
Freney
Użytkownicy-
Postów
645 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Freney
-
Trylogię łyknąłem razy 2 i 2/3, bo w bibliotece w Szwecji nie mieli Pana Wołodyjowskiego, kiedy akurat tam katowałem tryglogię trzeci raz; usposobiony jestem do niej jednak pogombrowiczowsko - "ależ to taniocha! i czytamy dalej, urzeczeni" ;) Z tym Gombrowiczem to się zrobiło tak, że czy tego chcemy czy nie, dochrapał się miana punktu odniesienia we współczesnej produkcji, a przecież i przeciwnika warto znać, żeby choćby go szanować... Z Jasiem Złym zgadzam się całkowicie, ale - jak chce Poniedzielski - "wróg nam często w kraju gościł i to w znacznej dość ilości" ;). Zobaczymy co przyszłość pokaże, może po prostu sami za lat 40 będziemy się zaczytywać Panem Tadkiem i psioczyć na młodzież, co to ideały już jej upadły, itd. itp. etc. kcpzpr. ze wstydem przyznaję, że z lorda jima to mi nic nie wyszło, ale już jądro ciemności zachwyciło i pociągnęło. Zbrodnia i kara jest stanowczo przereklamowana, wobec Braci karamazow wypada bledziuchno. Jeśli już dziady to tylko część II, a i to wyłącznie ze względów teatralnych ;) atmosfera szkółkarska aż miło :)
-
Z tym gombrowiczem to ostrożnie, bo dziś na nawiązywaniu do gombrowicza robi się fortunę ;) - vide "lubiewo". Ale też nie zachwyciło mnie "ferdydurke". Wolałem "Trans-atlantyk", "Kosmos" też był miły. Natomiast z kanonu lektur szkolnych - Orzeszkowa musi odejść :/
-
Psze państwa, obrywa się kanonowi ostatnio wściekle w kolejnych publicznych dyskusjach na forum. W tym temacie wpisujemy zatem za co się na kanonie chcemy wyżyć. Do MENiS pewnie to nie dotrze, może to i lepiej ;) Zatem - nad jaką lekturą cierpieliście najdłużej, najkrwawiej, najpotliwiej itd. Bez żenady! :) Ja może nieśmiało zacznę od "Granicy" i "Medalionów" naszej nieodżałowanej Zofii N. ...
-
kolorami włocławskich bulwarów
Freney odpowiedział(a) na kall utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Ludziska, próbujecie mi wmówić jedną z trzech rzeczy: albo słabo nieuważnie czytacie, albo ł jest podobne do r, albo Wrocław został utożsamiony z Włocławkiem. Nóż się w kieszeni otwiera na każdą z tych możliwości. Ja może w nieco innym tonie, choć też życzliwie - nalegam na to, żeby Autorka się broniła, bo może to ja się mylę. Mianowicie - dlaczego ta wersyfikacja taka rozszalała? moim zdaniem jest to nieuzasadnione, a przyzwyczaiłem się do wiersza jako swojego rodzaju ciągu uzasadnień; najłatwiej sprawdzić czytając nie z motywacją emocjonalną, ale zwyczajnie, po katowsku, filologicznie (jak Pan Bóg przykazał :P), tj. robiąc przerwy na końcu każdego wersu. Ten eksperyment wypada dla wiersza niepomyślnie. Natomiast jak widać z wszystkich poprzednich komentarzy ze wszystkich innych wychodzi obronną ręką ;) Kłaniam się, F. -
A róbta można?
-
metal ktory nie istnial
Freney odpowiedział(a) na czerwony karzel utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ale błędy mógłbyś sobie darować, bo naprawdę przeszkadzają w lekturze. Zwłaszcza, że źle nie jest. -
Nie o dźwięk i nie o semantykę chodzi, rzecz tkwi w intencjach. Słowem - róbta co chceta. PS. Tylko nie piszta "zdarza" przez "ż". Już bluzgajcie lepiej :)
-
SUKUB, czyli egzystencja - rozdział I
Freney odpowiedział(a) na Michał Gołębiowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie chodziło mi o uzyskanie efektu w postaci samokrytyki :) dobrze że ruch jest w interesie. Howgh! -
SUKUB, czyli egzystencja - rozdział I
Freney odpowiedział(a) na Michał Gołębiowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
PS 2. Zgaduję, że tytuł dotyczy istoty, która gnieździ się w Małgorzacie; nie powinien to być przypadkiem inkub? cuś mi się wydaje, ze sukub nawiedzał mężczyzn... ale dawno nie dłubałem w micińskim, więc się nie upieram ;) kłaniam się tak czy inaczej, F. -
SUKUB, czyli egzystencja - rozdział I
Freney odpowiedział(a) na Michał Gołębiowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Będzie bez bicia :) Pierwsze wrażenie przy lekturze: tekst zadbany i napisany z naciskiem na poprawność językową - bardzo to cenię. W pierwszym akapicie irytują wielokropki. Zastanawiam się jakie byłoby lepsze rozwiązanie - bo one mają swoje uzasadnienie - ale niestety, nie znajduję. Wielokropki są pretensjonalne w zbyt dużym stężeniu, z czego z pewnością zdajesz sobie sprawę. Zdajesz sobie też na pewno sprawę, że duet Małgorzata i diabeł przywołuje natychmiast skojarzenia z Bułhakowem, a wymiana zdań z Bułhakowem jest ambitnym zadaniem ;) co to są odruzgi? słownik języka polskiego chyba nie notuje takiej formy, trąci wyrażeniem gwarowym. Nie lubię czytać o wszelkich atakach, a jak jeszcze dochodzi do tego diabeł, to już zupełnie uśmiecham się, nie bez podziwu dla ludzi, którzy się za takie tematy biorą. To tak, jakbym (…) - no i co? autocenzura to jest czy jak? rozumiem jeszcze to: Całe ciało dziewczyny było mokre po ostatnim … - jako tako odwzorowana mowa, nerwowe wprowadzenie w sytuację, narrator nie wspomina o wszystkim. Ale pierwszy przykład jest marny. zdawało się wrócić do normy - wracać zabrzmi lepiej i poprawniej logicznie. poszedłem w stronę pokoju - duża ta łazienka, skoro można brać azymuty; nie lepiej do pokoju? Ech... szalenie nierówny tekst: z wielkim pietyzmem i fantastycznie pod względem formalnym, językowym itd. napisałeś, co treściowo wydaje mi się słabiutkie. Takiego warsztatu nie można marnować, bo widać z kilometra, że masz do dyspozycji spory potencjał. Zegar, diabeł, kot - jeśli już musisz poruszać takie tematy na serio, to można to zrobić chyba w odrobinę świeższy sposób? to tak jak klęską niemal wszystkich filmów poruszających kwestie nadprzyrodzone jest to, że usiłuje się tam kwestie owe pokazać - w rezultacie szatan, który znacznie bardziej przerażałby niepokazany, zostaje wtłoczony w jakieś włochate ciało i wygląda jak niedźwiedź. (przepraszam za tę przydługą dygresję, chodziło mi o obrazowe przedstawienie sprawy). Słowem - dysonans. Bez bicia :) Czołem, F. PS. Zapomniałem dodać, że dobrze i sprawnie się czytało. -
Kłaniam się również. Poczekajmy co inni powiedzą, jeśli powiedzą.
-
Myślę że co innego zamieszczanie kilku niewielkich wierszy a co innego kilka pod rząd - czasem kobylastych - opowiadań. Kto to przeczyta? etykietka działu P prozy mówi wyraźnie: jeśli dopiero zaczynasz przygodę z prozą. Wszyscy zaczynamy, więc tam publikujemy, to jasne. Ale warsztat to nie tylko to, żeby inni pokreślili moje opowiadanie; warsztat zaczyna się od własnej pracy, czytania innych rzeczy, czytania podręczników, podpatrywania, próbowania rozmaitych zastosowań danej rzeczy. I można to zrobić bez zamieszczania kilku opowiadań jednocześnie. Poza tym limit nie jest taki znowu dotkliwy - przyjrzyj się jaki jest przeciętny czas życia wiersza na forum poetyckim. Jeśli ktoś ma ustawione wyświetlanie 50 tematów to jeszcze pół biedy, ale jeśli mniej, to wiersz umiera śmiercią naturalną w ciagu dnia, góra dwóch, bo taka jest tam produkcja. Proza z oczywistych względów objętościowych wymaga odrobiny spowolnienia przepływu. Dlatego wydaje mi się zbyteczne ustanawianie odrębnego działu.
-
Myślę, że część prozatorska miała się do tej pory i ma ciągle dobrze, z cicha, bez sensacji. Taka nowinka wydaje mi się całkowicie niepotrzebna, z tego prostego powodu, że atmosfera tamże panująca jest - wydaje mi się - bardzo przychylna, a komentarze dość budujące. Wiele tekstów jest tam na bieżąco poprawianych i można obserwować ich wyraźną ewolucję, zgodnie ze wskazówskami innych forumowiczów, bądź też z ich pominięciem. Słowem: warsztat jest w dziale prozy kształcony na bieżąco, więc osobny dział nie wydaje mi się potrzebny.
-
Krótka opowiastka o Kopciuszce (z dwoma końcami)
Freney odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ja toże, co tu się produkować ;) syna kazimierza - brakuje a. I tyle :) -
Miniatura o bardzo brzydkim kaczątku
Freney odpowiedział(a) na Leszek_Dentman utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Spełnia wszystkie wymogi gatunkowe bajki ;) -
Czy widzisz to, co ja widzę? Tego nie wiem...
Freney odpowiedział(a) na aksja utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ech, ech... pomysł jest rzeczywiście oryginalny - bo to już chyba któraś narracja lustra w Twoim wykonaniu? nie śledzę, stąd to głupie pytanie. Natomiast wykonanie jest w moim odczuciu kulejące, chyba że po prostu z góry założyłaś, że to lustro ma osobowość starego człowieka. Takie odnoszę wrażenie z tej lektury: tyle sugeruje język. Jeśli chodzi o kosmetykę: Dłońmi, słone krople, na twarzy pozostały ciemne smugi łez zmieszanych ze śladami piasku, jego beztroskiej zabawy w piaskownicy - pierwsza część tego zdania nie ma sensu, czegoś gdzieś brakuje. cieplutkich - dlaczego tak infantylnie? to zdrobnienie jest nieuzasadnione pozostałą częścią tekstu. łukiem brwiowym - myślę, że wystarczy brew. Nigdy nie spotkałem się z określeniem łuk brwiowy w sytuacji innej niż pojedynek bokserski. Zaczynam pękać... i nie mam zamiaru pisać co potem stanie się ze mną. Wiadomo... - jak dla mnie jest to błąd logiczny. Z narracją można robić różne eksperymenty: opowieść zza grobu, opowieść przypuszczająca itd., ale jak lustro ma pisać? może wystarczy "opowiadać"? Tyle. Jak widać z powyższych komentarzy tekst się podoba, więc chyba jest motywacja do pracy. Kłaniam się, F. -
Ale dlaczego by nie zrobić pierwszej literackiej ekspedycji polarnej? :) swoją drogą już widzę jak każdy skrajnie inaczej by to opisał, K.S. ma zupełną rację pod "Napisałem zdanie".
-
Żeby było jasno: nie ma czego kasować. Nie zgodzę się też z powrotem do dawnego stylu - w moim odczuciu ten eksperyment jest na wylot Twój, zwłaszcza jeśli chodzi o poczucie humoru i mistrzowskie wychwytywanie absurdu. Więc cisza, bo będziesz miał z czytelnikami do czynienia. Rzekłem :)
-
Ech, nareszcie długo wyczekiwane właściwe skojarzenie ksywy :) zupełnie grzecznościowo pod adresem Damy przyłączam się do przedmówcy.
-
Metaliterackie tzn. odnoszące się do literatury i obnażające jej mechanizmy - tekst Lecha "Napisałem zdanie" w zaawansowanym poletku jest bardzo metaliteracki, przeczytaj to będziesz miała pełny obraz. "meta" to taka modna cząstka, począwszy od pospolitej dziś "metafizyki", która z właściwie rozumianą "metafizyką" nie ma wiele wspólnego ;) Słownik to śmieszna rzecz, bo podobno jest "metajęzykowy", a patrzę na moje słowniki i w sumie wszystkie są tylko języka polskiego a nie jakieś z mety ;) Nie zapominaj, że bywało czasy, kiedy pisało się niemal wyłącznie na zamówienie ;) F.
-
:D jakaż uspokajająca puenta ;) coś Was wszystkich wzięło na usiłowania metaliterackie - Lechu też krytyczne napisał zdanie :) Kocico, jeśli uwierzę w Twoje zapewnienia, że nie umiesz parać się prozą, to będzie to niezły dowód na to, że ktoś bez kompetencji bierze się za coś i dostaje za to oklaski ;) Twojej wcześniejszej próbie ustępuje. Tam było więcej fajnego kociego absurdu. Niemniej - Oklaski :) F.
-
Między mitami: Judasz Iskariota
Freney odpowiedział(a) na Antoni Leszczyc utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Antek. Uwag brak, tekst jest znakomicie wyważony i pełen smaczków. Wersji bez poprawek nie widziałem, z poprawkami nie ma gdzie zgłosić poprawek :) Kłaniam się po samą czerwonożółtą glebę ferralitową o której właśnie zakuwam ;) F. -
No co tu gadać... żeby przypasować się do różnorodności komentarzy przedstawionych w świecie przedstawionym utworu, może powiem że - "niebanalna refleksja metaliteracka" ;) Na marginesie: wiecie co? przeglądam to forum dyskusyjne - jak to pięknie, że ci prozaiczni prozaicy cuś jakoś mało kłótliwi ;) F.
-
"Czytam Sienkiewicza. Dręcząca lektura. Mówimy: to dosyć kiepskie, i czytamy dalej. Powiadamy: ależ to taniocha - i nie możemy się oderwać. Wykrzykujemy: nieznośna opera! i czytamy w dalszym ciągu, urzeczeni. Potężny geniusz! - i nigdy chyba nie było tak pierwszorzędnego pisarza drugorzędnego. To Homer drugiej kategorii, to Dumas Ojciec pierwszej klasy." W. Gombrowicz, "Sienkiewicz", w: Dziennik 1953-1956. Tyle na ten temat Wicio :)
-
ale Gombrowicz pisze też coś o wykrzykiwaniu "ależ to taniocha!" - i czytaniu dalej w całkowitym urzeczeniu :) nie powiem, przy mowie nad trumną pana Michała lałem rzewne łzy nie raz i nie dwa, nie wspominając o zabójstwie pana Podbipięty :) ale nobla bym skubanemu nie dał, przyznaję :)