Nie porzucenia! To za mało... zwrotowate. Ja już mówiłam, co proponuję, jakie zakończenie. Pełna masakra, to jest to! Chłe, chłe, chłeeeeeeeEEEEEEE!!! Tak. To był śmiech Wielkiego Złego Lorda, jeśli wiecie, o co mnie się rozchodzi.
Nie, tak serio to po prostu bez nagłego zwrotu akcji z wiersza nic nie wynika i jest nieco nudnawy. Bez urazy. A jaki ten zwrot? Cóż. Zapraszam na prozę, może tam ktoś dostarczy Autorowi natchnienia. Albo do starych, dobrych książek. Coś się na pewno da wymyślić. Podciągnąć pod tą zazdrość Oblubieńca. Albo niech Oblubienica wreszcie się zniecierpliwi, zarygluje drzwi i kiedy Oblubieniec do niej przyjdzie, niech na niego nawrzeszczy przez grube, ciężkie odrzwia, iż ma dość sterczenia w komnacie. Już całkiem zziębła w tym łóżku. Spać jej się zachciało, kiedy on się zastanawiał - przyjść czy nie przyjść. I coś tam takiego dalej. Wtedy to już się zrobi całkiem niezła ballada a'la Mickiewicz. "Pani zabija Pana..." i inne takie... ;)
Pomyśl. Na pewno cóś wykombinujesz. Pozdrawiam, R.