Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rhiannon

Użytkownicy
  • Postów

    626
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rhiannon

  1. To już było. Kilka razy nawet. I wojny były z tego powodu. Nawet w Polsce. Nie przejdzie. ;) Pozdrawiam, R.
  2. Problem w tym, że dotyka. Żyjesz w tym kraju, istniejesz... Jak kiedyś zachorujesz, to się nagle okaże, że problem dotyczy Cię bardzo dotkliwie...
  3. większość? nie sądzę; chyba że tylko z nazwy No, pewnie! Bo są wierzący praktykujący, wierzący niepraktykujący, niewierzący i - to chyba tylko w Polsce, ale jednak - niewierzący praktykujący.
  4. Nie zgadzam się. Istnieje konstruktywna krytyka. Ja za taką uważam mówienie, co się nie podoba we w miarę grzeczny sposób, ewentualne propozycje, jak można to poprawić i przy okazji zauważenie dobrych stron utworu. Jeśli takowych nie ma - można pominąć punkt ostatni. Jeżeli wiersz jest ewidentnie do bani - najlepiej nic pod nim nie pisać. Natomiast krytyką niekonstruktywną i całkowicie bezsensowną jest mówienie takich rzeczy jak: "syf", "badziewie" i takie tam. To już według mnie nie jest krytyka, tylko bazar. Bezsensowny bazar. Nic nie wnoszący ani do wiersza, ani nigdzie indziej. Oczywiście pomijam autorów, do których nic nie dociera i tak czy inaczej uważają się za geniuszów. Ci to potrafią nawet anioła z równowagi wyprowadzić i na nich - przyznaję się bez bicia - ja też napadam... W ataku irytacji... Niekoniecznie. Zależy którzy. Patrz punkt wyżej. Ja i wymagam od siebie, i słucham innych. I bardzo sobie cenię konstruktywną krytykę. Między innymi właśnie Twoją. :) Zawsze rada jestem Twoim komentarzom, bo mi pomagają i uwzględniam Twoje rady przy kolejnych utworach. A przynajmniej staram się. :) Z resztą obserwacji się zgadzam. Pozdrawiam, R.
  5. Moim zdaniem chodzi o to, że nigdy nie wiemy, kiedy nadejdzie śmierć. Znajomy poumawiał się z tyloma osobami, a tu nagle... "Zwłoki wystawią godzinę wcześniej". Niezłe. Pozdrawiam, R.
  6. No, dobra, wszystko okej. Tłumaczycie mi, że mam uważać, że na wiele sposobów można umrzeć i że niedobry lód. I w niektórych przpadkach macie rację. Ale mi nie o to chodziło. Ja pytałam, czy u Was jest tak samo - czy macie tak samo głupich prezydentów. Jak dotąd usłyszałam tylko jedną odpowiedź na to pytanie... Pozdrawiam, R.
  7. :) Ale ja mówię poważnie. To faktycznie może zabić. I nie chodziło mi o sam fakt, że na mnie spadło, tylko chciałam się dowiedzieć, czy tylko w Warszawie można życie stracić dzięki sile grawitacji... Pozdrawiam, R. zycie można stracic z bardzo wielu różnych powodów trzeba się przyzwyczaić do przygodności bytowania No, okej. Ale dlaczego akurat w tak głupi sposób? Bo ja rozumiem, że od przygodnej kuli, która akurat się zapodziała jakiemuś dresowi; albo od tulipanka pijanego sąsiada... Ale czemu od lodu?!
  8. Jak uważać? Nie chodzić pod ścianami, bo lód leci na chodnik? Czy właśnie chodzić pod ścianami, bo lód leci na jezdnię? Poza tym - po jezdni jeżdą samochody... A skąd człek ma wiedzieć, jak akurat lód poleci? Dobrze, będę uważać... ;)
  9. Zazdroszczę...
  10. Dziekuje. Polecam sie na przyszlosc. ;) Ja rowniez pozdrawiam, R.
  11. A, chyba, że tak. To przepraszam i zwracam honor. :) Pozdrawiam, R. Miło się z Tobą rozmawia.. Umiesz dyskutować :) Dziękuję i nawzajem. :) Pozdrawiam, R.
  12. Znaczy - na wypadek? Żeby się poużalać, jakie to niebezpieczne dachy są i jak to zima zbiera żniwo? Pozdrawiam, R.
  13. Żeby nie zrobił nikomu krzywdy, kiedy spada niekontrolowany. Poza tym - jeśli sam spada, to nigdy nie wiadomo, kiedy i gdzie to zrobi. A jak się go zrzuca, to będzie spadać w jednym miejscu najwyżej pół godziny, pod ochroną, bez zagrożenia czyjegokolwiek życia. Pozdrawiam, R.
  14. :) Ale ja mówię poważnie. To faktycznie może zabić. I nie chodziło mi o sam fakt, że na mnie spadło, tylko chciałam się dowiedzieć, czy tylko w Warszawie można życie stracić dzięki sile grawitacji... Pozdrawiam, R.
  15. "wcale się nie błyszczy" "taple" Te dwa mi się nie podobają. Poza tym - na plus. Bardzo fajny opis. Faktycznie "duchowy". ;) Pozdrawiam, R.
  16. Mi się też podoba. Poza tą duszą wrwaną z ramienia i zatkaniem wyjścia z brzucha jest okej. :) Pozdrawiam, R.
  17. Nie moze, Panie Krzywak, nie moze, skoro polskie znaki zabijaja poezje. ;) Nad sensem tego trudnego wiersza sie nie zastanawiam - wiele radochy dalo mi juz samo czytanie go bez polskich znakow. :D Pozdrawiam, R.
  18. To nie ostrożność. To perfekcjonizm. :) No, przynajmniej w dziedzinach artystycznych... ;)
  19. Może i tak. Ale spójrzmy na to z innej strony: żadne z nas nie jest Baczyńskim czy Herbertem. Nie myślmy o sobie jak o Profesjonalistach, Zawodowcach i Bóg-Jeden-Wie-Kim. Chodzi o to, że niektórzy "nowi" właśnie tak o sobie myślą ( że sa Bóg wie kim) i nie słuchają co inni do nich mówią.. Zero samokrytyki.. Ale oczywiście nie każdy.. Napisałam, że trochę uogólniłam. A, chyba, że tak. To przepraszam i zwracam honor. :) Pozdrawiam, R.
  20. Nie traktujcie tego jak użalanie się zapłakanej smarkuli. Kiedy wklejam ten wątek, kieruje mną wyłącznie ciekawość. Otóż... Szłam sobie krańcem chodnika, prawie jezdnią nawet. Tuż pod ścianami stały kije z biało-czerwonymi taśmami, niby ostrzegające przed lodem lecącym z dachu sześciopiętrowej kamienicy - nie chodzić pod ścianą, bo to grozi śmiercią. Mówiłam coś do mamy - idącej kilka kroków przede mną, trochę bliżej tej ściany - więc nie słyszałam huku. I nagle coś rąbnęło mnie w nogi na wysokości bioder, prawie sadzając mnie na chodniku. Lód. Zjeżdżając chyba ze środka tego dachu nabrał szybkości, spadł sześć pięter w dół, rozprysł się na dachu furgonetki stojącej obok krawężnika - na jezdni - i rozwalił w promieniu kilku metrów od owej furgonetki. Gdybym była parę kroków bliżej niej - dostałabym w twarz. I teraz moje pytanie - czy w Waszch miastach władze są równie głupie, że nie zatrudnią kilku bezrobotnych do zrzucania tego lodu?
  21. Może i tak. Ale spójrzmy na to z innej strony: żadne z nas nie jest Baczyńskim czy Herbertem. Nie myślmy o sobie jak o Profesjonalistach, Zawodowcach i Bóg-Jeden-Wie-Kim. To jest internet. Ma tu prawo publikować każdy, bez względu na wiek i gniotowatość. I utworów, i autora. Prawda? Poza tym, niektórzy z owych gimnazjalistów i licealistów wklejają tu nie tylko po to, żeby się sprawdzić, ale też po to, żeby się czegoś nauczyć od starszych i bardziej doświadczonych. :) Co do Fotoik - niedawno go odkryłam i nie omieszkałam się zarejestrować. I faktycznie - jest mi tam całkiem dobrze. Nikt na mnie specjalnie nie napada... To dobrze. :)
  22. Nie zawsze można wyciągnąć przesłanie od razu. Mam jeden tekst, którego ktoś nie zrozumiał. Kiedy mu wytłumaczyłam na spółkę z Oxyvią, o co w nim chodzi i na jak wiele sposobów można go odczytać, to się obruszył i ze złością powiedział, że "można się tu doszukiwać i dwdziestu den. Tylko po co?" Nie pamiętam, jak ta wypowiedź brzmiała w oryginale, ale taki miała sens. Wniosek - bywa i tak, że prozy nie odczyta sie za pierwszym razem. :) Te zaimnki i inne pierdoły to właśnie wygląd utworu. Jego przejrzystość i czytelność. Zgadzam się, że dobrze by było ten sen nieco przeredagować i pogłębić. Pozdrawiam, R. P.S. Swoją drogą - dobra fantasy nie jest zła. A jeśli jeszcze dzieje się w naszym świecie, lekko podkoloryzowanym przez dodanie utopców, wampirów, czarnej magii i innych takich... Miodzio! I - wbrew pozorom - czasem tam też można się doszukać głębszych przesłań.
  23. Okej. Ty to widzisz tak - zgadzam się z Tobą. Może kiedyś uda mi się Ciebie zadowolić. ;) Póki co - piszę takie. Bo to, co ja robię, w moim założeniu nie ma być hiperinteligentne i wstrząsające. Ja nie grecki dramaturg, żeby wywoływać katharsis. U mnie owszem, ma być zaskakujące zakończenie. Ale TYLKO zaskakujące. Jak na razie. A nad inteligencją tekstów popracuję przy następnej okazji. Niemniej dziekuję za uznanie mnie za inteligentną osobę. :) Zresztą - następny tekst, który tu wstawię, to już nie będzie miniaturka. Się właśnie kończy. Jeszcze tylko dziesięć razy przeczytam i dwadzieścia razy go pozmieniam, i wtedy może dojdę do wniosku, że da się to ludziom pokazać. :) Pozdrawiam, R.
  24. I co z tego? Nie branie pieniędzy za naszą pracę od razu sprowadza nas do rangi grafomanów? A wiesz, że w XVI i XVII wieku byli aktorzy zawodowi (ci, którzy brali pieniądze za swoją pracę) i amatorzy (którzy nie brali pieniędzy)? Zgaduj, kto był szanowany, a kim pogardzano i wyzywano od prostytutek. Tak? Hm... Spójrzmy: Zgaduj...
  25. Ja też tam chodzę. Ale nie czytam, bo: a) nie ma gdzie usiąść. Człowiek się już ulokuje wygodnie między regałami, wciągnie w akcję, a tu ochrona przychodzi i wygania mówiąc, że tu nie miejsce na to. Poza tym ludzie ciągle po głowie łażą, bo akurat chcą coś wziąć z tego regału, pod którym siedzę. A na kafejkę na drugim piętrze nie mam kasy. Zresztą nie wiem, czy wolno tam w ogóle czytać Empikowe książki. b) nie mam czasu w ciągu dnia. Czytam nocami. A w nocy Empiki zamknięte. :( c) za duży tłok. d) za głośno. Słowem - do Empiku chodzę się porozglądać za czymś ciekawym do kupienia, rozgrzać lub ochłodzić (w zależności od pory roku) albo od razu po coś konkretnego. :) A do czytania lepszy jest Traffic. :) Pozdrawiam, R.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...