Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Messalin_Nagietka

Użytkownicy
  • Postów

    6 945
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Messalin_Nagietka

  1. Adam - dzięki za koment - każdy ma swój odbiór i wszystkich trzeba szanować - nawet idiotów pozdrówko MN
  2. nie produkuj Waćpan zarumienionych Kotów, hę? dziękuję, pozdrawiam no jakże bym mógł WAĆ PANI takie rzeczy - masz swój styl pozdrówko MN
  3. nie wiem czy Anape zrozumiałem dosłownie - ale pieknie ujęłaś co niektórych znanych mi z przypadku - takich Ci dość wokół nas - kopią by fundamentem był skarb lub co ino jamą zwane - urasta do wieżowca marzeń - błyskających mgieł odlotem łabędzim - luksio-miodzik pozdrówko MN
  4. wygląda mi ten wiersz na autoocenę, autosugestię, autoobraz - czuję to - kiedyś też taki napisałem - ups, o Twoim winno być - - powiem szczerze - luksio w się pokratkowałeś zapisem pozdrówko MN
  5. widzę, że złapałaś wiatr - luksio-miodzik ten i poprzednie wiersze - dużo w niej przemyślanych i pięknie osadzonych słów pozdrówko MN
  6. dziękuję Piotrze, no troszkę z tym profesjonalizmem nie wiem - taki ze mnie zwykły chłop - ale bardzo mi miło i dziękuję jeszcze raz pozdrówko MN
  7. dziękuję za określenie miejsca tego wiersza w socrealiźmie - dodałbym, że to socleralizm ludowy, może słowiański pozdrówko MN
  8. dziękuję za komentarz - jakbyś mógł wskazać, gdzie się łamie tok - może by go do poprawy pozdrówko MN
  9. Pawle - dziękuję bardzo pozdrówko MN
  10. błotem lepione kontury dąbrowy padały niczym kępy traw pod kosą, gdy jęto ogniem stroić – ledwo z doby las w popiół wycichł, wiatru tembr unosząc, w kruszoną glinę pola wiór usychał jak spod siekiery w uchwycie Dyblika i na cóż było zadziornej gromadzie wyciszać przestrzeń od drżenia gałęzi i w grząską grudę wchodzić, jak po zdradzie, topielcom zwykle własna dola męczy, stąd bór na nowo chmur gromkim okrzykiem trącał co rusz to zieleni kosmykiem, lecz świeże chłopstwo, ryjąc ciąg kanałów, wodę z połaci do rzeki spuszczało i w piach płaszczyzny kiełkujących gajów przeobraziło, tegoż było mało, po części w ugór i fabryczne hale, szyn na podkładach kreślonych taranem, a Dyblik równał przestrzeń, czas i ludzi, z niebios iskierką plótł swej drogiej Dziewie, że minie to co w niezwykłości brudzi, znajdzie się jeszcze miejsce w jakimś krzewie, gdzie życiodajna potrzeba dawania odzyska moc i chęć owocowania, lecz końca padłej w pomruk maszyn dziejbie nie widać, takoż dym się z mgłą zamieszał i w okolicy, poszła plotka pewnie, że na fabryki przyszła w końcu krecha i znów w dąbrowy błoto się powciska, gdzie ciechanowska dzielnica fabryczna. ------------------------------------------------------------------------------------------ od autora: Dyblik – (mit. słowiańska) symbol żywotnej iskierki niebios, był równoważnikiem w walce przestrzeni z czasem, światłości z cieniem. Chwytał z niebios iskierkę życia, podawał ją Dziewie, a ta ożywiała nią ludzi lub połacie wyschłe. Dziewa, Żywa, Żywie – (mit. słowiańska) dobroczynna bogini związana w mitologii z Dyblikiem, iskierką darzyła rodzących się, mężczyzn urabiała na podobieństwo Hama, kobiety na swoje podobieństwo, była też ożywczym symbolem przyrody, stwórczyni i strażniczka, unosząca się nad wodami, lasami i połaciami łąk. Ham - (mit. słowiańska) rudy olbrzym urodzony z trzeciej głowy Trygława; siłą i wpływem hamował nieustanną walkę dobra ze złem (dnia z nocą).
  11. Pawle - jakbyś mógł wskazać, gdzie te niedociągnięcia, z chęcią bym je poprawił, dziękuję Ci za komentarz pozdrówko MN
  12. dziękuję za komentarz - wielkie ukłoniki pozdrówko MN
  13. no i teraz można podkręcić wąsa - mądrości dość - żeby jeszcze skutki były pozdrówko MN
  14. jakoś dowodów brak w oskarżeniu, mam je poszukać? pozdrówko MN
  15. cieszę, że leży i że nie na żółto :) Pozdrawiam i dziękuję Anape. a jaki kolor lubisz? dzięki za koment pozdrówko MN
  16. na kilka lat zapiekłych to zdaje się być niezłym wynikiem tym w czekaniu i myśli w las wzrastaniu pozdrówko MN ps. Kociczko – coś takiego widzę w tej Twojej serii ze swoich serii no i wiesze też jakby coś tarły o moje, dlatego – choć nie widzę jeszcze kolejnych części – jestem całkowicie „ZA”
  17. cudo-miodzik - z przeręblę komu potrzebny taki kłębek co kapie żółto-żółtą- żółcią skądkolwiek był – jest ulgą pozdrówko MN ps. przemyślane i doskonałe – no i oczywiście kobiece
  18. zielskiem zarosły kamień jest okruchem, banitą przemian, co w spękaniu zamilkł, zdzierając wiatrom skóry płaty głuche, brzmi w źródła ujściu i ciekawskich mami, w żylastym wnętrzu kryje złotą linię, kto spostrzegawczy, głazu nie ominie, i pieśni zwiewnej w chórze z wody strugą wysłucha pewny, że głaz starcem jakim, siadłym w strumieniu, ze spragnienia ugiął grzbiet chwastem kryty i pozostał taki odkąd ze szczytu chmur rozpychem odpadł, myśląc, że skończy swój żywot jak kropla, przed laty była tu kopalnia, w której gwarków dwóch złoto ze skał obdzierało, z chciwości zbiorów poruszyło górę i wejście sztolni do cna zasypało, jednemu dane było śmierci uciec, drugi pozostał, ot, opowieść w skrócie, skąd więc ta skała o rysach człowieka, wydana wodzie, jak łowcom zwierz w matni? możliwe, ten, co przeżył, druha czekał, póki nie zastygł z urobkiem ostatnim, złoconą igłą kusi teraz śmiałość, choć z zewnątrz zielsko, pod spodem nie siano, a strumień? czemu wypływa ze szczelin, gdzie niegdyś szybik do sztolni prowadził? prawdopodobnie tu drugiego ścieli zastygła w ciemność chęć skończenia pracy, stąd łzy spod powiek kamiennej pieczęci, gwarkowi puszczać je tylko po śmierci, okruchem prawdy znajdowanie legend w pochyłej stoku plecionych wywodów, czasami ścieżka zbyt daleko zwiedzie, i tak zniechęci, że szukać powrotu przez zrozumienie ziemskich kruszyn krocie, patrzysz – głaz leży, a myślisz o złocie.
  19. od Drohiczyna do Fuji nikt w takim wierszu się nie znudzi pozdrówko MN
  20. ano ekologiczno-przyrodniczo-wspomnieniowy - w końcu tu żyję i przełamałem mowę - bo jakoś wcześniej nie bardzo mi się chciało o tym terenie pisać dzięki za koment pozdrówko MN
  21. Marku – Twoja Ci to opinia o „S” – mimo jakiegoś zaplątania chylę czoło, że nie boisz się mówić, a „możeć” Ty już z innej gliny i co to strach nie wiesz, co to ściana sufit, sory, myślę, że wtrącanie politykierów do wersów robi niesmak – cóż oni winni, czego to się dorobili? pozdrówko MN
  22. dzięki - już zaczynam likwidować pozdrówko MN
  23. (opowieść o powstaniu osiedla XL PRL w Ciechanowie) w sadzie wśród stosów owoców siedziała, wypominając, że wiatrom tak łatwo kuksańcem chmurnym, wywiedzionym z dala, kałuży ulec rozpędzoną dziatwą i grusz i jabłek strącanych co rano tyleż, co ludzi, którym dech zatkało, w sadzie noc cięta, na ostrzu księżyca dojrzewa, iskrząc między gałęziami gwiazd roje sokiem zalewa z ukrycia i pędzi miodnie i horyzont rani pasmami zgiełku i mgielnej obstawy, ja bym nie siedział, wstał i w czas ten zawył, w sadzie już świta i sad już nie sadem, zwinięty w rulon mocą buldożerów, czyni legendę i ludziom poprawę w bycie – niebycie, tak i w Pe-eRe-lu w miejscu, gdzie sad był ustawiono bloki, komóż to świerszczeć teraz w srebro nocy w betonu wnękę wciśnięte bez zgody słowiańskie bóstwo pogodnej starości za stosem świeżych owoców zawodzi i lodowatym tchnieniem ludziom mości nacięte skrawki spływające farbą, bodaj, jak drzewa – niech się w nich nie garbią, w sadzie jak w sądzie, był nakaz i akta i krzta nadziei w kęp traw lanych błotem, od cel więziennych schodów pełna klatka poróżnia bliskich oblepionych potem i takoż owoc, co dojrzeć nie sprostał, gałęzi pewien, traci ramę okna, stąd z sadu w beton, na ludzką niedolę, ołtarzem między stołem a obrusem, rośnie w wiek starczy i schodek i poręcz i śnią się stosy i jabłek i gruszek, i tyleż ludzi dech traci co rano na bóstwo z bloku, wołane – Moraną.
  24. mapy drogowe – nie oznakowane nie trudno więc o wypadek – daję słowo kiedy człek nogą (przed ekranem) przemierza je – w real’u – poczekam z Tobą pozdrówko MN
×
×
  • Dodaj nową pozycję...