czyli grypa nh4
stagnacja
krztuszenie
żelnyj byt
bieda piszczy
tłamszona złotem
żale i pot
krew dawna poniewiera
sączy bestia-wojna
i las i kwiatki
i słonko
i poziomki
urodzaj pomidorów
skowronek wyznacza szyki
niebo wreszcie zdobył
krzywdy kolą
ból wykrzywia mózg
niedola
piosenki z przedszkola
suszą się garnki na płocie
złoto rodzi się w błocie
spazmy bólu i niedole
krzywią jaźń
krew przelana płacze
dramat mąci chęć do życia
czas odległy
kontrast życia
i niedole do kolekcji
blaski wzmocnią
bolą kiecki
tylko nici mi brakuje
co poszyje rany
specyfiku też czystego
co osłodzi ból
maszynka do mięsa
czy to kogoś bawi
niewyżyci w sobie
bóle jęki
boli rzeza znój
to nie moje
to mój ból
i gdzie tu szukać światła
dotyku ciepłego
wszyscy równi
prostoduszne ciało
gama rzeczy
byt spokojny
mało
a gdy wszystko już będzie
co nas cieszy wszędzie
gdzie szczęście znaleźć
i pamięć trwałą
co skrzętnie wszystko zachowa
znaleźć znaczenie co warte
i złość zamorzyć suszą
stan idealny
każdemu inaczej brzmi