Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Boskie Kalosze

Użytkownicy
  • Postów

    3 551
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Boskie Kalosze

  1. A czemu nie? :) W końcu kanikuła i poważniejsze myśli śpią do jesieni. Dziękuję i pozdrawiam.
  2. Miło mi :) Dziękuję.
  3. A mnie nie :) Wiem, że lubisz równiutkie rymowanki ale ja niestety nie przepadam za nimi. Dziękuję za trud i pozdrawiam.
  4. Tak, bajka jest baaardzo melancholijna ;)) Pozdrawiam.
  5. Dziękuję i pozdrawiam.
  6. Tak, hai lepiej Ci wychodzi :) Ten limeryk też warto by poprawić, zwłaszcza rym 3 i 4. No i koniec - znów przewidywalnie nawiązuje do początku i niewiele z niego wynika. Może tak? Płodny poeta z Juraty pisał fraszki dla Renaty. Mówiła: "nie pisz tyle" bo mam je wszystkie w tyle, więc teraz pisze na czaty.
  7. Żyła kiedyś Wielka Morda, co nie miała równej sobie - kwitowała słowem "Korwa!" wszystko co się zrobi, powie. "Korwa!" wiersze i poeci! "Korwa" rząd ten! "Korwa" tamten! I alfabet, tak jak leci: "Korwa!" "Korwa" z potęgańcem! A co gorsza, i na króla "Korwa" też mówiła Morda, do królowej wręcz per "Jula, ty żeś w kraju pierwsza Korwa!" Więc rozgłosić król rozkazał, że "Kto Mordzie mordę zatka - tego czeka przy nim władza, a w komnacie córka hadka" Teraz zdradzę prostymi słowy, że w tym samym królestwie żył bardzo małomówny rybak, który między innymi z tego powodu nie miał żony, z drugiej zaś strony nie przeszkodziło mu to mieć aż trzech synów, od najmądrzejszego po najgłupszego, jak to tylko możliwe. Usłyszawszy edykt królewski rybak wysłał natychmiast tego najmądrzejszego, aby spróbował wytłumaczyć Wielkiej Mordzie, że to nieładnie, zwłaszcza do królowej, mówić per "Jula - ty żeś w kraju pierwsza Korwa!" Syn ucałował ojcowską rękę, wziął tobołek podróżny i wyszedł o świcie, ale na południe wrócił z powrotem i tak rzecze do ojca: Ojcze, rozmawiałem na ten temat z ludźmi po drodze i doszedłem do wniosku, że to co mówi Wielka Morda o królowej, jest prawdą. Wnerwił się ojciec strasznie i gniew swój długo zapijał wywarem z buraków i chrabąszczy, wreszcie woła średniego syna i milczy: Ty pójdziesz! Syn nie czekając świtu natychmiast wyruszył w drogę, ale już o północy załomotał w drzwi ojcowskiej rybaczówki. Stary, naprany chrabąszczami aż po granice czerwca, zrobił pytającą minę: zatkałeś Mordę? Nie, ojcze - wykrztusił zmartwiony syn. Szedłem przez las i słuchałem jak liście szumią, potem woda w źródełku szemrze i wiatr w gałęziach dmucha, ba! nawet i gwiazdy mrugają to samo co Wielka Morda: "Jula - ty żeś w kraju pierwsza Korwa!" Wkurzył się ojciec, po gębie wytrzaskał aż miło syna i jak nie zawoła na tego głupiego: - Twoja kolej! Głupi nawet trampków nie założył, tylko pobiegł od razu aż się zakurzyło i... przepadł. Ani widu ani słychu, tylko Wielka Morda wciąż swoje. Minęło kilka lat, aż tu głupi wraca jakby nic do domu. - Jak ci poszło? - pytają bracia i milczy ojciec. - Oj, nie bardzo ojcze i braciszkowie moi, nie bardzo... - Czemu zatem tyle lat cię nie było? - A bo siedziałem. - Jak to? Za co siedziałeś? - Sami powiedzieliście ojcze, że moja kolej, to i chciałem sprzedać parę składów z węglem i jedną mała stacyjkę, ale mnie królewscy złapali. Podrapał się stary w głowę i tak nie powie: - Wiecie co, synkowie? Siedźmy my już lepiej w domu na dupie. A bo nam tu źle? Synkowie: - Kiedy córki hadkiej szkoda, tatko! - E tam, zaraz szkoda... A znacie przysłowie, jaka matka, taka i córka? No i dalej Wielka Morda co nie miała mocnej sobie, wciąż skreślała słowem "Korwa!" wszystko, co się ino powie. Umarł król, królowa Jula, rybak, jego trzej synowie, nawet ta księżniczka hadka też umarła raz w alkowie. Wszystkich zaś żegnała Morda jednym słówkiem, za to znanym: "Korwa!" "Korwa!" "Korwa! "Korwa!" - bo to prawda Panie, Pany.
  8. Sexy, ale upadłe Adam Znalazłszy śmierć w tobie, już po śmierci jestem jak wadi w pustynnej Libii, a choć szlachetne światło w kamei drży tu ze strachu, nie lękam nigdy się. Atlanci źli, podobni ślizom warczą co noc, gdy szczę im w Atlantyk; zeżarłem zwierzę co mnie wielbiło zanim stęknęło wdziane na patyk. Skurwiłem miejsca, jakich na mapie geograf Globus wskrzeszać się wstydził; odchody jedząc, obmierzłym małpom wręczam dziś Berła i Fryderyki. I wiem: na zawsze zostanę w Libii, zaś to, kim byłem? - Tibi et igni!
  9. Proszę je pozdrowić :) Mam jeszcze coś o trzeciej Magdalenie, ale tej już nie ma: zmiana pogody w Domu Starców od rana skrzypią podłogi Magdalena w oknie Domu Starców To dzieje się, gdy Magda śpi. Z okolicy zapach łąk wspina się na paluszkach przez okna i macierzanka Magdzie się przygląda pospolita (proszę sprawdzić sobie w Googlach). Co noc macierzanka zabiera coś z sobą, lecz co? - nie pamięta rano Magdalena. Aż przychodzi dzień, kiedy budzi się i nawet jej samej już nie ma. Tylko lusterko i woń.. czego? - o tym my, co to czytamy, wiemy bo Magda przecież nie wie nic, odkąd nie ma tu Magdaleny. Lusterko jeszcze, macierzanki woń, a reszta już tylko jest w Googlach - proszę wpisać: Magdę, łąki i noc, by znów mogła dziać się - w Windowsach.
  10. A widzisz, przydaję się nieraz :) A podłoże, hm... bardzo dziwna sprawa z nim, jak dowiedli naukowcy. Wspaniały temat na... sonet :) Natchnienie Jak słodko, jak dobrze siąść w cieniu jarzębiny, wonie pokrzyw rzeźwiące chłonąć w letniej porze; okolony prześwitem czerstwych dech sośniny - tak słodko, tak cudownie siedzieć w środku, Boże. Wygięty w kształt embrionu, wspomnieć narodziny, w falach alfa i w beta wznosić ego morze - siebie z siebie wyrzucać, myśli wydzieliny palcem mazać natchnionym nie w mózgowej korze. Jak słodko, jak wspaniale w tej rozkosznej chwili, kiedy serce ze słońca tańczy z rojem muszek w jarzębinie szumiącej trzymać się za brzuszek: o chwilo słodka, błoga! - tak mnie wtedy pili, narasta poprzez nozdrza ten zamysł jak frezja, że to, co właśnie teraz... to czysta Poezja!
  11. To jest taki slang :) A co, ruszyło Cię wreszcie? :))) Pewna panna w Nowym Dworze narzekała na podłoże tematów haiku: Muszę na nocniku często siedzieć. Mój ty Boże!
  12. Słaby koniec, zbyt przewidywalny i mało abstrakcyjny jak na limeryk. Poza tym, warto pozbyć się jednej sylaby w drugim wersie, powiedzmy - używając Twojego, zresztą bardzo fajnego zwrotu: Pewien Bartek będąc w Ghanie pisał hajku na kolanie. Myśli odlotowe rozsadzały głowę bo haiku było na nie. Ale nie powiem, masz prawdziwy talent. Rzuć te klakierke i zajmij się pisaniem wierszów :)))
  13. Pewnie żyłka pękła to zasnął:)))) Raczej uciekł bo miał dosyć: Była taka panna (w Toruniu?) co ciągle piała: "mój Orstuniu - napisz mi haiku!" Ten znikał w gaiku, jakby miała kuku na muniu.
  14. :)))))))) Jak dla mnie cudeńko!:))) Jak dla Ciebie :)
  15. Też możesz. Tylko nie ściągaj :)) Pewna, wprost genialna poetka z Tworek pisała sonet wieczorem co wtorek. A gdy ją raz namawiano, by ułożyła coś rano - wrzasnęła:" Co to, rozsypał się worek?!"
  16. A ja będę klaskał, o ile się oczywiście postarasz :) Raz pewien gościu z Wyspy Marshala śpiewał pod wąsem tra la la lala... I chociaż przestał (wpadł pod piedestał) to brawo! biła mu cała sala. A konto, Orstonku. Tylko uważaj, żeby Ci czasem żyłka jaka nie pękła z wysiłku :)))
  17. Święte słowa Orstonie! Pozdróweczka ciepluśkie:) Oj tak Orstonku, już wiem o kim :)))) Buziaczki :)
  18. Ciekawe o kim mówisz? Ale to Twój problem :)
  19. Zastanowiło mnie to. Przypadek. Imię Teresa jest śliczniejsze :) Teresa od dziecka Jerzego Jerzy jest facet z głową, więc gdyby chciał komuś szkodzić to głowa by mu rzekła: o, nawet nie ma mowy! okręć mnie sznurem pod drzewem lub utnij tasakiem bo nie chcę mieć nic wspólnego z tym ciałem, bydlakiem. Postawmy sprawę jasno: ja sobie, ty sobie! - niech każde od tej pory swoją rzepkę skrobie skrobaczką w McDonaldzie. Jerzy to facet z głową, więc gdyby chciał komuś szkodzić - wnet byśmy znaleźli Jerzego bez głowy w którymś ze ścisłych postów Teresy: św. Jerzy (uwaga! czytać nie święty Jerzy tylko święto Jerzy) Zaglądam dziś do torebki, a tu włos się jeży! przyczyna zjeżenia: szczotka i Jerzy Jerzy i jego rany Jerzy trochę nieświeży Jerzy niekompletnie ubrany - Jerzy przecież zawsze miał głowę czy raczej głowa Jerzego? Niestety, dzisiaj w torebce jedno jest bez drugiego. Teresa bez serca (serce czuwa przy Jerzym w torebce) Rwetes w poście! Nikt nie wierzy! "Jerzy to facet z głową, więc gdyby chciał komuś szkodzić po co miałby nie w płaszczu, a w torebce chodzić?" "Teresa przesadza często w swoich wierszach" "Nie ona ostatnia i nie ona pierwsza!" "A mnie się, przyznam szczerze, nawet to podoba: święto Jerzy dzielone na tółów i głowa." "Ja tylko, że tułów jest przez u otwarte..." "Jak otwarte, to czemu trzymasz przy nim wartę? Poza tym, jak głowa odmienia się przez głowę to i ta, w torebce, odmieni się może? :)" "Piękny wiersz. Jak dla mnie, chyba jest o jeżach?" "Ja przeciwnie - uważam, że donikąd zmierza." ... Jerzy jest facet z głową, więc gdyby chciał szkodzić musiałby od tej pory bardzo dziwnie chodzić ot, jeździec bez głowy, a bez jeźdźca głowa skrobaczka w Macdonaldzie w szpitalu salowa salmonella w lodach lody na patykach - aż nowy wysiedzi się Jerzy z jerzyka dla Teresy
  20. Ciekawe czego? Sfrustrowanej osobniczki :)
  21. Znów chamska insynuacja, wrabianie kogoś w swoje gierki! Jakim prawem wypowiadasz się w czyimś imieniu i to w sposób mający pokazać światu, jaki to jestem okropny?
  22. Ty tak twierdzisz - w bezczelny sposób preparujesz moje słowa! Gdzie napisałem: wszyscy są tu tacy mało pojętni jak ty i Orston? Przede wszystkim Ciebie napisałbym z dużej litery.
  23. Martw się o swoje bo nikt nie będzie chciał na nie patrzyć :) Tak, potrafię pisać haiku od ręki. Zresztą sonety też.
  24. Nie bierz się za pępek świata. Nie chodziło mi (tylko) o was.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...