potykam się co rano
o plomby z polimeru
krzyżyki dzisiejszych czasów
piję indyjską pleśń ezoteryczną
odurza mnie pieśnią gangesu
modlitwa się snuje
z szeroko otwartymi oczami
raz wiatr, mnie porywasz ze sobą
raz ja cię prowadzę do źródła
sączy się strumień kranówki
i wszędzie boże krówki
i żaby co długo nie śpią
i mur z kryptonitu
postmodernistyczny przepych
sub klasyczne nowatorstwo
kwantyfikacja kolumn w trzech stylach
zbieram kamyków kolory
kwiaty kwitną na łące
nie tak nudno, nie biednie
płyną
dni powszednie