale rokuje.
  10. Żadną miarą, doktorze! wzmiankami o ojcu prowadzącym proponuję nie gorszyć młodzieży ;)
  11. Kiedy rozpętała się kampania cenzury jakoś na jesieni, angello ogłaszał, że postanowił dać użytkownikom zupełnie wolną rękę i zobaczyć w jakim kierunku będzie to ewoluowało, kiedy moderatorzy nie będą się wtrącać do każdego komentarza. Takie kwestie jak niskie loty i nędzna wartość merytoryczna komentarzy wiążą się z cyklicznie powracającymi skargami na kółka wzajemnej adoracji - chyba niewiele to pomoże, choć problem bez wątpienia jest, nie bez związku z mnożącym się najmłodszym narybkiem. Myślę, że najlepiej - klasycznie - zacząć od siebie (broń Boże nie piję do Autorki wątku) i po prostu starać się, aby komentarze były jak najbardziej rzeczowe. A nuż inni podłapią, choćby w dyskusji? A jeśli nie niech mój głos pozostanie tylko pobożnym życzeniem. F.
  12. Rzeczywiście z poglądem, że próbuję przemycić w koniuchu jakiegoś jedermana już się spotkałem. Czy źle czy dobrze - temat uważam za otwarty. Natalia! Twoje uwagi przyjąłem niemal bezkrytycznie i bardzo, bardzo za nie dziękuję - tekst zdążył już okrzepnąć, ma kilkanaście dni, a jednak było w nim tyle śmiesznych nagromadzeń - dzięki śliczne. Lechu (marcholt tak się kiedyś do Ciebie zwrócił, nie protestowałeś :), trudno mi odpowiedzieć - nie wyczuwam z Twojej strony zarzutu; argumenty przeciw gromadzeniu odniesień w tekście wydają się słuszne i oczywiste - jeśli pisze się w ten sposób raczej nie bije się rekordów popularności, bo czytelnik czuje się zmęczony, a tekst bywa odbierany jako zmanierowany. Co mogę powiedzieć za - nie jestem wytrawnym czytelnikiem, ale taki typ odbioru i literatury chyba po prostu w którymś momencie czytelniczego rozwoju zaczął mi imponować. Tekst wynika ze znaczeń bądź rozmyślań okołowielkanocnych i najwięcej czerpie chyba ze św. Łukasza. Z kalendarza liturgicznego wynika, że 26 marca w Przemyślu obchodzi się wspomnienie św. Dobrego Łotra - jakże inspirujący paradoks ;) Nic to. Z pokłonem w pas, K.
  13. Zaniemówiłem... odpowiem później na uwagi, bo teraz wszystko w pędzie, ale dzięki za wszystkie - do zaimków wiedziałem, że przykleisz kilka etykietek krytycznych, ale też czułem, że coś z nimi nie gra, a raczej że ich za dużo. Obiecuję poprawę przy następnym zasiąściu do komputera, czyli wieczorem. Ech, cuda, panie... ;) F. PS. Nie uważam za słabiutkie ;)
  14. Ale nie kocie! może dlatego że po raz pierwszy (chyba?, a przynajmniej w dziejach moich lektur Kocicy) czas przeszły. A ten wolę stanowczo od teraźniejszego, jakoś mniej wyświechtany obecnie. Natomiast obrona, klasycznie, skuteczna. Więc na razie tyle, ukłony w komplecie załączam, F.
  15. Ziemia wypluła jego kości bardzo późno; po płótnie, jeśli takowe było, nie pozostało ani śladu. Obecności całunu Koniuch nie śmiał nawet podejrzewać. Głęboko przejęty starożytnym przekonaniem o tym, że Chrystus deptał niegdyś lessy Poleszczyny i właśnie tamtejszy pył pozostawiał do obmycia ze swoich stóp, utrzymywał swe odkrycie w ścisłej tajemnicy. Odnalazł przecież Golgotę. Niekonsekwencji było niestety pod dostatkiem – ślad dość nikły, szkielet wybrakowany, znaleziony opodal, za stodołą. Ani śladu po krzyżach, ani śladu po grobie wydrapanym w skale, ani wzmianki o tym, gdzie pogrzebano łotrów. Koniuch nie miał złudzeń – znalazł szczątki św. Dobrego Łotra. Złamana piszczel opalizowała – tą małą o bystrych oczach i brązowych sutkach, Żydem, zakatowanym na drodze; czasem nawiedzenia, rozpoznanym jedynie na moment, zgniecioną w zębach monetą i okrwawionym kamieniem, strachem – z rzadka melancholijne błyski nawrócenia. Szpiku brak. Szatan wyjadł łyżką ze zgryzoty.
  16. Myślę, że nie ma co się tu wdawać w poważne dyskusje, bo się wszyscy zbrukamy?
  17. Komentować, nie komentować? serio pytam, choć wietrzę dowcip.
  18. Kokieteria, panie bracie :)
  19. Patosu rzeczywiście dużo. Ale najważniejsze, że nie nadmiar - bo patos zabija w sposób przebiegły i nieładny. Nie będę wpadał w truizmy skąd tak dobrze skrojony patos, bo zostaniemy obaj wzięci za lizusów. Z pozdrowieniem, F.
  20. Myślę o tych przestrzeniach i myślę, ale dla mnie gra. Ta liczba mnoga chyba dobrze pasuje do podniosłego stylu opowieści. PS. Aż mi głupio, że zazwyczaj nie zgadzamy się pod tekstami Jacka. Zapewniam, że to nie z przekory i że to nic osobistego. Czyste czytelnictwo.
  21. Znakomicie napisany długi początek, trochę w starym stylu - poczułem jakieś lata pięćdziesiąte - i żałosna puenta. Nie porwał mnie ten żart, więc zostaję raczej przy pierwszej części, naprawdę dobrej. F.
  22. Ja już się pod nurtem alegorycznym Twojego pisania podpisałem ;) dwie uwagi stylistyczne: miecz jest błękitnoszary (no bo chyba nie jest do połowy szary, a od połowy błękitny?); druga dotyczy "aż iskry szły" - przed tymi słowami bardzo podniosły styl, po nich bardzo podniosły styl, nie wydaje mi się, żeby omsknięcie i kolokwializm były celowe? może lepiej "krzesały" albo coś równie górnolotnego? Poza tym klasycznie, czytane z szacunkiem ;) F. PS. Odłączony od świata byłem długo.
  23. Nie powiedziałem, że się nie udało ;) przecież nie gderałem chyba aż tak bardzo :) A Grochowiak nie dla kontrastu, bo to nie do zestawienia, tylko na wszelki wypadek na czytelniczej przyjemności ;)
  24. Ech te rozbierane teorie poezji... ;) cuś chyba zatrąca próbą spisania ars poetica? jako że poglądy na poezję w ogóle mam chyba odmienne, to poprzestanę na kilku spostrzeżeniach: przeczytawszy pierwszy wers doznałem niemiłego ukłucia, że jest on utrzymany w stylu bodaj najmodniejszym na poezja.org; przeczytawszy wers trzeci i całą drugą całostkę ukłucie zostało zastąpione miłym stwierdzeniem, że jest w tym wierszu więcej dowcipu niż by to mogło na pierwszy rzuk oka wynikać. Mam na myśli to, że "zrzucam.... ozdobniki" zrywa z tym wysłodzonym rytmem, który znamy doskonale z najpopularniejszych wierszy. Odrobinę słabiej wypada na tym tle następny wers. Ale ciągle nieźle mu w tym sąsiedztwie, w jakim jest. A że wystarczy sie zanurzyć to zgodzę się w pełni ;) Ukłony, F. PS. Bardzo polecam S. Grochowiaka "elegię oborską. Narodziny i śmierć wiersza" - wspaniała i zaskakująca realizacja (chyba?) podobnego tematu. :-)
  25. pierd.olnięci - to nie czat, żaden straszak tu nie zwróci uwagi. A stylizacji na czat też tu nie widzę. Zupełnie nieźle jadowicie napisane - w moim odczuciu dwie ostatnie całostki trochę słabną w stosunku do wcześniejszych, ale większych uwag brak.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...