na łące szmery
brzęczenia
kolorowe
i pająk krzyżak w masce bólu
z precyzją konstruuje
zasłania słońce od lat
ja kocham jego palce
gdy wie czego chce
leżę z dala trudno zrozumieć
błyszczące żuki wole
motyle jakże , wszak
i pszczoły miejsce mają
trzmiele, ten to mi brat
zdarzy się szerszeń
straszny
lecz patrzę na motyla
trochę zniewala jego kolor
to szlifowana chwila
o mrówkach bym zapomniał
czerwone wściekłe
czerne pracowite
dart vader też się skrada
nieskończona szarada
i tylko ta modliszka traci
popularność
wodnik się wzdryga
jedzie kwadryga drogą
tu spocznę zerwę owoc
stary Bóg ślimak opowie bajkę
i zasnę nucąc kosmiczną pieśń
w oku cyklonu
bo niby gdzie
nagle pusciły nerwy
und was wir móchtes sagen
wieviel there ist zu tragen
oder was ist zu hieren nagen
sprawa wymaga wypicia dwóch browców
trwa ciągle, co to dla fachowców
rownowaga
chodzimy po linach
grupami
jak pająki co bolesnie kąsają?
a może to czysty balet
nie czas na uniesienia
o nie, bez wytchnienia
miarowo i równo
doskonale
koń już dawno czmychnął z łaciny
w dwie strony
gorąco i zimnokrwistą
targają duszą chorób szpony
czy ja mam wizję mglistą
a może mnie cos boli
w mej głowie szmerki różne
tak to wiewiórki
nie trupy blade
żyję bo żyję
płaczę bo nie radzę
młodzieniec zwany Frodem
obrączkę dostał w spadku
to komu ją da...
nie zależy od przypadku
wszystko ma czego chce natura
czego nie chce
też wie
medyk powie bzdura
gdybym zaszedł w ciążę odmieniłby mi się świat
już to czuje bezwarunkowa czujność i dobroć
musiałbym wszystko przemyśleć żeby nie mieć mdłości
próżność ma zabroniłaby piersiom rosnąć
no jak bym wyglądał z piersiami, koszmar
i trochę bym o sobie zapomniał
byłyby ważniejsze działania
chłopiec czy dziewczynka
trzeba pomysleć zawczasu
czułem to naprawdę
tak jak rośnie najukochańsze drzewo
i chcę ciągle przy nim być
na zawsze inaczej
przy życiu
ptaki latają, cały kosmos by płakał oh paper_doll i zleciałyby się ptaszki i zaprowadziłyby cię do mamy w niebie tam gdzie się wszyscy wyleczyli i są sero-pozytywni