Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Messalin_Nagietka

Użytkownicy
  • Postów

    6 945
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Messalin_Nagietka

  1. nie sposób starej sośnie, wartej ognia, do pnia przyłożyć ożenek, kto mądry barć drąży z ostrwi i dogląda co dnia czy pszczoła najdzie, a gdy już użądli, znać na patoce rój cały w wygodzie, brzęczy nalewką na przaśnyskim miodzie, stąd między rzeki, łąk i sosen - żerdzią, plecione plastry kwiecistych ugorów, spiętrzeń Morawki gładzonych Węgierką, byle przez wodę, gdzie brud wiedzie z moru i słońca kitą, zapiętą na płocie, kreśli drożyny przez łęg i Zakocie, i noc wpuszczając w te lepiące słoje z piachu do gmachu urasta orkiestra jucznych owadów zwiedzionych napojem i oby wszystkim chęć swiezd zwidą przeszła, gdy kto podkurzy i złapy usiecze lub sosna sama chwyci w igieł miecze, hejże! nalejże, smakować potroszku i hardym wiatrem wybiec w okolice i pieśnią stanąć jak płomień na wosku wiązanym knotem na mir i na wicie, jednako kolą młyńskim kołem, w mostach przęsłem czy żarnem, czy pszczoły po sosnach, niech wie, kto sosen nie dotykał nigdy, czemu w nich pszczoły domy upatrują, nic, że niedźwiedziom włazić nań bez krzywdy się nie obejdzie, wyrosłą posturą chwieją koroną i kołyszą barcią, wsłuchaj się dobrze – jak z pszczołami „bardzą”. ------------------------------------------------------------- od autora: Bartniki – wieś spod Przasnysza (4 km) – niegdyś zamieszkała przez bartników zajmujących się hodowlą pszczół w barciach. W istniejących tu niegdyś borach bartnicy dziali (wycinali, dłubali) barcie w sosnach a następnie zwabiali do nich pszczoły. Miód niesycony, w patoce lub w plastrach, zwany przaśnym, nadał nazwę targowisku nad Węgierką, które zostało nazwane Przasnyszem. 2 km na północ znajdowała się wieś Patołęka Wygoda a za nią Zakocie. Nazwa Patołęka pochodzi od łąki będącej własnością osadnika o imieniu Patyk, natomiast Wygodą nazywano wówczas karczmy, znajdujące się na rozstajach dróg. Bo też ważniejszą drogą była wówczas ta prowadząca przez Patołękę i Zakocie a nie przez Bartniki. Zakocie nosiło dawniej nazwę Kot, czy kota, którym mógł być nawet zając. W pobliżu Zakocia na płynącej tu Morawce było spiętrzenie wody, która obracała koło młyna wodnego. W dawnych czasach była tu nie tylko karczma, ale i młyn. Morawka i Węgierka – dwie, przepływające tu, rzeki ------------------------------------------------------------- ostrwie – (jęz. starosłow.) pnie młodych drzew z poprzycinanymi gałęziami (wyglądało to, jak coś w rodzaju drabiny). podkurzyć – dymić, odstraszać pszczoły. wygoda - (określ. tubyl.) karczma.
  2. jeśli to kaczki krzyżówki to trudno będzie - z główki i w jedną i w drugą portalową usługą
  3. o, jesieni, obyś w zgodzie przeszła, mając na uwadze, co się dzieje w tej zagrodzie, gdzie wplątywać się nie radzę, bo ci zaraz, jak do pyska skoczą albo kto pobodzie, na przemiany i zjawiska zachodzące wciąż w przyrodzie, ot, zwierzyna gospodarcza raz dostała cudem mowy, taki cud czasami starcza by wzburzyły się podroby - nasze mięso, proszę fauny z wodą w k(r)anie jak te wino, dziczy wszak nie osądzajmy, oby im daleko było, ech, a ptactwo? my z jajami, a kto jaja nosi, temu nie podskoczą żadne ham’y, (ham – j.ang. – szynka) mój ty drogi przyjacielu, cóż gdy z jaj – video story, wciąż prowadzą na top listach męskiej płci dwa kaczo - zmory, od nazwiska do przezwiska, o, jesieni, obyś szybko cudem mowę im odjęła i skończyła widowisko, w którym drugi akt arena może i wytrzyma, kiedy milczeć będzie się w zagrodzie, kaczkom w błocie i od biedy staje z chłodu, miast na wodzie.
  4. w ten ciepły deszcz jak w bramę wchodzę, jak z pieśni w pieśń – w marzenia, za bramą też chmurne powodzie, wyobrażenia, jest zamek wśród spiczastych szczytów, stamtąd ten chłód, już czuję, wspinam się by doświadczyć mitu, wiatr w oczy kłuje, już murów biel, już ręką sięgam, tak wpośród drżeń, w chwiejności, staczam się w dół, jak niedołęga obijam kości, lecz drugi raz chcę celu sięgnąć, gdy pęka wraz skorupa, cóż to za pech – cóż to za bielmo, na miarę trupa? ten ciepły deszcz jest wyobraźnią, jak z pieśni w pieśń, bez głowy, śni się i wpół - bawiąc i drażniąc, próżny w nim pobyt, w ten ciepły deszcz, jak z bram podwoi, wynoszę wieść podstępem, człowiek nie wół, woła się boi naści absurdu puentę.
  5. dziękuję za zdjęcie i miły komentarz - ciekawe rzeczy robiłaś - naprawdę nikt wierzbami się nie interesował? pozdrówko MN
  6. Kai - co chcesz zmienić?
  7. na dwoje płaksów trzeba przez Wierzbowo bieżyć okrężnie, by z wioski wyjechać, a nóż ci, któreś zachlipie gotową szuwarów pieśnią, dna wartego echa i w poprzek drogi staniesz jak kot w worze i nikt z tubylców nawet nie pomoże, bo stawy takie, że patrzą w zagrody, czy kto narzędzia na nich nie szykuje, zaraz na szyi rzęs wodnych powrozy, takiemu cisną się przedniejszym bólem, a gościom tylko patrzeć jak wór na nich, bo na cóż obcym pleść wierzbowe swary czar gwizdem pryska, nim się kto obejrzy, przy końcu wioski, jakbyś miał zapomnieć, na stawach będąc, gdzie beksami wierzby przenoszą wiatrem, tak nagle i skromnie, nim myśl ze słowem wykocą się z wora, wsłuchaj się jeszcze w ten wierzbowy chorał i jakiś listek po pieśni znad stawów zabierz na drogę by uroki jakie nie odsunęły cię drożnemu prawu i obyś tylko z nakryciem na bakier przeszedł wsi setki i miast, aż po morze, jak kto samopas w ścieżyn ziemskich worze, ech, kiedyś życie „zaświerzbi” nad śmiercią i bulgot w szuwar, a gałęzie z kiesy łez w blasku słońca przerobione scherzo, zaczną nad duszą stawne interesy i póki pazur ciała jak kot w worze, weź się „odwierzbnij”, mój ty Panie Boże. ---------------------------------------------- od autora: Wierzbowo - wieś na drodze Szulmierz - Wola Wierzbowska
  8. Kai - rzadko spię, a sny są nie często pomocne w moich wierszach
  9. pewnie niewielu wie, że tam, gdzie stawy, dwa doły były, w jednym rosła lipa, a w drugim pusto, póki jak z agrawy drzewo nie jęło gałęziami klipać i bajduś powiek łzami się powiększył z zieleni źrenic chwalących sznur rzęsy, cóż, beksą lipa? wszak płakanie wierzbie, lecz kogo w końcu obchodzić to może, gdy w dół suniętej okolicznej rzeźbie drzewu rozlało się po twardej korze i koci łapci, dwa oczęta taflą, pomrukiem fali pochlipują nadto, ech, byli tacy, którzy chcieli wodę wylać by dowieść pradawnej legendzie, lecz marą jaką lub pokuci lodem kończyli na dnie głębiny w obłędzie, tak czasem bulgot, ozwie się z którego stawu, lecz z mułu nie wróży dobrego, więc zarybiali i spraszali żaby będąc znawcami rechotu i płetwy, by mógł, kto w nauce słaby był, muł nabyć i jako rosły wiedzą się pokrzepić ech, tiko - tako – naukowa ekipa czy kto pomyślał z nich, że w środku lipa? a w Lipie społem lud z bogiem i oby kto komu krzywdę miał wyrządzić, prawu oddany takoż jak na próbie doby proszony grzechy mówić wprost do stawu, lecz które z bajor wsłucha się w ton rzewniej, i lipa w którym, wie niewielu pewnie. ---------------------------------------------------------- od autora: Lipa – wieś między Szulmierzem a Wolą Wierzbowską, leżąca na stoku tzw. garbu opinogórskiego, różnica wysokości między Szulmierzem a Lipą – 50 m; we wsi pozostały zabudowania podworskie i dwa stawy, choć zapewne inne historie je nakreśliły, w wierszu mój wymysł. „Próba doby” – w dawnej słowiańszczyźnie – jeśli kto się poczuł, że grzeszy, przywiązywano takiego do drzewa na całą dobę, tenże klepał grzechy, przepraszał, poczym odwiązywano i „wszyćko” życie szło dalej.
  10. a niech Ci - uczony, proszę bardzo i dziękuję, pozdrówko MN
  11. Kai – no i co? Burzymy? Zobacz co takiego napisałem o burzeniu Joaxii, one same się burzą i psychicznie i naturalnie, więc może już zostawmy te muzea ludzkiego gatunku. Co do szkoły, to jak widzę, prawdopodobnie opisujesz swoją szkołę, do której chodziłeś, jeśli nie to przepraszam, powiem krótko, prócz tego, że każdy się dorabiał i Ci młodzi poeci i nauczyciele, to każdy miał w tym interes, w moim przypadku było inaczej, no pamiętam panią od polaka, starsza kobietka, ale to ona powiedziała moim „starym”, jak go nie poślecie na jakieś klawisze, to chłopak zmarnuje życie – no i marnuję, hihihihi, bo nie było kasy ani na naukę, ani na piano, a na gitarze nauczyłem się sam (sorry za przechwałkę) – o poezji w zasadzie wiedziałem od najmłodszych lat, tata kiedyś pisywał. Ale niczego mi nie przekazał, tu też samouctwo, jej, jeszcze wywiodę, że nienawidzę nauczycieli, hi, sam nim teraz jestem, no dobra wystarczy, bo się jeszcze rozpłaczę, wiem, inni mają mniej inni więcej, ale każdy ma wyobraźnię. Co do rekordzistów – to ja też znam takiego ponad 300 razy był laureatem – to chyba Jerzy Frykowski, ale nie jestem pewien, gość właśnie stosuje technikę socjologiczną, prosto z przepisu podanego na samym początku, Wiesz, „prawdziwy poeta” – kurczaki, eldorado czy co? Istnieje w wyobraźni, o której pisałem w poprzednim akapicie. Ot, ostatnie słowo z tego akapitu. Ukłoniki i pozdrówko MN PS. namotać to ja namotałem, hi, a wiesz co to jest co się rozkłada na ziemi? Namiot, hi.
  12. Joaxii – zacznę od tego, że nie nazwałem Cię „socjo-coś-tam” – jeśli tak zrozumiałaś, bardzo Cię przepraszam, tak, wiem cos o ludziach z wielkich miast, ale oni – jak tylko znajdzie się chwila, szybko opuszczają ten „zablokowany” i lądują gdzieś na trawie, ale oprócz tego – od czasu do czasu wychodzi z nich ta „wielkomiastowość” – jak Ty o męzu, to ja o żonie, otóż, moja żona jest ze wsi, córka nauczycieli, krowę widziała, kotów nienawidzi, ale za to pies to jej przyjaciel, hi, dziwne, nie ja, hihihi, w życiu są różne trójkąty – ale od początku małżeństwa psa jeszcze nie mieliśmy, w młodości w moim domu wałęsał się kot, więc wiem jak to jest kiedy mruczy – albo spi w nogach, albo gdzieś na poduszce, albo wraca po dwóch dniach dumny, hihihi, wiesz, nie mów, że Ciechanów to małe miasto, bo usłyszą, choć to zadziobana prowincja, ja tu w tej chwili żyję. Co do oceniania, nie moja w tym rola, jedno wiem, że większość statystyk bierze się z nieba, a może piekła, i tak w jedno i w drugie nie wierzę, widziałem kiedyś jak to banki między sobą ustalały wartość dolara w danym dniu, hi, rzecz warta wiersza, bynajmniej jakiejś jednoaktówki w teatrze, widziałem jak się ustala wzrost czegoś, czego się nigdy nie robiło, jak mylnie podaje się dane, jak się oszukuje, i co z tego? Teraz mi mówisz, że oceniam, skąd wiesz, że też nie kłamię, że Cię nie podpuszczam? Nie, choć może w tej chwili mi nie wierzysz, ja tylko podałem przepis i tak nam się rozniosła dyskusja w tematy nam bliskie. Socjologia wzięła się z masowości, i tu kolejny pstryczek, nie ocenianie, byłem w woju i widziałem jak to dochodzi do wyboru spośród 30 młodych chłopaków ich dowódcę, właśnie na zasadzie masowości, znaleźć słaby punkt, ale taki, by została rana dla innych i strach, typowa procedura, łatwa w obsłudze, wiedz, że w tym czerwonym woju (byłem jeszcze za komuny) nie dorobiłem się nawet ST. Szeregowego, choć rzucili mnie na początku na „kapralówkę”, ech, brzmi to jak przechwałki, ale „wojo” dało mi mnóstwo czasu na poprawianie warsztatu, pracowałem sam, bez niczyjej pomocy, teraz też, nawet moja żona nie czyta tego co piszę. Powiem, że w tym wypadku, też jestem „socjopatą”, i jeśli Ci to nie przeszkadza, to witaj w klubie! Co do burzenia, ech, nigdy w żadnym życiu, ech i tak na tych blokowiskach kiedyś coś tam urośnie, trawa albo sosna, czytałem gdzieś, że gdybyśmy nagle zniknęli, my – ludzie, jako gatunek, to w ciągu 50 lat – ta krowa wróciła by do dzikiego zwierza, którego dobre setki lat trzeba byłoby krzyżować, by znów powstała krowa, świnia w przeciągu 30 lat stałaby się czymś w rodzaju dzika, koń – jemu 25 lat dają naukowcy, hi, nieźle, po 500 latach byłoby już po naszych blokowiskach, a po 1000 lat nie zostałoby nawet śladu, no wiesz, erozja, korozja i tym podobne. Stąd też może i warto frustrować się, jej, przepraszam, nie zapętliłem? Z ukłonikiem i pozdrówką MN PS. Nic nie napisałaś o moich wywodach na temat „prawdziwej poezji” i „prawdziwego poety”
  13. Joaxii Zszokowany jestem, dzieli nas jakieś 3,5h, a tu "kawa na ławę", Opowiem więc o sobie. Codziennie stykam się z przyrodą, codziennie przejeżdżam w jej pobliżu, codziennie mogę iść do lasu (powiesz "szczęściarz", ech) - ludzie tu też obcy jak i u Ciebie, Gorzej! Jak nie wypijesz to nie jesteś swój - a ja nie piję, chyba, że sam piwo jakieś jedno, taką mam okolicę i pracę (bezalkoholową), a co do mieszkania - to bardzo blisko mam do pól, jakieś 25 metrów, hi, no może przesadziłem, 40 m, widzisz więc, ze to co piszę (chodzi o wiersze), to moje „ja”, choć mieszkam w blokowisku, ech, co tam - jak i u Ciebie, większość osób, z którymi mogę porozmawiać, to nick'i z net'u Co to Twoich procentów - cóż, to właśnie mnie zszokowało. Co ta młodzież (dzieci) robi? Krowa? Koń? hihihi, Z jednej strony mnie to śmieszy a z drugiej mam żal, ale do kogo? Oczywiście - do socjologów - to oni kreują teraźniejszość, zapewne też wykreowali te procenty, poco im to? Aby zarabiać, aby mieszać, aby tak jak my z wierszy mieć Radochnę ze swej pracy. Znasz zapewne sposób szklarza na zarobek? Najpierw bije szyby, tak by go nikt nie zauważył, a potem za kasę wstawia nowe. Zobacz w tv, np. wybory (nie pójdę na nie, bo ...) - zawsze pytają socjologów, co i jak tam wyborcy się mają, hi, PROPAGANDA, a może to właśnie "EPOKA PROPAGANDY", każdy myśli o sobie źle i tak ma być, jej, coraz głębsze koryto w nurcie socjologi, pora deszczowa, bambucio pływa na wyliniałym umyśle, pozbywajacym się szarych komórek, wyłóżmy karty - KREACJA SOCJOLOGICZNA!!!!!!!!! Ech co to da, że to napisałem. Tylko mi nie odpisuj, ze tak jak hitlerowcy zwalili wszystko na Żydów, tak i w tym wypadku, NIE! To już inna historia. Co do "definicji PRAWDZIWEJ POEZJI", powiem wprost, wg naukowej dyscypliny - to w temacie postawiłem aksjomat, (takie tam) "przepis na … trele morele" (zobaczysz, że niektórzy będą dziękować nam - kanciarze), tezą, czyli potwierdzeniem będą te wygrane, jeśli się mylę to bodaj bym już nie pisał, byłaby to chyba najgorsza kara (w tej chwili możliwa do wyobrażenia), więc - dla mnie na razie wstępną, roboczą definicją "prawdziwej poezji" jest ten nurt socjologiczny, ale ta definicja (możliwa do obalenia) nie łączy się z tym co ja myślę, bo tak doszedłem do wniosku, że wychylanie się nie czyni człowieka człowiekiem, jedynie nieodzownym ogniwem postępu, zabawa w pioniera, stąd więc "POETA PRAWDZIWY" to ten co się wychyla ze stosu "banialuk", który ma być wzorem, cóż, dla wytłumaczenia niech wzorem tym będzie krzesło w chacie pana boga, ludzie chcąc odwzorować budują coś w postaci krzesła, ale to nigdy nie będzie pańskie krzesło, to nigdy nie będzie ten puzel pasujący do obrazu boga, ludzie mają dar wyobraźni, stąd u każdego w domu inne krzesło, idąc dalej, "prawdziwy poezja" zaprzecza "poecie prawdziwemu" i tak to zapętliłem, uzyskując wieczną nicość, a gdyby jedno z tych spraw zmienić? wykrzywić lekko? z ukłonikiem i pozdrówką MN ps. tak już poza mym nieco fizycznym pstryczkiem - jeśli poezja jest wyżaleniem się za świat w świecie bloków, to może by tacy, co tak piszą, sami poszli do jakiego psychologa, który mieszka poza blokiem? To tylko takie tam mętne myślenie, sorry. Takie wycie do księżyca, za ździebko trafniejszego odblasku.
  14. choć o tym nurcie wiadomym bym napisał, ale w całości to wielka przenośnia - ukłoniki - luksio-miodzik - do żadne podlizywanie się pozdrówko MN
  15. przepraszam za wkroczenie, że Ci przesłoniłem, co chciałeś zobaczyć, cóż - będę uważał na drugi raz, ale jednak dopowiem, że przez wieś tą przejeżdżam codziennie, czasem i w sobotę i w niedzielę, idę więc całować ziemię by się nade mną zlitowała i mgłą nie zawiodła - dzięki za koment z pozdrówką MN
  16. Prawdziwy poeta (niegrafoman) Nie pyta o drogę i nie daje kierunkowskazów Prawdziwy poeta (niegrafoman) Zapala zapałkę na twardej skórze dłoni I nie ma wiatru ktory mógłby mu ją zgasić Prawdziwy poeta (niegrafoman) Gasi zapałkę jak uśmiech na ustach kobiety Uśmiecha się tylko z petem w zębach Przez zęby mówi (sobie) "Jestem męski Prawdziwy poeta (niegrafoman)!" Prawdziwy poeta (niegrafoman) Nie ustępuje miejsca w tramwaju starszym Nieprawdziwym poetom (grafomanom) Prawdziwy poeta (niegrafoman) Latem z blaszanych dachów po północy Wyje "Stella, Stella!" Przed świtem wsiada w skradzionego kabriolieta Zbuntowany Wraca do domu bez powodu Chyba ze czas nakarmić rybki w akwarium. Prawdziwy poeta (niegrafoman) naprawdę Nie pisze wierszy. piękne to - ale czy definicja to czy teza? może aksjomat? Dziekuję jednak, ze wypowiedziałeś się na ten temat z pozdrówką MN
  17. Izo - ten poprzedni koment - nie był ukierunkowany na Twój wiersz - tak się wymknęło - przepraszam co do wiersza to troszkę braknie w nim przenośni ale sprawnym piórem napisany i to się chwali - nie chcę z Tobą walczyć - bo każdy ma swój styl pisania i z mojej strony - przyznam się za dużo wyskrobałem - długo zastanawiałem się jak zareagujesz, jeszcze raz najmocniej przepraszam z ukłonem i pozdrówką MN
  18. to jakieś wyżalenie się a nie poezja pozdrówko MN
  19. Altercio - już na samym początku napisałem, że to miejscowość pomiedzy Szulmierzem a Przedojewem, ale dziękuję, że Ci się podobało - spróbuję kiedyś napisać o tym właściwym Kaliszu - Twoim ukłoniki i pozdrówko MN
  20. Kociczko - ładnie zawodzisz jak jesień - nie będę wywyższał części Twej pracy nad ine - ale najbardziej mi wpadła (two)&(last) zwrotka za świętymi nie przepadam, ale myślę, że tu - opisałaś jakiegoś słowiańskiego, dawnego - ten Ci - mi miodzikiem pozdrówko MN
  21. Coś mi świat sprzed matury, ale było to tak dawno, ze zagadkę z przeszłości stanowi, ech – dojrzewać to Ci mogę kolejne owoce, ja już zaczynam gnić, choć się wierzgam na gałęzi, jak ten ptak, co siedzi? Czy może stoi? Pozdrówko MN
  22. a poprowadzi Pan grubą krechę między-a? pozdrawiam, IS tak, może nie dokońca, ale tak - poezja to nie świrowanie - prosiłbym tego nie brać do serca i przejdźmy naTy z ukłonikiem i pozdrówką MN
  23. w miarę możliwości jestem do usług z ukłonikiem i pozdrówką MN
  24. Basiu - każdy z nas ma swoje zdanie, szanuję i Twoje, dużo napisałaś o wpływie wieku na poezję, tak, jak patrzę czasem na wypociny z młodości, hihihihi, ale czasem znajdzie się coś fajnego, co do frustracji to każdy sobie rzepkę skropbie - prosiłbym Cię - znajdź w swych zbiorach wiersze o mej recepturze i jeśli nie szkoda Ci kasy zza "wielkiej wody" wyślij na jakiś konkurs, zobaczysz sama, bo w końcu, tak jak odpisałem Bartoszowi, nie chodzi o to jak piszesz, co piszesz - tylko o tę drugą stronę, kowboi - licytujących wiersze, o to chodzi, dość socjologami, niech poetów obierają poeci, o to mi chodzi. z pozdrówko MN
  25. Bartoszu - musimy powołać kowboi, podjedziemy na koniach, odstrzelimy co się da, jak przeżyjesz , znaczy się, że przynajmniej prawą ręką będziesz władał, to właśnie to - esencja poezji, żartuję, wybacz - człowiek całe życie wariuje, ale może właśnie to co Ty piszesz? ps. w roku 1976-77 jako małolat zaczynałem grć muzykę "undergrandową", dziś tym mianem określa się "punk-rock'a", jak ktoś prześledzi szlak lat wytarty przez nazwy muzyczne to dowie się, ze troszkę w "nie w czasie" "łoiłem w wiosło" i to jeszcze coś czego niewiele było w Polsce, ech - to nie przechwałki, jedno tu jest pochrzanione, że działo się to w małym miasteczku, zadupiu - z powodu jednostki wojskowej układu warszawskiego - podobno jednej z najważniejszych (łącznościówka, zagłuszanie Wolnej Ameryki itp. sprawy) - miasto miało być "zadupiem" - bo tak a nie inaczej, Zauważam, że i teraz, Ci nowobogaccy politykierzy niewiele dalej odskoczyli od starych komuchów, może przy głębszym korycie siedzą, więc śmiało rzeczę, że pierwszego "prezydento-świni" nie będę wybierał - bo żaden Ci z nich nie wart ani poezji, ani ździebka trawy pod blokowiskiem, skopanym przez zbuntowanych małoletnich, prawdopodobieństwo jest ciekawe, ale dziś, niestety, nas Polaków równa automatyka, jak zwykle, wg socjologów, jesteś o wiele więcej prawdopodobni od nieprawdopodobnych - stąd szacunek matematyczny, skłania mnie do myśli - masz znajomości to i się napijesz, a jeśli masz twarz - to Ci ją przerobią albo zakryją - tak to jest z poezją. Czy nie sądzisz, że całym światem rządzą socjolodzy? Nawet poezją? pozdrówko MN
×
×
  • Dodaj nową pozycję...