A dzisiaj w radiu słyszałem, że gdzieś u nas, tylko nie pamiętam w jakim mieście, przed wejściem do sądu, czy też do prokuratury, nie jestem pewien, bo jednym uchem słuchałem, ale w tym przypadku, to różnica chyba niewielka, ktoś posadził sobie to ziele na rabatce i... sobie rosło. Rosło by sobie dalej, gdyby nie jakiś goniący za sensacją dziennikarz, który zawiadomił o tym policję. A swoją drogą, ciekawe skąd wiedział, że to, to to? ;-)
W każdym razie policjanci, prokuratorzy i sędziowie, którzy musieli przechodzić koło tej mini plantacji po kilka razy dziennie, przez długi czas nie zwracali na nią uwagi. W sumie, to chyba dobrze o nich świadczy, tylko tyle że teraz grożą żartownisiowi pozbawieniem wolności do lat dwuch, bodajże.
No, wymyślilibyście coś lepszego?
Pozdrawiam.