Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Freney

Użytkownicy
  • Postów

    645
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Freney

  1. PS. Doktorze, nie wiem czy przypadkiem nie "pantha rei". Sprawdzę.
  2. Czyli księgi zbójeckie część osiemset czwarta ;) o takim odczytaniu nie pomyślałem. Pozwolę sobie zdradzić, dlaczego kolega Poeta2000 napisał ten tekst: niejaki Marcholt Czyścizadek zainicjował czwartkowe (ćwiartkowe) spotkania, na których złazimy się w osób kilka i czytamy co też tam kto wypłodził przez tydzień. Moje koniuchy i co niektóre próby Marcholtowe powstały w podobny sposób. Na ostatnim spotkaniu umówiliśmy się na temat "manipulacja czasem". Dlatego nie pomyślałem o powyższym odczytaniu. Tym bardziej zatem je cenię :) Tak jak powiedziałem Poeta wywiązał się z przepływu czasu zupełnie zadowalająco; dla mnie jednak nie jest to wystarczające kryterium genialności. Wirtuozerii tu nie widzę, psze państwa, ani formalnej (a tę da się chyba zmierzyć w miarę obiektywnie?), ani też w wyrażaniu. Co nie oznacza, że uważam tekst za nieudany.
  3. Kurka, niepokojący tekst... bardzo dobrze skrojony, skromnie i bez przesady, na zasadzie przykładów. Ale bardzo niepokojący... nie lubię modnych określeń: wyobcowanie etc., ale tutaj chyba przydałby się jakiś modny termin, chociażby scena o Marię. Zastanawiam się czy "obcy wśród nas" nie jest zbyt jajcarskie - tzn. reszty nie odczytywałem jako wyrazu porwania przez obcych ;), doszukiwałem się raczej amnezji o podłożu ziemskim niż kosmicznym. Jak mawiał Daukszewicz, "chyba że się mylę" ;) Fajnie, Doktorze, znacznie lepsza próbka mowy rozwiązłej od wcześniejszych, które czytałem. Nieco przezroczystsza stylistycznie. In plus.
  4. Ja przepraszam najmocniej, ale chciałem zapytać szanowne grono, czy można poprosić o jakieś konkrety? bo na razie konkretów brak, dowiedzieliśmy się tylko, że genialne; sorry, ale o tekście można rozmawiać w sposób w miarę obiektywny. Gdzie tu genialność jest?
  5. Nic tak nie drażni nie czytającego jak milion siedemset tysięcy sześćset czternaście wielokropków; istnieje mnóstwo innych sposobów odwzorowania swobodnego przepływu myśli. Nie podoba mi się też, że zestawiłeś bodaj najbardziej konwencjonalne i oczywiste postaci i nawiązania: Mickiewicz, Tarzan, Robin Hood; zgoda, taka już może być uroda narratora, ale skoro już wstawiłeś odniesienia biograficzne (nie zaprzeczysz, do pewnego stopnia tak jest) to mogłeś się nieco bardziej wychylić, a tekst mógł nawiązać dialog z nieco szerszym wachlarzem utworów, osób itd. Z czasu wywiązałeś się ładnie, przejścia są płynne i często zaskakujące, walka z Germanami, potem walka z Niemcami etc. etc.; samobójstwo mnie nie urzekło, może po prostu tekst "zza grobu" wydaje mi się ogranym patentem. Naturystą zamiast naturystom - bezwzględnie do poprawy. Czołem :)
  6. Toczyła się tu już kiedyś dyskusja o anglojęzycznych tytułach; moim zdaniem jest to pretensjonalny nawyk, zwłaszcza kiedy popełnia się w tej angielszczyźnie błąd... przyzwyczajeniom naprawdę wystarczy jedno "b". Nie jest lepiej.
  7. Swobodnie :) nie uważam, żeby się rozjechało w drugiej i trzeciej strofie, natomiast zastanowiła mnie niekonsekwentna interpunkcja - jest w drugiej, nie ma ani w pierwszej ani w trzeciej. Przyjemne elipsy, lekko, dowcipnie etc. etc. :) Czołem :)
  8. Do wersyfikacji nie mam uwag, natomiast jest chyba nieco więcej literówek, mam na myśli pierwsze dwa wersy trzeciej strofy. Sentymentalnie :)
  9. No ale tak z czterema literami do ludzi... :)? podoba mi się ogromnie, do takiego rodzaju tekstu chyba nawet nie ma co mieć uwag :) Szalom.
  10. Ta sama frustracja co wcześniej, ale za to - zbiegiem okoliczności - jakoś tak pośladki zaświeciły na forum :) uwag brak, tekst równie wycyzelowany co poprzednio. Drobniusieńkie kosmetyczne literówki. Czołem :D
  11. A przepraszam, co ten wiersz przedstawia jak nie wersyfikację...? wiersz bez wersu to chyba, biorąc rzecz formalnie, nie istnieje. Jacek, podziwiam wierność jasno określonym klasycznym ideałom wiersza. Jest myśl, elegancko poprowadzona, podsumowana analogią etc. Czapki z głów - bardziej za całokształt :)
  12. Ja też z miłym zaskoczeniem; Twoje pisarstwo zazwyczaj broni się przede mną skutecznie (z związku z czym z pełnym szacunkiem nie zabieram głosu), ale tym razem bardzo fajne wrażenie: szczególne uznanie za plebejskie rozważania okołosejsmiczne :) jakże miła odmiana po egzaltowanych choć powodowanych szlachetną intencją wierszach o fali. znać kunszt. Czołem :)
  13. http://www.mindat.org/picshow.php?id=6593 - szmaragdowa noc byłaby bardzo jasną nocą ;) bo noc srebrzysta to dość konwencjonalna sprawa. Wiersz czytało mi się bardzo lekko i choćby z tego względu zasługuje na pochwałę; myślę, że ciepło śpiącego kota jest tu dobrze oddane :) Pytanko tylko dlaczego przez kilka strof czytelnik jest przyzwyczajany do czterowersu, po czym przedostatnia strofa burzy ten rytm? nie ma tam specjalnego szoku emocjonalnego (choć z drugiej strony przebudzenie), więc pozwalam sobie na niewinne czepiactwo. Ogólnie wrażenia miłe :)
  14. prawda lubi wylegiwać się pośrodku; Przyboś też trąbił, że kto nie tworzy ten niech się z poectwem pożegna, i na nic mu to przyszło. Szczytem odkrywczości wiersz rzeczywiście nie jest, ale daleki jestem od zacięcia Rumiego, równie daleki od emocji jako budulca każdego wiersza - vide poezja intelektualna. Takie tam moje wynurzenia formalisty... ;)
  15. Kolejna odsłona mrożących krew w żyłach przygód koniucha vel fornala vel koniuszego będzie słodka i moralizująca. Słowo harcerza ;) (którym nigdy nie byłem :D)
  16. wejrzenia chyba znacznie bardziej w zgodzie z ortografią; razi niekonsekwentna interpunkcja: raz jest raz jej nie ma, wydaje mi się, że utrudnia to czytanie wiersza.
  17. Ech, Doktorze, odbywało się Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych, ewentualnie bywało pod specjalnym nadzorem ;-) mikrofon muszę gdzieś odgrzebać.
  18. Ojej... lica mi pałają ;) nie zdążyłem jeszcze wygenerować żadnych nagrań, bo aż tak woda sodowa do łba mi nie strzeliła. Po prawdzie to zapomniałem o mp3 dla Ciebie. Ale jeśli zainteresowanie jest to jakiś pliczek sklecę naprędce i rozkolportuję, a co :) Tylko czy znajdą się chętni? ;)
  19. Też nie przepadam za laurkami okolicznościowymi; trudno sprecyzować mi wrażenie niedopracowania - wiersz jest rzucony na gorąco; najbardziej widać to chyba w zagadkowym szyku ("zwarte szeregi po lądzie kroczyły" podczas gdy dużo bardziej naturalne i logiczne jest "zwarte szeregi kroczyły po lądzie"). W moim odczuciu to niedobrze (mam na myśli to, że nie podkreśla to emocji, które chyba powinny być tu podkreślone), ale jak widać z komentarzy, może się podobać.
  20. http://www.beatarybotycka.republika.pl/teksty/plac_na_groblach.html - inna realizacja podobnego motywu, polecam.
  21. Zmęczony to raczej sterany niż styrany; styrany (fe) to chyba byłoby prędzej coś w rodzaju zmieszany z błotem, ale to i tak bardzo bardzo podwórkowo; Nie odpuszczę pisze się razem - i literówka do poprawienia w końcówce tego wyrazu.
  22. Nie chciałem przez to powiedzieć: "o ja, ale wstawiłem szokujący tekścior, a Ty się nie burzysz" ;) pytanie czysto poznawcze i spragnione rzetelnej krytyki; cóż, pozostaje poczekać, a nuż Natalia spojrzy krytycznym okiem ;) albo nie daj Boże Marcholt...
  23. Świat według forala jest wszak światem złożonym ;) ja mam mimo wszystko niewielką zgagę, że za mocno się to trzyma Grochowiaka (bo bez bicia przyznaję, że z tej fascynacji się to wzięło i z nieskończonego rozlubowywania się we frazach mistrza). Żadnych uwag co do obrzydliwości, nieczytelności (czy też hermetyczności :P), ewentualnie namolnych eufemizmów? :)
  24. Gdy chłop jak moździerz zluzowuje pas a niebem suną posępne gawrony S. Grochowiak I. Próbował długo, ale nie mógł dojść do żadnych wniosków. Za każdym razem, kiedy gruba kucharka rozchylała uda, zamiast zastanawiać się nad nieznaną mu anatomią ucha wewnętrznego, którego małżowina oto rysowała się przed nim, przemyśliwał o skórze jej nóg. Uda jej, od zewnątrz szorstkie i ścierne, od środka umyte i obłożone tłuszczem wydawały się miękkie i szlachetne, nie tylko ze względu na białość skóry. Łydki jej, pokryte rzadkim włosem, były mocne i krągłe, nieproporcjonalne, przyozdobione tu i ówdzie fioletowym żylakiem. Zbyt mało był libertynem, by w tym pejzażu dopatrywać się walorów moralnych i „na jej srom kłaść swych warg pieczęcie”. Za często zazierał przez lufcik do rzeźni, by nie wiedzieć, co wymościło jej obfite ciało. Zanim więc ona kończyła swe anemiczne pacierze (miał je w najwyższej pogardzie), siedział dość otępiały u kolan tęgiej kucharki. Bywało i tak, że na tym się kończyło. Jakkolwiek, wzgardziwszy światem (tym widzialnym i nie), egzystował doskonale bez jej pulchnych rąk, krótkich palców i zupełnej nieruchawości, z rzadka przecież i jego policzki zabarwiała zawadiacka i równie zagadkowa chęć przeniknięcia boskiego przymiotu twórczości. Nie tworzył bynajmniej ex nihilo; w akcie zarówno jak w potencji – wierzbina; pierś jak i przyrodzenie – okryte siwą szczecią. W zespoleniu obywali się bez gęstego pulsu, bez omdleń i utraty świadomości. Wierzbina. Listopad. Gawrony. II. Fernanda del Carpio Buendia wykreślała niestosowne dni z kalendarza pod dyktando Spowiednika. Zacna Taszyńska żegnała się po trzykroć przed przyjęciem woli Bożej z lędźwi małżonka. Kaziukowa strzegła się nowinek. Fornal nigdy nie szepnął jej do ucha: ines, ines, ines… A przecież była jak kryształ, zanieczyszczona szlachetną inkluzją; jej słuch wewnętrzny pozostawał głuchy na fenomen zawierania. Pewnie dlatego, że ines znaczy mięso. na jej srom kłaść swych warg pieczęcie - swobodna parafraza z dramatu T. Micińskiego "W mrokach złotego pałacu..." ex nihilo - z niczego
  25. Każesz Karzesz chyba o to chodziło...?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...