Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rhiannon

Użytkownicy
  • Postów

    626
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rhiannon

  1. Większego tak. Ale nie powieść od razu. ;) Nikt nie chciałby tego czytać. To może od początku: Nie cały czas piszę o schodzeniu ze świata. Wiem, że dużo tego u mnie jest, ale nie wszystko. :) To, że stał się wampirem, mogło bardzo dużo wnieść do jego życia. Tu zostawiłam już pole Czytelnikowi do myślenia. I zastanawiania się, dlaczego bycie wampirem ma niby być piekłem? Przecież to życie wieczne. W dodatku nie trzeba się martwić o pieniądze na jedzenie. :) Może kiedyś dopiszę następną część, ale nie jestem pewna. Bo moim zamiarem było zakończyć właśnie w tym konkretnym momencie. Interesuję się nimi (wampirami), bo... są ciekawe. ;D Budzą we mnie fascynację. W dodatku każdy może je widzieć zupełnie inaczej. Wzięły się z legend. Są praktycznie w każdej kulturze, w każdej mitologii... (no, może w prawie każdej. Nie wiem, jak jest z Grecją i Egiptem). Fascynujące! :) Pozdrawiam, R.
  2. Ty też. A przeniosłam dlatego, że tam byś pewnie nie zauwazył. Jest już na drugiej stronie. pisząc "straszny" miałem na myśli poziom Twoich wierszy więc bez "Ty też" - bo nie mamy o czym gadać NAPRWDĘ Wiem, że chodziło o moje wiersze. Mi też chodziło o Twoje - nie oceniam Ciebie jako człowieka, bo Cię nie znam. I mogłabym coś ględzić o poziomie Twoich komentarzy i wyciągać jakieś głupie wnioski na ich podstawie, ale z doświadczenia wiem, że ludzie bardzo często w internecie zachowują się zupełnie inaczej, niż rozmawiając z kimś twarzą w twarz. Dlatego też wypowiadam się wyłacznie na temat Twoich wierszy. I uważam, że są mądrzejsze, niż Twoje. Nieważne, co Ty o tym sądzisz. Ten wiersz jest nielogiczny i nieciekawy. "Nivea (...) nie pomógłby" - może się mylę, ale Nivea to chyba żeński rodzaj? Wiem - myślałeś o kremie. Taki skrót myślowy. Brawo. "z twoją twarzą wyglądałbym dziś śmiesznie na przykład na zdjęciu absolwentów wyższej szkoły zarządzania" - a co ma Wyższa Szkoła Zarządzania do całego wiersza? "z twoją postawą waliłbym czaszką w gałęzie zależności" - poezja. Ja bym tego lepiej nie ujęła. "dzień w dzień wypalał kurzajki z prawej dłoni u dermatologa " - to już skomentował Bezet - bardzo trafnie, jak sądzę. Nie mam nic do dodania. Ogółem - uważam, ze wiersz jest bezsensowny. Nie widzę w nim żadnych wartości poetyckich, żadnej choć półgłębokiej myśli. Metafory... przed chwilą skomentowałam co lepsze. Nie będę się powtarzać. Dobra, kończę tą głupią dyskusję, bo jest bezsensowna. I tak będziesz mi powtarzał, że Ty jesteś super (Twoje wiersze, znaczy - żebyś mnie znowu źle nie zrozumiał), a ja beznadziejna i co ja robię w Z (bo Ty tu świetnie pasujesz). Bardzo Cię jednak proszę, żebyś na mój (moich wierszy) temat wypowiadał się pod moimi wierszami, a nie pod innymi, co do których zwyczajnie nie zgadzasz się z moją opinią i dlatego gadasz, że jestem (moje wiersze są) beznadziejna i porównywalna z Ivonne. Pozdrawiam, R.
  3. Taa... Mię też zainteresiła... ;) Pozdrawiam, R.
  4. Smiem twierdzic, ze sie pomyliles i wstawiles swoj utwor nie tam, gdzie trzeba. I dalej nie zainstalowales polskiej czcionki mimo, ze sie da. Skoro maja ja ludzie mieszkajacy na Wyspach Brytyjskich i publikujacy na forum FOTOGRAFICZNYM (patrz, no - fotografowie rozumieja, jak irytujacy dla czytajacego jest brak polskiej czcionki, a PISARZ nie...), to Ty tez mozesz ja miec. Pozdrawiam, R.
  5. Ty też. A przeniosłam dlatego, że tam byś pewnie nie zauwazył. Jest już na drugiej stronie.
  6. "goręcejsz"?!!! Pozdrawiam, R.
  7. A ja się tylko zastanawiam, na jakiej podstawie tak twierdzisz, grabarzu. Bo Ty też zacząłeś od razu od Z. A z tym czytaniem - co Ci przyszło do głowy? Zgadza się. Naprawdę? (komentarz grabarza został przeze mnie przeniesiony spod wiersza plato, który znajduje się już na kolejnej stronie) R.
  8. Hm. Jak dla mnie - za długi. Jak to mówią - przegadany. Wiele rzeczy jest powtórzone po kilka razy. Poza tym - ostatnio co chwilę słyszę i czytam utwory o pieniądzach i gonitwie za nimi... Bez urazy, ale w sumie trochę mi się chwilowo przejadło... :( Mi nie bardzo podchodzi, niestety... Pozdrawiam, R.
  9. Ja to sobie wydrukuję i powieszę nad łóżkiem!!! Od tej pory żaden dzień nie będzie już parszywy - jak spojrzę na tego komenta, świat będzie stawał się weselszy!!! :D Pozdrawiam, R.
  10. Misiu, jeśli będzie to konieczne - oddaj wszystko co masz; pieniądze, pamiątki rodzinne, utrata godności też nie jest wizją przerażającą, więc apluję do Twojego zdrowego rozsądku- oddaj wszystko... prócz materiału genetycznego :) Zgadza się. :) Pozdrawiam, R.
  11. O 13? Będę. Bo chodzi o Warszawską Starówkę, nie? Pozdrawiam, R.
  12. - Zachowywałeś się fatalnie - oświadczył gość, który nagle zmaterializował się przed Bogdanem. - Absolutnie karygodnie. Kiedy mówił, kolczyki z czaszkami podzwaniały irytująco, obijając się o srebrne serduszka, dyndające na agrafkach wbitych w uszy. Wszystko to wyglądało dość groteskowo w połączeniu ze skórzanym ubraniem, pieszczochami, ćwiekami i... twarzą mocno brodatego, siwiuteńkiego sześćdziesięciolatka. W dodatku zza jego pleców unosiły się kłęby siwego dymu i pary. - Siedzisz mi na masce. - zauważył Bogdan, oderwawszy zęby od kierownicy. - Nie zmieniaj tematu! - zbeształ go staruszek, grożąc palcem. Zsunął się zgrabnie na ziemię i nachylił nad Bogdanem, opierając ręce o dach. Czy raczej to, co z dachu zostało po uderzeniu w drzewo z prędkością siedemdziesięciu kilometrów na godzinę. - Piłeś - staruszek niemal wypluł to słowo, krzywiąc nos i odsuwajac się od wyziewów z pełnego procentów żołądka rozmówcy. - paliłeś, kradłeś, malwersancie jeden... - Wyglądasz jak harleyowiec. - przerwał kierowca, wodząc dookoła nieprzytomnym wzrokiem. - No i...? - Tacy się tu nie zdarzają. - Nie? - Nie. Tacy jeżdżą po amerykańskich pustyniach. - O. Wybacz. Nigdy jakoś nie mogłem się połapać w tych waszych modach i stylach. Na oczach Bogdana staruszek z harleyowca przepoczwarzył się w nobliwego biznesmena. Z kolczykiem w nosie. - Wracając do tematu naszej rozmowy... - podjął znowu biznesmen, drapiąc się po czole ćwiekami pieszczochy. - Byłeś bardzo niegrzecznym chłopcem. Bardzo, bardzo... - A skąd ty to możesz wiedzieć?! - zdenerwował się wreszcie Bogdan. Ubódł go ten "chłopiec". - No, cóż... Wiem wszystko. Jestem Bogiem. - A ja Napoleonem... - Pójdziesz do piekła za to, jak sie zachowywałeś. - A nie powinienem najpierw dostać jakiejś szansy? Pójść do czyśćca? Aż tak zawiniłem? - wypytywał sarkastycznie Napoleon, wciąż nie wierząc w ani jedno słowo staruszka. Ten jednak postanowił go zignorować i mówił dalej. - Pozwól, że pokażę ci, co cię ominęło. - jakimś cudem otworzył zgniecione w harmonijkę drzwi samochodu, chwycił Bogdana za kołnierz i szarpnął. Napoleon przez chwilę miał uczucie, jakby się rozdwajał - wydało mu się, że opuścił swoje ciało. Bał się jednak spojrzeć za siebie i sprawdzić, czy faktycznie został w samochodzie, równocześnie stojąc obok niego. Staruszek objął go ramieniem i uchylił niedużą, dębową klapę, która nagle, nie wiadomo skąd, pojawiła się w jednej z chmur. - Zobacz.- rozkazał. Bogdan zajrzał do środka i zobaczył spełnienie wszystkich swoich marzeń. Był bogaty i sławny. Mieszkał w luksusowym mieszkaniu ze szklanymi ścianami, gdzieś na trzydziestym piętrze wieżowca. Z okien roztaczał się widok na tysiące migających światełek i pas purpury na horyzoncie - był późny wieczór. W telewizji piękne kobiety mówiły o nim z zachwytem. Po pokoju przechadzała się długonoga, naga piękność, co jakiś czas głaszcząc ślizgającego się po posadzce doga. - Złaź. - warknął znowu Bóg. - Wystarczy. - Ale... - zaczął niepewnie Bogdan. - Chyba naprwdę mam jakieś szanse poprawy, prawda? Czyściec...? Prawda...? - Teraz byłeś w czyśćcu. W czyśćcu rozbiłeś samochód o drzewo, jadąc po pijaku. Zawaliłeś sprawę. - Jak to? Teraz przecież byłem na ziemi... - Czyli pomiędzy niebem, a piekłem, prawda? A gdzie jest czyściec? - No... To jak w takim razie wygląda piekło? Bóg pstryknął palcami. - Od dziś będziesz bał się słońca i krzyży. Będziesz łaknął krwi... i żył tu wiecznie.
  13. A, tu się mylisz. To, że mało wstawiam, nie wynika z tego, że nie lubię pisać, tylko z tego, że nie mam na to ani czasu, ani weny. I wychodzę z założenia, że nie ma sensu wstawianie tu czegokolwiek, byle było. A nie jest tak? Jeśli jest - uświadom mi to. Postaram się poprawić. Pozdrawiam, R.
  14. No, pewnie! Ja przecież zawsze mam rację... ;D Pozdrawiam, R.
  15. Znaczy - do pisania fantasy? A nie starcza mi wyobraźni? Nie piszę fantasy? Wczytaj się głębiej. Nie jest to na poważnie, ale ewidentnie da się to umieścić w tych ramach. No, chyba, że źle Cię zrozumiałam... A czemu głównie ja? W sumie - wyczuwam w Twoim komencie pewną wrogość... Jakbys nam powiedział "może się jednak odwalcie. Najpierw zacznijcie sami pisać takie rzeczy, bez takich błędów, jakie mi zarzucacie, a potem się produkujcie pod innymi twórcami!"...Ale może się mylę? Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na odpowiedź... R.
  16. Żaden nie działa. Poza tym - co się będę przemęczać? ;) A może inne potworności? Jak choćby... wodę z Wisły, która po drodze stała tydzień w brudnych, przedwojennych rurach kanalizacyjnych? Nigdy nie wiadomo, bo być może jest tam również tajne przejście do Magicznego, Upiornego Wymiaru... ;D Hm. No, jak tak będę dokręcac cały czas, to w końcu kurek urwę... Poza tym - nie chce mi się wstać. ;) No, bo w pobliżu nie ma innego wypustka, na którym dałoby się te psy wieszać. Można jeszcze na żyrandolu, ale kiedyś włamanie było - teraz już tylko żarówka na kablu pod sufitem smętnie zwisa. ;) A broń, pewnie! Każdy czasem potrzebuje obrońcy. ;D Ja również pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny i komenta. :)
  17. Zrobione. :) Pewnie tak, ale wtedy byłoby powtórzenie: "unosił się, (...) skrząc się". Zostawiam tak, jak jest. Potrzebne, bo tłumaczy Czytelnikowi, po co dzieciaki kradną. Nie dla zabawy, tylko dlatego, ze muszą z czegoś żyć. Bez tego zdania to o dzieciakach wyglądałoby jak wątek zaczety, ale nie skończony, jakbym nie wiedziała, czego właściwie chcę. Najpierw tej rdzy nie było, a teraz już jest. Być może za szybko się pojawiła? Może jeszcze nie powinno jej być...? To znaczy dokładnie to, co napisałam: niebezpiecznie. Nigdy nie wiesz, co się może kryć w takim kranie. Co na Ciebie wyskoczy... ;) Miało być "niebezpiecznie" - działanie zamierzone. Żadne słowo nie jest tu przypadkowe. No, może poza tamtym "i"... ;) A, dziękować, dziękować... :) Nie. Dobrze wiedziałam, o czym chcę napisać. Wszystko zmierzało do owego strumienia myśli. :) Dzieki za końcówkę - wszak ona najważniejsza. I faktycznie to ona miała być najlepsza. :) Nie omieszkam. Dziekuję za zaproszenie. :) A także za odwiedziny i komenta. :) Pozdrawiam, R.
  18. A ile masz lat? Bo ja to chętnie, ale tylko ze starszymi od siebie się po kinach wałęsam (a fundniesz popcorn?) - widzę w tym szansę założenia stałego i na pewno wielce trwałego związku z już ustawionym życiowo mężczyzną. Nawet jeśli teraz proponujesz tylko 40 zł (swoją drogą - co to za kwota?! I co kobieta ma sobie za to kupić? Waciki?!), to w końcu jestem kobietą. My mamy swoje sposoby na wyciąganie z mężczyzn wszystkiego, co się tylko da...
  19. Yhy, dobra. Ale znając książki mi się skojarzyło... I mam zakodowane... gdzieś we krwi... ;) Że Vimes równa się Samuel... Ale dobra. W takim razie odkoduję. ;D Pozdrawiam, R.
  20. Pamiętam, pamiętam. ;) Porównanie być może faktycznie oklepane. Masz rację. Następnym razem nie zastosuję. Bardzo się cieszę, że zainteresowało. W takim razie zapraszam do czytania innych moich wypocin - może się coś jeszcze spodoba. ;) Dzięki za odwiedziny i komenta. :) Pozdrawiam, R.
  21. Wybacz. Tak myślałam, sądząc po utworze. Ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że skoro masz w nicku na imię Samuel... ;) I w dodatku jesteś diukiem, komendantem straży miejskiej... ;D Pozdrawiam i zapraszam do mnie. :) R.
  22. Dobre! :) Pozdrawiam, R.
  23. Wiesz... Napisane bardzo fajnie. Robi wrażenie. Czuje się ból bohaterki. Tyle, że... Jak dla mnie - nic z tego nie wynika. No, ona cierpi, bo się rozstali, bo chce, żeby do niej wrócił. I co? Tak... jakoś chyba nie skończone. Pozdrawiam, R. P.S. Fan Terry'ego Pratchetta?
  24. W bałaganie można się w końcu połapać, jak się człowiek przypatrzy i pokombinuje. :) Powyższymi komentami się jakoś specjalnie nie przejmuj. Jesteś nowy. Każdy nowy dostaje po łbie. Normalka. Jak sam powiedziałeś - trzeba się wkupić w łaski gawiedzi. ;) Broń Boże się nie zniechęcaj. Mi się podoba. I nie uważam, że ten wiersz jest podobny do wie... tfórczości "Ivonne" I.W. Pozdrawiam, R.
  25. Nie jestem księdzem. Ani mężczyzną. ;) Wiem, o co Ci chodzi. Ale nie, nie mogę zrozumieć. Bo - jak już mówiłam - to jest zupełnie inny utwór. To nie jest śmianie się z "Trenów". Pozdrawiam, R.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...