Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Katarzyna Leoniewska

Użytkownicy
  • Postów

    1 064
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Katarzyna Leoniewska

  1. Bo jest! ;) Dziękuję za wszystkie komentarze.
  2. Ładny nick, wiersz mniej. Właściwie to raczej deklaracja niż poezja. Radzę wpisać na walentynkową kartkę - może reakcja będzie lepsza ;)
  3. Błąd w tytule. Wiersz - masło maślane. Inwencji brak, przykro mi...
  4. Wiersz jest wierszem - od tego zacznijmy. Wcale nie taki zły :) Może te niejadnoznaczne metafory mają wywołać różnorodność skojarzeń? A nie tylko pięknie brzmieć? Mam taką nadzieję...
  5. Chcesz zmarnować swoje życie? Och Kochana już je zmarnowałam Nie było ani łatwo ani trudno nie poszłam do więzienia nie zostałam nastoletnią matką nie oblałam matury (choć ciągle mam szansę) nie zabiłam nikogo nie zgwałciłam (nie umiem bić) nie stosowałam używek (i bez nich jestem przecież pijana) Zrobiłam to bardzo taktownie niepostrzeżenie prawie bezgłośnie najpierw obsunęła się lewa noga za nią poszła prawa zawisłam jedynie na paznokciach wbijanych w skórę gwoździem miłości właśnie zardzewiałym teraz uczę się spadać (bez paznokci i bez skóry) Picasso namalował mój kubistyczny portret na którym nie rozpoznaję sama siebie serce mam w prawym górnym rogu obok ucho język na samym dole zwinął się w sushi śpi chciałam zamalować go na czarno ostatecznie dodałam do farby pół tubki łez i garść żonkili w proszku Marnujecie tylko czas stojąc przed antyramą
  6. Interesujące, nietypowe...
  7. Ja się zastanawiam dlaczego dwa razy powtórzony jest ten sam fragment?? Do przyjaciela co jest jak pergamin Chcę się uśmiechnąć Nie pamiętać tego co raniło duszę Poznać siebie... Kawałek papieru a czyni mnie szczęśliwą Jedno słowo co może zmienić życie I zrujnować harmonię duszy człowieka.. Jestem silna Bo wiem że życie można tworzyć cudnym poematem I bez pergaminu... Tak czy owak, wiersz chyba nazbyt wzniosły... Uczucia jakie w nim odnajduję jak najbardziej pozytywne. Ale zabrakło szczypty oryginalności...
  8. Z przykrością muszę się zgodzić. Krótkie to i mało treściwe...
  9. Do wiersza, do pl i do samej siebie :)
  10. Przeurocze i bardzo zgrabnie napisane! Aż się uśmiechnęłam...
  11. Słodkie małe conieco na dobry sen :)
  12. Taak... wiersz jest tajemniczy i niecodzienny. Tylko, czy aby nie za bardzo? Czekam aż autorka udzieli nam jakiegoś klucza :)
  13. Wariatkę, która postradała zmysły...? A może tak właśnie miało być. Albo... coś pomiędzy "obłędem" a świadomymi, "głębokimi" poszukiwaniami. Bądź co bądź, nie czuję się urażona tym komentarzem ;) Cieszę się, że nasunęło Ci to coś innego niż poszukiwania religijne...
  14. I jak niebanalnie można ująć taką małą, niezauważalną prawie tragedię...
  15. Podpływała do jego łódki. Łódka zawsze stanowiła jakieś oparcie. A teraz oboje stracili grunt pod nogami. Mogli liczyć tylko na wodę. I siebie. Jeszcze się uśmiechali, nie zauważając przyplątujących się wodorostów. Może naprawdę nie widzieli? A może nie chcieli widzieć i przyznać się sobie nawzajem, że odczuwają strach przed zmysłem wzroku? Woleli trzymać się razem, uchwyceni zimnego, oślizgłego drewna i raz po raz odpychać się nogami. Zatrzymała się. - To jeszcze nie pora, prawda? - Pora na co? - Żebyśmy odchodzili? - Nie. Oczywiście, że nie – uśmiechnął się z wysiłkiem i prawie ze śmiechem. - Musimy płynąć. Pokiwała głową. - Płyńmy. Ciemniało niebo, a oni nie mieli nic do picia. Woda morska była zbyt słona. Księżyc drwił. Dlaczego? Kiedyś umiał być przyjacielem... Nie dziś. Utrata ziemi, utrata oparcia... – to zmienia wszystko. - Może zatrzymajmy się jednak? - Tu nie możemy stać. Woda nas nie chce. My jesteśmy z ziemi – powiedział to tak dobitnie; nie potrafiła zaprzeczyć. Upłynęli jeszcze kawałek, ostatkiem sił. Tak naprawdę nie mieli pojęcia, gdzie się znajdują. Nie chcieli też pytać jedno drugiego. Każde pytało przelatujących mew, otrzymując w odpowiedzi zdecydowane kłapnięcia dziobem. - Czy teraz już umieramy? – zapytała pogodnie. - Prawie – znów się uśmiechnął. Powoli wypuszczali z rąk krawędź łódki. - Ona się z nami żegna – odkryła ze zdumieniem. - Nie. To my się żegnamy. Ona zostaje. Będzie nas obserwować... To nie wydawało się takie złe. Wcale. Łódka kołysała się dostojnie, jak matka. I lecieli w dół. Bez oddechu. Już nie był im potrzebny. Tak samo jak łódka – wystarczyło, że patrzyła. - Chciałabym tak spadać... Bez końca. - Możemy. Tylko musisz zapamiętać, że to sen. Nie możesz się obudzić! - Nie chcę. - To znaczy, że nauczyłaś się latać. Nie masz się czego bać.
  16. Interesujące poniekąd... również niewiele rozumiem... np. ten fragment: ludzie mają małe wplecione we włosy ???
  17. Trochę to takie o niczym ;/
  18. Spokojnie, mimo braku " zrozumiałam Twój komentarz :)
  19. Niezły obraz 'szamotaniny' z codziennością ;)
  20. Nie ma jednej interpretacji wiersza. Mi oczywiście chodziło o poszukiwania, ale nie tylko w kwestii wiary i Boga - ale także ogólnie - życia. O zagubienie i szukanie po omacku, na ślepo... Dziękuję za zajrzenie i miłe słowa :) Sosno, całkiem trafnie wytłumaczyłeś słowo 'gumowy' :)
  21. Ja co prawda nie dokonuję autointerpretacji własnych wierszy, ale Twoje spostrzeżenia HAYQ są dość zbieżne z tym, co chciałam powiedzieć. Cieszy mnie to chyba... Także pozdrawiam!
  22. Wielu z nas przeżywa takie 'rozdwojenie' - różnie można to określać... Ale nie doszukiwałabym się od razu schizofrenii. To raczej dwie uzupełniające się części nas. Temat dość osobisty i trudny do ogólnego ujęcia, ale zawsze można ująć subiektywnie - a odbiorcy już sobie wyszperają co trzeba :)
  23. Nie - pisząc gumowy miałam na myśli właśnie gumowy :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...